Największy błąd

Uwaga. Ten post drukujemy i wieszamy nad biurkiem.

Zastanawiasz się może, czy jest jakiś jeden jedyny najstraszniejszy  błąd, który ciągle popełniasz?
Taki, który ciągle napędza to błędne kółeczko objadania się i kompensowania?

Nawyk, emocje i inne takie, pisałam o tym nie raz.
Ale są to sprawy niejako wtórne. Wiesz to, jeżeli czytałaś moje posty o gadzim mózgu.
A teraz przyjrzyjmy się znowu absolutnym postawom problemu.

Jak wiecie, przeczytałam już tysiące maili od was – bulimia, kompulsy i wszelkiej maści problemy z jedzeniem.
W tych listach raz po raz moja, twoja, nasza historia.
Ciągle jedna i ta sama, opowiedziana na tysiące sposobów.

To idzie mniej więcej tak:

Wilczyca:
Cześć, mam problem. Objadam się kompulsywnie od X lat.
Zaczęło się przed wakacjami X roku, gdzie koleżanka namówiła mnie na dietę (mama skomentowała mój wygląd, kolega się zaśmiał, że mam grube nogi).
Postanowiłam się odchudzać. Dieta 1400 kcal. Całkiem rozsądnie, nie? (Nooo… nie)
Najpierw waga spadała, potem stanęła. Przykręciłam więc śrubę i doszłam do 500 kcal dziennie.
Potem zaczęłam obsesyjnie je liczyć, wydzielać, mierzyć i ważyć posiłki.
Trwało to jakiś czas, a moja obsesja narastała.
W końcu coś we mnie pękło (To sformułowanie pojawia się w co drugim liście. Co dokładnie pęka? Zobacz tu) i zaczęłam się objadać.
Próbowałam wziąć się w garść i ustalić sobie dietę, ale nic z tego.
Za każdym razem, gdy tylko pomyślę o odchudzaniu, natychmiast zaczynam jeść.
Co mam robić?

Ja: A głodzisz się?

Wilczyca: Nie nie, absolutnie.

Ja: A co jesz?

Wilczyca:

7.00 owsianka z bananem
10.00 jabłko
14.00 chude mięso, surówka, pół woreczka kaszy
17.00 przekąska
19.00 kolaa…atak

Aha. Zagadka się rozwiązuje.
Wnioski:

1. Jesz o wiele za mało.
2. Jesz za mało w kluczowym momencie dnia – przez pierwszą jego połowę.

Bo jeżeli jesteś na nogach od 7.00, a do godziny 14.00 zjadłaś może z 400 kcal, to jak ty masz funkcjonować?

Uwaga, i teraz będzie ważne:

Wyliczyłaś swoje podstawowe zapotrzebowanie kaloryczne?
To na śpiączkę? Jeżeli nie, zrób to tu.

I ile Ci wyszło? Coś pomiędzy 1200 a 1450, prawda?
Czyli tyle potrzebuje Twoje ciało, aby jego czynności – jak bicie serca, perystaltyka jelit, czy praca mózgu, zostały podtrzymane.
To wielki błąd, że nie bierzemy tego w ogóle pod uwagę!!!

Żadna tabelka kaloryczna nie podaje, że mięśnie międzyżebrowe muszą się w ciągu doby skurczyć 26 tysięcy razy!
Przecież one są ogromne, a pracują cały czas i cały czas palą kalorie. To tak jakbyś zrobiła 26 tysięcy przysiadów.
Skąd ciało ma na to brać energię?

A bicie serca? Popatrz na swoją pięść. Tej wielkości jest Twój mięsień sercowy. I to maleństwo przetacza 8 ton krwi dziennie. Jak ma to robić na deficycie kalorycznym?

A mózg, który pali 30% całej glukozy jaką dostarczamy ciału?
A nerki, a wątroba, a produkcja hormonów?
To potrzebuje energii!!!
Na to własnie potrzebne są te podstawowe kalorie. Gdyby tak nie było, ludziom w śpiączce nie podawano by jedzenia, prawda?

A więc jeżeli zjesz nawet 1000 kcal na śniadanie, to masz jak w banku, że te kalorie i tak spalisz.
(Nawet jeżeli wrócisz do łóżka i zaśniesz na resztę doby.)
Jeżeli zaś je pominiesz, od rana jedziesz na deficycie.
Twoje ciało nastawia się na tryb przetrwania „Aha, znowu jakaś głodówka, znowu trzeba się upewnić, że organizm złapie się za jedzenie jak tylko nadarzy się okazja (napad).”

*

No dobrze; przekonałam Cię i zjadłaś porządne śniadanie.
Co się dzieje w Twoim ciele?
Kilka istotnych rzeczy:

  • Uspokoisz swój spanikowany, straumatyzowany wieloletnim głodem mózg.
    Odżywiony rano organizm dostanie komunikat: „Hej, wszystko jest ok, nie będzie dzisiaj głodówki, jedzenia jest pod dostatkiem i nie trzeba go ani szukać, ani o nim myśleć cały czas. Instynkcie samozachowawczy – spocznij!”
  •  Ruszy Twoja przemiana materii.
    Ciało jest mądre i wie, że jest poranek – że przed nami jeszcze wiele godzin bycia na nogach.
    Jeżeli wtedy „dolejesz paliwa” to ono gładko ruszy w drogę.
    Jeżeli nie, każda kaloria będzie skrupulatnie chomikowana. Każdy kęs zostanie wyciśnięty do ostatniej kropli energii i zmagazynowany następnie w tkance tłuszczowej.
    Przestaniesz chodzić do toalety. Wszystko będzie stało. (Zresztą co ja Ci tu opowiadam, wiesz to najlepiej)
    Długofalowy efekt? Będziesz mogła zjeść mniej niż kiedyś, po to by utrzymać ten sam ciężar ciała.
    A chyba nie o to Ci chodziło?
  •  Jeżeli najesz się rano, zobaczysz że w ciągu dnia nie będą pojawiać się myśli o podjadaniu, skubaniu, słodkim…
    A nawet jeżeli, to będzie o niebo łatwiej się od nich opędzić!

A więc jedz rano i przestań się objadać!

(Nowy slogan Wilczo głodnej?)

*

Powtórzę jeszcze raz: to i tak się spali. Nawet jeżeli zjesz na śniadanie 1000 kalorii i wrócisz na resztę dnia do łóżka, to i tak organizm to wykorzysta na pracę organów.
Tutaj nie możesz przesadzić (no chyba że wypijesz szklankę oleju – mniam)
Poranne posiłki to tak zwane bezpieczne posiłki!

Więc błagam, skończ z fałszywym przekonaniem, że kalorie trzeba oszczędzać, a jabłko to cudowne drugie śniadanie.
Może i tak, ale tylko gdy towarzyszy mu żytnia bułka pełna pyszności i jogurt.
Wtedy!

 

ania gruszczynska wilczoglodna mentoring banner

Zobacz program, który pomoże Ci odzyskać kontrolę nad jedzeniem

Ze swoimi zaburzeniami byłaś już nawet u wróżki?
 Zobacz program, który w końcu Ci pomoże! 
Odzyskaj 100% kontroli nad jedzeniem, swoim ciałem, zdrowiem, czasem i życiem.

30 komentarzy

  1. Avatar
    Joanna 24 marca, 2017 at 8:57 am - Odpowiedz

    Wspaniałe, mądre słowa!!! I jak dobrze działają na psychikę!!! Nareszcie otworzyły mi się oczy :) Nie będę już sobie robić wyrzutów, że zjadłam na śniadanie więcej niż 250 kcal… Paliwo dla ciała i umysłu!!!! Po latach czytania bzdur nareszcie światełko :) Dieta Diamondów: rano nic, na obiad jabłko, wieczorem mięso z surówką i broń boże nie łączyć czegoś tam z czymś tam… Wspomniany tu gdzieś w komentarzach Allen Carr w swojej metodzie Easyweigh też zaleca rano jeść skromnie i tylko owoce…
    A przy okazji: Zaczęłam ponad 3 tygodnie temu program naprawczy z książką „To nie jest dieta” :) :) :) DZIAŁA!!! DZIAŁA!!!! Nie mam ataków!!!! Ćwiczę codziennie!!!! W humorometrze same usmiechniete naklejki ) Dziękuję :*

  2. Avatar
    Felicja 24 marca, 2017 at 10:10 pm - Odpowiedz

    Z moich spostrzeżeń wynika, że faktycznie posiłek poranny zwykle nie zmiania się w napad. Ale ja rano mogę zjeść nawet 500-600kcal i włącza mi się tryb „ŻREĆ”, a wtedy już przepadłam(wtedy jedyne co chce to się zabić, bo jedzenie to ból i myśli żeby jeść to ból), chyba że akurat alleluja idę do szkoły. Wiem że to zły nawyk ale najwięcej jem jednak gdy wracam do domu czyli ok.17 i ta technika się u mnie sprawdzała(nażre się kasz/jabłka/jogurtów i siad pies, ale to było w momencie gdy nic nie jadłam jednak cały dzień)

  3. Avatar
    B. 27 marca, 2017 at 9:29 am - Odpowiedz

    Nie zgodzę się, jeśli zjemy rano większość naszego zapotrzebowania kalorycznego, późniejszy dowóz kalorii w ciągu dnia obróci się w tkankę tłuszczową, przekroczymy nasz próg i organizm zacznie magazynować.

    • Avatar
      Wilczo Glodna 27 marca, 2017 at 9:50 pm - Odpowiedz

      Kochana, ale ja się nie każę rano objadać. Tylko zjeść porządnie.

  4. Avatar
    Ana 27 marca, 2017 at 10:02 am - Odpowiedz

    Tu się po raz pierwszy nie zgodzę, bo wydaje mi się, że to jednak sprawa indywidualna: u mnie duże śniadanie zawsze kończyło się wieczornym napadem. Najlepiej sprawdza mi się małe śniadanie, średni lunch, duży obiad i brak kolacji. a już najgorsza opcja to słynne 5 posiłków dziennie, katastrofa. Doszłam do tego metodą prób i błędów, napadów nie mam jakieś 3 miesiące, wiem, że to niewiele, ale przy innym systemie miałam 2 razy w tygodniu. Oczywiście oprócz jedzenia pracuję cały czas nad psychiką. Robię to sama, bo mentoring to też nie moje klimaty. Jednym słowem: dziewczyny, szukajcie swojej własnej drogi.

  5. Avatar
    Paulina 27 marca, 2017 at 12:08 pm - Odpowiedz

    Aniu, przepraszam, że nie na temat, ale bardzo proszę o poradę. Nie miewam już napadów, staram się jeść zdrowo i zgodnie z zapotrzebowaniem, wiadomo, że czasem zgrzeszę, ale ostatnio mam pewien problem. Otóż od jakiegoś tygodnia mam taką ochotę na czekoladę, jak nigdy wcześniej. Ratuję się dosypywaniem ciemnego kakao i orzechów do jogurtu, ale to nie jest rozwiązanie na dłuższą metę. Masz pomysł czego może brakować organizmowi? Czy to w ogóle kwestia niedoboru jakiegoś składnika odżywczego? Żelazo mam w normie, robiłam badania. Będę wdzięczna za jakąś sugestię.
    Pozdrawiam :*

    • Avatar
      Wilczo Glodna 27 marca, 2017 at 10:01 pm - Odpowiedz

      Kochana,

      Skoro się tak fiksujesz… to zjedz ja do śniadania.
      Powiedz komuś o tym i zjedz. I daj znać jak poszło.
      Serio.

  6. Avatar
    Aga 27 marca, 2017 at 7:12 pm - Odpowiedz

    W moim przypadku sprawdza się 5 różnorodnych posiłków. Pewnie każdy z nick od 400 do 600 kalorii. Nie jest dobre przejedzie podczas żadnego z nich bo może prowokować. Jem dobrze, dużo ćwiczę nie mam napadów, dbam o swój wew spokój no i wczoraj przebiegłam półmaraton i to zawdzięczam też Ani. Dziękuję!

  7. Avatar
    Carola 28 marca, 2017 at 6:57 am - Odpowiedz

    Kochana, a ja zjadam dziennie ok.2200 kcal dla siebie i od wielu lat waga mi stoi w miejscu a wręcz przybiera, ale jak jem mniej to mam napady więc trzymam się tego 2200-2400 ( w porywach). Najwięcej jem na śniadanie (nieraz ok.700 kcal) bo rano jestem bardzo głodna. Najmniej na kolację. Piję 2-3 l wody dziennie. Ćwiczę 3 razy w tygodniu po 30-40 minut, ale waga ani drgnęła od 4 lat a ważyłam się nie na jednej…W tym czasie dorobiłam się od ćwiczeń rwy kulszowej, problemów z kolanem, ale ich nie zaprzestałam bo to zawsze dodatkowe spalanie. Wyniki medyczne mam OK. Co jest nie tak ?!

    • Avatar
      Carola 28 marca, 2017 at 6:58 am - Odpowiedz

      Jeszcze nadmienię, że ta waga jest dla mnie za duża (nadwaga) a mimo to trzyma się mnie jak „zły pies”…:(

  8. Avatar
    Carola 3 kwietnia, 2017 at 10:04 am - Odpowiedz

    Aniu, czy jesteś w stanie mi coś poradzić tutaj na powyższe posty? Czyli liczba kalorii w ciągu dnia nie więcej niż 2000-2200, plus ruch ale waga od lat ani drgnie? Od kilku dni nie działa mi serwer poczty, proszę więc o poradę tutaj. Z góry dziękuję kochana.

    • Avatar
      Wilczo Glodna 3 kwietnia, 2017 at 7:55 pm - Odpowiedz

      Kochana, to może idealnie zaspokajasz swoje zapotrzebowanie kaloryczne?

  9. Avatar
    Carola 4 kwietnia, 2017 at 1:12 pm - Odpowiedz

    Aniu, wygląda na to, że tak bo jak zjem mniej to mam napady. Tylko to „idealne zaspokajanie” daje mi od 6 lat tę samą, niezmienną wagę – o 9 kg za dużo (co najmniej). A jak próbuję to ucinać by wreszcie schudnąć, to się pojawia bulimia, a ja nie chcę do niej wracać, a zarazem chcę schudnąć. Jak zjem na dzień za mało, to organizm wytrzyma parę dni na takich mniejszych kaloriach, a później są takie rzuty na jedzenie, że lepiej nie pisać :( Metodą prób i błędów odstawiłam niezdrowe tłuszcze, tłuste rzeczy, etc. Znalazłam na wszystko zdrowe, dobre zamienniki, ale waga ani drgnie, a wręcz są tygodnie gdy wskazuje 2-3 kg więcej, o zgrozo :0

    • Avatar
      Wilczo Glodna 4 kwietnia, 2017 at 2:41 pm - Odpowiedz

      A zwiększyć ruch? Ale faktycznie masz kochana nadwagę?

  10. Avatar
    Carola 5 kwietnia, 2017 at 6:16 am - Odpowiedz

    Ruchu mam dużo, ale wprowadził mnie on w operacje kolan i biodra, nie mogę szarżować. Nie jestem stara a mam już w ciele szyny, kotwy, etc. bo za dużo biegałam i jeździłam na rowerze. Jedno kolano mam sztuczne (endoproteza), więc niestety z ruchem u mnie muszę uważać. A nadwagę kochana mam, wzrost 160 cm, a waga 72, każdy kalkulator BMI pokazuje nadwagę, poza tym sama ją czuję….

    • Avatar
      edit 5 kwietnia, 2017 at 1:43 pm - Odpowiedz

      a może za dużo tego ruchu było i organizm się nie regenerował. Może problemem są węglowodany, za dużo ich jesz a za mało zdrowych tłuszczy. Jedni ludzie lepiej metabolizuja węglowodany i powinni ich jeść wiecej a inny lepiej sobie radzą z tłuszcami i ich dieta powinna się opierać właśnie na nich, pomocne mogą się okazać badania genetyczne. Możesz też mieć ukryte nietolerancje pokarmowe(gluten,laktoza) dlatego nie możesz schudnąć pomimo zdrowego żywienia i sportu.

  11. Avatar
    Carola 6 kwietnia, 2017 at 9:18 am - Odpowiedz

    Z przetrenowania na pewno zniszczyłam zdrowie fizyczne (kolana, kręgosłup, biodro); czy ma to wpływ na zatrzymanie wagi – nie wiem… Tyć zaczęłam po ciąży, to na pewno. Od tego czasu już nie schudłam. Jakby waga się zabetonowała. W sumie mogłabym to zaakceptować, ale nie akceptuję skoro przyczepiła się do mnie bulimia :( Nie mam uczulenia na gluten ani laktozę. Nie wiem już naprawdę co robić…

  12. Avatar
    Carola 6 kwietnia, 2017 at 9:28 am - Odpowiedz

    Skorzystałam ostatnio z wzoru ze swojej książki by wyliczyć swoje zapotrzebowanie i na śpiączkę wyszło 1084 kalorii, a dodając średni ruch fizyczny (bo taki mam) wyszło mi ledwo 1680 kalorrii dziennie – a tyle to ja zjadam na samo I i II śniadanie :( Nawet gdyby to rozłożyć na cały dzień….nie najem się tym :(

  13. Avatar
    KasiaKasia 6 kwietnia, 2017 at 8:03 pm - Odpowiedz

    Carola, jakim cudem wyszło Ci 1084 kcal na „śpiączkę” przy 160 cm i 72 kg?

    • Avatar
      Wilczo Glodna 7 kwietnia, 2017 at 6:40 am - Odpowiedz

      No własnie też się zastanawiam. To niemożliwe.

  14. Avatar
    Carola 7 kwietnia, 2017 at 1:26 pm - Odpowiedz

    Dzisiaj podliczyłam na spokojnie i wyszło mi na śpiączkę 1384 (rzeczywiście, popełniłam błąd w liczeniu), czyli niewiele więcej niż podałam :( Tak, czy tak , staram się dziennie nie przekraczać 2200 kcal ogółem a waga ani drgnie, wręcz wzrasta. W ogóle niczego nie spalam (nawet ćwicząc 3-4 razy w tygodniu); piję masę wody niegazowanej bo ją lubię. Od wielu lat mam tę samą (nad)wagę :( Ale gdy próbuję z tego 2200 ucinać kalorie, czuję głód i chęć np.na śmietanę, czekoladę, etc., a dalej jak to się kończy-wiemy, nie chcę więc ucinać z tych 2200. Naprawdę nie wiem co robić. Czy po prostu mam tyle ważyć i już?

    • Avatar
      Wilczo Glodna 7 kwietnia, 2017 at 7:31 pm - Odpowiedz

      A byłaś u endokrynologa, kochana?

  15. Avatar
    Carola 9 kwietnia, 2017 at 5:45 am - Odpowiedz

    Nie byłam u endokrynologa, ale dzięki lekarzowi POZ dostałam skierowanie na badania tarczycy i mam wszystkie hormony i wyniki idealne, a też „łudziłam się” , że tarczyca wyjaśni problem niechudnięcia. Niestety. Na swój własny użytek uważam że to robi stres, żyję w ogromnym stresie, permanentnym do tego biorę antydepresanty. Mam trudną sytuację życiową, prawie nierozwiązywalną, przynajmniej przez najbliższe lata, i może organizm po prostu się zatrzymał – wiem, że stres powoduje zatrzymanie odchudzania.

    • Avatar
      Klaudyna 10 kwietnia, 2017 at 4:28 pm - Odpowiedz

      Carola, antydepresanty powodują, że w organizmie zbiera się woda. Przerabiałam to. Ogromny stres też może być przyczyną. Jeśli tkwimy w tej samej sytuacji cały czas, to to wyraża się w ciele w postaci zatrzymania, zastoju. Nie rozwiążesz tego dietą. Ciało jest zwierciadłem duszy. Spróbuj mądrej psychoterapii. Serio, serio;)

  16. Avatar
    Carola 11 kwietnia, 2017 at 8:48 am - Odpowiedz

    Konkretnie leki jakie biorę od lat to benzodiazepiny (alprox – xanax), nie są to typowe długo działające antydepresanty. Lekarz mi powiedział, że aby je odstawić trzeba lat oraz innej terapii lekami, ale ja nawet nie chcę ich odstawiać, moja sytuacja na to nie pozwala, poza tym gdy nawet nie wezmę dawki, powracają ciężkie objawy lękowe, więc nie chcę eksperymentować bez leków. Czy beznodiazepiny mogą powodować tycie? Na ulotce pisze raczej o chudnięciu, ale u mnie w życiu wszystko zawsze działa na odwrót :(

    • Avatar
      em 16 maja, 2017 at 6:53 pm - Odpowiedz

      kochana czemu przyjmujesz te laki na stałe? prosze zmień lekarza to ważne aby pomógł Ci je ktoś odstawić i zmienić na typownie NIEUZALEŻNIAJĄCE antydepresanty, benzodiazepiny można brać tylko dorażnie max 14 dni

    • Avatar
      emi 5 czerwca, 2017 at 1:21 pm - Odpowiedz

      benzodiazepiny silne uzależniają. z tego co wiem nie mają wpływu na tycie, ale fizycznie i psychicznie uzależniają. można je odstawić tylko pod kuratelą lekarza albo wręcz na detoxie. to leki krótkoterminowe nie nadają się do przyjmowania przez lata!!!

  17. Avatar
    M 11 marca, 2018 at 3:49 pm - Odpowiedz

    A ja mam z kolei problem z zapotrzebowaniem. Nie wiem jaką aktywność wybrać… Mam 30 lat, pracę siedzącą przy komputerze i dojeżdżam autem bo zawożę dziecko do przedszkola a mieszkam poza miastem. Resztę dnia po pracy tylko dom zimą, ale to „tylko” to sprzątanie gotowanie wychowywanie pranie – nie siedzę na kanapie. Kalkulatory wyliczają mi ok. 1840 kcal zapotrzebowania. Za mało za dużo? Czy praca biurowa to wysiłek? Jestem czysta od 2 tygodni, nie ważę się ale na oko nogi ręce nie przytyły za to brzuch… Jak ciążowy! Poradź proszę bo nie wiem jak się odnieść do zapotrzebowania. Przy 1840 trochę czegoś mi brakuje, coś jeszczebym dojadła ale się boję..

    • Avatar
      malina0 17 maja, 2018 at 10:39 am - Odpowiedz

      Wszystkim dziewczynom z bulimią, napadami i ogólnie chorym podejściem do jedzenia zawsze radzę: zrobić badania. Do endo, do gina, hormony, krzywa cukrowa, kortyzol, testosteron, prolaktyna. Wysypiać się. Jeść zgodnie z zapotrzebowaniem. Jeść smacznie, nie jakieś jałowe jedzenie bez tłuszczu.
      Praca biurowa to też wysiłek.
      Generalnie kobieta o średnim wzroście i średniej wadze (powiedzmy 165/60) POWINNA jeść co najmniej 2000 kcal. Kalkulatory to można o kant dupy rozbić, bo nie uwzględniają naszej przeszłości dietetycznej. Są dobre dla osób, które nigdy nie były na diecie, nie miały ED, nie spaprały sobie metabolizmu.
      Ja mam duuuużo lat ED za sobą, kalorii nie liczę i szczerze polecam ich nieliczenie. Jestem po prostu wolna.

      M, to jak tyjesz, zależy od genów oraz od profilu hormonalnego. Ja kiedyś tyłam w pasie, teraz w udach. Może tylko ci się wydaje, że przytyłaś w brzuchu? Zaburzone myślenie, pamiętasz? Nie wiem, czy ważysz normalnie, czy masz nadwagę (niewyimaginowaną), od tego też zależy, co twój organizm będzie robił na 2000.
      1800 to imho trochę słabo :/ ja bym miała na tym napady.

  18. Avatar
    Joanna 16 sierpnia, 2020 at 10:44 am - Odpowiedz

    Witam
    Przez 30 lat byłam bulimiczka, przechodziłam różne terapie one nic nie dawały w końcu zrezygnowałam i stwierdziłam że tak już będzie trudno.
    Bulimia to kwestia psychiki niczego innego a psychika i emocje związane są z dusza człowieka to jest chore i to trzeba leczyć- postawiłam na jedną kartę i wiedziałam że wygram ta karta to Bóg Jezus Chrystus, codziennie msza swieta i różaniec. Nagle przyszło uwolnienie na różańcu usłyszałam głos w duszy ” po co się modlisz przecież dostałaś to czego chciałeś ” nie wiedziałem że zostałam uwolniona od zniewolenia jakim była bulimia .
    Każdy nałóg to zniewolenie i szatan się nim posługuje. Jestem katoliczka i zaufalam bezgranicznie Bogu – dlatego wygrałam