Piękna czy brzydka?
Jestem brzydka
Więc nie staraj się mnie przekonać, że
Jestem piękną osobą
Ponieważ tak naprawdę
Nienawidzę siebie każdego jednego dnia
I nie będę siebie okłamywać mówiąc:
Jest we mnie piękno, które się liczy
Będę trzymać się przekonania:
Jestem bezwartościową, okropną osobą
I nie możesz powiedzieć mi nic, co sprawi, że uwierzę, że
Ciągle zasługuję na miłość
Bo choćby nie wiem co
Nie jestem warta by mnie kochać
Nigdy też nie uwierzę, że
Piękno istnieje we mnie
Zawsze, kiedy patrzę w lustro myślę
Czy jestem aż tak brzydka?
Teraz przeczytaj to z dołu do góry.
Abdullah Shoaib „Pretty ugly”
Tłumaczenie własne.
Ten wiersz, poza tym, że jest genialnie skonstruowany, ujawnia kilka ważnych prawd o nas samych:
– Często myślimy o sobie bardzo źle. Wie to każda osoba, która wpadła w zaburzenia odżywiania. Na początku byłyśmy doskonałe w każdym calu. Nasze nogi służyły nam do biegania, ręce do chwytania, brzuch był tylko brzuchem, a twarz twarzą. Wszystko działało bez zarzutu, a my cieszyłyśmy się sprawnością i wolnością jakie dawało nam nasze ciało.
Potem stało się coś strasznego; nauczyłyśmy się siebie oceniać i porównywać do postawionego przed nami „ideału”. Oczywiście na jego tle wypadłyśmy ŹLE. Wtedy powoli, ale konsekwentnie ze zwykłej dziewczyny zaczęłyśmy zmieniać się w „potwora”. I potworna stała się też nasza egzystencja.
– Jesteśmy piękne i zasługujemy na miłość. Nie ma na świecie niczego i nikogo, kto mógłby nam to prawo odebrać. Urodziłyśmy się z nim i z nim też umrzemy. Jesteśmy pięknymi istotami, zdolnymi do wspaniałych czynów, głębokiej empatii i troski.
Przyszłyśmy na ten świat po to, by wyrażać ten dar, by być sobą – czyli miłością właśnie. To nasza jedyna misja na tej Ziemi: BYĆ SOBĄ.
Szkoda, że tak mało osób to wie. Szkoda, że tak wiele z nas nigdy tego nie zrozumie…
– Wszystko jest w nas doskonałe. Nie potrzebujemy być inne, nie potrzebujemy się naprawić czy zmienić. Już teraz jesteśmy w domu. Zawsze byłyśmy.
Pytanie jest tylko takie, co my postanowimy w sobie widzieć? To piękno i dobro, które tam jest, czy tą brzydotę, którą widzi nasz spaczony Instagramem mózg. Obie te rzeczy na pewno możemy tam znaleźć, jeżeli będziemy się na nich koncentrować.
A Ty co wybierasz? Piękno czy brzydotę? Teraz możesz podjąć decyzję; czym kierujesz się w swojej codziennej drodze?
I jak Twój wybór wpłynie na całą resztę Twojego życia?
Zastanów się.
*
Przypominam o zaczynającym się w poniedziałek (1 kwietnia 2019) jadłospisie. Tym razem możesz do mnie dołączyć bez względu na to jaką dietę preferujesz; wegańską, wegetariańską czy klasyczną. Każdy dzień to 2000 kcal i 4 posiłki. Jadłospis jest rozpisany na 4 tygodnie. Więcej informacji tu i tu.
Mnie, mimo tylu lat ED, problem o dziwo nie dotyczy – zawsze uważałam siebie za śliczną dziewczynę, mimo kombinacji z jedzeniem. Miałam za grube nogi, kiepskie cycki, za to ładną twarzy, włosy, dłonie, brzuch i jestem piękna wewnętrznie. Na tym się skupiałam, dlatego ED nie było dla mnie „aż tak” uciążliwe i wyjście z niego zajęło mi bardzo długo.
Aniu, czy myślałaś o wpisie o bulimii z perspektywy partnera, lub cokolwiek związanego z tym tematem, rady, jak ratować związek z bulimikiem, czy coś w tym stylu? Pisałaś już o radach dla bliskich i pewnie temat się pokrywa, ale wydaje mi się, że nie było zbyt wiele o partnerach wilczków, którzy też swoje przechodzą.
Nie rozumiem. Są jakieś kanony piękna. I ja się w nie nie wpisuje – po prostu – widać to po przez odbieraniu przez płeć przeciwną. Jakby postawić 10 kobiet w rzędzie obok sobie i oceniać od najładniejszej do najbrzydszej to przecież można to zrobić. Taki mamy świat. Jest to smutne i przykre, że nie jestem miss piękności i ubolewam nad tym, że nie mam twarzy tak ładnej i proporcjonalnej jak ktoś kto akurat jest uznawany za piękność. Mam wielką głowę rozmiar 58-59 – nos po dziadku jak ziemniak – małe oczy – wadę wzroku – przez co noszę okuary – pryszcze – ok można się umalować. Małe cycki z szeroką przerwą pomiędzy, małe biodra a szerokie ramiona :D Zero proporcjonalności. Włosy mam z żółtym pigmentem i żaden fryzjer nie potrafi ich ogarnąć i jeszcze się kręcą, jak opętane. i nawet jak pójdę do kosmetyczki i zrobię sobie paznokcie, to 80 % koloru i kształtu nie pasuje do moich dłoni, wszystko stwarza wrażenie toporności.
Nie narzekam, przyzwyczaiłam się do swojego wyglądu bo mam już 30 lat. Ale jest to cholernie niesprawiedliwe. Bo patrze na super laski za którymi ustawia się multum facetów i myślę, kurcze, dlaczego ja mam takiego pecha.
I tak – jestem brzydka. Jak w przyrodzie jest Paw i jest ropucha.
Wg współczesnych kanonów – brzydka bez względu na to, w którą stronę się spojrzy.
Karolina ale po co mierzyć swoją wartość oceną innych ludzi? Co z tego, że faceci wolą Kaśkę, Baśkę, a nie Ciebie? Każdy jest inny (i to jest piękne!), są gusta i guściki i jedni lubią fiołki, a inni pomarańcze. Porównywanie się nie ma sensu, warto skupić się na sobie i budowaniu własnej wartości. Są piękne kobiety na tym świecie, ale czy to znaczy, że te brzydsze mają całe życie się z tego powodu biczować? Chyba nie na tym rzecz polega.
nie chodzi o biczowanie, Karolina tylko zwróciła uwagę, że nie każda jest piękna i tyle. Łatwo dostrzegać również wewnętrzne piękno w ludziach ładnych i proporcjonalnych. Tego zresztą od dziecinstwa uczą nas bajki o księżniczkach i złych brzydactwach.
ja wybieram zdecydowanie piekno!!
i w sumie mam wiele mankamentów..,nigdy nie bylam rasowa pieknoscią, nigdy tez nie narzekalam na powodzenie u facetow, nigdy tez nie akceptowalam sie tak na serio..
natomiast mowie to w czasie przeszlym, bo po tylu latach nauki, nauczek itd…postanowilam sobie, ze zostane swoją kumpelą i zaakceptuję siebie taka jaka jestem..wbrew pozorom to nie takie trudne…
ps..mieszkam w Niemczech…tu kobiety…czesto watpliwej urody..maja bardzo dobre mniemanie o sobie…a ich partnerzy to czesto megaaa przystojniacy!
dziewczyny kochajcie siebie mimo wszystko!
nie misicie byc instagramowymi lalkami
Oj, temat dla mnie. Uważam, że oczywiście, że ludzie brzydcy istnieją, nawet wielu. Sama jestem realistką, ale znam swoje zalety i wady. Może mam duży nos i małe oczy, krzywe usta i słabe włosy, ale mam też długie zgrabne nogi, piękny kolor oczu, długie rzęsy, dołeczki w policzkach, idealne (według mnie) ramiona, nawet nadgarstki mam boskie.
Nigdy nie było tak,że czułam się absolutnie „brzydka”.
Co z tego, że jakiś facet mnie nie chce albo nawet jeśli większość nie chce? W dupie to mam,serio. Nie mam 15 czy 20 lat, żeby się tym przejmowac. Nie jestem po to, żeby być ozdobą dla panów. W pokonaniu jedzenia napadowego (bo nigdy nie wymiotowałam) najbardziej mi pomogło uporządkowanie głowy (nie diety). Gdy zrozumiałąm, że nie musze być piękna, mądra, idealna i podobać się wszystkim facetom, ulżyło mi. Może to śmieszne, co teraz pisze, ale naprawdę działa. Tak bardzo szczerze przyznać się przed samym sobą, czego chcemy.
Ja kiedyś chciałam fajnego chłopaka, ale żaden mi się nie podobał, a uważam, że bez chemii nie ma związku. Dopiero potem zrozumiałam, że zawsze mierzyłam zbyt wysoko. Sama też brzydali nie chcę, dlatego teraz nie odrzucam kogoś tylko dlatego, że nie jest 7/10.
Aha, i jeszcze bardzo mnie denerwuje, gdy ktoś komentuje wygląd dziewczyn wychodzących albo mających ED: o jezu, ale jesteś śliczna, jak możesz mieć ED i siebie nie kochać, och ach. Czy gdyby osoba obiektywnie brzydka wrzuciła swoje zdjęcia, to usłyszałabym coś takiego? Nie. Bo zawsze wszystkie EDki skupiają się na wyglądzie.
DZIEWCZYNY, nie chuda dupa jest najważniejsza w życiu.
Uwielbiam ten komentarz. <3
Przykro mi się zrobiło czytając wpis o swoim myśleniu Karoliny. Pewnie dlatego że gdzieś to jest mi bliskie. Ale może ta ocena jest trochę zaburzona tzn. Chodzi mi o to że np. Widzimy się grubymi a tak naprawdę mamy normalną, zdrową wagę. Może i w krzywym zwierciadle widzimy nie tylko wagę ale i inne sprawy związane z naszą urodą. Ja zauważyłam że jak człowiek dobrze czuje się ze sobą to i piękno ze środka wpływa na urodę zewnętrzną. Nie należę też do ładnych kobiet i dlatego myślę siedzę w Ed bo sporo nie jestem ładna to przynajmniej szczupła. Wkoncu trzeba się czymś wyróżniać. Bo jak będę normalnej wagi ( do której się zbliżam) to kto mnie zauważy?? Głupie myślenie wiem. Staram się je zmienić: mogę czymś innym się wyróżniać np. Dobrymi czynami na które mam siły jak jem. I tak przekonuje się aby zdrowiec i już więcej życia nie marnować na ED. Bo już mam wyrzuty sumienia że mogłabym zrobić tyle rzeczy a ja marnuje czas na Ed. A jak zajmujesz się rzeczami które cieszą to i ladniejesz bo jest zadowolona. Dlatego życzę nam pogody ducha a on wpłynie na nasz wygląd.
Ten wiersz dotyka sedna sprawy. Czy źródłem ED jest nasze błędne przeświadczenie, że nie jesteśmy warte miłości i że na miłość trzeba zasłużyć? Ten wpis mógłby otworzyć cały cykl artykułów w tym temacie!
Nie do końca tak uważam, ale czasami faktycznie dlatego dziewczyny zaczynają kombinować z jedzeniem itd.
Michasia, to z bulimią ma niewiele wspólnego.
Czytając komentarze, zastanawiam się, nie chcąc nikogo obrazić – czy panie znają podstawy psychologii? I że często ED ma właśnie korzenie w nienawiści do samego siebie? Tak, jasne ED może mieć różne korzenie – nienawiść do samego siebie, traumy, ogólnie współistniejące inne zaburzenia psychiczne – ale sporo przypadków, chociaż mój był zakorzeniony w tym, iż nienawidziłam siebie, swoje ciała, uważałam się za paskudną. Mimo że jestem całkiem ładną dziewczyną. Po tylu latach to wiem. Po tylu latach ile walczyłam z ED (w moim przypadku z anoreksją), wiem że zasługuje na miłość, nie muszę nikomu nic udowadniać by wiedzieć, iż na miłość zasługuje.
Tak się składa, że znam podstawy psychologii, ale koncept „zasługiwania na miłość” jest mi bardzo obcy. „Zasłużyć” to sobie można na dobrą ocenę w szkole, a nie na miłość. Miłość się okazuje lub otrzymuje bez niczyjego „zasługiwania” i rzadko ma to związek z wyglądem.
hej Ada czy moglabym gdzies z Tobą porozmawiac na temat milosci?