Opowiastka z morałem
Pewien alkoholik kryminalista miał dwóch synów.
Gdy byli mali nie raz musieli uciekać z domu, gdy tata wracał z popijawy w bojowym nastroju. Napatrzyli się jak matka obrywa po głowie, w twarz, butem w brzuch. Sami też nie raz dostali lanie. Nigdy nie było wiadomo czy dzisiaj będzie bicie i krzyki, czy może głaskanie po główce i cukiereczki.
Ich dorastanie było naznaczone ciągłym lękiem. Niczego nie mogli być pewni.
Gdy podrośli, jeden z nich sam zaczął popijać i szlajać się po knajpach, drugi postanowił iść na studia. Minęło piętnaście lat.
Jeden z braci został alkoholikiem, któremu zdarzało się „poszturchnąć” żonę, drugi odnoszącym sukcesy biznesmanem i ojcem szczęśliwej rodziny.
Cóż za kontrast.
Z tego powodu braćmi zainteresował się wybitny socjolog, prowadzący badania nad wpływem wychowania na charakter człowieka. Zaprosił rodzeństwo na rozmowę, by dowiedzieć się jak to się stało, że ich losy potoczyły się tak odmiennie.
Gdy zapytał ich dlaczego są tym kim są, ku jego zdziwieniu bracia udzielili dokładnie tej samej odpowiedzi:
„Mając takiego ojca, nie miałem innego wyboru”.
Po co to opowiadam?
Po to aby udowodnić Ci, że zawsze masz wybór. Cokolwiek stało się w Twoim życiu, złego czy jeszcze gorszego, możesz zdecydować jaką lekcję z tego wyniesiesz.
Możesz albo urosnąć, albo na zawsze skazać się na niepowodzenia. Zawsze będziesz miała ku temu dobre wytłumaczenie: Jestem biedna, bo pochodzę z biednej rodziny i tak mnie nauczono. Jestem bogata, bo pochodzę z biednej rodziny i postanowiłam, że moje dzieci będą miały WSZYSTKO.
Obie interpretacje faktów, i biała i czarna, będą brzmiały bardzo logicznie. Nikt się nie doczepi.
Z przeszłością możesz zrobić co tylko chcesz, bo, (i teraz zdradzę Ci ważny sekret): Przeszłości jest absolutnie wszystko jedno jak ją zinterpretujesz. Jak to mówiła moja babcia: Zwisa jej to i powiewa.
Tak wiele razy słyszałam od was: miałam ciężkie dzieciństwo, miałam w domu zły przykład, nikt mnie nie kochał.
Przykro mi. Nie zasłużyłaś na to. Zasłużyłaś na bezwarunkową miłość i uwagę, na wszystko co najlepsze. Z całego serca Cię o tym zapewniam. Nie dając Ci tego, odebrano Ci wiele.
Ale nie zabrano jednego; twojej wolnej woli i możliwości podejmowania wyborów.
Jakiego dokonasz dzisiaj? Jaką interpretacją będziesz się kierować?
Proszę, nie pozwól, aby Twoja przyszłość stała się zakładnikiem przeszłości.
*
Przypominam, że 15 czerwca moja książka „To nie jest dieta” pojawi się w Empiku. Już teraz można ją kupić w przedsprzedaży na stronie empik.com
Wybory, wybory i tylko ciągłe wybory. Niby wszystko jasne, ale dlaczego czasem tak ciężko jest tego dokonać. Inni się nie zastanawiają i po prostu robią swoje, a drudzy wpadli w sieć, z której nie mogą się łatwo wyplątać. Im bardziej się opierasz i szamoczesz, tym jest gorzej. A tu tak banalne rozwiązanie – bądź świadom sytuacji, zaakceptuj przeszłość i żyj teraźniejszością, bo może się okazać, że pająk pozostawi nas w spokoju, jeżeli i my nie będziemy się nim przejmować, będąc tylko świadomym jego istnienia. Wychodzi na to, że trzeba tego naszego Wilka troszeczkę przypilnować i trzymać na smyczy, wyprowadzając na coraz dłuższe spacery, aż może w końcu pożegnać się z nim, puszczając go wolno i zapominając o nim całkowicie. Kto wie? Może tego właśnie ktoś z nas dokona ;-) Natomiast jak będziemy się trzymać przeszłość, to raczej Wilk założy nam na szyję obrożę… I co nam wtedy pozostanie? Smutek, ból i upływające lata życia? Ją zdecydowanie nie chcę tak żyć. Mam nadzieję, że Wy też nie! Dlatego nie poddawać mi się tu i brać się za siebie! Małymi kroczkami do celu – do zdrowia! Przesyłam ogrom pozytywnej energii do walki ;-) Trzymajcie się gorąco :-*
Ps. 17 dzień bez Wilka :-D
Dziękuję ci za teb post.
Aniu, podaj źródło skąd zaczerpnęłaś tę historię.
Kochana, nie mam już teraz zielonego pojęcia. Konsumuję takie ilości książek, że nie jestem w stenie powiedzieć. Coś mi tak świta, że z „Obudź w sobie olbrzyma” :*
Zgadza się! Historia z pewnością zdarzyła się nie raz i samo życie ma do tego prawa autorskie, ale jednak dobrze podać źródełko czyli ” Obudź w sobie olbrzyma”. Polecałaś tę książkę, więc przeczytałam. Podobnie jak inne polecane w filmie na YT książki.
P.S. Twoja nowa książka zamówiona!
30 któryś dzień bez wilka. Pozdrawiam.
Gratuluję! Tak trzymaj! Mam tę książkę na półce (dawno temu ją kupiłam) i myślę, że najwyższy już czas się za nią zabrać ;-) Teraz czytam „Twoje szczęście jest w Tobie” J. Powell SJ. Polecam również pozycję „W życiu możesz wybierać”. Miłej lektury ;-)
Ratunku… Właśnie mija mi 18 dzień abstynencji. Jednak przeżywam jakiś kryzys. Na kolację zjadłam o 4 łyżki ryżu za dużo, a do tego wszyscy dzisiaj jedli te cholerne słodycze (przepraszam za wyrażenie), których ja nie mogę jeść – zapalnik. Co za beznadzieja! Jestem w totalnym dołku. Czuję jak wewnętrznie walczę ze sobą i z myślami. Boję się nocy :( Boję się tego, że przebudzę się i pójdę prosto do lodówki. Poprosiłam już mamę, aby schowała czekoladę, ale dalej jestem jakby roztrzęsiona, jak alkoholik na odwyku, którego ciągnie do alkoholu. Najgorsze jest to, że nie wiem jak to się skończy. Nie chcę polegnąć. Przecież mam wybór! To moje życie! Nie chcę się poddać. Tylko, co mam robić, aby się ratować?! Obejrzałam już film, przelałam trochę słów i uczuć na papier, chyba teraz napiszę do przyjaciółki, a jak to nie pomoże, to będę musiała… przywiązać się do łóżka albo zaszyć sobie usta.. głupio gadam. Chciałabym po prostu mieć spokojny wieczór i przespać noc, jak normalny człowiek…:( Ciągle do siebie mówię: „Proszę, tylko dokonaj mądrego i zdrowego wyboru, tylko o to Cię proszę…”.Czy będzie happy end? Nie wiem… :(
Kochana, dla własnego dobra przeczytaj artykuł o faktach i interpretacjach (przedostatni), a potem puknij się w głowę. Za przeproszeniem, oczywiście. 4 łyżki ryżu??? To na serio nie powód do takiej paniki połączonej z agresją w swoim kierunku. Uspokuj się i zobacz wszystko we właściwych proporcjach, ok? :*
Z miłością, Ania.
Aniu tak bardzo Ci dziękuję :-* Jesteś kochana. Taki anioł stróż. Jesteś jak słońce, które przynosi ciepłe promienie, jak rześki wietrzyk, chłodzący nasze ciała w upalne dni. Nie wiem, jak ale czytanie Twoich postów, a zwłaszcza awaryjnych rozwiązań podczas zbliżającego się zagrożenia z Twojej książki uspokoiły mnie na tyle, że nie poddałam się i nie poległam! Dziękuję, dziękuję, dziękuję! :-* Dzisiaj rano podczas joggingu czułam się dzięki temu silniejsza. Ps. Nie mogę się doczekać Twojej drugiej książki ;-) Ściskam gorąco :-*
Witam Aniu
Odkryłam Twojego bloga czytając artykuł w gazecie i to był dla mnie cudowny dzień. Przeczytałam bloga i Twoją książkę, która wywarła na mnie ogromne wrażenie. Stała się dla mnie kropką nad „i”. Co prawda nie jestem bulimiczką ale odróżnia mnie od Was tylko tyle, że nie oddaje tego co zjadłam. Od dziecka jedzenie jest moim najlepszym przyjacielem i zarazem największym wrogiem. Zajadałam swoje emocje i te dobre i te złe. Jedzenie aż do bólu pozwalało mi nie myśleć i nie czuć. Tak naprawdę walczę z jedzeniem całe moje życie czyli 40 lat. Całe swoje życie walczę z nadwagą. Jesteś cudowna i kocham Cię za to co robisz dla nas. Uwielbiam czytać Twojego bloga i oglądać filmiki, zamierzam też kupić Twoją nową książkę. Bardzo pomaga mi to wszystko w walce z moim uzależnieniem jakim jest jedzenie. Dziękuję Ci za to, że jesteś.
Kochana, dziękuję Ci bardzo za ten komentarz. Wiesz co Ci powiem? Nie walcz, zaakceptuj to co jest teraz i z tego miejsca zacznij dokonywać lepszych wyborów. Ściskam mocno :*
Aniu właśnie taki mam zamiar zaczynam żyć w pełni świadomie, że to JA podejmuję decyzję dotyczące swojego życia i to JA mam zawsze wybór i chce wybierać dla siebie jak najlepiej bo jestem dla siebie najważniejsza :)
Najcudowniejszym odczuciem jest dla mnie teraz to, że jedzenie zaczyna być dla mnie tym czym powinno być dla człowieka czyli pożywieniem a nie „lekarstwem” na emocje. Pozdrawiam gorąco i życzę Ci dalszych sukcesów.
Aniu czy nowa książka jest także dla tych którzy już mają wyhodowanego Wilka i chcą z niego wyjść?
To też. Nie ma tam co prawda słowa o ED, ale to wszystko to nawyki, które tworzą mnie, jako zdrową, szczęśliwą osobę.
Aniu bardzo Cie proszę odpowiedz- co robiłaś gdy miałaś TO pragnienie jedzenia, a kolejne zjedzenie czegoś nie nasycało. Fala nie przemija po 20 min, po godzinie, po dwóch….. Zajęcie się czymś nie pomaga bo myśli skupione na Wilku. Co robić w takiej sytuacji????
Przeczytaj cykl postów o Gadzim i profesorze :*
Każdy znajdzie swój sposób np mój: zaparzam 3 duże kubki herbat owocowych lub ziołowych lub zielone lub zwykle i wypijam ciepłe- żołądek wypełniony. Dobrym sposobem jest też prasowanie ze słuchawkami na uszach z muzyką lub puszczam serie filmików Wilczogłodnej z YT. Idę na długo spacer obserwuję ludzi, przyrodę oddycham spokojnie. POWODZENIA. Mój drugi miesiąc bez wilka.
Anula, mam twoją książkę, walczę każdego dnia, na razie bezskutecznie ale nie tracę nadziei, że kiedyś „zaskoczy” :? Bardzo by mnie ciekawiło, gdybyś dawała jakieś porady dla mam, bo wierz mi, że inaczej się walczy z tą chorobą na luzie, gdy jest się samemu i można się na tym skupić, poświęcić czas. Sama będziesz matką też poczujesz tego „bluesa” -inaczej jest to nie do opisania, to trzeba przeżyć, a jak jeszcze dziecko trudne i ciągle chore, szpitale, itd. to ho ho ho!, nieprzespane noce, brak czasu na prysznic, a co dopiero jedzenie, etc. Chciałabym zobaczyć jak Wilczo Głodna poradzi sobie z problemem jako Matka – czy on nie powróci, a wierz mi, że to przełomowy okres. Wtedy uznam te porady za wspaniałe i bezcenne już do kwadratu! Dziękuję, że jesteś!
Kochana, nie wrócę do bulimii nigdy. Wiem to, tak samo jak wiem, że nie zamorduję nigdy człowieka. Co do porad dla mam, to niestety nie jestem kompetentna, a matką też nie zostanę. Mam swoje „wilcze dzieci”, które też czasami dają w kość ;)
No i pamiętajmy o hormonach, etc. Ja np.dostałam choroby nerek, wątroby i tarczycy po ciąży, był okres, że nie jadłam niemal nic, albo jakieś drobne porcyjki co 3 godziny (wd zaleceń dietetyka) a nadal tyłam ze względu na przyjmowane leki; warto też o tym mówić przy okazji bulimii, że nie zawsze nadwaga związana jest z lenistwem czy brakiem silnej woli ale nieraz to naprawdę skutek ciężkiej ciąży, porodu, brania specyficznych leków, etc. i wtedy przy takiej wadze bulimia atakuje nas dwa razy mocniej a my wiemy, że leków odstawić nie można, że hormony i sterydy nas dobijają i jest jeszcze bardziej smutno:( Pozdrawiam wszystkie święte Matki
Hej,
Z pozycji matki rzeczywiście wyglada to gorzej. Nawet nie ma się wpływu na zawartość lodówki . Ja mam dwójkę maluchów i bulimię od ponad 20 lat. I to jest jedyna rzecz jakiej nie mogę ogarnąć .. Wszystko inne mam poukładane : dzieci, praca, treningi, życie .. Tylko żrę i zwracam ponad miarę. Codziennie. Po 5 razy dziennie. W święta po 10 .. I nikt nie wie. 20 lat to długo .
Dobrze komuś o tym powiedzieć .
Dzięki dziewczyny.
Pozdrawiam
A ja za 15 minut będę miała książkę „To nie jest dieta” w ręku :D jadę do empiku po odbiór mojej wyczekiwanej przesyłki :))) tralalalala u mnie nadal super! ściskam, całuje i trzymam za nas wszystkie kciuki
aaaaa! Dzięki!!!