Oceniam innych

Jeżeli obserwujesz mnie na Instagramie @wilczoglodna, to wiesz, że obecnie przebywam czasowo na Teneryfie. Wiadomo, słońce, plaża i półnagie ciała.

Codziennie po pracy idę na plażę i codziennie spotykam tam ekstremalnie wychudzoną dziewczynę. Jakoś tak się składa, że rozkładamy się zawsze obok siebie.

Mój ręcznik jest rzucony jak popadnie i, po jakimś czasie, mokry i mocno zapiaszczony. Jej, zawsze śnieżnobiały i odprasowany. Jego brzegi przytrzymują kamyczki rozłożone w równych odstępach.

Ja smaruję się filtrem raz, a potem leżę do wieczora, ona zaś powtarza ten rytuał co pół godziny.

Gdy robi się chłodno, ja zakładam sukienkę i zbieram bambetle, ona zdejmuje pod chustką mokre bikini, zawija dokładnie w foliowy woreczek i skrupulatnie oczyszcza z piasku każdy centymetr ciała.

Gdybym nie pracowała z dziewczynami z zaburzeniem na „a”, pewnie uznałabym siebie za plażowego nieogara i może jeszcze wpadła w kompleksy. A tak to wiem, że „te” Wilczki tak mają i już. Wszystko musi być na tip top.

Kiwamy już sobie głową z daleka i uśmiechamy się do siebie. Wszak znamy się już nie od dziś i razem przeżyłyśmy atak plażowej piłki niefortunnie rzuconej przez młodych chłopaków. Ja jednak spod oka obserwuję reakcje innych ludzi na widok mojej sąsiadki. Zazwyczaj jest to szok, a potem długie gapienie się. Jest także pokazywanie sobie palcami i szepty. Czasami szepty i śmiechy lub przewracanie oczami. Raz nawet głośniejsze rodzime „O ja pierdole, patrz na to…”.

Dziewczyna leży niewzruszona, a ja nawet nie próbuję odgadnąć co dzieje się w jej głowie. Kiedyś powiedziałabym, że jest jej przykro, dzisiaj wiem, że równie dobrze może być z siebie dumna lub czuć się wyjątkowa. Albo może to olewać. W końcu do wszystkiego idzie się przyzwyczaić. Ten post jest jednak nie o tym.

Po prostu cała sytuacja zmusiła mnie do refleksji nad tym, jak łatwo nam wściubić nos w nieswoje sprawy. I jak to jest, że dzieje się to prawie automatycznie. Bo nie będę oszukiwać; ja też zamarłam wewnętrznie, kiedy pierwszy raz ją zobaczyłam.

Nasze mózgi są wyczulone na tropienie wszelkich odstępstw od tak zwanej normy i nic na to nie poradzimy. Będziemy się gapić na kogoś bardzo wysokiego i bardzo niskiego, na kogoś kto ma uda wielkości naszego ramienia i tego, co jedną nogę ma szerszą niż nasze dwie.

Ale co zrobimy z tym dalej, to już inne pytanie. Czy będziemy szeptać między sobą i pokazywać palcem? Głośno komentować, że obrzydliwe i w dupach się ludziom poprzewracało? A może subtelnej – damy dobrą radę, że czas przytyć czy schudnąć?

To już nie ważne, bo jeżeli tak postąpimy, to w każdym z tych przypadków uznamy siebie za kogoś kto wie lepiej… za kogoś lepszego.

Ale czy poczujemy się lepiej? Nie, nie sądzę. Poczujemy tylko separację i naszą wyższość; my tu – oni tam.  No tak; głupia anorektyczka, feministka, co nie goli nóg, glonojad z powiększonymi ustami…

A kto dał nam prawo do tych ocen? Czy jesteś pewna, że gdybyś urodziła się jako ona i przeżyła to co ona, nie postąpiłabyś tak samo? Może ona na tych nieogolonych nogach buduje swoją tożsamość, bo inaczej nie wie kim jest? A może nie uważa tego za ważne i tak jej wygodnie? A może coś jeszcze. Zresztą co to za różnica. To nie Twoja sprawa i już.

Nie są nią też czyjeś powiększone cycki, makijaż lub jego brak, sposób ubierania i inne wybory dotyczące wyglądu czy stylu życia.

Zapewne Ty czujesz się komfortowo ze swoimi wyborami, ale zaufaj mi, znajdą się ludzie, którzy je potępią. Będzie Ci wtedy miło? Jeżeli nie, to proszę – odczep się od innych.

I nie chcę sugerować, że akurat Ty personalnie tak się zachowujesz. Jeżeli jednak łapiesz się na tym, że wyśmiewasz kogoś w myślach (lub na głos), zastanów się czy ktoś na tym korzysta. Myślę, że nikt.

*

Poniższy tekst napisałam w środę rano, a w środę popołudniu stało się coś, co skłoniło mnie do dalszej refleksji nad sobą.

Wróciłam sobie na plażę i zamiast mojej standardowej sąsiadki, zastałam dziewczynę siedzącą w pozycji kwiatu lotosu i medytującą.

Wszędzie skwar, duchota i biegające dzieci, a ta medytuje.

I mimo, że właśnie przed chwilą wymądrzałam się na temat nieoceniania, to przemknęło mi przez głowę „O rany, wszyscy muszą wiedzieć, że jesteś taka uduchowiona?”. I od razu poczułam się lepsza od niej, ale jednocześnie ścisnęło mnie za serce.

I to uczucie obudziło mnie do faktu, co właśnie zrobiłam – oceniłam kogoś i to po całości. Bo tak jak sprawy wyglądu mam już ogarnięte i nie przeszkadza mi jak ktoś się nosi, to takie coś mnie jednak denerwuje; pozowanie na Buddę, obnoszenie się ze swoją rozwiniętą duchowością.

Ale zaraz zaraz, czy to nie jest to samo? Skąd mogę wiedzieć kim jest ta dziewczyna i co nią kieruje? Kto mi dał prawo do wywyższania się?

Posypałam więc głowę popiołem i podziękowałam losowi za tę piękną lekcję. Widać przede mną też jeszcze trochę pracy.

*

Ps. W ankiecie, którą zrobiłam na Instagramie, 85% osób odpowiedziało, że ocenia innych. A jak to jest u Ciebie?

 

Published On: 28 maja, 2021Kategorie: Psychologiczna rozkminkaTagi:
ania gruszczynska wilczoglodna mentoring banner

Zobacz program, który pomoże Ci odzyskać kontrolę nad jedzeniem

Ze swoimi zaburzeniami byłaś już nawet u wróżki?
 Zobacz program, który w końcu Ci pomoże! 
Odzyskaj 100% kontroli nad jedzeniem, swoim ciałem, zdrowiem, czasem i życiem.

Jeden Komentarz

  1. Anna 28 maja, 2021 at 9:14 pm - Odpowiedz

    Nie bądźmy sędziami, to nie nasza rola…. My powinniśmy kochać ludzi i…zacząć od siebie.