Waga w ciąży

Ten post zainspirowała Instagramowa burza, która rozpętała się wokół wpisu pewnej kliniki położniczej. Sugerowano w nim, że kobieta w ciąży ma zamknąć lodówkę, żeby nie zmienić się w wieloryba. Coś w tym stylu, hmm…

Burza jak to burza minęła szybciej niż przyszła, ale ja zostałam z bardzo ważnym tematem do poruszenia: problem wzrostu wagi w ciąży i dalekosiężne konsekwencje tego wyjątkowego czasu w życiu kobiety.

Ja sama nigdy nie byłam w ciąży, ale na co dzień rozmawiam z dziesiątkami czytelniczek i podopiecznych, które opowiadają mi swoje historie.

Czasami dzieje się tak, że pojawienie się dziecka na świecie, wybija nam z głowy durne pomysły odchudzania. Cała uwaga zostaje skierowana na malucha i nie w głowie nam jakieś ataki. Po prostu nie ma na to czasu i atłasu. Problem rozmywa się sam z siebie.

Bardzo często jest jednak odwrotnie. Martwicie się, by nie przytyć za dużo. Waga naturalnie idzie w górę, a wy próbujecie to jakoś kontrolować. Albo jest już po porodzie, ale kilogramy wcale nie chcą sobie pójść tak łatwo, jak przyszły. Wpadacie więc głębiej w zaburzenia odżywiania lub – jeżeli dotychczas nie miałyście problemów z jedzeniem – zaczynacie z nimi przygodę.

Wszak powrót do „formy” sprzed ciąży, to niemalże obowiązek. Trzeba wyglądać jak aktorka z czerwonego dywanu, która rano urodziła, a popołudniu przyłapano ją na opalaniu się w bikini, gdzie prezentowała absolutnie płaski brzuch.

Nikt jakoś nie bierze pod uwagę, że aktorka dysponuje świtą niań, chirurgów plastycznych i czego tam jeszcze. My zaś, zjadaczki pierogów odgrzanych na szybko w mikrofali, prowadzimy zwykłą, ludzką egzystencję, a nie żywot półbogiń. Niestety social media stwarzają iluzję, że takie życie dostępne jest także dla nas; skoro ona może, to dlaczego ja niby nie?

I na pewno nie pomaga tu dodatkowa stygmatyzacja, że jeżeli przytyłaś więcej niż te przepisowe 14 kg, to jesteś leniwy obżartuch o słabej woli. Tak jakbyś w ciąży nie robiła nic innego, tylko żarła. A przecież wzrost wagi zależy od wielu czynników.

Pozwól, że przytoczę Ci wypowiedź mojej obserwatorki z Instagrama, której doświadczenia zbierają w jedno wiele waszych wypowiedzi. Może okażą się pomocne także dla Ciebie.

 

To już nawet nie chodzi o sama ciąże, ale co po niej. Wiele kobiet tyje ponad miarę, nawet jeśli pilnuje tego co je; hormony, cukrzyce ciążowe, to nie sprzyja sylwetce… rozciągnięta skóra… rozstępy, huśtawka hormonalna po porodzie. Spada samoocena i samoakceptacja na łeb, na szyje.

Nikt nie mówi ze kobieta w ciąży ma jeść co popadnie, ale też nie może się odchudzać. Znam wiele dziewczyn/kobiet, które wpadają w zaburzenia odżywiania po ciążach przez niezadowolenie z ciała. Wtedy wchodzą restrykcje, treningi bez porozumienia z fizjoterapeutą, co tylko potęguje skalę problemu.

A do tego wszystkiego dochodzi absorbujący, maleńki, zupełnie od nas zależny, człowiek, który wywraca życie do góry nogami i całkowicie podporządkowuje je pod siebie. Ciąża to nie czas na zamartwianie się kilogramami. Nikt nie ma wiec prawa stygmatyzować kobiet, które w ciąży przytyły więcej niż te 14 kg. Wystarczająco jesteśmy w tym okresie psychicznie i fizycznie obciążone.

Obserwuje w mediach społecznościowych chory trend, wyścig szczurów niemal, która jak szybko dochodzi do „formy” po porodzie. Jezu, po porodzie to się powinno mieć przestrzeń, żeby się cieszyć dzidzią i nauczyć żyć w nowej rzeczywistości.

Sama mam troje dzieci wiec może na swoim przykładzie to opisze. W pierwszą ciążę zaszłam szybko jako niespełna 20-latka. Do wagi sprzed wróciłam bardzo szybko i bez specjalnego wysiłku. Byłam tak zaangażowana synem i nową sytuacją (jako żona, pani domu), że nawet nie zdążyłam pomyśleć o odchudzaniu.

Druga ciąża, 4 lata później. 40 kg na plusie z czego większość to była woda, syn był duży, ja byłam duża. Z filigranowej 52 kg dziewczyny zrobił się prawie 92 kg wieloryb. Tak, tak usłyszałam o sobie idąc na porodówkę. I chyba tu się zaczęło moje koło odchudzania. Dodam, że wcale się nie obżerałam w ciąży, ale puchłam strasznie.

Syn był duży, prawie 4,5 kg. Z trudem go urodziłam no i został mi 20 kg nadbagaż. Docinki, uwagi na temat moich nadprogramowych kg spowodowały, że przerobiłam Dukany, Dąbrowskie i parę innych diet. Do tego ćwiczyłam jak głupia. Dzieci zasypiały, a ja po 23.00 zmuszałam się do morderczych treningów, bo uwierzyłam, że jeśli nie mieszczę się już w rozmiar 36, nie jestem nic warta. Przecież Gosia, Zosia czy tam inna Basia miesiąc po porodzie wyglądały już, jakby nigdy nie rodziły.

Trzecia ciąża, 5 lat po drugiej; planowana, wyczekiwana córeczka. Przytyłam tylko 10 kg, mimo że jadłam tak samo jak w poprzednich ciążach, ale już po, kilogramy nie chciały zejść tak łatwo.

Jako prawie 30-latka znowu postanowiłam ze muszę coś ze sobą zrobić, więc kolejne diety, restrykcje, treningi ponad siłę i to oprócz trójki dzieci i całego domu na głowie, bo mąż był za granicą.

Schudłam, dumna weszłam powrotem w rozmiar 36, potem 34, bo wpadłam w ortoreksję. Po 7 latach skrajnie niskich kalorii względem mojej aktywności, doszło objadanie się. Wiadomy schemat – ciało upomniało się o swoje. Długo udawało mi się, mimo napadów, utrzymać niską wagę za sprawą cięcia kalorii na zmianę i oczywiście treningów ponad możliwości. Rok temu zaczęłam wymiotować i to tak właśnie jestem w tym miejscu, w którym jestem. Prawie 40-letnia baba z zaburzeniami odżywiania, skrzętnie ukrywanymi przed całym światem.

Dzięki twojemu blogowi, dzięki twoim wpisom, od 6 tygodni nie poddałam się bulimii. Myśli są coraz rzadsze i chyba coraz lepiej sobie z nimi radzę. Jednak patrząc wstecz, zmarnowałam kawał życia, na co? Na próbach wpasowania się w oczekiwania innych, zupełnie nic nie znaczących mi osób.

Dlatego uważam ze takie wytykanie ciężarnej kilogramów, jest mocno krzywdzące i nie na miejscu. Wiele złych relacji z jedzeniem, ma swój początek właśnie po porodzie. Jesteśmy wtedy jeszcze bardziej podatne, łatwy cel, bo hormony są jeszcze nie ustabilizowane.

Tak było w moim przypadku i podejrzewam, że w wielu innych kobiet.

Na koniec muszę powiedzieć, że to co mówisz, działa. To naprawdę działa! Jesteś niesamowita!! Czuje jak wraca mi radość życia, chęć do pasji, do wszystkiego tego, co przez lata przysłaniały mi myśli o jedzeniu i strach przed przytyciem. Teraz wiem, że ani moja waga, ani moje ciało, nie definiuje mnie jako człowieka i choć droga do samoakceptacji jest jeszcze daleka, wierzę, że idę w dobrym kierunku.

Całuje mocno ❤️

*

Myślę, że wiele mam mogłoby się podpisać pod tym listem, prawda? Apeluję więc po raz kolejny: odczepmy się od ciał – przed ciążą, w ciąży, po ciąży. Dajmy im spokój; i swoim i innym – nie komentujmy, nie dawajmy dobrych rad, nie wymądrzajmy się. Jeżeli chcemy zmienić coś u siebie, to zróbmy to, ale niech to będzie realistyczne i nieokupione zdrowiem.

Nie jestem fanką gloryfikacji ciał lub „pozytywności” na siłę i przyklaskiwaniu każdej fałdce czy włosowi. Jestem fanką neutralności. Naprawdę są na świecie inne rzeczy niż zajmowanie się tym – jakby nie było – kawałkiem mięsa. Wprawdzie jest ono ożywione przez bosą iskrę, ale tak na koniec, nie ma w nim nic wyjątkowego.

Skupmy się raczej na samym darze życia. Do tego tak naprawdę sprowadza się ciąża i poród; na przekazaniu tej iskry dalej. To cudowny akt miłości, która nigdy nie umiera. Nie sprowadzajmy tego do – jak to było ujęte – wyścigu szczurów o najlepiej leżące bikini.

 

Na koniec pokażę Ci ilustrację autorstwa Lainey Molnar, która pięknie przedstawia problem. Nic dodać, nic ująć.

 

 

Published On: 16 lipca, 2021Kategorie: Bulimia i kompulsyTagi:
ania gruszczynska wilczoglodna mentoring banner

Zobacz program, który pomoże Ci odzyskać kontrolę nad jedzeniem

Ze swoimi zaburzeniami byłaś już nawet u wróżki?
 Zobacz program, który w końcu Ci pomoże! 
Odzyskaj 100% kontroli nad jedzeniem, swoim ciałem, zdrowiem, czasem i życiem.

6 komentarzy

  1. Avatar
    Ciasto 16 lipca, 2021 at 5:02 pm - Odpowiedz

    Uwiwlbiam ten wpis.
    Najbardziej to : „… próby wpasowania się w oczekiwania innych, nic nie znaczących dla mnie osób”. Dokładnie tak! A najczęściej są to osoby, które życzą nam źle i po prostu chcą same poczuć się lepiej przez to, że nam mówią, że to cis z nami jest nie tak…
    Oraz to: „Jeżeli chcemy zmienić coś U Siebie, zróbmy to”. Dokładnie tak, Aniu – zmienię my coś u siebie, a nie u innych… :)

    • Avatar
      Magdalena 28 lipca, 2021 at 8:35 pm - Odpowiedz

      Ja byłam dwa razy w ciąży. Pierwsza – całą wymiotowałam od początku do końca raz mdłości poranne raz migrena z aurą i znowu wymioty. Rodziłam ważąc może z 5 kg więcej niż przed ciążą. Wyszłam ze szpitala w swoich dżinsach sprzed ciąży. Wyglądając jakbym nigdy w niej nie była ale bardzo osłabiona, długo dochodziłam do siebie. I ciąża druga, przytyłam niby przepisowe 14 kg a jakiś czas po dalej miałam 10 kg ,,na plusie”. Co w moim przypadku dalej daje rozmiar 38. I co słyszę od części od niby bliskich ludzi?
      ,,A ty to dalej w ciąży jesteś?” (test od babci tydzień po porodzie jak byliśmy przejazdem)
      A teściowa patrzyła ile jem i komentowała. Że czemu tyle na wieczór albo mniejszą porcję mi specjalnie nakładała jak u nich byliśmy. Padło z jej strony tyle raniących słów, że ciężko mi to nawet wszystko wypisać.
      Najgorsze, że syn leżał wtedy na intensywnej terapii i na prawdę ostatnie czym powinni mi zawracać głowę to ponadprogramowe kilogramy!!! Od teściowej nie dało się odciąć bo byliśmy u nich żeby być bliżej synka. Mieszają 20 minut od szpitala a my niestety dużo dalej.
      Eh, ciężkie to życie ciężarnych

  2. Avatar
    Wandzior 16 lipca, 2021 at 5:09 pm - Odpowiedz

    Jak zwykle i w punkt i b.madrze. sama mam doswiadczenia dosc przykre w tej materii. Kasliwe uwagi jak to i ile przytylam w ciazy i ze jak to? Jeszcze nie doszlas do siebie/tak jakbym odeszla od siebie haha/. Teraz sie z tego śmieję bo to dawne czasy. Wspieram ile moge mlode mamy mowie im ze sa piekne i madre ze ze wszystkim sobie poradza….tylko niech nie sluchaja przykrych uwag kolezanek znajomych czy nawet bliskich. Mialam i mam to szczescie ze moj mąż zawsze mnie wspieral niezaleznie od moich rozmiarów i w dalszym ciagu to robi. To jest b.wazne i b.pomocne. Więc kochane młode mamy cieszcie się każdą chwilą spedzona z waszym cudem łapcie to szczęście bo czas nieubłaganie płynie i szkoda go marnowac na zamartwianiu sie swoimi kilogramami rozmiarem czy nierealnymi oczekiwaniami. Wandzior

  3. Avatar
    Miley 17 lipca, 2021 at 12:17 pm - Odpowiedz

    Dziękuję za ten wpis! Był mi dzisiaj bardzo potrzebny. Obudziłam się rano spanikowana, że od początku ciąży przytyłam 1-2 kg – jestem w 18 tygodniu – że to za dużo, mam za duży brzuch i cycki i co to dalej będzie. No a że jakieś insta laski wyglądały w tym 18 tygodniu tak czy śmak. Nosz kur*a. Sama się złapałam na tym, jakie to myślenie jest idiotyczne. Dziękuję, że poruszasz ten temat. A w ciąży najważniejsze jest dziecko i tyle.

  4. Avatar
    Agata 22 lipca, 2021 at 1:06 pm - Odpowiedz

    Brawo… ja wyszłam z bulimii właśnie wtedy, gdy urodziłam córkę… dokładnie 3 miesiące po porodzie zapisałam się na mentoring, 13 lipca minęły 3 lata odkąd nie mam napadów, nie kompensuje, nie wymiotuje… itd. Wszystko jest jak należy… dziecko było dla mnie motorem do zmian. Nie chciałam, aby i ona wpakowała się w to obserwując matkę, która siedzi z głową w kiblu.
    Pozdrawiam Was wszystkie. :) Ściskam Ciebie Aniu <3

  5. Avatar
    ewelina 15 lutego, 2022 at 10:48 pm - Odpowiedz

    niestety w ciąży można przytyć nawet kilkanaście kg. jest to całkiem normalne i nie powinno się obwiniać…
    słyszałam ze nawet schudnąć w ciąży można!