Przeżuwacze
Istnieje taki bardzo nieszczęśliwy Wilk, który utknął w przedsionku czyśćca.
Nie ma ani anoreksji, ani bulimii, nie objada się kompulsywnie. Gdyby tak było, wiedziałby chociaż w jakim piekle siedzi. Może wtedy potrafiłby zrozumieć to, co widzi w lustrze.
A widzi tam niby swoją twarz… ale to chyba jakiś żart… twarz wygląda jak księżyc w pełni.
Nic, tylko wyć.
To wilk skazany na męki przeżuwania.
Te wszystkie kolorowe słodycze tak kuszą, ale ona wie, że SŁODYCZE TUCZĄ i nie wolno ich jeść.
Proszę, chociaż troszeczkę, tylko polizać, poczuć smak.
Tylko ukraść jeden słodki, zakazany pocałunek. Nic się złego nie stanie.
Ale pocałunków nigdy dość, więc kupuje kilogramy ciastek, czekolad, wypieków, pyszności.
Bierze do ust i odpływa i już już, gdy prawie się zatraca, przypomina jej się okrutna prawda:
Będziesz gruba! Tłusta! Będziesz wyglądać jak świnia! Nie wolno!
Z bólem wypluwa wszystko z powrotem – do worka, do miski, do toalety, jak najdalej.
Gruba? Ja? tfu tfu tfu, przez lewe ramię.
Ale samego bólu nie da się wypluć.
W jej menu ciągłe niespełnienie; na drugie niemożność rozkoszy.
Kanapki jada tylko z frustracją.
Ciastka macza w rozpaczy.
Do wszystkich posiłków zamawia nieukojony głód.
Wciąż stoi na ostrzu noża.
Do smarowania.
Proszę, pozwól mi jeszcze raz polizać szczęścia przez szybkę.
*
Żywot przeżuwacza jest zazwyczaj krótki. Bardzo często i tak kończy się bulimią lub kompulsywnym objadaniem.
Sama też krótko przerabiałam ten etap, wchodząc w zaburzenia odżywiania.
Są jednak osoby które zostają w tym na dłużej.
Co się z nimi dzieje?
Przeżuwacze przechodzą przerażającą dla nich metamorfozę. Ich waga rośnie, mimo że wszystko przecież wypluwają. Dlaczego? Większość kalorii wpada do żołądka wraz ze śliną.
Do tego, bardzo szybko robi im się okrągła jak księżyc buzia, za co odpowiedzialne są ślinianki.
Są one zmuszone przejąć część funkcji trawiennych, która normalnie zachodzą w żołądku. W ten mądry sposób organizm broni się przed zagłodzeniem.
Dlatego gruczoły te, rozrastają się do nadnaturalnych rozmiarów.
Ponadto rozwijają się mięśnie żuchwy, co jeszcze bardziej nadaje twarzy chomiczy wygląd.
Gdy następuje wzrost wagi i zmiany w wyglądzie, wszystko zaczyna się na dobre: diety, ćwiczenia, przeczyszczanie, więcej plucia, błędne koło. Jeszcze można się opanować, ale z każdym dniem jest co raz trudniej.
Przeżuwacze siedzą w czyśćcu, czekając albo na zbawienie, albo na piekło.
Na dwoje babka wróżyła.
Jakze sie ciesze, ze ze wszystkich slodyczy najbardziej lubie sledzie !
Naprawde, nie ciagnie mnie zupelnie do slodkiego, nawet na rodzinnych imprezach (a rodzinke mam spora, zawsze bylo minimum 20 osob, czy to urodziny, czy zareczyny, bo na weselach to tak do 200) zawsze podczas deseru przychodzilam do kuchni niby to ”pomoc” w przygotowaniach do zimnej plyty, a tak naprawde, to sprawdzic, jakie salatki w ofercie i ”zdegustowac”.
Ale efekty za bardzo sie nie roznily, czy to tort, czy sledz w oleju, mysli sie nie zmienialy: ”Jezus, Mario, olej ! Bede gruba !”
Chociaz to byly raptem dwie kosteczki sledzika, plasterek szynki i moze do tego lyzka salatki brokulowej z feta, ale mi juz stawalo przed oczami rozdymanie sie calego ciala niczym u cioci Marge w ”Harry’m Potterze”.
A skusze sie tylko na Raffaello :)
A jak nad tym zapanować? Bo jak jemy kompulsywnie możemy pilnować tych 5 porcji i zamykać drzwi lodówki i kuchni na cztery spusty na te 3 godziny do kolejnego posiłku, opanować wymioty. A tutaj? Jeden orzeszek, drugi, piąty, dziesiąty w końcu trzydziesty i za kazdym razem ląduje w chusteczce w koszu już kipi ale wciąż tego nie zjedliśmy jest tylko smak no bo nie mam tego orzeszka już w utach tym bardziej w żołądku jest tak samo w moim ręku jak 3 sekundy temu w trochę innej formie ale jest coś na zasadzie zjeść ciastko i mieć ciastko… jak wypersadować sobie to tą czynność? To ze po obiedzie nie musze zagryźć go bułką i schować jej w kieszeń? Bo tu ciaglejest to przekonanie, że przecież tego nie jem :(
Aniu kochana czytam Twój blog i walczę. Ucze się dzięki Tobie wielu rzeczy i sposobów. Powiedz mi jednak czy mogę liczyć że odpowiesz mi na prywatną wiadomość bo nie chciałabym pisać i uzewnętrzniać się tutaj…..
mam kilka pytań…
Jasne pisz kochana. I przeczytaj post „Walka” :*
Dziękuję kochana :)
Jesteś aniołem ratującym ludzi, może i mi podpowiesz conieco :) :*
Czy jedzenie i plucie dużych ilości słodyczy może powodować przyrost wagi? Po takim incydencie zawsze płuczę dokładnie usta z pastą do zębów. Leczyłam anoreksję w szpitalu. Ważyłam 37 kg. Teraz ważę 47 kg. Jem zdrowo ale czasami łapie mnie ochota na słodycze. Pożeram duże ilości słodyczy głównie czekolady. Zauważyłam ostatnio, że waga rośnie. Czy od tego mogę przytyć? Czy kalorie wchłaniane są już w ustach? Przed leczeniem też tak robiłam ale chudłam. Fakt prawie nic nie jadłam tylko żułam i plułam. Czy teraz mogłam od tego przytyć?
Aniu do tego dodajmy jeszcze opuchnięte dziąsła czasami nawet zapalenie dziąseł i popsute ząbki!
Pamiętamy oczywiście o pieniądzach ….o przeżutych i wyplutych pieniądzach…
Nie jest to warte kilku kilogramów mniej
POZDRAWIAM i życzę powodzenia
tak, to tak jak w bulimii :/
Bardzo ciekawy post. Wydaje mi się, że już dużo wiem o wilczym głodzie ale za każdym razem dowiaduję się czegoś nowego. Od 1 sierpnia staram się przestrzegać 5-ciu posiłków co 3 godziny i przyznam się, że jest mi z tym dobrze i czuję się inaczej tak… lepiej. Czuję satysfakcję z tego gdy przygotowuję sobie i moim bliskim posiłki :) Przyrządzam odpowiednie porcje (ilościowe i jakościowe) na każdą porę i jem o określonych godzinach (8,11,14,17,20). Jem dużo świeżych, surowych warzyw i owoców, mięsko grilowane bez tłuszczu :) Jem prawie wszystko nawet własnoręcznie zrobioną pizzę, czy naleśniki – wszystko w rozsądnej ilości i bez podjadania dokładek.
Wszystko układało się pomyślnie ale do czasu gdy zostałam wybita z rytmu…. grill u teściów kiedy to skusiłam się na jedną dodatkową garść orzeszków ziemnych pomiędzy wytyczoną godziną posiłku i posypało się… nie potrafiłam opanować tego co się ze mną działo. I wczoraj po powrocie od koleżanki… bardzo chciało mi się pić coś zimnego i zamiast wypić zimną wodę wybrałam loda…. efekt – wiadomo. Teraz wiem, że jeszcze dużo pracy przede mną. Muszę nauczyć się podejmować właściwe decyzje i panować nad pokusami :) Wiem, że potrafię. Rozumiem mechanizmy tylko muszę nad nimi zapanować :)
Te dwa dni kryzysu są dla mnie nauczką i doświadczeniem.
A 15 dni sierpnia przeżyte w zgodzie ze samą sobą i naturą były najpiękniejszymi dniami jakie przeżyłam od dawien dawna :)
A to wszystko dzięki Tobie Aniu, Twojemu blogowi, książkom i formularzowi 21 dni zmiany.
Czytam Cię i walczę…i wiem że mogę. Za co dziękuję każdego wieczora?- Za Ciebie i Twojego bloga! Jesteś wielka…wszystkie jesteśmy! ;-)
Też przerabiałam to przez bardzo krótki okres,jak tak myślę.
Ale nigdy mi to nie wychodziło,zawsze zeżarłam więcej niż wyplułam.
I pasłam się w najlepsze.
Z każdą wizytą tutaj dowiaduję się czegoś nowego.Na początku naprawdę byłam zła trafiając tutaj,bo jak to? Ktos mi będzie mówił,że wymioty,mój jedyny przyjaciel wcale nie jest taki dobry.
Ale walczę.Bynajmniej dzięki Tobie Aniu mam trochę harmonii w życiu. :)
To chyba jeszcze gorsze gówno niż bulimia. Aktualnie przeżuwam, wypluwam a dla pewności, żeby nic nie zostało na koniec wymiotuje. Najgorsze jest chyba to, ze kompletnie stracilam kontrole nad własnym apetytem.. Nie wiem kiedy jeść, nie odczuwam głodu itd przez to kompletnie rozregulowalam swój organizm. A po takim ataku czuje się tak samo jak po tych typowych bulimicznych.. Te same emocje ten sam strach i niepokój. Zaczelam to robić, żeby poczuć smak, ale żeby nie musieć potem męczyć się z wymiotowaniem. Nie probujcie to jeszcze większe bagno, chociaż paradoksalnie mniej szkodliwe
Strasznie się cieszę, że ktoś o tym pisze. Cierpię na przeżuwanie od 11 lat, wbrew temu co Aniu piszesz, dla niektórych ten czyściec to prawdziwe piekło.
Wiem, słońce…
Od kilku dni zaczytuję się w Twoim blogu, czasem ze łzami w oczach. Dzięki niemu uwierzyłam, że da się z tego wyjść, a już od jakiegoś czasu byłam pogodzona z myślą, że tak już będzie zawsze i nic się z tym nie da zrobić.
Da się, da :) Jak chcesz możesz do mnie napisać na priv, to pogadamy. Wszystko się da :*
Ja czasem wyplywam, to co jem, ale tylko wtedy, kiedy już nie mieści mi się to w żołądku. Największe mam wyrzuty sumienia z tego powodu, kiedy pomyślę o pieniądzach wyrzuconych w błoto, o przepraszam, w kibel, i o ludziach, którzy gloduja, a ja tak marnuje jedzenie. ..
A ja nie dawno czytalam wy powiedz dietetyczki ktora mowila ze takie wypluwanie jedzenia to forma terapii bo mozg dostaje wiadomosc ze nie trzeba juz jesc I ze wypluwanie daje sygnal ze 'nie lubimy tego,jest nie dobre’. Przyznam ze po przeczytaniu tego pomyslalam oh jakiz to cudowny sposob po prostu bede jadla te cukierki,rozkoszowala sie tym smakiem a potem wypluje I juz,nareszcie moje problemy bede rozwiazane!dopiero teraz widze ze to stek bzdur …
Cześć, nie sądziłam że jest to aż tak powszechny problem i dotyczy również mnie. Mogę tonami jeść i wypluwac do tego waga rośnie a ja jestem coraz bardziej zdołowana. Jest szansa, że z tego wyjdę i waga wróci do normy jeśli przestanę wpływać nadprogramowe porcje? O psychice nie wspomnę…
Czy jeśli przestane wypluwać jedzenie to kształt mojej twarzy wróci do normy
Tak.
Nie no, chwila. Jak „większość kalorii wpada do żołądka wraz ze śliną”, skoro wypluwam to, co mam w ustach, wraz z tą śliną? Część wpadnie, ok, ale nikt mi nie powie, że przeżucie obiadu jest równoznaczne ze zjedzeniem obiadu. Nie neguję innych szkód, ale z tymi kaloriami coś mi nie pasuje.