Doświadczyć Uniewersalnego Umysłu
Opowiem wam dzisiaj o moim bardzo osobliwym doświadczeniu. Posłuchajcie.
Niedawno wracałam ze Stanów, z konferencji moich mentorów; Georga i Lindy Pransky. Było to ich ostatnie publiczne seminarium, dlatego zdecydowałam się pokonać taki szmat drogi, by spędzić tam jedynie trzy dni. To, czego się nauczyłam, w pełni wynagrodziło mi niewyspanie, jet lag i wszelkie niedogodności związane z podróżą. Więcej o samej konferencji opowiadam w moim podcaście, który znajdziesz tutaj: Wilczy Podcast.
W końcu, jak to zawsze bywa, nadszedł czas powrotu do domu. Na lotnisko w Seattle, pojechałam z dwiema babeczkami; Xoliswą ( „X” wypowiada się jako kląsnięcie językiem) z Johannesburga, RPA i Sandy z Kansas City. Gawędziłyśmy w samochodzie, wymieniałyśmy się spostrzeżeniami, ale kiedy obie zniknęły za bramkami swoich gate’ów, nagle poczułam się totalnie zmęczona. I to mimo popołudniowej godziny.
Znam dobrze to zmęczenie. Dopadało mnie ono podczas intensywnego mentoringu 1 na 1 z Pranskymi, który odbyłam w zeszłym roku. Mimo tego, że rozmowy nie trwały długo – jedynie 3 godziny dziennie z przerwą, potrafiłam położyć się po nich na łóżku i zasnąć w ciuchach.
Podobne zmęczenie obserwowałam nie raz na innych eventach 3P. Niektórzy ludzie po prostu zasypiają, a głowa opada im na pierś. Wiem, że wynika to z tego, że podczas słuchania prelegentów, zasypia nasz osobisty umysł. Energia i „obecność” tych ludzi, jest tak wielka, że rozum nie jest w stanie tego przetworzyć i często, najzwyczajniej w świecie, odpada.
Zrozumiałam więc, że to dobry znak. W ciągu tych trzech dni, nieźle musiało mi usmażyć obwody! Usiadłam na ławce i walczyłam, żeby nie zasnąć. W końcu nie chciałam przegapić swojego lotu do Europy. Nareszcie senność ustąpiła, a ja, znalazłam się za to w dziwnym stanie. Rozglądałam się dookoła i autentycznie widziałam, że wszystko jest jednym; ludzie, przedmioty, niebo za oknem…
Ja wiem, że to dziwnie brzmi, ale naprawdę tak to postrzegałam. Cała hala lotniska i podróżni znajdujący się niej, byli jedynie poruszającą się energią, tymczasowo zamkniętą w takich a nie innych formach. Wspólni sobie, a oddzieleni od siebie zasłoną dymną umysłu, który produkuje nasze personalne tożsamości; oddzieleni iluzją.
I było to dla mnie oczywiste, żadne mi wielkie halo. No przecież wiadomo, że tak jest.
Dopiero po jakimś czasie, przyszła mi do głowy refleksja, że normalnie „to ja tak nie mam”. Dopiero wtedy zorientowałam się, że coś dzieje się coś niezwykłego. Natychmiast połączyłam kropki i zrozumiałam, że to mój umysł poszedł spać i przestał produkować ową zasłonę dymną separacji.
W miejsce standardowego strumienia myśli o przyszłości, przeszłości, tym, tamtym i siamtym… zapanowała cisza. Raz na czas wpadła jakaś myśl, ale nie gościła długo pod kopułą. O rany, pomyślałam, doświadczam stanu medytacji i dzieje się to zupełnie naturalnie. Wow! Tak pewnie czuł się na co dzień Sydney Banks, bo często o tym mówił.
Aby odnaleźć to, czego szukasz, należy porzucić myśl, że świat duchowy i materialny istnieją oddzielnie.
Syd Banks, Brakujące Połączenie
To było jak zanurzenie się w ciepłej kąpieli, jak długo wyczekiwana przerwa w robocie, w której jestem od prawie czterech dekad – w robocie w moim umyśle. Z drugiej strony to było takie zwyczaje; jak powrót do domu, o którym człowiek zupełnie zapomniał, że w ogóle go miał.
Przez kolejny tydzień ten stan bardzo powoli wietrzał mi z głowy. Podczas tego okresu, wszystkie moje rozmowy z podopiecznymi, trafiły od razu w dziesiątkę. Każda z nich miała swój niepowtarzalny wgląd i kilka osób, które zdawały się stać w miejscu, w końcu ruszyły dalej. To co mówiłam, wychodziło z zupełnie innego poziomu i to było dokładnie tym, czego dziewczyny potrzebowały usłyszeć, by się obudzić.
Ja sama rozwiązałam parę swoich „problemów” i zupełnie bez wysiłku znalazłam odpowiedź na kilka nurtujących mnie pytań.
Potem ta cisza zaczęła wypełniać się znajomym zgiełkiem, ale – o dziwo – ten zgiełk jest nieco mniejszy, niż był przed owym doświadczeniem. Tak jakby wjechanie na wyższe piętra świadomości – nawet na krótką chwilę – sprawiło, że już nie zjeżdżam poniżej pewnego poziomu. Odczuwam większy spokój niż wcześniej, a moje podopieczne łapią mój przekaz o wiele szybciej.
Dlaczego tak się dzieje? Czy to jakaś magia? Nie, to Zasada Uniwersalnego Umysłu (The Principal of Mind), który łączy nas wszystkich. Jesteśmy w swojej istocie energią Wszechrzeczy i to tylko nasz mały umysł, mówi nam, że jest inaczej. No cóż, gada bzdury.
*
Jeżeli Ty też chcesz poczuć tę energię, serdecznie zapraszam na moje szkolenie „Jak zaakceptować siebie”, które odbędzie się 3 listopada. Szczegóły tutaj: Jak zaakceptować siebie.
Zapraszam Cię także na mentoring i coaching, bo Ty też możesz rozwiązać swoje wszystkie problemy.