Weź się w garść!

Wczoraj rozmawiałam po raz ostatni z moją podopieczną, która właśnie skończyła u mnie mentoring.
Z perfekcjonistki uwikłanej w toksyczne relacje rodzinne i oczywiście bulimię, zmieniła się po miesiącu intensywnej pracy, w świadomą siebie osobę, która wie jak i ile jeść oraz właśnie stawia pierwszy krok do wyzwolenia się spod wpływu kontrolujących rodziców. Oczywiście jak sama mówi – jeszcze dużo pracy przed nią, ale przynajmniej wie już, gdzie tkwił błąd. A kiedy wie się gdzie jest błąd, można go w końcu naprawić, prawda?

I właśnie na koniec naszej rozmowy, Martyna powiedziała mi coś takiego:
Ania, zrozumiałam, że ja muszę o siebie zadbać, a nie wziąć się w garść.

Wow! Jakie to odkrywcze! Od razu poczułam, że muszę się podzielić z wami tą myślą.

Bo czym jest wzięcie się w garść? Ja to widzę tak: Stoi taka mała osóbka, nad którą pojawia się ogromna dłoń i łapie nieszczęśnicę w pół, za mordę – tak mocno, że ta nie może oddychać.
Teraz będziesz chodzić jak w zegarku, moja piękna! Koniec ze słodyczami i wszelkim niezdrowym jedzeniem! Koniec z lenistwem i pominiętymi treningami! Koniec z wymówkami, że jesteś zmęczona!
Teraz będzie dieta i musztra na siłowni, bo właśnie znowu po raz kolejny ściska Cię twoja własna wilcza łapa.

A czym jest zaopiekowanie się sobą? To pochylenie się nad tą osóbką, nad tym mały, niedoskonały człowiekiem i otoczenie go kochającymi dłońmi. To one dają przestrzeń na życie, ale też wyznaczają zdrowe, rozsądne granice.
Chcesz loda? Ok, zjedz, ale dwie gałki, a nie dziesięć. I niech to nie będzie codziennie.
Dzisiaj jesteś bardzo zmęczona i nie masz siły na trening? Odpuść, słuchaj swojego ciała. Pójdź za to jutro, kiedy będziesz czuła się lepiej.

Widzisz różnice?

Zaopiekowanie się sobą to danie sobie miłości i zrozumienia w tym newralgicznym punkcie naszego życia; w wychodzeniu z zaburzeń odżywiania. To powiedzenie sobie – możliwe, że po raz pierwszy w życiu – jesteś OK, taka jaka jesteś teraz. I dam Ci tyle czasu na rozwój, ile będzie trzeba, bez deadlineów i nierealistycznych oczekiwań.
To zrozumienie, że niczego nie osiągniesz przemocą, na siłę, bez uwzględnienia tego, że jesteś… tylko człowiekiem.

Pisałam o tym niejednokrotnie; nie można wyjść z zaburzeń odżywiania (ani z żadnego  innego problemu) tą samą drogą jaką się w niego weszło. Jeżeli zrobiłaś to nadużyciem dyscypliny i restrykcjami, to nie wrócisz z ich pomocą do równowagi.
Zaopiekuj się więc sobą, bądź dla siebie dobrym rodzicem, a nie surowym nauczycielem. Potrzebujesz miłości i troski jak powietrza. Nich wilczur zabierze swoje łapsko w Twojego gardła.

A Ty co sądzisz o takim podejściu? Bierzesz się jeszcze w garść czy już raczej opiekujesz sobą?

Published On: 21 września, 2018Kategorie: Psychologiczna rozkminkaTagi: , ,
ania gruszczynska wilczoglodna mentoring banner

Zobacz program, który pomoże Ci odzyskać kontrolę nad jedzeniem

Ze swoimi zaburzeniami byłaś już nawet u wróżki?
 Zobacz program, który w końcu Ci pomoże! 
Odzyskaj 100% kontroli nad jedzeniem, swoim ciałem, zdrowiem, czasem i życiem.

16 komentarzy

  1. Avatar
    Aga 21 września, 2018 at 11:33 am - Odpowiedz

    Bardzo mądry wpis, dziękuję Ci za niego Aniu.

  2. Avatar
    Patrycja 21 września, 2018 at 11:49 am - Odpowiedz

    Bardzo dziękuję Ci Kochana za ten wpis. Otwarłaś mi oczy na to, że moim problemem jest to „branie się w garść”. Od teraz będę się sobą opiekować i może w końcu uda mi się pokonać to zaburzenie.

  3. Avatar
    Dobrochna 21 września, 2018 at 4:12 pm - Odpowiedz

    Myślę, że w tym zaopiekowaniu się sobą tak naprawdę tkwi moc wyzdrowienia, wyjścia z ED.
    Kiedyś, choć wcale nie tak dawno temu, w najgłębszych restrykcjach, w rygorze tak ostrym, że ciężko mi myśleć o tym, że sama siebie tak traktowałam…, w jakiejś książce, poradniku motywacyjnym czy w czymś takim, przeczytałam, że powinniśmy się o siebie troszczyć, dbać i przytulać. Przytulać. Serio. Sama siebie? Przytulać? Pamiętam, że wtedy byłam sama w swoim akademikowym pokoju i wybuchłam tak wielkim płaczem… nie byłam w stanie się opanować.
    Jak to przytulać? Po co? Tam padały słowa, że to lecznicze, pomocne etc. No i mimo, że to wydawało mi się totalnie idiotyczne, jak kładłam się sama do łóżka, obejmowałam swoje wtedy okropnie wychudzone ciało i … leżałam. Leżałam i czułam łzy obficie spływające po policzkach. Łzy i kości.
    Nie pamiętam, ile razy tak robiłam, ale to gdzieś uświadomiło mi, że trzeba być dla siebie dobrym. Po prostu, dobrym. Dbać i troszczyć się jak o najlepszego przyjaciela. W końcu to z samym sobą człowiek spędza najwięcej czasu.
    Także przytulajmy się i dbajmy o siebie :)

  4. Avatar
    Magda 21 września, 2018 at 8:48 pm - Odpowiedz

    Ania, bardzo trafne! Właśnie do tego dojrzałam, może trochę szkoda, że po 40-ce, ale dzięki Tobie wiele osób zrozumie wcześniej…

  5. Avatar
    Is 22 września, 2018 at 7:45 pm - Odpowiedz

    Slowa wez sie w garsc zniszczyly mi zycie.Moja mama ciagle mi to powtarzala.Nie nawidze tych slow gdyz kojarzyly mi sie z nienawiscia do samej siebie,glodowkami,cwiczeniami ktorych nie nawidzilam bo byly kara.Gdybym 20 lat temu uslyszala od mojej mamy “zaopiekuj sie soba “to byloby inaczej .Czasu nie cofne ale moge dzis powiedziec corce”kochana zaopiekuj sie soba “

  6. Avatar
    Kaja 23 września, 2018 at 9:24 pm - Odpowiedz

    Zawsze denerwowało mnie, gdy moja mama mówiła ‚weź się w końcu w garsc’. Czułam wtedy dokładnie taki przymus robienia czegoś, o którym piszesz. Ona sama nie wiedziała, jak to zdanie denerwuje, jednak mnie wprowadzało w dół i poczucie, ze jestem taka do d***** ze trzeba mną potrząsnąć. Kiedy ja poprostu potrzebuje o siebie zadbać i lepiej się traktować. Tak, po raz kolejny trafiłaś w punkt. Po raz kolejny dziękuję :-)

  7. Avatar
    mala mi 23 września, 2018 at 9:34 pm - Odpowiedz

    Czytając post naszła mnie taka myśl… ze zawsze, kiedy miałam brać się w garść to oznaczało wyłącznie, ze muszę tyrać na silce i jeść te 1200 kcal , bo w przeciwnym razie, jeśli nie będę miała tego pod kontrola, coś się stanie. Chore nerwicowe myślenie, ze muszę czegoś pilnować, coś mieć pod kontrola, bo jeśli będę miała spokoj ducha i umysłu, odpoczywając od ciągłego myślenia o żarciu i wadze, to coś się wydarzy…. to chore.

  8. Avatar
    Paulina 25 września, 2018 at 12:56 pm - Odpowiedz

    Zaopiekuj się sobą dobre ale jak to rozgraniczyc bo mnie nic się nie chce, po pracy idę spać a później złość na siebie że spałam. Nie mogę przecież cały czas pobłażac sobie i nic od siebie nie wymagać?

    • Avatar
      Firana 25 września, 2018 at 1:52 pm - Odpowiedz

      Może warto zastanowić sie nad pytaniem: Dlaczego chce Ci się spac?

  9. Avatar
    Joanna 25 września, 2018 at 2:20 pm - Odpowiedz

    Paulina,od jak dawna tak masz? Jak wygląda Twój przeciętny dzień? Ile godzin śpisz w nocy? Ile jesz? Ile pijesz wody (nie soków, nie herbatek, nie ziół, ale zwykłej wody)? Ile ćwiczysz/wymiotujesz itp? Jakbyś określiła poziom codziennego stresu na skali 5stopniowej? Ile czasu poświęcasz na dojazd do pracy/szkoły i w drugą stronę? Odpowiedz sobie na te pytania i się zastanów czy prowadzony przez Ciebie tryb życia nie ma wpływu na to, że sypiasz popołudniami.

  10. Avatar
    Paulina 25 września, 2018 at 2:36 pm - Odpowiedz

    Właśnie od 4 m-c nie wymiotuję stres to mogę mieć z tym że jem. Śpię w nocy 7-8 h pracuje 8 h mam 15 min do pracy. Może to że nie mam pomysłu na siebie co ze sobą zrobić

  11. Avatar
    Joanna 25 września, 2018 at 3:52 pm - Odpowiedz

    A wysypiasz się chociaż?

  12. Avatar
    Joanna 25 września, 2018 at 3:52 pm - Odpowiedz

    I czy jesteś dobrze nawodniona?

  13. Avatar
    Natalia 2 listopada, 2018 at 11:28 am - Odpowiedz

    Kochana zgadzam się z Tobą w 100 procentach. Jednak trochę czasu zajęło mi zrozumienie tego i w końcu danie sobie prawa to SAMOopieki. Przez lata brałam się w garść, ale nigdy nie opiekowała się sobą… w końcu czuje że mogę. Teraz juz wiem dlaczego nigdy nie udało mi się tak naprawdę wyjść z choroby…. nie tędy szła moja droga.

  14. Avatar
    Basia 16 listopada, 2018 at 10:41 pm - Odpowiedz

    Tak , ja stanowczo biorę się w garść za każdym razem. Tak bardzo się nienawidzę od dziecka, że nie potrafię otoczyć siebie samej opieką i dobrym słowem.
    I ten post mi uświadiamia, że muszę pokochać siebie, tylko to nie jest takie proste jak się siebie samej nienawidzi i się wyzywa od najgorszych.
    Fakt nie wymiotuje, ale napady obżarstwa są cały czas od 2 latach non stop.

    Dzięki temu wpisowi wpadłam na pomysł, że wezmę swoje zdjęcie z dzieciństwa jak byłam okrąglejsza (najśmieśniejsze jest to, że wtedy myślałam o sobie gruba obrzydliwa świnia ze mnie) i jestem na tych zdjęciach tak urocza, jestem dzieckiem co ja z tym umysłem i doświadczeniem teraz powiedziałabym tej małej Basi? A no , że jest wartościowa i mądra, żeby wierzyła w siebie i przytuliłabym ją mocno by poczuła że nie musi zajadać tej cholernej pustki , a jej wartość nie opiera się na jej wyglądzie. Może by ta mała Basia nie wpadła na przemian w objadanie się i głodzenie na zmiane, tylko dlatego że chce być tak bardzo ładna i kochana.

    Bo musimy się sobą zaopiekować , tak jak dzieci tego potrzebują. Nie jest to łatwe, ale jakoś trzeba zacząć się samą siebie samą kochać.

    • Avatar
      Wilczo Glodna 18 listopada, 2018 at 7:41 pm - Odpowiedz

      Przytul tę małą Basię. Ja ją przytulam <3