Bajka o wilczej królewnie
Twoje życie to bajka. A ty jesteś księżniczką.
Mieszkasz sobie w najwyższej komnacie, najwyższej wieży i jesteś bardzo bardzo nieszczęśliwia.
To takie okropne miejsce – pusto, głucho i każdy dzień wygląda tak samo.
W oknach kraty zakazów i nakazów, wszystkie lustra pokazują zniekształcone odbicia, a łóżko wbija się w ciało nagimi kośćmi.
Siedząc tutaj, możesz tylko i wyłącznie jeść, albo tylko i wyłącznie nie jeść. Nie ma nic pomiędzy i do tego sprowadza się całe twoje życie.
Marzysz o dalekich podróżach, ogromnych skarbach i wielkiej miłości. W końcu w bajkach wszystko jest możliwe.
Ale to wiąże się z wyjściem poza mury twojej strefy komfortu.
Nie chcesz, nie potrafisz, nie umiesz…
Zewnętrzny świat jest absolutnie przerażający, a Ty mościłaś się zbyt długo na ziarnku grochu swojego życia, aby móc je tak po prostu zostawić.
Normalny świat jest za górami, za lasami.
Hen hen daleko ludzie jedzą co chcą i nie mają z tego powodu wyrzutów sumienia.
Za siedmioma morzami żyją szczupłe kobiety, które wcale nie liczą kalorii.
Takie przynajmniej krążą legendy. No ale kto by tam w nie wierzył.
Zresztą nawet jakby, to i tak, tak łatwo Ci nie pójdzie.
Drogi do normalności pilnuje przerażający smok, o wielkich oczach i długich zębach.
Na imię mu Strach.
On połyka entuzjazm w całości, już przy pierwszym potknięciu.
On zieje ogniem słomianego zapału.
On paraliżuje wzrokiem Bazyliszka i szepcze zaklęcie:
Wyjście nie wyjdzie, bo wyjścia nie ma.
Czy to możliwe, żeby nie miał racji?
Tyle razy błądziłaś korytarzami nadziei, biorąc ciągle te same, znajome zakręty.
Więc wracałaś do punktu wyjścia.
Za każdym razem, co raz bardziej wykończona.
I co miałabym robić na wolności? – pytasz siebie – Kim być?
Przecież ja nie pamiętam, jak się żyje.
Tak dawno nie widziałam słońca.
Oślepnę.
Jedyne światło jakie znasz, to światło w lodówce.
I jeszcze… maleńki, nikły blask gwiazdy nadziei.
Więc wciąż czekasz na ratunek.
Był już książę na białym k…itlu, który miał wybawić Cię od bólu istnienia.
I zaczarowane pigułki z napisem „Zjedz mnie. Wszystko będzie dobrze”
I Siłacz, co zmienić miał Cię w siłaczkę, prosto z siłowni.
I potężny Mag z wahadłem hipnotyzera.
I zatrute jabłko diety cud.
Ba! I nawet śmiałek z ostrym mieczem igły akupunktury.
Byli wszyscy i wszystko.
I wszyscy umarli po drodze na zapomnienie i rozczarowanie.
Królewscy rodzice posiwieli.
Książę odjechał w siną dal.
Zostałaś sama z sinymi z zimna ustami.
Wilk za oknem wyje do księżyca.
*
Ale księżniczko, życie to bajka! Naprawdę. Uwierz w magię!
Dosyć stuletniego snu!
Zobacz, przecież ty masz już warkocz spleciony z dobrych decyzji, który utrzyma każdy ciężar.
Na nogach od dawna magiczne pantofelki, co staną jak wryte, za każdym razem, gdy głowa pomyśli kuchnia, lodówka, sklep
W twoim ręku to wcale nie kij-samobij, ale czarodziejska różdżka, którą straszną porażkę przemieni w zwykłe potknięcie, a początek ciągu w jednorazowy incydent.
I masz też latający dywan wiary, który wyniesie cię ponad wszelkie wątpliwości i poza zasięg Strasznego smoka.
I kryształową kulę prawdy, która pokaże wszelkie absurdy i kłamstwa, nadające się między bajki.
A wiesz, że możesz także zatrzymać czas? Na tyle długo, by podjąć przemyślane działanie.
I jest też dżin, który tworzy twoją rzeczywistość.
Cokolwiek mówisz; nie umiem, nie potrafię czy dam radę, zrobię to on powtarza zawsze to samo:
Twoje życzenie, jest dla mnie rozkazem.
Więc korzystaj z jego pomocy z rozmysłem.
Uciekaj księżniczko, masz swój los w swoich rękach.
I całe życie przed sobą.
Lustereczko, zobacz przecie, że jesteś najpiękniejsza na świecie.
Dodałabym jeszcze ze oprocz igieł była też spowiedz u księdza. oj było było. Latami się ciągnęło. Ale na szczescie Jesteś Ty Anno!
:*
Piękne… Po prostu piękne. Anula Twój post zaparł mi dech, powalając na kolana! <3
Czytając pierwszą część tej bajki dosłownie poczułam zimno przebiegające po plecach. Niesamowicie prawdziwe.
Aniu kochana! Dzieki Twojemu blogowi i filmikom od 22 dni jestem w tej drugiej bajce! Mam dlugi warkocz, magiczne pantofelki, rozdzke i latajacy dywan:)
Po 20 latach rzygania jestem czysta od 22 dni i czuje sie wspaniale! Dzieki Tobie!
Czuje sie jakbym sie wybudzala z jakiegos zlego snu …
Przestala mnie ciagle bolec glowa, nie mam spuchnietych oczu i buzi, wydetego brzucha i rwania w przelyku i zoladku. Ale za to mam wiecej czasu, mniej pieniedzy wydaje na zakupy spozywcze, jestem spokojniejsza…
A to dopiero poczatek no nie ? :)
Jak sobie pomysle ile lat zmarnowalam to mi sie ryczec chce. Ale nic to. Trzymam za siebie kciuki i wiem jedno: do rzygania w wracac juz nie chce!
Jasne, że początek! Przed Tobą jeszcze dużo dużo życia :)
Brawo!
Oprócz oryginalnego i swietnego posta Ani ktory jest super po prostu chcialabym tez sie czyms podzielić. Chodze na terapię. I może nie omawiamy kwestii mojego jedzenia stricte ale zajmujemy sie mna. Znam opinie Ani ktora uwaza ze nie trzeba omawiać psychiki itd. Nie zgodzę sie do konca. Od myslenia czyli psychiki sie zaczelo. Ale nie każda z nas ma nierówno pod sufitem (za przeproszeniem) zeby od razu leciec do psychologa i psychiatry. I odnosze sie teraz do tego co Ania próbuje nam wtloczyc do glowy od dluzszego czasu- jestescie piękne takie jakie jestescie. Musimy same nad sb popracować. Nikt za nas tego nie zrobi! A unikanie zapalnikow to ledwo 1% tego jak wiele powinnysmy robic. Poczucie wlasnej wartosci to podstawa…wiem bo sama od pewnego czasu sie zmagam z tym paskudztwem a moja przeszłość jest bardzo przykra. Ale dziewczyny..da sie. Potraficie i to zaburzenie to tylko jedna z wielu kłód w naszym życiu. Sprawdzian..Ania spisala sie..pomaga teraz nam. Wpiszcie na You Tube „ZMIEN SWOJE ZYCIE- autohiopnoza” i sluchajcie na sluchawkach dzien w dzien przed snem. To dziala i to krok do zdrowia. Dbajcie o siebie. Zwracam sie teraz bezposrednio do kazdej z osobna prosto z serca- „Jestes piekna..nie wazne ile wazysz czy ze komus sie nie podobasz. Jestes piekna kobieta ktora zasluguje na szczęście. Jestes wartosciowa. Nie znam Cie ale pragnę Twojego szczescia. Walcz..prosze..”
Jest dużo racji w tym, co mówisz. Ale co z tego, że będę pracowała nad samooceną i poczuciem własnej wartości, jeśli po powrocie od psychologa zjem sobie „jedno” ciasteczko (czyt. 2 paczki ciasteczek, czekoladę, pizzę, chleb, ogórki kiszone, bitą śmietanę…)? I może nawet dalej będę dobrze postrzegała siebie, ale takie obżeranie się zabiera cenny czas… i zdrowie. Praca nad sobą, owszem, jest bardzo pomocna, ale pisanie że unikanie zapalników to 1% to spore nadwyrężenie, przynajmniej wg mnie.
PS. „Czysta” od wigilii. Dziękuję, Aniu!:))
Oj, nie sądzę. Wydaje mi się, że jeśli obdarzamy siebie taką prawdziwą miłością i akceptacją, tego ciasteczka w ogóle nie będzie, bo nie będzie potrzebne. Gdy włącza się świadomość, nie chcesz już sobie robić krzywdy i zdrowia także Ci szkoda :) To jest ten moment, kiedy już nie myślisz, że sobie odmawiasz.
Dziękuję
Co mam zrobić ? Kiedy już wychodzę znowu na prostą przychodzi taki moment i znowu wracam do punktu wyjścia nie potrafię czasem opanować tej chęci do jedzenia i znowu sięgam po nie :/
To może to „wychodzenie na prostą” jest po prostu kolejną dietą? Przyjrzyj się temu, kochana.
W końcu powiedziałam dość wilkowi. Miałam dość patrzenia na swój wystający i bolący z przejedzenia brzuch. Miałam dość napadów przeplatanych z restrykcyjna dieta, a raczej głodówka. Zaczęłam jakiś czas temu jeść normalnie, nie pomijać posiłków, ale jeść mądrze i zdrowo przede wszystkim. Zaczęłam ćwiczyć w domu. Włączać sobie muzykę i tańczyć po prostu. I po cichu liczyłam na to że dzięki temu zrzuce te 7 kilogramów,ktore przybyły wraz z napadami. Ale dziś w pracy usłyszałam od”koleżanki” że przytylam ostatnio. Dziewczyny, wiecie jak się poczułam? Ostatnio rzeczywiście przytylam przez coraz częstsze napady, ale odkąd jestem czysta, czuje się lepiej. I może z dnia na dzień nie schudne, tak jak z dnia na dzień nie przytylam, ale zaczęłam wychodzić na prostą z odżywianiem, zaczęłam czysto i trzeźwo myśleć. W końcu dotarło do mnie to co Ania wciąż nam powtarza, a mianowicie że „nie można robić tego samego i oczekiwać innych efektów”. A tu jedna osoba,jedno stwierdzenie spowodowało, że znów chce wrócić do rygorystycznej diety, znów mam myśli typu ” a może by tak nie zjeść już dziś nic do końca dnia”. Wiem jak to się skończy, predzej czy później rzuce się na jedzenie a następnie przeczyszcze. Eh… Czuję się strasznie z myślą iż wszyscy widzą że przytylam, że jestem gruba :(
A dlaczego dałaś AŻ taką władzę nad sobą jednej, osobie? Jednemu zdaniu? Kilku dźwiękom zbudowanym z samogłosek i spółgłosek. Na serio??
Zreszta jeżeli przytyłaś to właśnie przez napady, a nie przez racjonalne postępowanie.
Więcej napadów = więcej tycia.
Po co?
Zresztą zaufaj mi słońce, nikt nic sobie nie myśli. Ludzie mają ważniejsze sprawy na głowie niż Twoja waga. A koleżance chyba się nudzi.
Aniu dziękuję <3. Nie dałam się, zamiast sięgać w rozpaczy po słodycze i użalać się nad sobą, zjadłam zdrowy ciepły obiadek, a teraz właśnie skończyłam"ćwiczenia" :). Piszę "ćwiczenia" bo nie wiem czy wygłupy przy muzyce można tak nazwać :P Ale sprawia mi to wiele więcej frajdy, niż monotonne,przynajmniej dla mnie, powtarzanie wymachów za wytrenowaną Panią w bikini :P Endorfinki w górę :)
PS. Propozycje dań z gotowego jadłospisu z Twojego bloga są cudowne :)
Za statut księżniczki podziękuję. Zniewolonej tym bardziej. Nie podoba mi się ta bajka.
Jestem pod wrażeniem. Tak ująć to wszystko… w takiej opowieści… CZytam i wyobraża sobie siebie jako tą księżniczkę na tej wierzy… widzę siebie tam. Wezmę sobie morał do serca.
Dziękuje!
robisz coś pozytywnie
Porada! ;)
Od 2 lat prowadzę tę nierówną walkę z bulimią, ale w tej chwili nieistotne. Nie wiem, co sama Pani Autorka tego wspaniałego bloga stwierdziłaby czytając ten post, ale…zaryzykuję Pani Aniu ;)
Niesamowicie pozytywnie wpłynęła na mnie książka.. (o dziwo, cóż za tytuł!) – Allen Car „Jak skutecznie rzucić palenie”. Jestem na półmetku czytania, ale uważam, że te dwa nałogi są do siebie łudząco podobne. Kochane moje, przerażająco podobne, zamiast o palących pomyślmy teraz o nas – wilczycach:
” To nie niepalący są pozbawieni czegoś, lecz biedni palacze, którzy tracą: ZDROWIE ENERGIĘ PIENIĄDZE SPOKÓJ UMYSŁU PEWNOŚĆ SIEBIE ODWAGĘ SZACUNEK DLA SIEBIE SZCZĘŚCIE WOLNOŚĆ. I co dostają w zamian za takie poświęcenia? ABSOLUTNIE NIC – poza złudnym pragnieniem powrotu do stanu spokoju, równowagi i pewności siebie, jakiego niepalący doświadczają przez całe swoje życie. ”
Polecam!
Z wyrazami szacunku dla Pani Ani..i dla Was wszystkich Wojowniczki!
Monika.
Wiele osób porównuje moją metodę, do metody Carra. Jestem zaszczycona :)