Krótko o introwertyzmie

Dzisiaj mały, ale ważny offtop.
Niedawno zaręczyli się znajomi ze studiów mojego chłopaka i z tej okazji zaprosili nas na mała imprezę. Nie widziałam tych ludzi strasznie długo, a więc zostałam wypytana ze szczegółami co to za książki ja piszę i o czym jest mój blog. Padło także pytanie o to ile godzin pracy dziennie wymaga taka działalność. Odpowiedziałam, że w sumie to cały dzień; posty, YouTube, Instagram, dziesiątki maili, mentoring, książki itd, ale że mi to zupełnie nie przeszkadza, bo ja to kocham.
A nie przeszkadza Ci to, że w sumie ciągle jesteś sama? – dopytywała przyszła panna młoda
Nie – odpowiedziałam lekko – na całe szczęście jestem introwertyczką i bardzo lubię być sama.
Na te słowa po pokoju przetoczyło się coś w rodzaju fali dźwiękowej brzmiącej mniej więcej tak: „Nieeeeeee”

A potem jeden zaczął mówić przez drugiego „No coś ty, trochę więcej wiary w siebie!”, „Ojej, nawet tak nie mów, daj spokój!” Nastąpiło ogólne pocieszanie mnie – w mniemaniu znajomych – biednej, niepewnej siebie i zakompleksionej istotki, do tego skłonnej do autokrytyki. Panna młoda nawet położyła mi rękę na ramieniu.
Byłam na tyle zszokowana, że nic mądrego nie udało mi się powiedzieć na swoją, a raczej introwertyzmu, obronę. A potem temat się zmienił.

No to może naprawię swój błąd i obronię go tu i teraz, bo jest czego bronić. Często przecież pracuję z „niezdiagnozowanymi” introwertyczkami, które myślą że jest z nimi coś nie tak – tak jak ja, przez całe życie. Nie, nie jest.

introwertyzm

Introwertyzm to nie wada!

Pamiętam dzień, kiedy sięgnęłam po książkę „Introwertyzm to zaleta” autorstwa Marti Olsen Laney i odkryłam, że wszystko co jest tam napisane, opowiada o mnie. Było to jak oświecenie, wyzwolenie i ogromna ulga w jednym. Nagle wszystko co do tej pory spotkało mnie w życiu zaczęło mieć sens. Wszystkie imprezy gdzie czułam się przytłoczona, wszelkie small talki, które najchętniej bym sobie odpuściła, poczucie niewidzialności, niedopasowania, zmęczenia tłumem, nawet jeżeli zawierał on tylko trzy osoby.
I co najważniejsze, ciągłe wyrzuty sumienia, że właśnie tak się czuję. Dlaczego jestem takim dzikusem?
Tak właśnie nazywała mnie mama, kiedy praktycznie batem wyganiała mnie na podwórko do dzieci (pokoleniowo załapałam się jeszcze na bawienie na podwórku), a ja płakałam, że wolę pobawić się lalkami.
Teraz wiem, że to u introwertyka normalne.

Kim nie jest introwertyk?

Asocjalnym, stroniącym od ludzi dziwadłem, prawda? Tak właśnie myśleli moi pocieszający mnie znajomi i tak myślałam ja sama, aż do chwili, kiedy przeczytałam tę książkę. Z niej dowiedziałam się, że introwertyk to po prostu ktoś, kto raczej zwrócony jest na wewnętrzne przeżycia, a nie na interakcje z innymi. I nie ma tu nic do rzeczy lubienie ludzi, czy bycie nieśmiałym. Ja nie jestem nieśmiała i lubię ludzi. Po prostu szybko się męczę w większym towarzystwie, a nawet przebywając z jedną osobą przez dłuższy czas. I nic na to nie poradzę. To nie znaczy jednak, że chcę być ciągle sama. Potrzebuję ludzi tak jak każdy z nas.

Bardzo podobało mi się wytłumaczenie, że ekstrowertyk, to ktoś kto ładuje baterie będąc w towarzystwie, a rozładowuje je będąc sam, a introwertyk robi odwrotnie – ładuję bateryjkę w samotności. Ale i jeden i drugi potrzebuje czasami i ciszy i towarzystwa. I nie ma w tym nic dziwnego.

introwertyzm

Jeżeli trafia do Ciebie to co mówię i zaczynasz podejrzewać siebie lub swojego bliskiego o introwertyzm, sprawdź obecność tych cech:

– Jesteś bardzo świadoma siebie.
– Uważasz na to co dzieje się w Twoim wnętrzu.
– Zauważasz szczegóły i niuanse.
– Wolisz słuchać niż mówić.
– Najlepiej odpoczywasz w samotności.
– Masz niewielką grupę wiernych przyjaciół.
– W dużej grupie nieznajomych czujesz się zdezorientowana i przytłoczona. Raczej się nie odzywasz.
– Ciężko Ci nawiązać nowe znajomości.
– Ludzie którzy Cię nie znają mogą myśleć, że jesteś niedostępna i zamknięta, otwierasz się dopiero przy bliższym poznaniu.
– Wolisz planować niż robić coś na spontanicznie.
– Wolisz pracować indywidualnie niż w zespole.
– Stresują Cię rozmowy telefoniczne.
– Kiedy musisz wypowiedzieć się publicznie, czujesz czasami pustkę w głowie.
– Uczysz się raczej przez obserwację.
– Rzadko uzewnętrzniasz swoje emocje.
– Jesteś wrażliwa na hałas, wysokie lub nagłe dźwięki.

introwertyzm

Jeżeli rozpoznajesz w sobie większość tych cech, prawdopodobnie jesteś bardziej „innie” niż „outie”. Aby się upewnić zrób jeszcze test na introwertyzm, których jest pełno w Internecie.

Czy można to jakoś zmienić? Nie, introwertyzmu się nie wybiera. Jest to cecha stała, zdeterminowana genetycznie. Introwertycy stanowią około 25% każdej populacji. Ale jak zawsze, część ludzi jest gdzieś pośrodku spektrum, grawitując w jedną ze stron. Mi z testów wyszło (fajny test jest właśnie we wspomnianej książce), że jestem jednak dość rasowym introwertykiem, ale mam także może z dwie cechy przypisywane ekstrowertykom (hihi)
O dziwo, mój chłopak, który śmiał się, że co ja sobie wmawiam, po zrobieniu testu okazał się być jeszcze większym introwertykiem niż ja. Przeczytał więc książkę i zrozumiał, że introwertyzm jest spoko i nie ma się co martwić.

Piszę ten artykuł, bo według tych statystyk ¼ czytelniczek tego bloga rozpozna w nim siebie (A może więcej? Może na zaburzenia odżywiania zapadają raczej osoby zwrócone do wnętrza? Nie wiem, nie spotkałam się jeszcze z takimi badaniami), a wiem, że ciężko jest żyć nam w ekstrowertycznym świecie, gdzie i system nauczania i pracy faworyzuje właśnie takie cechy (wszelkie grupowe projekty, prezentacje i wymóg „łatwego nawiązywania kontaktów”) Chcę wam pomóc odkryć w sobie tę cechę i przekonać was, że to naprawdę nie jest nic złego.
Jeżeli więc czujesz, że ten artykuł jest o Tobie, to witaj w klubie. Nie jesteś chora czy zepsuta, nic nie jest z Tobą nie tak. Zaakceptuj ten dar, bo owszem, jest to dar i świat go potrzebuje. Myślę, że gdyby nie my, z natury refleksyjni, zrównoważeni „innies” to świat dawno by oszalał.

A Ty kim jesteś, jak myślisz? Innie czy outie?

*

Uwaga
Ten artykuł to nie kryptoreklama wspomnianej książki, aczkolwiek z czystym sercem mogę ją polecić.

Published On: 23 października, 2018Kategorie: Psychologiczna rozkminkaTagi:
ania gruszczynska wilczoglodna mentoring banner

Zobacz program, który pomoże Ci odzyskać kontrolę nad jedzeniem

Ze swoimi zaburzeniami byłaś już nawet u wróżki?
 Zobacz program, który w końcu Ci pomoże! 
Odzyskaj 100% kontroli nad jedzeniem, swoim ciałem, zdrowiem, czasem i życiem.

29 komentarzy

  1. Avatar
    Karo 23 października, 2018 at 5:01 pm - Odpowiedz

    Ja poproszę taki sam tytuł tylko o ekstrawertykach. Ja jestem całkowitym przeciwieństwem introwertyków i może tylko w 10% potrafię ich cechy znaleźć u siebie :))

  2. Avatar
    blurryface 23 października, 2018 at 5:47 pm - Odpowiedz

    święta racja :) ja też od zawsze indywidualistka, chodząca własnymi drogami. lubię mówić o sobie, że mam „ograniczoną tolerancję towarzyską” – po intensywnym spotkaniu ze znajomymi po prostu muszę pobyć sama, żeby odpocząć :p jak byłam nastolatką to też zadręczałam się, że coś ze mną nie tak… próbowałam nawet na siłę się „integrować”, mieć szerokie grono znajomych… ale szybko się okazało, że to jest dla mnie strasznie męczące i wewnętrznie wcale nie czuję się z tym dobrze. najważniejsze to żyć w zgodzie ze sobą. zarówno bycie introwertykiem jak i ekstrawertykiem ma swoje wady i zalety – ale zgadzam się, że obecny świat bardziej promuje te ekstrawertywne cechy – przebojowość, towarzyskość, energiczność.

    a co do testów, to od siebie mogę jeszcze szczerze polecić test Myers-Briggs. on akurat składa się z czterech czynników; introwertyzm jest jedną z jego podskal – ale wyniki są fajne, ciekawe i moim zdaniem bardzo trafne. jeśli ktoś ma zacięcie psychologiczne, to może sięgnąć po prace Carla Junga, dotyczące spektrum intro- i ekstrawersji (na jego teorii, swoją drogą, bazuje właśnie test Myers-Briggs) – ten psycholog bardzo dobrze ujął tę cechę. podobnie zresztą w teorii tzw. „Wielkiej piątki” Costy i McCrae – oni również sporo o introwersji i ekstrawersji pisali; chętnym bardzo polecam :)

    • Avatar
      Wilczo Glodna 23 października, 2018 at 9:07 pm - Odpowiedz

      Dziękuję. Jung jest moim hero :)

  3. Avatar
    Edyta P 23 października, 2018 at 6:46 pm - Odpowiedz

    Jestem introwertykiem i długo miałam do siebie pretensje,że jestem dzika wśród ludzi chociaż bardzo ich lubię.Nie lubię jak za dużo się dzieje i muszę wszystko „przetrawić”w samotności i właśnie te chwile są mi bardzo potrzebne.Dobrze o tym poczytać,bo człowiek żyje tak i ma żal do siebie a to w niczym nie pomaga.

  4. Avatar
    Anianowa 23 października, 2018 at 7:50 pm - Odpowiedz

    Cześć co do artykuł, ja również zaliczam się do grupy „intro” – mam bardzo podobne doświadczenia jak dziewczyny powyżej i Ty Aniu.
    A mam pytanie zgodne z tematyką bloga, bo już na prawdę nie wiem co robić. Brak mi już pomysłów totalnie.
    jem za mało mniej niż 1500 kcal – objadam się
    jem za dużo – tyję i objadam się
    jem tłuszcz – chce mi się węgli
    jem węgle – ciągnie mnie do mięsa i tłuszczów
    cały czas się czuję głodna i nienasycona :/
    jakiej metody nie stosuję to i tak kończy się (wcześniej czy później) objadaniem :(
    Co ja mam robić?
    Brakuje mi już siły.

    • Avatar
      Wilczo Glodna 23 października, 2018 at 9:07 pm - Odpowiedz

      Jeść tyle ile trzeba i kalorii i tłusczy i węgli. To tak najprościej. Potrzebujesz w tym pomocy? Napisz do mnie.

      • Avatar
        Anianowa 25 października, 2018 at 1:12 pm - Odpowiedz

        Aniu, napisałam Ci długiego maila. Czekam z niecierpliwością na Twoją odpowiedz.

  5. Avatar
    Magda 23 października, 2018 at 8:31 pm - Odpowiedz

    Internet bardzo pomaga nam, introwertykom w utrzymywaniu kontaktów na znośnym poziomie. Jestem tak „rasowa”, że nie mam facebooka, ani niczego podobnego, nie mam TV bo męczy i wiem, że nie jestem w tym odosobniona. Dzięki za ten post, przypomniał, że tak też jest OK.

    • Avatar
      Wilczo Glodna 23 października, 2018 at 9:06 pm - Odpowiedz

      Też nie oglądam TV. Męczy mnie ten hałas po prostu.

  6. Avatar
    Eunika 23 października, 2018 at 9:25 pm - Odpowiedz

    W punkt :)
    Jestem Innie

  7. Avatar
    Agata 23 października, 2018 at 9:31 pm - Odpowiedz

    Ale ciekawy wpis…bardzo fajnie się czytało. Jestem/byłam typowym 'innie’…i przed, w trakcie i po ED :) Mój dom był i jest moim azylem. Ciekawe jest to, że będąc nauczycielem spędzam mnóstwo czasu z ludźmi. Ale po powrocie do domu jestem tylko ja i ewentualnie włączone radio. Cisza i spokój…jeju, uwielbiam.

    Jednak teraz, gdy urodziło mi się maleństwo, moje 'innie’ powoli zmienia się w 'offie’ hahahaha

  8. Avatar
    Marianna 24 października, 2018 at 9:21 am - Odpowiedz

    W świecie pędzącym z zawrotną prędkością pewnie każdemu z nas (i innie i outie) czasami „zakręci się w głowie” i pomyśli o sobie „kurcze jestem inny, niedopasowany, nie nadążam czyli coś jest ze mną nie tak”. Żeby w takich momentach nie zwariować, mi bardzo pomaga wiedza o sobie, o tym kim jestem, jakim typem osobowości. Ja jestem rasową introwertyczką i w trudnych dla mnie momentach „społecznościowych” powtarzam sobie, że wszystko ze mną ok, że ten typ tak ma . Staram się też pamiętać o tym jak oddziałują na siebie różne osobowości i cóż… Wykorzystywać tą wiedzę, żeby lepiej funkcjonować .

  9. Avatar
    Joanna 24 października, 2018 at 2:54 pm - Odpowiedz

    U mnie wypada pół na pół. Kimże więc jestem? :D

    • Avatar
      blurryface 25 października, 2018 at 6:59 pm - Odpowiedz

      to tak zwany ambiwertyk :) zasadniczo, introwersja i ekstrawersja to jest po prostu takie spektrum; niektórzy są bliżej jednego końca, a inni drugiego – za to najwięcej osób plasuje się gdzieś pośrodku (rozkład normalny :D)

  10. Avatar
    Aga 24 października, 2018 at 3:42 pm - Odpowiedz

    Chyba jestem wyalienowanym ekstrawertykiem

  11. Avatar
    Gumiś 24 października, 2018 at 8:20 pm - Odpowiedz

    Z jeden strony łatwo nawiązuje kontakty, lubię rozmawiać z pacjentami, dużo gadam. Nigdy nie mówię nic osobie, znajomi nie wiele o mnie wiedzą, zwykle unikam odpowiedzi, za to lubię ich słuchać i zadawać im pytania – a chyba każdy lubi być słuchany. :)
    Zapraszam : http://mymedeatingdisorderstory.blogspot.com/
    instagram: zaburzeniaodzywianiamedycznie

  12. Avatar
    Kaja 25 października, 2018 at 12:46 pm - Odpowiedz

    O tak. Kocham bycie introwertykiem. Ciężko jest mi jednak wytłumaczyć innym, że brak miliona przyjaciół to nie wynik mojego podłego charakteru, a jedynie braku potrzeby nawiązywania płytkich, powierzchownych znajomości. Ludzie mnie męczą. Dlatego kocham zwierzęta. Mogłabym zaszyć się w domu z moimi kotami i psem i tak przeczekać do wiosny :D

  13. Avatar
    Natalia 25 października, 2018 at 5:33 pm - Odpowiedz

    Ja również jestem z grupy skierowanej do wewnątrz, do tego mam większość cech jakie posiadają „wysoko wrazliwi”, przesyt bodźców mnie męczy, lubię być sama. wiem też, że czasem warto -choc odrobinę – zmusić sie do wyjścia do ludzi, np wtedy gdy dopada ochota na niekontrolowane jedzenie… mam wrazenie ze w prwnych momentach chęć smutnego zamknięcia się w dobie i swoimi myślami tłumaczę introwertyzmem… A warto czasem wyjsc ze swojej strefy komfortu, dla swojego dobra

    • Avatar
      Mery 26 października, 2018 at 12:46 am - Odpowiedz

      Wyjście ze strefy komfortu to fraza roku. Dedykowana targetowi:)

  14. Avatar
    Sylwia 28 października, 2018 at 12:04 am - Odpowiedz

    Czytam wpis ze swojego przytulnego pokoju podczas gdy na dole toczy sie impreza, hmm pomyslmy- brzmi jak introwertyzm :D

    • Avatar
      Wilczo Glodna 28 października, 2018 at 8:44 am - Odpowiedz

      hahah, nom :)

  15. Avatar
    Oliwia 31 października, 2018 at 12:42 am - Odpowiedz

    Wpadłam znowu na twojego bloga w chwili załamania. Nie rozumiałam, dlaczego inni nastolatkowie tak wręcz muszą wychodzić z każdym, a mi to nie odpowiada. Przymuszałam się, nie sprawiało mi to radości, ale siedziałam obok cicho, bo myślałam, że tak trzeba. Ten wpis myślę, że był jednym z tym przełomowych. Wyciągnęłam z niego nowe postanowienie, które myślę, że w końcu wydostanie mnie ze złej samooceny, która ciagle mnie nie opuszcza – koniec z robieniem czegoś wbrew sobie. Już teraz czuję się tysiąc razy lepiej. Dziękuję , pomogłaś mi w pewnym stopniu przestać wymiotować, a teraz myślę, że z twoją pomocą dam radę pozbyć się wszystkich męczacych mnie, jeszcze przed chorobą, myśli. Jeszcze raz dziękuję. Pewnie do usłyszenia niedługo :)).

  16. Avatar
    Ola 1 listopada, 2018 at 2:39 pm - Odpowiedz

    Hm, to prawda – to nic złego, ale ciężej się żyje w tym świecie introwertykom… :(

  17. Avatar
    introwertyczka 2 listopada, 2018 at 7:07 pm - Odpowiedz

    Aniu, pisze się: ekstrawertyk, nie ekstro.

  18. Avatar
    Ania 6 lutego, 2020 at 11:17 am - Odpowiedz

    Co myślicie o takiej sytuacji ? Jestem 40-sto letnim introwertykiem i „popchnięto” mnie na terapię grupową, m. in., żeby nabrać pewności siebie, zacząć więcej mówić o sobie w zyciu, ale też z innych powodów. Męczę się okropnie na tych spotkaniach, męczy mnie słuchanie historii 9 osób, gdy przychodzi moja kolej – nie mam ochoty na uzewnętrznianie się, powiem trzy zdania co u mnie się wydarzyło w ciągu tygodnia i to koniec. Potem jestem wypruta i wściekła, że narażam się na taki wysiłek. M. in. z powodu przebodźcowania. Mam dylemat czy siłować się sama ze sobą i chodzić z tam z niechęcią ? Czy sobie darować ?

    • Avatar
      Wilczo Glodna 6 lutego, 2020 at 1:41 pm - Odpowiedz

      Kochana,
      Chyba całe Twoje ciało i dusza mówi „darować sobie”. Ty nie jesteś zepsuta, żeby Cię naprawiać na terapiach. Widziałaś mój filmik o pewności siebie? Niedawny?

  19. Avatar
    Ania 6 lutego, 2020 at 2:36 pm - Odpowiedz

    Waham się, większość ludzi mówi, że terapia pomaga ale trzeba chodzić przynajmniej rok.

    • Avatar
      Wilczo Glodna 6 lutego, 2020 at 10:09 pm - Odpowiedz

      Nie wiem jak rozdrapywanie starych ran miałoby komukolwiek pomóc. Zapewniam, że taka Freudowska psychoanaliza będzie postrzegana za 20 lat jako jakiś relikt.

  20. Avatar
    Ania 6 lutego, 2020 at 2:38 pm - Odpowiedz

    Mówią, że to praca, wysiłek, że nie ma łatwo. Ale jak ja mam chodzić non stop nabuzowana, ze świadomością, że ktoś mnie robi w balona, bo zaciąga na pogadanki towarzyskie – to czy jest sens ?