Nie trzeba tego zajadać.

Ostatnio pisałam o tym jak to przy byle kryzysie lecimy do lodówki.
A co dopiero gdy spotka nas coś naprawdę ciężkiego…
Jak widać i wtedy można obyć się bez kompulsywnego jedzenia.

Hej Aniu :*

Pierwszą wiadomość napisałam do Ciebie 11 miesięcy temu.
Załamana , bez sił i nadziei , że może jeszcze kiedys zaczne normalnie żyć…
Dostalam od Ciebie odpowiedz i ogromna motywację do działania.

Po 15 latach walki z anoreksją i bulimią , udało mi sie postawic pierwszy krok do „normalnosci „. ANIU TRZYMAM SIE JUŻ 11 MIESIECY!!

Dzisiaj, postanowiłam do Ciebie napisać.
Pewnie , gdyby nie to , że zupełnie przypadkiem 28.10.2015 roku obejrzałam program z Twoim udziałem , dalej tkwiłabym w koszmarze, który „zjadł” mi ogromna czesc zycia.
Decyzję podjelam od razu, wstałam i powiedziałam KONIEC.
Początki były bardzo ciężkie, zaczynałam od niewielkich porcji jedzenia, bo mój organizm nie był przyzwyczajony że w ogóle coś w nim zostaje.
Przybrałam na wadze( miałam sporą niedowage) . Czułam sie z tym nieswojo – to fakt.
Walczyłam z myślami , że jak zaczne jeść, bedę tylko rosła w oczach.
Ale waga staneła!

Moje ogromne chomicze policzki zaczeły znikac ,skóra nie była juz taka szaro-sina, no i co najważniejsze, zaczęłam miesiączkować!
Starałam się z mężem o dziecko już 1,5 roku…niestety nic z tego nie wychodziło.
Bo niby jak ma wychodzić , jak ma się tak wyniszczony organizm?
Ale wtedy tego nie rozumiałam .

W momecie , kiedy mój oragnizm zaczął żyć, miesiączki wróciły… i bum, okazało się, że jestem w ciąży!
Stało się to szybko, bo w drugim miesiącu normalnego jedzenia, bez ataków.
To był ciężki czas, bo i ślub na szybko i kupno mieszkania…
Na początku ciąży miałam straszne mdłości, ale trzymałam się jak mogłam, żeby nie wymiotowac.
W 11 tygodniu ciąży okazało się, że to bliźniaki!
Byłam przerażona i megaaa szczęśliwa.

Mineło 20 tygodni….przeżyłam najgorszy czas w swoim życiu.
Zaczęły się skurcze, poronienie w toku…
Musiałam urodzić naturalnie, bez znieczulenia , ze świadomością, że dzieci nie maja szansy na przeżycie.
Z chłopakami było wszystko jak najlepiej, ale niestety moja macica nie podołała ciąży bliźniaczej (jestem zbyt drobna i mała).
To było coś strasznego, trauma na cale zycie.

Wyszłam ze szpitala, walczyłam ze sobą, by się tylko nie załamac.
Dzięki mojemu mężowi i rodzinie przeszłam najgorszy czas, dałam rade , powiedzieliśmy sobie że widocznie tak miało być, trzeba żyć dalej.

Mam czasem bardzo ciężkie chwile, bardzo… ale staram się jak mogę.
Po tym wydarzeniu , przez jakiś czas bardzo chciałam schudnąć, zrzucić pozostałości po ciąży.
Nie miałam ataków, ale bardzo okroiłam swoją dietę.
Teraz zaczynam wprowadzać więcej do swojego jadlospisu.

Cokolwiek by się nie działo, do Wilka nie będę wracać.
Po co?

Całuje mocno,
J.

Czy wobec powyższego, Twoja wymówka nie wypada blado?

Published On: 10 października, 2016Kategorie: MediaTagi: , , , , ,
ania gruszczynska wilczoglodna mentoring banner

Zobacz program, który pomoże Ci odzyskać kontrolę nad jedzeniem

Ze swoimi zaburzeniami byłaś już nawet u wróżki?
 Zobacz program, który w końcu Ci pomoże! 
Odzyskaj 100% kontroli nad jedzeniem, swoim ciałem, zdrowiem, czasem i życiem.

5 komentarzy

  1. Ania The Wolf 11 października, 2016 at 1:16 am - Odpowiedz

    Popłakałam się totalnie… Człowiek czasem nie zdaje sobie sprawy z tego, jakie ma szczęście. Takie szczęście w nieszczęściu. Nic nie docenia, choć jeszcze nie jest najgorzej… Cieszy fakt, że kobieta z posta wyszła z tego parszywego problemu sama i stała się taka silna, a także smuci fakt, że samemu nic nie idzie po myśli, że jest się takim słabym i beznadziejnym :-(
    Gratuluję! Trzymam kciuki :-)
    Ps. Ktoś kiedyś powiedział: „Co nas nie zabije, to nas wzmocni…”. Coś w tym jest ;-) Powodzenia Drogie Wilczyce! :-*

    • Wilczo Glodna 11 października, 2016 at 5:48 am - Odpowiedz

      Kochana, na serio twierdzisz, że jesteś słaba i beznadziejna? Inaczej byś tu chyba nie pisała ;)
      To powiedział Fryderyk Nietzshe :*

  2. Agata 11 października, 2016 at 12:52 pm - Odpowiedz

    I ja siedzę i beczę Aniu.
    Jak wiele i ta i inne choroby zabieraja nam z życia. Jednak faktem jest, że warto walczyć o to co jeszcze nas może spotkać, o lepsze jutro i o siłe na przetrwanie tych najgorszych chwil których niestety w życiu nie brak. Niestety takie jest życie.
    Dla autorki ogromne wyrazy współczucia i podziwu za siłę i wytrwałość. A nade wszystko przesyłam dobra energię i życzenia aby kolejnym razem sie udało urodzić zdrowe dziecko a ona sama aby była zdrowa i szczęśliwa. :*

  3. annonimka 16 października, 2016 at 11:08 am - Odpowiedz

    Wszystko jest po coś… Każda z nas upada, tylko po to, żeby nauczyć się latać…

    • Ania The Wolf 17 października, 2016 at 6:20 pm - Odpowiedz

      Tylko dlaczego nauka latania zajmuje tak dużo czasu? Pisklęta z nauką latania nie mają problemów, a jak nie to z pomocą przychodzą rodzice :) Może niektórym z nas brakuje takiego wsparcia, aby rozwinąć skrzydła i polecieć przed siebie wprost do nieba… ;)