Jak przestać jeść słodycze i czy to naprawdę jest konieczne?

Jak raz na zawsze przestać jeść słodycze? – To dramatyczne pytanie pojawiło się ostatnio na Wilczym Stadzie.
Dramatyczne? Wiem doskonale, jak się czuła jego autorka, zadając je – sfrustrowana, bezradna, zmęczona – czyli tak jak ja przez większość mojego życia.

Zawsze powtarzałam sobie, że słodycze to moja największa miłość i przekleństwo.
Moje uzależnienie, moja toksyczna relacja pełna płaczów, rozstań i powrotów.
Moje słodkie piekło.

Dzisiaj jesteśmy już na dobre po rozwodzie.
Czasami spotykamy się na przyjęciach, albo na plaży pod budką z lodami – spędzamy razem miłą chwilę, po czym każde idzie w swoją stronę.
Miłość umarła, emocje wygasły.
Nic już do nich nie czuję.

Jak to się stało?

Wilczo Głodną piszę praktycznie od momentu wyjścia z bulimii.
To już prawie trzy lata.
Zaczynałam jako totalny czekoladowy ćpun i pierwsze co zrobiłam, to odcięłam sobie dopływ mojego narkotyku.
Pamiętasz moją teorię zapalników?

Zapalnik to jedzenie, które zawsze wywołuje atak.
W moim wypadku były to słodycze.
Wiedziałam, że naiwnie jest sądzić, że nagle po prostu postanowię zjeść paseczek czekolady i na tym poprzestać.
W życiu!
Od razu pojechałabym po całości, starą, dobrze wydeptaną w moim mózgu ścieżką.

Dlatego przestałam.
Do tej pory gratuluję sobie tej rozsądnej decyzji.

Jednak trzy lata to bardzo długo.
Przez ten czas niektóre z moich poglądów uległy zmianie. W pewnych kwestiach się zradykalizowałam, w niektórych odpuściłam, a na inne spojrzałam z zupełnie nowej – zdrowszej perspektywy.
Jedna z największych zmian w moim myśleniu dotyczy właśnie zapalników.
Kiedyś mówiłam, że już do końca życia nie będę mogła ich jeść. Teraz wiem, że się myliłam.

Skąd się wzięły moje ówczesne poglądy?
Z przekonania, że już nigdy nie będę czuć się normalnie wobec jedzenia – że jestem skazana na kontrolowanie porcji i wieczną walkę z pragnieniem by dokładać więcej i więcej.
Nie wiedziałam jeszcze wtedy, że to nie tylko kwestia nawyku, ale także mojego niedożywienia!
Organizm nieustannie pragnął jedzenia, ponieważ przez lata go nie dostawał. Zamiast niego było tylko bezsensowne żarcie.

W najśmielszych snach nie marzyłam, że stanę się po tym wszystkim na powrót normalna.
Bardzo, ale to bardzo zdziwiłam się, kiedy zaczęłam czuć się tak… zwyczajnie; zjem, podziękuję i nie chcę więcej. Po prostu tracę zainteresowanie lodówką.
Zupełnie tak samo jak czuję się przez całe moje życie wobec snu; wstaję rano i nie marzę rozpaczliwie, by wrócić do łózka i móc pospać jeszcze tylko godzinkę. No chyba, że zabaluję (nad książką) do późna.
Albo wobec wody; jeżeli chce mi się pić, marzę tylko o niej, ale jak już się napiję to nie chce więcej. Nie stoję z pustą szklanką, zalewając się łzami, że napiłabym się jeszcze.

Nagle zorientowałam się, że właśnie w ten sposób zaczęłam postrzegać jedzenie.

Kiedyś myślałam, że inni ludzie pragną go tak samo mocno jak ja, ale mają jakiś magiczny trik, dzięki któremu kończą posiłek w rozsądnym momencie. Wow! Ci to mają silną wolę! Dałabym wszystko by też opanować tę sztuczkę.
Teraz wiem, że ten trik nazywa się sytość i jest jak najbardziej naturalną reakcją organizmu.
To dzieje się samo.

Kiedy ja też zaczęłam ją odczuwać, stwierdziłam, że najwyższy czas pójść o krok dalej. Postanowiłam, że kupię sobie batonika i zobaczę co się stanie.
Ale już wtedy wiedziałam, że nie będzie to nic szczególnego.

Kupiłam, zjadłam, przeżyłam. Zero problemu.
Jedyne co mnie zaszokowało, to fakt jakie to potwornie słodkie! Odzwyczaiłam się od tak nienaturalnych wrażeń na języku.

*

Jak to wygląda teraz?
Jem słodycze, ale robię to sporadycznie.
Urodziny – kawałek tortu, niedziela u teściów – ciastka do kawy, upał – sorbetowe lody. Z cukrem.
Zjem, obliżę się ze smakiem i tyle. Nie myślę o tym by pożreć ten tort w całości, nie ciągnie mnie do kolejnych ciastek.

A jak sobie radzę z zapachem z piekarni? W ogóle sobie nie „radzę”. Nie muszę.
Jeżeli będę miała smaka na drożdżówkę, to ją sobie kupię.
Raz na jakiś czas to robię, ale zazwyczaj nie mam takiej ochoty.
Idę dalej.

Tak właśnie czuję się wobec słodyczy trzy lata po wyjściu z bulimii – są mi po prostu obojętne.
Na co dzień nie figurują w moim menu, ale jak się w nim pojawią, nie dostaję apopleksji.
To ogromna i zaskakująca zmiana, biorąc pod uwagę fakt, że żarłam je jak narkoman, przez pół życia.

Chcesz takich samych efektów?
Zrób przerwę od kupnych słodkości, póki czujesz, że ciężko Ci nad sobą zapanować. Ale nie mów (tak jak ja) „Już na zawsze” i „Już nigdy„. Potraktuj to jako niezbędny etap rekonwalescencji, który nie będzie trwał wiecznie.
W tym czasie zacznij jeść naturalne, pyszne jedzenie, w ilościach jakie potrzebuje Twoje ciało.
Za jakiś czas zobaczysz, że słodycze stracą swoją moc nad Tobą i staną się na powrót tym czym są – martwym przedmiotem.
Jak zwykle to jest wszystko bardzo proste, chociaż może niekoniecznie łatwe.

*

Jeżeli potrzebujesz wsparcia, zapraszam Cię na indywidualny mentoring ze mną 1 na 1. Więcej informacji tutaj: mentoring
Przeczytaj opowieści kobiet, które mi zaufały: Ania, Kasia, Ala, Kasia D.

Albo na kurs online. Pierwsza lekcja tutaj: Lekcja 0

Zawsze możesz też do mnie napisać: [email protected]

Published On: 4 lipca, 2017Kategorie: NawykTagi: , ,
ania gruszczynska wilczoglodna mentoring banner

Zobacz program, który pomoże Ci odzyskać kontrolę nad jedzeniem

Ze swoimi zaburzeniami byłaś już nawet u wróżki?
 Zobacz program, który w końcu Ci pomoże! 
Odzyskaj 100% kontroli nad jedzeniem, swoim ciałem, zdrowiem, czasem i życiem.

24 komentarze

  1. Avatar
    Ana 4 lipca, 2017 at 1:16 pm - Odpowiedz

    po zastąpieniu słodyczy zdrowymi odpowiednikami z erytrolem (piekę pyszne kokosanki i bananowe muffiny!) wcale mi ich nie brakuje. ostatnio zjadłam kupnego loda i był po prostu wstrętnie słodko-chemiczny. Jednak potrafię się objeść zdrowymi rzeczami: masłem orzechowym, daktylami, miodem, wiórkami koko itd. niby lepiej, ale to wciąż napad…

  2. Avatar
    M. 4 lipca, 2017 at 3:35 pm - Odpowiedz

    Hej Aniu. Czy jeżeli byłam na dietach, moje zapotrzebowanie kaloryczne bardzo długo było poniżej mojego zapotrzebowania (ok. 1500 kcal) z napadami to powinnam stopniowo podwyższać kalorie do takiej ilości jakie potrzebuje moje ciało? Boję się, że jak od razu wskoczę na moje zapotrzebowanie kaloryczne dużo przytyję, a niestety waga juz jest wysoka (175 cm, 73 kg) i wręcz chciałabym schudnąć, a nie jeszcze przytyć… Z góry bardzo dziękuję za wszelką pomoc. Bardzo Cię podziwiam i dziękuję za to co robisz.

    • Avatar
      Wilczo Glodna 6 lipca, 2017 at 12:47 pm - Odpowiedz

      Kochana wylicz ile musisz jeść do idealnej wagi (przeczytaj o tym post) i tyle jedz. Schudniesz, a nie przytyjesz. Kicia, wcale nie jadlas 1500 kcal. Jadlas z dwa razy tyle. Zapomnialas policzyć bilans z napadów…

      • Avatar
        M. 6 lipca, 2017 at 3:55 pm - Odpowiedz

        A tak, dokładnie. Chodziło mi o to, że pomiędzy napadami była to wartość ponizej 1500. W każdym bądź razie, wskakuję na 2400 i zobaczymy. Bardzo Ci dziękuję kochana, Twoje posty ratują życie.

        • Avatar
          Wilczo Glodna 6 lipca, 2017 at 9:53 pm - Odpowiedz

          Wiem kochana o co Ci chodziło. Pokazuję tylko nielogiczność takiego myślenia. Ale nie martw się; ona dopadła nas wszystkich…

  3. Avatar
    Kamila S. 4 lipca, 2017 at 7:23 pm - Odpowiedz

    A ja na poczatku kursu stwierdzilam,ze sie rzuce na gleboka wode i nie bede odstawiac zapalnikow,ale je oswoje :) mialam ochote na cos slodkiego- jadlam ,ale kawaleczek. I tak- chcialam zeżrec reszte i dokupic jeszcze 100 razy tyle,ale to uczucie tez powolutku oswajalam. Bylo ciezko,byl placz ,byly trzesące sie łapki,kiedy tak bardzo napadowy mialam nastroj…ale teraz po prawie 4 tygodniach biore kawalek,czy dwa i reszte odkladam.Czasami jeszcze sie odzywa ta chec pozerania wszystkiego,ale nie jest juz tak silna. Wybralam tak hardkorowa droge dlatego,ze moimi zapalnikami bylo mnostwo rzeczy( troche sie tego nazbieralo przez wiekszosc zycia:)) ,a przeciez nie moge uciekac przed kazdym jedzeniem ,prawda?:)

  4. Avatar
    joanna 4 lipca, 2017 at 7:38 pm - Odpowiedz

    Od kiedy dzięki Twoim wpisom zaczęłam się ODŻYWIAĆ, nie zapychać byle czym, również nie czuję potrzeby jedzenia słodyczy i „dożerania” czegokolwiek przypadkowego, trwa to już ponad miesiąc, może niedługo, ale jak na mnie to bardzo dużo, nigdy w życiu nie czułam takiego spokoju odnośnie jedzenia. Miewałam dłuższe okresy „zdrowego” odżywiania i uprawiania sportu, ale zawsze było to wyrzeczeniem, czymś nienaturalnym dla mnie. Teraz jest inaczej. Nie potrzebuję już się obeżreć litrowym opakowaniem lodów i tak pod koniec czując smutek, że już się skończyły. Jem małe porcje lodów 1-2 razy w tygodniu i są to jedyne słodycze, które jem regularnie. Nie ma żalu za zjedzenie więcej, bo wiem, ze po prostu zjem mniej na drugi dzień- tyle, ile będę potrzebowała. Zauważyłam że brzydzą mnie rzeczy wykonane całkowicie z dziwnych substancji. Kiedyś uważałam, że „dla mnie nic nie jest zbyt słodkie”, obecnie wiele rzeczy z dodatkiem cukru wydaje mi się nie do wytrzymania, tak jak piszesz- odzwyczaiłam się, ten smak wydaje mi się pusty, sztuczny, inaczej niż w przypadku owoców. Dziękuję za Twoje wpisy. Na prawdę pierwszy raz w życiu jestem spokojna jeśli chodzi o moje odżywianie się i czuję że to nie jest kolejna „faza”, nie muszę się już kontrolować, nie zapominam się nie obeżreć przy suto zastawionym stole, bo nie chodzę głodna. Jest to niesamowita ulga i jakby pożegnanie się z problemem który miałam od wielu lat. Odblokowałaś mi coś w mózgu, tak się czuję. Pozdrawiam Cię serdecznie, odblokuj jak najwięcej mózgów :D

    • Avatar
      Wilczo Glodna 6 lipca, 2017 at 12:44 pm - Odpowiedz

      Kiedy zaczynałam pisać bloga prawie trzy lata temu, to wlasnie z nadzieją, że kiedyś przeczytam taki list. Po to to robię. Brawo kochana!

  5. Avatar
    Aga 4 lipca, 2017 at 8:23 pm - Odpowiedz

    Dziękuję i wiem, że dzięki Twojemu blogowiczów poczuj to co Ty!

  6. Avatar
    Magda 4 lipca, 2017 at 8:42 pm - Odpowiedz

    Dzięki Ania – tego tematu nigdy dosyć!!! Wiesz jak mi pomogłaś… Kochane Wilcze Koleżanki – moje doświadczenie: wytrzymajcie jedną chwilę bez słodyczy (zamieńcie je na coś, odwróćcie od nich uwagę), a same poczujecie jak obrzydliwe są te polewy „czekoladowe”, jaką chemiczną waniliną wonieją te „ciastka”, i jak słodkie i obrzydliwe są te inne wytwory przemysłowe. I kosztowne. Miałam odprężający zwyczaj: słodyczki+kawka+książka. Zwyczaj zostawiłam – kawka + kilka bakalii, czy orzechów. I super. Tylko wytrzymajcie pierwsze 3 dni. Proszę. Dodatkowy bonus – młodsza cera, mniej wyprysków.

    • Avatar
      Wilczo Glodna 6 lipca, 2017 at 12:41 pm - Odpowiedz

      I z tego co słyszałam; dwa rozmiary mniejsze ciuchy ;)

  7. Avatar
    LISEK 5 lipca, 2017 at 8:27 am - Odpowiedz

    Niestety , mimo wielu prób nadal pozostaje na polu bitwy z przegraną …
    chodzę do psychiatry , faszerują mnie lekami to jest nie do wytrzymania ..
    Podziwiam i liczę na to ,że też dam radę !
    kiedyś słodycze mogły dla mnie nie istnieć , nawet pracowałam na cukierni
    teraz wystarczy widok ciastka , a ja nie wiem co ze soba zrobić
    to już kolejny rok walki …

    • Avatar
      Megi 5 lipca, 2017 at 9:50 am - Odpowiedz

      Lisku, zrób to powoli. Ja na przykład jak na głos powiem sobie, że czegoś tam nie będę jadła, to nie wiem jak Ty ale natychmiast chce mi się tego więcej. Powiedziałam na głos do swojej głowy – nie dziś, ale jutro (jak to sugerowała Ania) i działa. Poza tym zrobiłam sobie badania lekarskie i wyszło, że mam niedoczynność, Hashimoto i insulinooporność. Zaczęłam szukać co jeść i powoli eliminowałam cukier itd., jak się zdarzy wpadka i to nie boleję i nie wyrzucam sobie. Powiem Ci, że też mnie wysyłali lekarze ( nie robili wyników badań – dopiero jak już było źle) i nawet długo chodziłam do psychologów i na terapie (pewne rzeczy zrozumiałam, zamknęłam rozdziały i już się w nich nie grzebię), pożerałam leki na depresję ale teraz jak jelita zaczęły prawidłowo funkcjonować – nie mam depresji i wcale nie potrzebuję już wizyt u psychologa. Dasz radę – wierzę w Ciebie.

    • Avatar
      Wilczo Glodna 6 lipca, 2017 at 12:40 pm - Odpowiedz

      Sama bym ich nafaszerowala tymi lekami. Czytaj kochana bloga. Zobaczysz ze to jest prostsze niż myślisz.

  8. Avatar
    Edyta 5 lipca, 2017 at 1:38 pm - Odpowiedz

    Ja natomiast zawsze miałam tak ,że jak sobie odmawiałam to kończyło się takim obżarstwem,że dosłownie rosłam w oczach.Teraz nauczyłam się jednego -umiaru.Nie mam zamiaru rezygnować z kawałka domowego ciasta,do tego kawa.To mój rytuał i doszłam do tego,że po prostu nie chcę się tego pozbawiać:) Jestem przy tym spokojna,bo się zaspokoję i idę dalej.Tak jak piszesz Ania tracę zainteresowanie dalszym jedzeniem.Mam z tyłu głowy co się z tym wiąże.Każdy ma chyba swój sposób,swoją drogę i właśnie ona jest najlepsza dla nas samych:*

  9. Avatar
    pau wow 5 lipca, 2017 at 3:03 pm - Odpowiedz

    Dla mnie słodycze to masakra każdego dnia. Czuję się jakbym brała crack B.mnie cukier uzaleznil i czuję się bezradna wobec niego

    • Avatar
      Wilczo Glodna 6 lipca, 2017 at 12:36 pm - Odpowiedz

      Kochana, nie możesz żyć bez chipsów?
      To proszę bardzo: od dzisiaj na.obiad paczka chipsów. Całkiem serio.
      Zobaczysz co.się stanie po tygodniu ;)

  10. Avatar
    KasiaKasia 6 lipca, 2017 at 8:39 am - Odpowiedz

    Jesli jestem w „dobrym okresie”, moge nie jeść slodyczy tygodniami czy miesiącami. Nie ciagnie mnie, nie potrzebuje. Wystarczy jednak wiekszy stres, jakies napiecie, a rzucam sie na nie jak z automatu. Tak jakbym wiedziala, ze za ich pomoca zniweluje chwilowo to napiecie.

  11. Avatar
    Paulina 6 lipca, 2017 at 11:43 am - Odpowiedz

    Nadrabiam i nadrabiam twojego bloga i ostatnio przypomniał mi się taki moment z Liceum. Siedziałam sobie i czytałam książkę od geografii (albo biologii, już nie pamiętam). Byłam w trakcie bulimii, ale do mnie to jeszcze nie docierało. W każdym razie w książce było napisane, że biedne dzieci afrykańskie głodują i potrafią zjeść tylko 1500 kcal dziennie. Zdziwiona pokazałam to koleżance, która również razem ze mną chorowałam na bulimię (wkręciłyśmy się w to razem). Powiedziałam do niej, że to śmieszne i chyba nieprawdziwe, bo ja sama czasem jem mniej np. 1000 kcal i uważam, że jest to wystarczająco. Jaka musiałam być wtedy poraniona, nawet nie wiedziałam jakie to jest złe :O
    Co do słodyczy to czasem sama je jem. Moim zapalnikiem niestety są chipsy, które uwielbiam. Jednak nie jest tak, że całkowicie z nich zrezygnowałam. Często zjem dwa albo kilka i staram się powstrzymać. Często mi się udaje, czasem nie. Jednak nie jest tak, że potem pochłaniam dużą ilość jedzenia. Ogranicza się to tylko do chipsów. Nie jest zatem źle.
    Dziękuję ci za bloga i za wspaniałe wpisy, pozdrawiam :)

  12. Avatar
    Asia 8 lipca, 2017 at 3:04 pm - Odpowiedz

    „Zrób przerwę od kupnych słodyczy”- kurcze zeby to takie latwe bylo :( Czytajac tego posta wrabalam 300g czekolady eeeeh, ja chyba nie mam tyle sily zeby normalnie jeść…

    • Avatar
      Wilczo Glodna 9 lipca, 2017 at 7:34 am - Odpowiedz

      Kochana, jeżeli zrobisz ten wysiłek, by jeść normalnie, już od pierwszego dnia, czekolada 300 gr przestanie być taką kuszącą opcją. To może nie jest „łatwe”, ale w bez przesady, da się zrobić. W życiu cenne rzeczy mają swoją cenę.

  13. Avatar
    Iga 14 lipca, 2017 at 6:44 pm - Odpowiedz

    Kochana, a czy miałaś nawroty słodyczowego obżarstwa ? czy po tej zmianie jaka zaszła, były momenty, że znów zaczął się ten głupi ciąg ? Mi udało się uporać nad bulimią.. od świąt jestem czysta, ale napady obżarstwa nie minęły. Nie mam pojęcia już jak jeść. Mam napady obżarstwa przez jeden dzień i od razu wpadam w ciąg.. z którego wyjście jest okropnie ciężkie. Jak już się uda to po mału wracam do normalności. Miałam już takie momenty jak opisujesz, nie ruszało mnie to wcale, a jak chcialam jadłam. Niestety znowu wpadłam w ciąg i już nie mam siły walczyć po raz 1000. Było tak dobrze i znów wpadłam do tej samej studni :( zapycham się wszystkim czym się całymi dniami. Takie dwie zupełnie inne osoby, nie rozumiem siebie jak funkcjonowalam bez ciągu, a wtedy nie mogłam pojąć jak mogło tak mna kierowac jedzenie.. Teraz jestem kiedy mam juz bardzo rozciągnięty żołądek to wcale nie wiem znowu co to sytość.. ile jeść. Z drugiej strony w tych „lepszych czasach” miewałam dni, kiedy nie chcialo mi sie jeść i słuchalam siebie nie jadlam za dużo… trwało to tak ok 2 tyg, czy to mogło sie przyczynić do nawrotu? jak nie masz apetytu nadal starasz się jeść normalnie i nie zniżać kaloryczności ?
    Pozdrawiam serdecznie :*

  14. Avatar
    M 8 sierpnia, 2017 at 9:58 am - Odpowiedz

    A ja nie wiem jak przestać jeść słodycze. Potrafię nie mieć na nie ochoty cały dzień – tylko wracam do domu i się na nie rzucam. Nie jestem w stanie się ich pozbyć, ponieważ mój tata u siebie trzyma mnóstwo czekolady (żadne rozmowy nic nie dają)… Jak się powstrzymać? :(
    Zazwyczaj nawet jak nie mam ochoty zjadam coś słodkiego i wtedy już wiadomo co dalej…

    • Avatar
      Wilczo Glodna 8 sierpnia, 2017 at 9:03 pm - Odpowiedz

      A jesz zgoodnie z zapotrzebowaniem. Pewnie nie, kochana.