Skąd wiem, że jem kompulsywnie?

Właśnie skończył się doroczny konkurs pod tytułem „Kto zje więcej”, w skrócie zwany Świętami.
Z dumą ogłaszam, że po raz trzeci z rzędu nie wygrałam w nim!
Palmę zwycięstwa przejął w wielkim stylu wujek Dariusz, ze swoimi 8 kawałkami ciasta po kolacji (liczyłam).

Obserwowanie tego socjologicznego fenomenu, nasunęło mi na myśl ważne pytanie.
Skąd wiadomo, ze ktoś je kompulsywnie? Czy ludziom, którzy nie są kompulsywnymi żarłokami też to się zdarza?
Myślę, ze znalazłam odpowiedź na to pytanie.

Gdy jesz kompulsywnie śpieszysz się do kolejnej porcji. Fizycznie, ale przede wszystkim mentalnie.

Nie obchodzi cię to, co masz obecnie na talerzu, ani tym bardziej w ustach. Chcesz jak najszybciej kolejnego „dania”, ciastka, czekolady.
A kiedy już dotrzesz do tej kolejnej rzeczy, to jedząc ją, myślisz o następnej. A kiedy dobijasz do następnej, to czujesz, że żołądek ci pęka.
Dobra, miejmy już to za sobą. Dopychasz resztę i lecisz do toalety.

A potem zostajesz z tym rozdzierającym smutkiem. I nawet nie dlatego, że znowu to zrobiłaś, ale dlatego, że tak naprawdę nic nie zjadłaś.
Pozostałaś nieobecna przez cały ten czas. Ani przez chwilę twoje myśli nie były w teraźniejszości.
Zawsze o jeden kęs do przodu.
Tak, ten kolejny kęs przyniesie, mi satysfakcję, zaspokoi ten ziejący we mnie głód.

Problem z kolejnym kęsem jest jednak taki, że on nigdy nie jest teraz. Jest zaraz.
To jak gonienie mirażu króliczka. Nie możesz go złapać, bo on nie jest realny. Kłapiesz zębami coraz szybciej i szybciej i już prawie capnęłaś go za ogonek, a on znowu się wymknął. Więc jeszcze szybciej i szybciej i szybciej… Aż do łez.
Myślę, że to jest właśnie istota kompulsywnego jedzenia.

I to nawet nie musi być objadanie się. To może być zwykłe jedzenie.
Przykład? Z życia wzięty:

Ostatnio przydarzyła mi się taka sytuacja. Zrobiłam sobie na śniadanie pyszny omlet. Na serio, wyszedł doskonały.
Byłam w połowie posiłku i nagle taka myśl: On się zaraz skończy, zniknie i nie będę mogła już więcej jeść. To strasznie smutne.
Oczywiście kiedyś powiedziałabym sobie od razu: Nie martw się, możesz zjeść więcej! Nie ma problemu.
Po czym poszłabym po dokładkę, po czym miałabym atak.
No cóż, nie mogłam się powstrzymać. W końcu jestem chora, nie?

Ale teraz, kiedy nigdy nie jem więcej niż przewidziana porcja, odczułam tylko pustą, głęboką rozpacz.
I to uczucie otrzeźwiło mnie. Zaraz, zaraz, co odczułaś? Rozpacz?!
Przecież mam na talerzu jeszcze pół wspaniałego dania. Przecież właśnie je jem, do cholery!
Dlaczego tęsknię za kolejnym posiłkiem, którego akurat w tym wypadku nie będzie?
No właśnie, dlaczego?
Bo w tym momencie jem kompulsywnie.
Ten skubany, kudłaty potwór, wlazł mi niepostrzeżenie w śniadanie! A mam cię, gadzie jeden!
Nice try, Wilk.

W momencie, w którym uświadomiłam to sobie, przywołałam się do rzeczywistości.
Robię to zadając sobie pytania:

  1. Gdzie jesteś? W pokoju, przy stole.
  2. Co robisz? Jem śniadanie.
  3. Co jesz? Omlet z musem owocowym i orzechami.
  4. A w tej chwili? Rozgryzam orzecha, którego włożyłam do ust.
  5. I co czujesz: Jego smak.

I tak prowadząc siebie za rączkę, skończyłam ten posiłek, doceniając każdą jego sekundę.
W pewnym momencie poczułam, ze mam dosyć. Żołądek się napełnił, a smak przytępił, co było znakiem, że organizm się najadł.
I zostawiłam resztę.
Przecież nie chodzi o to, żeby zjeść wszystko. Jakie będzie to miało znaczenie za 10 minut? Chyba tylko takie, że będzie mnie bolał brzuch.

Zresztą i tak, gdy jem kompulsywnie, żadna ilość nie jest satysfakcjonująca.
Gdy jem kompulsywnie pozostaje tylko smutek i gorycz niespełnienia.
Nawet po najsłodszym omlecie.

  • Disclaimer z 2024 roku – ten post zostawiam na blogu, bo ma wartość sentymentalną. Teraz nie modliłabym się tak nad tym omletem, ale faktycznie polecam do powrotu do „tu i teraz”. Brawo ja!
ania gruszczynska wilczoglodna mentoring banner

Zobacz program, który pomoże Ci odzyskać kontrolę nad jedzeniem

Ze swoimi zaburzeniami byłaś już nawet u wróżki?
 Zobacz program, który w końcu Ci pomoże! 
Odzyskaj 100% kontroli nad jedzeniem, swoim ciałem, zdrowiem, czasem i życiem.

17 komentarzy

  1. Avatar
    Thirsty Doe 27 grudnia, 2015 at 11:05 am - Odpowiedz

    Ojenyy dzięki za ten post! Co prawda nie miałam nigdy bulimi jako takiej, ale właśnie przyznałam się przed samą sobą, że jem często kompulsywnie, właśnie w taki sposób jak napisałaś. Wow. Teraz pozostaje tylko coś z tym zrobić. :)

  2. Avatar
    Asia 27 grudnia, 2015 at 11:33 am - Odpowiedz

    Oj to prawda :(

    • Wilczo Głodna
      Wilczo Głodna 27 grudnia, 2015 at 2:00 pm - Odpowiedz

      Ale nie ma co się smucić. Kiedy uświadomimy sobie problem, możemy coś z nim zrobić, prawda? ;)

  3. Avatar
    Marta 27 grudnia, 2015 at 12:31 pm - Odpowiedz

    Aniu, dziękuje Ci po raz kolejny za madry i przemawiajacy do mnie wpis! Zastosuje Twe pytania przy posiłku, chyba tak naprawde zawsze jem kompulsywnie nie myslac o tym co tu i teraz.
    Mam OGROMNY problem z wzdrożeniem w zycie zmian, nawet tych małych, bo kojarzy mi sie to z zakazami, dieta. A te słowa zawsze koncza sie obzarstwem i blednym kołem.
    Aniu jaka mozesz dac mi rade na poczatek nowej drogi ktorą chce realizowac uczciwie i sumiennie?
    Serdecznie Cie pozdrawiam

    • Wilczo Głodna
      Wilczo Głodna 27 grudnia, 2015 at 2:07 pm - Odpowiedz

      W Twoim pytaniu jest już ziarno odpowiedzi. Chodzi o Twoje podejście. Mówisz o zakazach i katowaniu się, a teraz pomyśl o swoim życiu jak o ogrodzie. Czy dobry ogrodnik, to ten, który pozwala plenić się chwastom? No nie. Dobry ogrodnik kosi trawnik i przycina żywopłot. Tak samo jest z nawykami. Nakładanie ich na siebie, to nie przejaw autodestrukcji, ale miłości do siebie.
      Zacznij od takiego spojrzenia. Ograniczam swoją źle pojętą wolność, dlatego że siebie kocham, a nie nienawidzę.

  4. Avatar
    Ola 28 grudnia, 2015 at 11:38 pm - Odpowiedz

    Wczoraj przypadkiem (przypadki nie istnieją..) trafiłam na Twój blog. Przeczytałam połowę jednego wieczoru. Dzisiaj czytam książkę. Jestem Wilczycą i dziękuję, że pokazałaś mi, że nie jestem w tym sama i że mogę od tego odejść.

  5. Avatar
    Shelley 15 lutego, 2016 at 7:52 pm - Odpowiedz

    Chorowałam na anoreksję ponad rok, więc czy jest możliwe, że wpadłam w kompulsywne objadanie się? U mnie wygląda to identycznie. Zazwyczaj w trakcie obiadu pojawiają się takie myśli. Jestem w trakcie jedzenia swojej porcji, ale myślami odbiegam np. do tabliczki czekolady, która jest schowana w szafce. A potem już nie kończę tego obiadu, żeby się nasycić, tylko po to, żeby wbiec do kuchni, chwycić tę czekoladę i ją zjeść. Potem idzie już z górki – batony, chleb, resztki z obiadu. Dosłownie wszystko. Mam już tego dosyć :(

  6. Avatar
    Nie do wiary 4 kwietnia, 2016 at 3:36 am - Odpowiedz

    Nie wierzę w to.. od dłuższego czasu miała problem z objadaniem, ale myślałam sobie, że to kwestia słabej woli a ja lubię słodycze i tyle. Znowu dieta, znowu obżarstwo, znowu waga spada, no to dokładamy. Jedzenie, jedzenie, jedzenie. Wszystko kręciło się wokół jedzenia. Na uczelni zadano mi referat o zaburzeniach odżywiania. omało nie zemdlałam jak przeczytałam o bulimii. Do tej pory myślałam tak jak wszyscy-nie wymiotuje, znaczy jestem zdrowa. Zaczęłam zagłębiać się w temacie i trafiłam tutaj. Jest 3:30 nad ranem a ja doznaje kolejnego szoku.. WSZYSTKO SIĘ ZGADZA. Każda emocja którą opisujesz pasuje do moich doświadczeń. A ten post szczególnie.. nawet danie się zgadza. Uświadomienie sobie, że to choroba daje swojego rodzaju psychiczne wyzwolenie. Dziękuję, że jesteś!

  7. Avatar
    Aneta 13 maja, 2016 at 1:06 pm - Odpowiedz

    Ja jem kompulsywnie na bank… Dlatego boję sie zacząć jeść bo nie umiem przerwać. Im więcej jem tym większy czuje glod, czy to możliwe?

  8. Avatar
    Green 31 maja, 2016 at 10:05 pm - Odpowiedz

    Myślałam, że jedzenie kompulsywne jest wtedy, gdy jestem przekonana, że każdy następny pierożek, kanapka, cukierek jest już na pewno tym ostatnim. Ale jak zjem wszystko co mam na talerzu, to zaraz czuję potrzebę zjedzenia jeszcze jednej kanapki. Ostatniej. Jak już ją zjem, to zjem jeszcze jedną – tym razem już na pewno ostatnią. Potem cukierka, jednego, a potem jeszcze jednego, już ostatniego …… I tak do bólu.

  9. Avatar
    Gaba 18 lipca, 2017 at 9:29 pm - Odpowiedz

    Zadam głupie pytanie – jeśli nie czujesz już głodu, ale masz jeszcze coś na talerzu to nie konczysz tego, tylko odchodzisz? Zawsze?

    • Avatar
      Wilczo Glodna 19 lipca, 2017 at 6:38 am - Odpowiedz

      Kochana, to jest stary post. Już tak nie robię, to był etap mojego wychodzenia z ED. Teraz jestem jak każdy normalny człowiek. Zostawiam jak się najem tak po prostu, albo jeszcze raz ugryzę z łakomstwa :) Zależy. Nie zastanawiam się już nad tym.

      • Avatar
        Anna 26 lutego, 2020 at 2:40 pm - Odpowiedz

        tez w koncu jestem na tym etapie, ze NIE MUSZE wszystkiego zjadac do konca tylko dlatego ze lezy na talerzu! A kiedys tak bylo, ze nie potrafilam czegos zostawic…ale to dzieki Tobie Aniu, bo teraz wiem, ze jak sie najadlam to dziekuje i ze to nie jest kurna ostatni posilek mojego zycia!!!

  10. Avatar
    Paulina 29 maja, 2019 at 8:07 am - Odpowiedz

    Ja ciągle w rozkmince czy jem dobrze czy aby nie kompulsywnie czy przypadkiem nie zajadam emocji. I wiecie co? Postanowiłam mieć to w dupie jem 5 a czasem i 8 razy dziennie czasem zjem że czujem się ok a czasem pękam. Moim problemem były wymioty i strach przed przytyciem. Jest decyzja że cokolwiek się będzie działo nie zwymiotuje i zobaczę co się zadzieje bo już mam dosyć bycia idealną w jedzeniu jesc regularnie itp. Wytyczne wole skupić się na byciu lepszym i wartościowszym człowieka.wierze że ciało jest mądre i chce być zdrowe skoro budzi mnie o 3 nad ranem i chce jeść to jemy jest ciężko zerwać z myślami i chęcią wskoczenia na dietetyczne wytyczne ale chcę być wolna