Bulimia Wilczosa – nawyk progresywny.

Zrób mały test i zobacz pod którą Wilczą kategorię bulimii i kompulsów podpadasz.

Pierwsza
Czytasz sobie tego blogaska,ale problem cię prawie nie dotyczy.
Bulimia? Nieee. Kilka razy ci się przytrafiło zwrócić to co zjadłaś, no…kilkanaście. I parę razy nałykałaś się też pastylek na szybszą kupę.
Ale to by było na tyle. Reszta jest pod kontrolą.
Co prawda, zdarza ci się też objeść do nieprzytomności i jakby bez kontroli, ale takie rzeczy dzieją się rzadko.

Druga
Lubisz jeść słodycze, tłuste przekąski, chipsy. Masz do nich prawdziwą słabość. Czasami jesteś tak zmęczona lub smutna, że pozwalasz sobie na zjedzenie całej paki jakiegoś przysmaku. Na pocieszenie.
Oczywiście nie uśmiecha ci się zmieniać rozmiaru na większy, więc wszystko zwracasz, przeczyszczasz się, albo ćwiczysz. Ale do tego musi być dobry powód; nuda, przygnębienie, złość.
Poza tym, gdy zjesz pierwszy kawałek czegoś słodkiego, nie możesz się powstrzymać przed sięgnięciem po następny i następny.
Uważasz, że masz problem z samokontrolą i trochę cię to martwi. Wiesz jednak, że gdybyś się postarała, to dałabyś radę się zdyscyplinować.

Trzecia
Czujesz, że jedzenie to twój słodki narkotyk- przyjaciel i wróg zarazem. Ono zawsze jest pod ręką i nigdy cię nie ocenia. Daje ci poczucie błogiego wytchnienia, sprawia, że na chwilę zapominasz o problemach.  Jest jeszcze ten przyjemny haj i poczucie, że możesz wszystko.
Lubisz być sama w domu, bo wtedy możesz wyprawiać sobie swoje sekretne uczty. Czujesz się po nich, co prawda, okropnie i masz ogromne poczucie winy, ale tylko do następnego razu.
Potem przymus objedzenia się wraca, a ty wpadasz w niego głową w dół.

Widzisz siebie w którymś z tych trzech obrazów?

Te opisy to kolejne stadia wchodzenia w kompulsywne zachowania – w Wilczy Głód.

Bulimia to rzecz postępująca.

Jeżeli dzisiaj masz atak raz w tygodniu, za jakiś czas będzie on przychodził co drugi dzień, potem codziennie, kilka razy dziennie, a potem praktycznie cały czas.

Ja cię nie straszę, ja informuję.

Bulimia rozwija się zawsze w jednym kierunku i nie ma to nic wspólnego z twoją silną czy słabą wolą.

A potem jest tak:
Nie ma nic, jest  tylko choroba.
Znika twoje życie; szkoła, praca, znajomi, rodzina, przyjaciele, ukochany. Wszystko usuwa sie na drugi plan. Najpierw trzeba się najeść.
Myślisz o jedzeniu cały czas; co by tu zjeść, skąd wziąć pieniądze, kiedy zjeść, jak zostać w domu sama, co zrobić z opakowaniami.
Następnie; jak to zwrócić, gdzie, jak ukryć ten fakt.
A potem; jestem słabą, głupią szmatą. Tak mi źle! Pocieszę się więc czekoladą…. I tak w kółko.

Bulimia izoluje i przejmuje kontrolę nad wszystkim.

Zaczynasz rezygnować z wyjść i spotkań, bo musisz się objeść. (Nie, nie mam ochoty iść do kina, idźcie sami, ja zostanę w domu.)
No chyba, że będzie tam jedzenie. To już inna sprawa.
Gdy idziesz na przyjęcie, to nie idziesz tam dla ludzi. Idziesz tam dla jedzenia.
Zaczynasz ranić swoich bliskich, byleby tylko dali ci w spokoju pochłonąć słodycze.

Raz mój chłopak zaskoczył mnie wizytą, akurat gdy zabierałam się za pójście do toalety.
Zrobiłam mu szybką awanturę pod jakimś wymyślonym pretekstem i wyrzuciłam z domu. Musiałam dokończyć napoczętą pakę wafelków, a potem je  zwrócić.
Nic mnie nie obchodziło co on czuje. Liczył się tylko mój bezdenny, wilczy głód.

Takich sytuacji było mnóstwo.

Powoli przestajesz być sobą, ale nawet tego nie dostrzegasz. Bulimia zabiera cie wszystko, co było dla ciebie ważne.
Kolorowy obraz dziewczyny, którą byłaś, rozmywa się coraz bardziej za każdym pociągnięciem sedesowej spłuczki.

Z tobą niestety, nie będzie inaczej. Ta choroba ma swoje prawa i nie przeskoczysz ich. Jedyne co możesz zrobić to zawrócić. Dzisiaj; tylko dzisiaj, powiedz jej nie.
A jutro znowu nie i znowu nie nie nie. Każdego dnia od nowa.
Z bulimii wychodzi się codziennie, krok za krokiem i skupiając się tylko na tym jednym dniu.

Dlaczego o tym piszę; bo chcę, żebyś miała świadomość, że na żadnym etapie bulimii nie zagrzejesz za długo miejsca.
Za kilka lat ockniesz się w szponach problemu- totalnie zniszczona fizycznie, psychicznie, emocjonalnie i finansowo.
Sorry.

Wspominam o tym, bo zdarza mi się rozmawiać z dziewczynami, które dopiero zaczynają i są przekonane, że jak schudną to rzucą ten nałóg. Nic bardziej mylnego.

Nie idź dobrowolnie w paszczę wilka.
A jeżeli wilk cię już capnął, to mam dobrą wiadomość; wyrwanie się z tego bagna jest możliwe.

Obiecuję.

Published On: 16 maja, 2015Kategorie: Bulimia i kompulsyTagi: , , , , ,
ania gruszczynska wilczoglodna mentoring banner

Zobacz program, który pomoże Ci odzyskać kontrolę nad jedzeniem

Ze swoimi zaburzeniami byłaś już nawet u wróżki?
 Zobacz program, który w końcu Ci pomoże! 
Odzyskaj 100% kontroli nad jedzeniem, swoim ciałem, zdrowiem, czasem i życiem.

33 komentarze

  1. Avatar
    agniecha 23 maja, 2015 at 10:58 am - Odpowiedz

    Hej czy po napadach które obyły się bez „zwrotów” itp. Mam stopniowo zmniejszać liczbę kalorii np. Mam napady 5000 kcal to na drugi dzień mam zjeść te 4500 potem kolejnego dnia 4000 i tak dalej aż dobije do 2000 dziennego zapotrzebowania czy od razu na drugi dzień mogę Jeść tylko 2000? Bo obawiam się ze to zwolni mi metabolizm i dlatego stopniowo codziennie sobie odejmuje po 500. Dobrze robię? Czy lepiej od razu minus 3000? Pozdrawiam ????

  2. Wilczo Głodna
    Wilczo Głodna 24 maja, 2015 at 1:36 pm - Odpowiedz

    Kochanie, ale ty nie potrzebujesz 4000 kcl, żeby funkcjonować. Wystarczy 2000 kcl, żeby pokryć zapotrzebowanie na energię.
    To tak jakbyś wlała do baku samochodu o 5 litrów za dużo, a następnego dnia tylko 4 litry za dużo w obawie, że samochód się zapsuje.
    Jeżeli miałaś napad na 5000 kcl, następnego dnia zjedz normalnie. Każda nadwyżka to sporo obciążenie dla organizmu.
    Nie bój się, że twój metabolizm zwolni. Ciało jest mądre i samo się wyreguluje. Nie ma przy tym majstrować ;)

  3. Avatar
    agniecha 25 maja, 2015 at 5:41 pm - Odpowiedz

    Ok dziękuję próbowałam zmniejszać liczbę kcal ale wyszło tylko na to ze przytulam jeszcze bardziej bo jadłam więcej i ok od jutra 2200 potem 1880 i dieta. Przytyłam 13 kilo w 3 miesiące i tak do listopada mogę to zrzucić? Jadłam po 8000 albo 10000 kcal dziennie przy napadach. Mam nerwice.

  4. Avatar
    Nina 25 maja, 2015 at 10:26 pm - Odpowiedz

    Dziekuję Ci za tego bloga. Nazwałaś to czego nie potrafiłam wyrazić słowami… Z Tobą będzie mi łatwiej pokonać tą chorobę. Pozdrawiam serdecznie:)

  5. Avatar
    GoCha 3 czerwca, 2015 at 8:18 pm - Odpowiedz

    To racja. Na początku zawsze wydaje się, że w każdej chwili można przestać. Niestety to nie prawda. To się rozwija w zastraszającym tempie.

  6. Avatar
    Aja 5 lipca, 2015 at 9:45 am - Odpowiedz

    Dzieki za bloga, za porady. Pierwszy raz od 14 lat wide swiatlo w tunelu. Moze w koncu bede w stanie pokonac mojego wilka. :)

  7. Avatar
    milka 26 lipca, 2015 at 1:57 am - Odpowiedz

    Kategoria 3. Z płaczem przeczytałam tekst do końca… Nie wyszłam ze znajomymi bo wole zostać sama w domu i jeść, chłopak wywalony za drzwi bo przyszedł jak miałam napad. Ja wkurzona kiedy mam straszą ochotę się najeść, zwymiotować, a nie mogę bo nie jestem sama w domu. Albo już się nażarłam, a nie mam możliwości zwymiotowania tego. Wkurzona na wszystkich i na wszystko. Kiedy jem to zapominam, problemy na chwile przestają istnieć, uspokajam się…. Potem żałuje, nienawidzę siebie. Obiecuje, że to ostatni raz, jutro napadu nie będzie…Następnego dnia nie wytrzymuje. Dobra, dzisiaj poległam, nie dam rady, ide do sklepu. Jutro będzie lepiej. Nie jest. Czuje sie zmęczona psychicznie i fizycznie. Tak bardzo chciałabym być wolna od tego. Najpierw trafiłam na Twój kanał na YT, teraz tutaj. Na razie czytam wszystko po kolei ale powiem jedno: ciesze się, że tu jestem. Cieszę się, że Ty jesteś.

  8. Avatar
    Necia 26 sierpnia, 2015 at 3:14 pm - Odpowiedz

    Ja też jem kompulsywnie, ale bez wymiotów. Może dlatego, ze nie potrafie zwymiotować na zawołanie. Za to waga od objadania rośnie..wiec konsekwencje objadania oprócz psychicznych dodatkowo są w wadze.
    Chodze na psychoteaterapie drugi rok. Próbowałam chodzić na Mityngi Anonimowych Żarłoków ( może słyszałaś o nich? – tam też wystepuje hasło „zapalniki”). Ale za daleko trzeba bylo jeździć niestety bliżej nie było. A co do psychoterapii to wiadomo objadanie jest skutkiem, rezultatem wszystkich prawdziwych problemów..ja sobie radze przez jedzenie, pocieszam, ukajam ból.. Ale to tylko na 2 sekundy, gdy mam w buzi, gdy łykam.. jak skończe okazuje sie ze nie jest lepiej..a wręcz jeszcze gorzej.
    Teraz pierwszy raz udało mi się (licząc od zawsze-tzn od liceum bo wtedy zaczelam sie obzerac i tyć powoli, potem szybciej) być 5 tyg na diecie, tzn zdrowym odżywianiu. Dietetyka blisko u mnie nie ma, ale wykupiłam diete Chodakowskiej, by mnieć chociaż pogląd, co ile powinnam jesc by bylo zbilansowane i zdrowe jedzenie..
    Przyznam, że bywa różnie, czasem trzymam sie, czasem ulegam czemuś… a od paru dni wlasnie chodzi za mną wilczy głód słodyczowy, bo to u mnie najgorsza ciągota. I jest cholernie ciężko. I myśle że nie odstawiłam do końca zapalników, bo piję słodką kawę (słodzoną ksylitolem, ale słodką), no i przeciez ciastka owsiane samemu pieczone z miodem, tez slodkie, a i owoce tez słodkie :(.. nie wiem jak z tego zrezygnować i nie zwariować :(

    Dziś widziałam Cie w Pytaniu na śniadanie. Od razu znalazłam twój blog, i fb.. Myśle ze mimo ze nie wymiotuję to jednak zaburzenia odżywiania, czy bulimia, czy anoreksja, czy wlasnie kompulsywne objadanie, mają jednak jakiś wspólny mianownik.

    Będę zaglądać, będę czekać na książkę.

    I bardzo chciałabym poczuć, że nie jestem z tym sama.

    Pozdrawiam
    Necia

    • Wilczo Głodna
      Wilczo Głodna 30 sierpnia, 2015 at 10:44 am - Odpowiedz

      No właśnie, ja myślę,że AŻ ma tutaj super rozwiązanie; abstynencja od kompulsywnego objadania się.
      Ja czasami chodzę na mityngi (też mam daleko). Można też uczestniczyc w mityngach online. Spróbuj jeszcze raz, bo tak się męczysz strasznie…
      Ściskam,
      Ania

  9. Avatar
    milena1991 19 września, 2015 at 12:28 pm - Odpowiedz

    Ten cały post to jakbym czytała o sobie. Męczę się z tym dziadostwem już około 4 lat i codziennie jest tylko, że to już ostatni raz. Już nie potrafię normalnie funkcjonować bo albo się obżeram i potem przeczyszczam albo stosuje głodówkę, ćwiczę i jestem zła jak osa. Rujnuje swój związek bo bez powodu kłócę się z narzeczonym a on nie mając pojęcia o tym już nie raz miał ochotę mnie zostawić (wcale mu się nie dziwię bo sama bym ze sobą na jego miejscu nie wytrzymała), prawie studia zawaliłam bo wolałam nie iść na uczelnie, żeby się tylko nażreć. Wcześniej potrafiłam brać wolne od pracy właśnie z tego powodu. Do tego wydaje kupę kasy na słodycze, żeby wrócić do domu z pełną torbą słodyczy, zamknąć się w pokoju i po kryjomu to pochłonąć. Ja już dla siebie wyjścia nie widzę, chyba jestem za słaba psychicznie, żeby z tym wygrać. Naprawdę jestem pełna podziwu, że udało Ci się z tego okropnego nałogu wyjść. Kiedyś nigdy bym nie pomyślała, że można się uzależnić od jedzenia a co do kategorii to należę do drugiej i trzeciej, idealnie opisujące moje sytuacje, kropka w kropkę.

    • Wilczo Głodna
      Wilczo Głodna 19 września, 2015 at 1:51 pm - Odpowiedz

      Kochana, zerknij sobie na stronę Anonimowych Żarłoków. Myślę, że to coś dla Ciebie.

  10. Avatar
    Pati 2 listopada, 2015 at 3:23 pm - Odpowiedz

    Ja związałam się z bulimią 17 lat temu,do tego border,narkotyki i alkohol. Od 5 lat nie ćpam i nie piję,jestem po leczeniu,ale nie potrafię zerwać z bulimią,martwi mnie to, bo jestem w 4 miesiącu ciąży.

    • Wilczo Głodna
      Wilczo Głodna 3 listopada, 2015 at 8:53 am - Odpowiedz

      Kochana, jak nie dla siebie, to dla dziecka… Daj mu lepszy start w życie.

    • Avatar
      Beata 4 listopada, 2015 at 10:08 am - Odpowiedz

      PATI, też to przechodzę. Moja córcia ma teraz rok, a ja nadal walczę z nawrotem. Powiem ci że moja choroba nie hula na całego u mnie tylko dla niej. Jest moją motywacją. Mimo wszystko jakikolwiek nie jest problem z małą to zastanawiam się czy to nie przez wilczy głód. Dzieci są super. Są trudne, ale takie kochane. Twoje dziecko będzie cię kochać bezgranicznie i całkowicie bezinteresownie – to od ciebie zależy czy za tą miłość się odwdzięczysz. Dzieci nas naśladują. Moja córcia od mniej więcej 6 miesiąca próbuje robić wszystko to co ja. Zakłada moje skarpetki. Chce jeść całe jabłka a nie pokrojone, bo ja je tak jem. Wyobraź sobie moje przerażenie jak włożyła rączkę do buzi… Masz jeszcze czas.

  11. Avatar
    DomiMistrz 18 grudnia, 2015 at 11:00 pm - Odpowiedz

    …10 lat przeleciało mi przed oczami jak czytałam posta…ile straconych chwil…ile bólu…bardzo trafnie określiłaś stadia choroby smutne jest jednak to że dziewczyny, które się w to pakują nie zdają sobie sprawy z powagi tej choroby. Ja ocknęłam się rok temu na dnie z wagą 90 kg, bez faceta, bez wiary w siebie i w lepsze jutro. Zapisałam się do psychologa, który kilka dobrych rzeczy mi natłukł do głowy – powielają się one z tym co Ty opisujesz, odbiłam się od dna, ale wilk nadal jest zemną :( walczę każdego dnia mam nadzieję że za rok o tej porze będę mogła napisać – dziś mija rok bez napadu….dziękuję Ci Aniu za te wspaniałe wpisy i za YT jesteś wielka :*****

  12. Avatar
    Ewelina 19 grudnia, 2015 at 10:04 pm - Odpowiedz

    Hej,
    nie wiem gdzie moglam się o to zapytać.
    Ile godzin przed snem jesz ostatni posiłek ?

  13. Avatar
    freya 5 lutego, 2016 at 1:11 am - Odpowiedz

    Nie wymiotuję. Tzn. nie prowokuję wymiotów, zdarzyło mi się to dosłownie może kilka razy na kilkanaście lat „zajadania”, „pochłaniania słodyczy” jak była okazja, zjadania dużej ilości po powrocie do domu ze szkoły. Od ponad 2,5 roku jestem w ekstremalnej fazie. Średnio co pół roku tyję ok. 20kg, po czym chudnę – tak w kółko. Ostatnio mój żołądek zaczął sam zwracać. Właśnie przed chwilą trafiłam na Twoją stronę chcąc zająć sobie czas bo czuję, że pewnie będę zwracać niedługo bo mnie strasznie mdli. Tak, jestem w terapii, dość intensywnej nawet, mam też inne problemy emocjonalne. Potrafię objeść się do nieprzytomności, często nawet nie czując, że tym razem będzie tak ekstremalne. Mam zniszczony żołądek, pewnie cały układ trawienny również. Często nie chce mi się żyć, nie potrafię dopuścić myśli, że będę normalnie funkcjonować mając większą nadwagę. Jak się objadam to chowam się przed światem, w autobusach, parkach, zaciszu pokoju robię swoje. Jak jem normalnie (czyt. odchudzam się) to jestem duszą towarzystwa, królem życia. Ale dobrze, że nie jestem z tym sama. Będę zaglądać tutaj.

  14. Avatar
    WICIOWAMAMA 19 kwietnia, 2016 at 2:51 pm - Odpowiedz

    Drugi wilk to ja. Kwiecień to jak do tej pory dwa czyste dni… i wcześniej nie przejmowałam się tym aż tak bardzo bo przecież nie choruje aż tak długo, raptem pół roku, bo przecież na codzień trzymam zdrowy tryb jedzenia, bo przy moich napadach nie pochłaniam ileś tam tysięcy kalorii tylko co najwyżej 700-800 dodatkowych no i wymiotuje tylko raz dziennie….. tak sobie gadałam.
    Ale przeraża mnie Twoje przedstawienie sprawy w ten sposób że długo nie zagrzeje miejsca na tym etapie choroby i że będzie coraz gorzej.
    Moim zapalnikiem są słodycze. Wczoraj np jadłam dietetycznie cały dzień, na kolacje sałatka lekka. I nie byłam głodna ALE syn zostawił sporo płatków czekoladowych wiec stwierdziłam że zjem. Zjadłam potem jeszcze dwie dokładki i całą paczkę kinderków. Tak oto wyglądała moja wczorajsza wpadka…

  15. Avatar
    weronika 26 października, 2016 at 4:17 pm - Odpowiedz

    To, co piszesz jest takie prawdziwe… kiedy mam atak, faktycznie nic się nie liczy, tylko żeby się porządnie nażreć . Wiele razy opuściłam już
    szkołę, bo przecież musiałam dokończyć jeść moje słodycze! (A napady mam praktycznie
    codziennie rano) dzisiaj miałam
    chyba największy kompuls w moim życiu, aż wstyd się
    przyznać., ile
    pochłonęłam… to tak
    jak piszesz – przez
    uzaleznienie znika wszystko – szkoła, pasje, no i rodzina… cały czas ich oklamuje, że nie chodze do szkoly, bo źle się czuje. A tymczasem albo chcę się porzadnie objesc i czekam aż wszyscy wyjdą z domu, a ja będę mogła ucztowac przez następne godziny, albo już jestem po napadzie i dostaję takiego doła, że mam ochotę tylko leżeć i myśleć, jakie to mam beznadziejne życie. Za każdym razem, gdy próbowałam powiedzieć o moim problemie rodzicom, oni (co jest typowe) twierdzili, że każdy przecież lubi sobie czasem zjesc coś dobrego… a ostatnio, gdy rzeczywiście zauważyli, że jedzenie jakoś tajemniczo znika z lodówki i szafek, usłyszałam, że powinnam się zacząć hamować… a przytyłam juz 10 kg w ciągu 2 miesiecy

  16. Avatar
    Imdrowing 3 marca, 2017 at 12:21 am - Odpowiedz

    Ja chyba jestem juz na ostatnim etapie, którego nie opisałas. Wiem ze umieram. Wlasnie zdałam sobie sprawę ze to juz 9 rok tej paranoji. Przestrzegam Was dziewczyny ogarnijcie się i weźcie za siebie póki jeszcze możecie.

  17. Avatar
    Wiktoria 10 maja, 2017 at 5:28 pm - Odpowiedz

    Cześć, mam 15 lat i od paru dni borykam się z tym problemem.. Mówię tu o zwracaniu jedzienia, jest mi ciężko i nie wiem co robić, staram się nie jeść w ogóle ale gdy już czegoś spróbuję to od razu idę się tego pozbyć:’) nie wiem czy to był naprawdę ale babcia zamówiła dziś pizze, zjadłam 3 kawałki i poszłam do łazienki, później zjadłam połowę arbuza i połowę paczki lodów, znowu poszłam do łazienki, i kiedy nikogo nie było w domu zjadłam jeszcze jeden kawałek pizzy i kolejna połowę lodów i znowu do łazienki.. Nie mogę powstrzymać chęci wymiotów, jakaś siła pcha mnie do tego a ja nie potrafię odmówić. I tu pytanie, czy to możliwe że powoli staje się bulimiczka?:’)

    • Avatar
      Wilczo Glodna 12 maja, 2017 at 9:33 am - Odpowiedz

      Kochana,
      Nie jesteś bulimiczką, ale chyba chcesz być. Wiesz, że utyjesz i zniszczysz sobie życie? Wiesz to?

  18. Avatar
    Sucha 21 lipca, 2017 at 10:16 am - Odpowiedz

    Strasznie podoba mi się to co robisz – mówisz, że rezygnujesz z czegoś tylko dzisiaj.
    Od lat obiecywałam sobie ze nie będę czegoś przez tydzień, miesiąc jeść i zawsze dostawałam napadów. Teraz codziennie mówię sobie ze tylko dzisiaj nie zjem chipsów i płatków, bo to dwa moje największe zapalniki i jest mi z tym bardzo lekko

  19. Avatar
    Milena 27 sierpnia, 2017 at 3:15 pm - Odpowiedz

    Aniu, to wszystko prawda…niestety podpisuję się pod tym nogami i rękami. I chociaż może komuś przez głowę nie przejść, że kiedyś taki problem może go dotyczyć, to wszystko jest możliwe. Ja przez długi czas byłam w pierwszej fazie, a teraz brnę w to dalej z prędkością światła. Nie mogę się zatrzymać, mimo że mam pełną świadomość tego, co robię źle, a może tak mi się tylko wydaje i mam taką właśnie nadzieję, że popełniam błędy, z których nie zdaję sobie jednak sprawy, dlatego od wtorku zaczynam kurs…
    Aniu, dziękuję Ci, że jesteś, wykonujesz mega dobrą robotę i dla niektórych, a na tym blogu zapewne dla wszystkich jesteś jedyną nadzieją.
    A do pozostałych dziewczyn: Dziewczyny trzymam kciuki za Was i proszę o kciuki za mnie. Buziaki :*

  20. Avatar
    Iga 9 marca, 2018 at 11:45 am - Odpowiedz

    Witam, chciałabym pokrótce opisać mój „problem”. „Problem” w cudzy słowie, bo nie wiem czy już na tym etapie tak mogę to nazwać – czasami się objadam „złymi rzeczami” typu fast foody, pieczywo, słodycze, ciasta, drożdżówki – cieszę się na samą myśl, że to zjem, zaspokoję potrzebę zjedzenia takich rzeczy a potem idę i to zwracam. Nie ukrywam, że wprawę mam w tym coraz większą… I na przykład mam w tygodniu kilka takich dni, objadanie i zwracanie a potem mam dłuższą przerwę czyli nie objadam się i nie prowokuję wymiotów jeśli czuję, że nie potrzebuję oddać tego co przyjęłam. Bo jak jem „ładnie” to nie zwracam. Po prostu boję się przytyć jak mam takie napady. Poza tym przy bulimii przeczytałam, że oprócz wymiotów objawem jest zażywanie tabletek przeczyszczających albo namiętnie się ćwiczy… Ja tego nie robię i w związku z tym nie wiem czy u mnie to już bulimia czy jeszcze nie… Przepraszam, że może trochę infantylnie opisałam mój przypadek, ale naprawdę nie wiem gdzie mam o to zapytać…, chyba po prostu się wstydzę…
    Pozdrawiam

    • Avatar
      Wilczo Glodna 10 marca, 2018 at 8:37 am - Odpowiedz

      Kochana, tak to jest bulimia. Czytaj mojego bloga i wyciągaj się z tego, bo będzie tylko gorzej, ok?

      • Avatar
        Olga 8 lutego, 2019 at 1:30 am - Odpowiedz

        mysle czy nie isc na spotkanie AJ …to co u Ciebie czytam troche do mnie trafia.. ale moze warto skorzystac z AJ, jak myslisz sama nie wiem….

        • Avatar
          Wilczo Glodna 8 lutego, 2019 at 10:07 am - Odpowiedz

          Kochana, a chcesz być do końca życia „bezsilna” i „chora”? Jeżeli tak, to jasne.
          Ja zaś mówię Ci, że możesz wyjść z tego raz na zawsze.
          Przeczytaj o moich doświadczeniach z AJ (trzy posty) https://wilczoglodna.pl/ajoty/