Spece, specjaliści

Dzisiaj publikuję list Pauliny. Podobnych wiadomości dostałam przez ostatnich lat tysiące. Czy Ty także odnajdujesz w niej część siebie?

Witam,

Długo zbierałam się czy opisać co mi dolega i w końcu usiadłam i się udało. Kilka miesięcy temu trafiłam na Twój blog. Początkowo byłam tylko czytelnikiem, a około miesiąc temu zdecydowałam się wykupić kurs co uważam, że było najlepszym posunięciem dla mojego zdrowia i ciała.

Pierwsze przygody z odchudzanie rozpoczęłam już w podstawce, ale patrząc z perspektywy czasu było to jeszcze normalne. Schudłam i wróciłam do normalności. Nienormalne zaczęło się jakieś 3 lata temu, kiedy byłam jakiś rok po porodzie. Po ciąży kilogramy zleciały same i bardzo szybko. Problem zaczął się po odstawieniu syna od piersi, kiedy to zaczęłam tyć z niezrozumiałych dla mnie powodów (teraz wiem, że winą była tu nieregularność, niedbałość i podjadanie).

W związku z tym, że sama nie potrafiłam nic z tym zrobić, postanowiłam skorzystać z usług „specjalistów”. Wybrałam pewną znaną sieciówkę dietetyczną z baaardzo drogimi suplementami. I tu tak naprawdę rozpoczęły się moje zaburzeniaciągła walka. Po pierwszej wizycie otrzymałam rozpisaną dietę 1200kcal… W konsekwencji byłam cały czas głodna, ale ponieważ byłam podbudowana efektami, udawało mi się wytrzymać.

Efekty skończyły się po jakimś miesiącu, waga stanęła i Pani dietetyk, podejrzewając mnie o niestosowanie się do diety, jeszcze bardziej ucięła mi moje porcje żywieniowe – już do około 1000 kcal

Efekty były widoczne tylko w moim portfelu. Co tydzień wychodziłam z paczuszką jakiś specyfików za 250 zł i w zasadzie na tym koniec. Ciągnęłam jeszcze to 2 czy 3 miesiące i zrezygnowałam, ponieważ efekty były zerowe.

Mając teczkę jadłospisów na 1000 kcal, starałam się to kontynuować, ale z tego względu, że byłam wygłodniała od dłuższego czasu, zaczęłam rzucać się za żarcie. I tu właśnie wdepnęłam (wlazłam dość głęboko) w zaburzaniu odżywiania z pełnym wsparciem „specjalisty”.

Te stracone kilogramy z pierwszego etapu diety oczywiście wróciły z nawiązką, co frustrowało mnie jeszcze bardziej, więc kompensowałam sobie to napadami na lodówkę. Oczywiście pojawiły się jeszcze katorżnicze ćwiczenia ponad siły.

Po jakiś 2 latach zdałam sobie sprawę, że już nie tyle to kilogramy są dla mnie problemem, a chora relacja z jedzeniem. Wtedy postanowiłam zasięgnąć pomocy hipnoterapeuty doświadczonego w zaburzeniach odżywiania. Jak się pewnie domyślasz, znów coś poszło nie tak. Po 4 sesjach grzebania w mojej przeszłości i dzieciństwie (które oceniam jako szczęśliwe, dorastałam w normalnym domu, w którym nie brakowało uwagi, ciepła i miłości) dowiedział się, że to pewnie wina mojego taty, bo za dużo pracował. Jakaś paranoja!

Na tym skończyła się moja przygoda z terapią i wtedy zupełnie przypadkiem trafiłam na Twój blog.

Kurs rozpoczęłam 11.11 i od tej pory jestem „czysta”. Co więcej, nie chodzę głodna i czuję, że zaczynam normalnie żyć. Jedzenie nie jest już moją obsesją. Jem normalne posiłki, nie jestem głodna i dzięki temu nie mam potrzeby obżerania się. Wydaje mi się, że w jakimś stopniu udało mi się wypracować ten nawyk normalnego jedzenia- w jakimś stopniu, bo wiem, że przede mną jeszcze trochę pracy nad moim gadzim mózgiem.

Przechodząc przez kolejne lekcje kursu uświadamiam sobie błędy, jakie popełniałam przez lata krzywdząc sama siebie! Teraz czuje się silniejsza i świadoma własnych potrzeb, potrzeb ciała. Dziękuję!

Reasumując nie dziwię, że wiele osób wpada w bulimię czy ED trafiając na takich specjalistów jak ja.

Pozdrawiam Paulina

Co o tym sądzisz? Masz podobne doświadczenia? Zostaw komentarz pod spodem.

Published On: 2 grudnia, 2022Kategorie: Bez kategorii
ania gruszczynska wilczoglodna mentoring banner

Zobacz program, który pomoże Ci odzyskać kontrolę nad jedzeniem

Ze swoimi zaburzeniami byłaś już nawet u wróżki?
 Zobacz program, który w końcu Ci pomoże! 
Odzyskaj 100% kontroli nad jedzeniem, swoim ciałem, zdrowiem, czasem i życiem.

Jeden Komentarz

  1. Avatar
    Maja 3 grudnia, 2022 at 9:37 pm - Odpowiedz

    Super list, przypomniał mi moją kołomyję swego czasu, blog Ani wyrwał mnie z tej karuzeli. Zawsze jak czuję, że coś mi nie styka, to tu przychodzę. Może czasem nie ze wszystkim mi po drodze, co znajduję, ale jestem dumna, że należę do wilczych ocaleńców dziękuję za ten list