Przypadek Natalki, co zapomniała o swojej bulimii

Opowiem wam dzisiaj wyssaną z palca historię, do której napisania zainspirowała mnie moja podopieczna, borykająca się z konsekwencjami wieloletniej anoreksji (wzrost wagi, nie odczuwanie głodu i sytości, objadanie się, ogólne zagubienie). Zapytałam ją niedawno „A co by było, gdybyś straciła pamięć? Przecież zapomniałabyś wtedy jak być „chora”, prawda? Wszystkie zasady, ograniczenia i wierzenia zniknęły by w jednym momencie i nawet nie wiedziałabyś, że kiedykolwiek je miałaś.”
To dało jej dużo do myślenia. Mi także. Postanowiłam więc napisać krótką historyjkę takiego właśnie przypadku. Co by było gdyby.

*

Natalia jak zawsze szykowała się do pracy, kiedy nagle zrobiło jej się ciemno przed oczami i straciła przytomność. Upadając walnęła głową o wannę, aż zadzwoniło.
Hałas usłyszał jej narzeczony i czym prędzej pobiegł do łazienki. To co zobaczył, nie wyglądało dobrze. Jego przyszła żona leżała w nienaturalnej pozycji na podłodze, skulona jak psiak i nie dawała oznak życia. Na wannie został złowrogi, krwawy ślad.

Podniósł się raban, pogotowie, karetka, uwijający się sanitariusze. Obrażenia głowy były poważne, a dziewczyna nie odzyskiwała przytomności. Jej chłopak i powiadomieni o tragedii rodzice zastygli na szpitalnym korytarzu w wielogodzinnej niepewności.

Natalka na szczęście obudziła się następnego dnia, ale radość rodziny była krótka. Okazało się bowiem, że dziewczyna nie pamięta absolutnie niczego. Ani rodziców, ani narzeczonego, ani swojej przeszłości, ani adresu, ani nawet imienia. No po prostu nic – tabula rasa.

Nie pamiętała także o jeszcze jednej rzeczy; swoim największym sekrecie – o dwudziestoletnich zmaganiach z bulimią, która zaczęła się w liceum od cud diety 1000 kcal. Zaraz po niej dziewczyna wpadła w błędne koło objadania się i kompensowania, z którego nigdy nie wyszła. Jej codziennością były ciągłe diety, walka ze swoim ciałem, jo-jo, głód na przemian z obżarstwem, poczucie bezsilności i niezrozumienie DLACZEGO tak się dzieje.

Teraz, siedząc na szpitalnym łóżku, po raz pierwszy patrzyła na swoją postać, w trzymanym przez zapłakaną mamę lusterku i nawet nie wiedziała, że jest „gruba” i „brzydka”. Po prostu nie miała w głowie żadnego wzoru do którego mogłaby się porównać i wypaść na niekorzyść. Wszystkie instagramerki, piękności z wybiegów i panie z reklam wypadły z tej głowy w chwili uderzenia.

Na przestrzeni kilku tygodni, stan dziewczyny poprawił się bardzo, ale jeżeli chodzi o jej pamięć, lekarze bezsilnie rozłożyli ręce. W końcu złamana pamięć, to nie złamana kość, nic nie możemy zrobić, proszę państwa.
Może jeszcze sobie przypomni– Powiedziała pani ordynator podając wypis – Proszę się nie poddawać.

Wraz z przekroczeniem progu szpitala, zaczęło się nowe życie naszej bohaterki. Musiała na nowo nauczyć się jak wiązać buty, jak obsługiwać telewizor (i co to w ogóle jest telewizor) oraz to, gdzie leży Kreta, na której spędzała wakacje niedługo przed wypadkiem.
Widzisz, jeszcze masz ślady opalenizny – szeptał narzeczony, gładząc ją po ramieniu, w nadziei, że zakocha się w nim na nowo.

Natalia musiała także nauczyć się jeść od nowa, od zera, od początku. Ochoczo testowała więc wszystkie smaki, bo zapomniała że trzeba się ich bać; a w szczególności, kiedy coś smakuje dobrze. Wtedy trzeba bać się nie na żarty i najlepiej zabronić sobie od razu tego produktu.
Ojej, Ty jednak lubisz pizzę! – zdziwiła się mama – Kiedyś twierdziłaś, że jej nienawidzisz. A mówiłam, że warto spróbować.
O popatrz, gluten przestał Ci szkodzić! – cieszył się tata, kiedy ona wsuwała z uśmiechem kolejną kanapkę z białego chleba.
O rany, i cukier też! – dodał jej chłopak, bo kanapka była posmarowana dżemem. A do tego potrafisz zostawić niedojedzony obiad? Kiedyś tak bardzo tym się stresowałaś.
A ona uśmiechała się tylko, nie wiedząc, że zupełnie naturalnie robi coś, co nigdy w życiu jej się nie udało.

Natalia tak rozsmakowała się w jedzeniu, że zaczęła co raz więcej gotować. Nawet nie pamiętała, że tego nienawidzi i nie ma na to czasu. Teraz miała cały czas świata, bo nie musiała chodzić do pracy. Zresztą co by tam robiła? Cała z mozołem zdobyta wiedza prawnicza wyparowała z jej głowy w sekundę. Ale jako, że w jej przypadku prawdy nabrało powiedzenie „nie wiesz co straciłaś”, nie przejmowała się tym zbytnio.

Stało się także coś dziwnego. Dziewczyna zaczęła chudnąć. W przeciągu kilku miesięcy zrzuciła całe 13 kg po czym jej waga stanęła i nie ruszyła do tej pory. Sypnął się grad komplementów od przyjaciół i znajomych, których twarze zaczęła powoli łączyć z imionami. (Ta blondyna to Kasia, najlepsza przyjaciółka, druhna na planowanym ślubie).
Przyjmowała te ochy i achy z lekkim zakłopotaniem, bo nie wiedziała dlaczego to w sumie ma być dobre. Nie pamiętała też, że „zrzucić to sadło” było jej największym życiowym marzeniem, celem i koszmarem zarazem. Rozumiała tylko tyle, że w tym dziwnym, nowym świecie, rozmiar M jest lepszy niż L. Jednak nie za bardzo mogła pojąć dlaczego.

*

Od jej wypadku mija właśnie dziesięć lat. Natalia wyszła za mąż za swojego narzeczonego, w którym faktycznie, ponownie się zakochała. Zweryfikowała kilka przyjaźni i znajomości. Zmieniła nudną pracę w biurze (według męża nigdy jej nie lubiła) na pracę w gastronomii, bo gotowanie stało się jej nową pasją. Pięć lat temu została mamą, czego kiedyś nigdy nie brała pod uwagę, za względu na strach przed przytyciem w ciąży. Oczywiście nie pamiętała o nim także. Wiedziała tylko, że bardzo chce mieć dzieci.

Tylko raz zdarzyło się coś, czego nie potrafiła za bardzo wytłumaczyć. Zaraz po ślubie znalazła na strychu swoje stare pamiętniki, gdzie pełno było opisów diet, cierpienia i walki z własnym ciałem. Zastanowiła się przez chwilę co to niby miało znaczyć, ale już rozumiała, że są rzeczy, które na zawsze pozostaną zagadką. Odłożyła zeszyty z powrotem do kartonu, zgasiła światło i wyszła z niezrozumieniem kręcąc głową.

*

Jeżeli myślisz, że ta opowieść jest totalnie nieprawdopodobna, to wyjawię Ci mały sekret. Kiedyś czytałam taką historię – oczywiście bez aspektu zaburzeń odżywiania. Było to Magdzie, która właśnie tak definitywnie straciła pamięć. Ucząc się na nowo życia, zainteresowała się gotowaniem i wzięła udział w programie Masterchef. Jak więc widać, życie samo pisze najbardziej zwariowane scenariusze.

Published On: 6 listopada, 2018Kategorie: TU ZACZNIJ, Psychologiczna rozkminkaTagi: , ,
ania gruszczynska wilczoglodna mentoring banner

Zobacz program, który pomoże Ci odzyskać kontrolę nad jedzeniem

Ze swoimi zaburzeniami byłaś już nawet u wróżki?
 Zobacz program, który w końcu Ci pomoże! 
Odzyskaj 100% kontroli nad jedzeniem, swoim ciałem, zdrowiem, czasem i życiem.

15 komentarzy

  1. Avatar
    Pat 6 listopada, 2018 at 5:27 pm - Odpowiedz

    Mi przy wychodzeniu z bulimii najbardziej pomógł szalony miesiąc wakacji, gdzie dzialo się tyle że nawet nie miałam czasu myśleć i pamiętać o moich problemach. Zupełne oderwanie od rzeczywistości było dla mnie największym krokiem w przód. Po wakacjach jeszcze miesiąc się super trzymałam a potem z czasem rutynowe bagno zaczęło wracać. Tak czy siak pokazało mi to że 'się da’ ;)

  2. Avatar
    Angelika 6 listopada, 2018 at 6:17 pm - Odpowiedz

    Sanitariusze?? Jacy sanitariusze? Czepiam sie słówek ale troche mnie to zabolalo ze ratownika medycznego po studiach nazywa sie sanitariuszem…

    • Avatar
      Wilczo Glodna 6 listopada, 2018 at 8:56 pm - Odpowiedz

      Ojej spokojnie. Nawet nie wiedziałam, że to jakieś pejoratywne określenie. Można zwrócić mi uwagę po prostu, to będę wiedziała na przyszłość i już. Jeżeli uraziłam, to nie miałam takiego zamiaru ani świadomości, że to robię.

      • Avatar
        Karola 7 listopada, 2018 at 2:09 pm - Odpowiedz

        Też nie wiedziałam że sanitariusz to określenie pejoratwne. No cóż, człowiek uczy się całe życie. Niedawno dowiedziałam się, że już nie ma czegoś takiego jak „służba zdrowia” i o to określenie też już widywałam awantury, bo to niby obraza… A myślałam że w służbie… a przepraszam – ochronie zdrowia są poważniejsze problemy niż semantyka.

        • Avatar
          Moni 13 listopada, 2018 at 9:41 am - Odpowiedz

          Karolciu nie bądź zgorzkniała ;)

  3. Avatar
    FrauM 6 listopada, 2018 at 6:38 pm - Odpowiedz

    Uwielbiam jak tworzysz te historie! ❤️ Tak samo jak ta o modzie na niewyspanie Otwierają oczy, na to, co wydawałoby się oczywiste, ale niestety nie dla nas, Wilczyc, eh … ale to czyszczenie pamięci jest genialne, zacznę od wylogowania z Instagrama dzięki, że jesteś!

  4. Avatar
    Gumiś 6 listopada, 2018 at 8:58 pm - Odpowiedz

    :) dziękuje za te wpisy ! mymedeatingdisorderstory.blogspot.com/

  5. Avatar
    Natalia 6 listopada, 2018 at 9:41 pm - Odpowiedz

    Aniu kolejny super tekst dający do myślenia! Jak dla mnie w punkt, w odpowiednim miejscu i czasie. Mam wrażenie że u mnie W glowie coś kliknelo, zaskoczyło. Lepiej późno niż wcale. Odradzam sie na nowo. Z czysta karta. I to wszystko dzięki Tobie. Dziękuję z całego serca!!! ❤❤❤

  6. Avatar
    Baś 7 listopada, 2018 at 7:14 am - Odpowiedz

    Mądrze napisane, na prawdę podoba mi się ta historia i częściowo się z nią zgadzam „ale” pokazuje ona dla mnie również kika innych aspektów, nie związanych stricte z samym odzywianiem się. Rodzina jakaś taka cukierkowa, dziewczyna po wypadku nie musi pracować i ogarniać swojego życia bo ktoś daje jej to wsparcie, zaczyna gotować a jej narzeczony ogarnia resztę. No super, wszystko pięknie, ale nie każdy/a z nas dostaje takie wsparcie. Ja jestem typowym przykładem osoby zajadającej emocje, szczególnie dołki, niepewność, strach, lęk… świadomość świadomością, ale w takich momentach to jest nie do wytrzymania. Mam wrażenie, że niektóre wyrażenia po prostu rozwalają mnie na kawałki, jakby coś że środka mnie kazało mi się objadać i uwierz mi nie jest to na pewno kwestia niedożywienia bo pilnuję posiłków i tego aby były odpowiedniej wielkości i jakości…

  7. Avatar
    Monika 7 listopada, 2018 at 2:02 pm - Odpowiedz

    Bardzo mądra, dająca do myślenia historia. Choć jeden fragment mimo wszystko mnie w niej zasmucił. Ten o schudnięciu o rozmiar i kompletach ze strony innych. I że bohaterka bardzo szybko i tak dowiedziała się, że w tym świecie mniejszy rozmiar jest uznawany za atut. Przykre jest to, że nawet, gdyby rzeczywiście ktoś dostał szansę na taką „czystą kartę”, po niedługim czasie i tak dowiedziałby się, jakie panują tutaj zasady. I pozostawałaby tylko nadzieja, że nie powtórzy swojej historii po raz drugi.

  8. Avatar
    Speranza 7 listopada, 2018 at 4:58 pm - Odpowiedz

    Dopiero niedawno trafiłam na Twojego bloga no i chodze i myśle o tym co piszesz.. i myślę sobie może i dla mnie jest nadzieja..
    Ten tekst przypomniał mi, ze ja tez kiedys zapomnialam o swoim problemie- karmilam piersia moje dziecko uczulone na mase rzeczy.. gluten, mleko, jajka i wiele innych.
    Nie myslalam wtedy o sobie tylko o nim, zeby mu nie szkodzic. Jadlam tylko to co go nie uczulało i jadlam tego tyle, zeby nie czuc glodu. Po roku karmienia bylam szczuplejsza o 13kg i nie pamietalam o atakach. Czy wrocily? Oczywiscie razem z powrotem pierwszych kilogramow, bo musialam nadrobic miesiace niejedzenia tych wszystkich pysznosci..

  9. Avatar
    KOCIAQ 8 listopada, 2018 at 7:35 pm - Odpowiedz

    uuu, mój pierwszy krotki komentarz:ZA-RĄ-BI-STE!

  10. Avatar
    Gosia Skrajna 15 listopada, 2018 at 8:40 pm - Odpowiedz

    Tabula rasa. Chętnie bym straciła pamięć od urodzenia do 20roku życia…

  11. Avatar
    Kinga 20 listopada, 2018 at 2:04 pm - Odpowiedz

    Jej to jest taaakie genialne w swojej prostocie! Może właśnie powinnaś napisać książkę z fabułą o jakiejś postaci borykającej się z zaburzeniami odżywiania? Wiesz na pewno to by trafiło też do osób które nie wiedzą że potrzebują szukać pomocy? Do tego masz takie lekkie pióro, myślę że mogłaby to być np książka dla nastolatek. Strasznie ratujesz życie Ania ale masz też talent literacki i wierzę że poza pisaniem „poradników” i krótkich opowiadań na pewno mogłabyś poszerzyć swój dorobek o taką bardziej fabularną pozycje! <3

  12. Avatar
    Kinga 20 listopada, 2018 at 2:05 pm - Odpowiedz

    Jej to jest taaakie genialne w swojej prostocie! Może właśnie powinnaś napisać książkę z fabułą o jakiejś postaci borykającej się z zaburzeniami odżywiania? Wiesz na
    pewno to by trafiło też do osób które nie wiedzą że potrzebują szukać pomocy? Do tego masz takie lekkie pióro, myślę że mogłaby to być np książka dla nastolatek. Strasznie ratujesz życie Ania ale masz też talent literacki i wierzę że poza pisaniem „poradników” i krótkich opowiadań na pewno mogłabyś poszerzyć swój dorobek o taką bardziej fabularną pozycje! <3