Lipodemia

Dzisiaj list mojej dawnej podopiecznej, która wpadła w zaburzenia odżywiania z nietypowego powodu…

*

Był rok 2001. Lekcja WF w jednej z podkarpackich podstawówek. Ośmioletnia dziewczynka ćwiczy ubrana w obcisłą koszulkę w biało-czerwone paski. W pewnym momencie rozlega się głos wychowawczyni: Hej, jakie ty masz sadełko! Podnieś koszulkę, pokaż nam! Biedne, nieświadome znaczenia słowa sadełko dziecko spełnia prośbę wychowawczyni. Klasa wybucha śmiechem. Ktoś podchodzi, łapie ją za brzuch, naciągając fałdkę. Dziecko podświadomie czuje, że coś jest nie tak.

Tak, dobrze myślicie. To ja jestem tą dziewczynką. Nie będzie to jednak typowa historia o zaburzeniach odżywiania.

Sytuacji takich jak powyższe mogę opisać setki. Mogę opisać rodziców mających pretensje o to, że jestem gruba, rówieśników zabierających mi jedzenie, pierwszego chłopaka śmiejącego się z moich „grubych” bioder, i drugiego, opowiadającemu wszystkim kolegom, że spotyka się z GRUBĄ BABĄ BEZ CYCKÓW oraz lekarzy krzyczących od progu, że mam przestać „wpierdalać”. Ale nie ma to sensu. Napisze krótko: CAŁE życie byłam prześladowana z powodu bycia grubą. Ale najdziwniejsze było to, że jadłam mniej i ruszałam się więcej niż inni. Do tego miałam masę innych problemów zdrowotnych. Pragnęłam znaleźć przyczynę tego stanu rzeczy. I znalazłam, chociaż zajęło mi to 26 lat.

Ale w końcu nadszedł koniec mojej gehenny.

W roku 2005 wkroczyłam w okres dojrzewania. Wtedy z moim ciałem zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Mimo braku zmiany trybu życia moje nogi, biodra i ramiona urosły do ogromnych wręcz rozmiarów, podczas gdy reszta pozostała bez zmian. Oskarżana zewsząd o nocne wyjadanie Nutelli, zaczęłam się odchudzać.

Schudłam kilka kg, ale nogi jak były wielkie, tak były. Dodatkowo pojawiły się u mnie omdlenia oraz kilkudniowe całkowite zatrzymywania moczu. Wyglądałam, jakbym składała się z dwóch ciał. Tułów od chudzielca i doklejone kończyny od osoby ze sporą nadwagą. Dodatkowo nogi zaczęły mi puchnąc, pojawiły się nich pajączki, siniaki i cellulit. Żadne diety nie przynosiły rezultatów. Kiedyś moje nogi zostały wyśmiane przez grupę budowlańców, i był to dzień, kiedy sięgnęłam po ostateczność… wymioty.

Ten dzień utkwił mi w pamięci już na zawsze. Pamiętam nawet kolor szczoteczki do zębów, która wywołałam je pierwszy raz. Niestety góra ciała wychudła do granic możliwości, a nogi… cóż, dysproporcja zwiększyła się już tak, że czasem robiono mi zdjęcia na ulicy lub nazywano kobieta- centaurem. Po jednej z takich sytuacji, wykończona głodówkami, morderczymi ćwiczeniami, upokorzona kolejny raz, zamknęłam się w domu na długich 7 lat…

lipodemia

Całe moje życie toczyło się w ten sposób: chowanie się, przeszukiwanie Internetu, głodzenie i próbowanie różnych alternatywnych metod odchudzenia moich nóg, a cała ta symfonia wspaniałości była jeszcze okraszona jękami znajomych, rodziny i lekarzy o tym, jak to „zaniedbuje” swoje nogi.

Końcem 2019, po tym jak ekspedientka powiedziała mi, że tutaj na pewno nie znajdę żadnych spodni poczułam, że dłużej nie wytrzymam. Wiedziałam, że coś z moim ciałem jest nie tak. Był listopad 2019 i podczas kolejnych internetowych poszukiwań w końcu znalazłam… Znalazłam wroga, potęniejszego niż myślałam…

Lipodemia – choroba podstępna, rzadka i rzadko diagnozowana. Charakteryzuje się symetrycznym, obustronnym powiększeniem kończyn dolnych. Na skutek nieprawidłowej budowy naczyń limfatycznych w nogach odkłada się chora tkanka, sprawiając, że nogi są duże, opuchnięte i bolesne. Z tą tkanką nic nie zrobisz. Możesz umrzeć z głodu, a ona tam sobie spokojnie zostanie, i sprawi, że nogi nadal będą gigantyczne…

Byłam niemal pewna, że zlokalizowałam źródło swoich problemów, jednak potem przyszły wątpliwości. Tyle lat głodzenia się, uciekania, chowania, braku wiary w siebie, upokorzeń ze strony innych ludzi, i nagle miałoby się okazać, że ja wcale nie jestem gruba, tylko mam rzadka genetyczna chorobę i to tylko jakaś tam durna tkanka, która sobie powstała nie wiadomo skąd i dlaczego? To chyba za duży pech… Nawet na mnie.

lipidemia

Mimo wszystko postanowiłam walczyć… Przeczytałam, że w Polsce chorobę te diagnozuje tylko kilku lekarzy. Pojechałam do jednego, chwilami bojąc się, że może znowu wyjdę na idiotkę. Następnie sprawy potoczyły się bardzo szybko. Jest diagnoza. Lipodemia, typ 4, 1 stadium…

Wyszłam z kliniki na trzęsących się nogach. W głowie migały mi kolejne obrazki: ja nad kiblem, ja która mdleję z głodu. Były chłopak wysyłający mi zdjęcia tancerek brzucha, każąc mi robić wszystko, by się do nich upodobnić. Dziadek proszący bym przyjechała – „Przyjedź, babcia zrobi cos dobrego do jedzenia”. I ja bojąca się jedzenia na tyle, że nawet szczęście z rozmowy z dziadkiem, najlepszym człowiekiem jakiego miałam nie było w stanie pokonać tego strachu. Niestety, mój dziadek już zmarł…  Ile historii dziadek by mi jeszcze opowiedział, gdyby nie TO? Ilu historii nie usłyszę przez tę zasrana chorobę?

Ale z drugiej strony cieszyłam się. Byłam wolna. Doczołgałam się na przystanek i wsiadłam do niebieskiego tramwaju. Tramwaju do nowego życia.

*

Dzisiaj jestem 7 tygodni do operacji. Usunięto mi chora tkankę z rąk i nóg. Powoli, powoli dochodzę do pełnej sprawności…

Justyna

*

Fotki pochodzą z internetu.

 

Published On: 7 kwietnia, 2020Kategorie: Bulimia i kompulsyTagi:
ania gruszczynska wilczoglodna mentoring banner

Zobacz program, który pomoże Ci odzyskać kontrolę nad jedzeniem

Ze swoimi zaburzeniami byłaś już nawet u wróżki?
 Zobacz program, który w końcu Ci pomoże! 
Odzyskaj 100% kontroli nad jedzeniem, swoim ciałem, zdrowiem, czasem i życiem.

12 komentarzy

  1. Avatar
    Zofia 7 kwietnia, 2020 at 3:49 pm - Odpowiedz

    Matko, to jedna z najsmutniejszych i najbardziej wzruszających historii, jakie kiedykolwiek przeczytałam na tym blogu… Jednego nigdy nie byłam w stanie zrozumieć. Ignorancji i głupoty ludzi śmiejących się z kogoś i obgadujących go, choć nie wiedzą, co jest przyczyną tego, że jest jaki jest. Nigdy nie wiesz, nie możesz oceniać innych „podstawiając” ich pod siebie.

  2. Avatar
    Agata 7 kwietnia, 2020 at 9:25 pm - Odpowiedz

    Piszę teraz jako nauczycielka… Wstyd mi za wszystkie baby, które Cie oceniały, sprawiały Ci ból i cierpienie. Jak tak można powiedzieć dziecku???!! Nauczyciel powinien być wsparciem, przyjacielem i kompanem. Sama jako jednostka chce dać dobry przykład…
    Przytulam Cie mocno, za każde źle wypowiedziane złe e słowo przeciwko Tobie.

  3. Avatar
    Natalia 8 kwietnia, 2020 at 8:58 pm - Odpowiedz

    To mój pierwszy komentarz na tym blogu. Mam nadzieje, że to przeczytasz. To najsmutniejszy tekst, trzy razy musiałam przerwać z oszołomienia. Jestem pełna podziwu dla Twojej odwagi. Jesteś wzorem dla wielu kobiet i zawsze o tym pamiętaj!
    Życzę powodzenia w dochodzeniu do zdrowia, masz moje wsparcie.

  4. Avatar
    Sylwia 9 kwietnia, 2020 at 7:22 am - Odpowiedz

    Brawo Justynko za wielką siłę do walki o siebie <3 Mam nadzieję, że operacja przyniesie ci ulgę i będziesz mogła znowu na spokojnie funkcjonować w swoim pięknym i sprawnym ciele :*

  5. Avatar
    Ewa 11 kwietnia, 2020 at 12:17 pm - Odpowiedz

    O tym powinno się dużo mówić bo jak pokazuje twoja historia Justyno, nieświadomość ludzi, ich okrucieństwo jest wielkie. Nauczycielka powinna wiosłować na galerach razem ze stadem „lekarzy” specjalistów kończących studia o specjalizacji taka twoja uroda. Też kilka lat temu zrozumiałam, że chyba mam to gówno. Moja historia podobna, ale nie tak dramatyczna jak twoja. W wieku dojrzewania dziewczynka szkieletorek, dalej na górze była była chudziutką, a na dole tłuste nogi z kolanami prosiaka. Odchudzania, ćwiczenia, rzygania, środki przeczyszczające, długie spódnice, brak możliwości kupienia spodni, chudnięcie tylko na górze to moja historia. Chłopak, który stwierdził, że wyćwiczy moje uszy (tłuszczowe bryczesy na nogach). Wiem, że chciał dobrze, chciał pomóc. Mnie zastanawiają czynniki. Nie wierzę w idiotyczne gadania, że tylko choroba genetyczna, tylko masaże, tylko odsysanie i operacja. Moim zdaniem dzieje się coś w naszym środowisku, być może z pewnych trujących rzeczach dostarczanych w pożywieniu co sprawia, że ciało broni się w ten sposób. Kolejna sprawa braku sikania w jakimś czasie u ciebie Justyno, problemy z nerkami, również mogą doprowadzić do puchnięcia. Dziwnie te tematy są ciągle pomijane, a pewnie są kluczem. Powodzenia dziewczyno w powrocie do zdrowia i dobrych, mądrych ludzi w twoim otoczeniu.

    • Avatar
      Kaja 12 kwietnia, 2020 at 7:18 pm - Odpowiedz

      Twoja historia jest najbardziej poruszającym świadectwem, jakie przeczytałam na blogu Ani. To smutne jak wiele na świecie jest osób bezmyślnie szydzących z innych (Chciałabym tylko nadmienić, że nie widziałam n i g d y żeby osoby, które są spełnione i zadowolone z siebie miały odruch wyśmiewania innych). Bardzo zasmuciła mnie część o dziadku – sama słabnę nieraz na myśl o chwilach, które przeciekły mi przez palce bo byłam wygłodzona/ wściekła i odpychająca/ nieobecna bo w kiblu. Pamiętaj Kochana, żeby nie mielić tego w głowie i się nie dołować – Przeżyliście mnóstwo pięknych chwil i to one się liczą. Milion kolejnych pięknych chwil teraz przed Tobą. Mega się cieszę, że pomyślnie przeszłaś już operację i masz to za sobą. Z Twojej narracji bije na kilometr jak niesamowicie inteligentna z Ciebie osoba.
      Pora na nowy rozdział w życiu, życzę Ci wszystkiego co najlepsze! Żebyś poczuła do siebie prawdziwą miłość, taką, na jaką zasługujesz!

  6. Avatar
    Szarlotka 20 stycznia, 2021 at 11:26 am - Odpowiedz

    Odkryłam, że mam lipodemię w zeszłym roku. Obecnie mam 29 lat. To było jak totalne oświecenie. Całe życie wiedziałam, że coś jest ze mną nie tak. Z moją siostrą, mamą, babcią… Lekarze mówili mi, że taka moja „uroda”, siostrze kazali bezskutecznie się odchudzać. Wszystkie cierpimy na zabużenia odżywiania, ja przez lata walczyłam z bulimią. Świadoma swojej choroby często sugeruję lekarzom ścieżki postępowania, ponieważ wiem już co mogę a czego nie powinnam jeść/robić by wyhamować postęp choroby. Zazwyczaj patrzą na mnie jak na ufo, mówiąc, że nigdy o czymś takim nie słyszeli. Życzyłabym sobie aby świadomość tej choroby rosła, może to pozwoliłoby mi wrócić stracone lata.

    • Avatar
      Wilczo Glodna 21 stycznia, 2021 at 1:35 pm - Odpowiedz

      Straconych lat nikt nie wróci. Ale może nie są one aż tak stracone, jeżeli dzięki swojemu przykładowi możesz pomóc komuś innemu?
      Szerz tę świadomość kochana <3

  7. Avatar
    Joanna 23 maja, 2021 at 4:42 pm - Odpowiedz

    To są dramaty nas kobiet z tą straszna choroba.Znikad pomocy….spojrzenia ludzi i brak zrozumienia ekspedientek gdy spodnie albo buty niepasujące….wyglądamy okropnie a do tego ten straszny bol….

  8. Avatar
    Kinga 4 listopada, 2021 at 1:39 am - Odpowiedz

    Skończyłam 30 lat. Od 5 – 6 roku życia nazywana przez rówieśników „grubą”, upominana przez rodzinę (babcie, ciotki i… mamę), że przydałoby się przejść na dietę. Fakt, zawsze miałam lekką nadwagę, słodycze lubiłam, ale zawsze było to ok. 10 kg za dużo, takie niby nic a jednak. Ale nigdy nie byłam okrągła, tylko te monstrualne, klocowate, otłuszczone nogi. Nie jestem wysoka więc tym bardziej zawsze mnie przytłaczały. Jako dorosła baba, na zmianę chudłam i tyłam, a one pozostawały prawie takie same. Prawie, coś tam niby spadało. Zero słodyczy, czipsów, kolacji, do tego ćwiczenia ponad siły. Góra wychudzona, żebra na wierzchu – dół z grudkami tłuszczu i znacznym obrzękiem na wysokości kostek. „Taka twoja już uroda” – mówili wszyscy wokół, a ja zalewałam się łzami po nocach, płakałam stojąc przed lustrem, płakałam patrząc na koleżanki w sukienkach przed kolano. Ja: spodnie i długie spódnice od zawsze przez 20 lat życia. I tak żyło mi się powoli, aż po prostu się przyzwyczaiłam. Najgorzej jest latem, bo nogi puchną i są ciężkie. Czasem to aż boli – nie, nie piszę o tym tzw. bólu tłuszczowym obecnym przy lipodemii. Po prostu całe nogi bolą, szczególnie łydki.
    Także historia ta jest mi bardzo bliska.
    I prośba / rada do wszystkich: nigdy nie komentujcie niczyich wad w wyglądzie, nawet w tzw. dobrej wierze. Większość osób i tak zdaje sobie sprawę z tych cech i podejrzewam że duża część tych osób chciałaby to zmienić, ale nie umie lub rzeczywiście nie jest w stanie. Pozostałym to zapewne nie przeszkadza – i bardzo dobrze.
    Wiedzcie, że każde słowo dotykające czyjegoś kompleksu, każdy śmiech czy żart, czasem i znaczące spojrzenie w kierunku miejsca, na punkcie którego mamy „fisia”, to wszystko potrafi zadać o wiele głębsze rany niż ból fizyczny. O WIELE.
    Pozdrawiam.

    • Avatar
      Wilczo Glodna 9 listopada, 2021 at 5:25 pm - Odpowiedz

      Dziękuje za ten komentarz, kochana. Ściskam mocno <3

  9. Avatar
    Marlena 15 listopada, 2021 at 12:11 am - Odpowiedz

    Ja mam 36 lat. Cały opis jakbym o sobie czytała