Senność podczas głodu ekstremalnego

Dzisiaj – na podstawie poniższego listu i mojej odpowiedzi na niego – wyjaśnię Ci dlaczego możesz odczuwać senność i zmęczenie w trakcie głodu ekstremalnego.

Cześć,

Jestem Kasia, mam 18 lat i czytam Twojego bloga, odkąd mam zaburzenia odżywiania. Chciałabym krótko i zwięźle przedstawić mój obecny problem, ponieważ nie mogę nigdzie znaleźć informacji na ten temat.

Obecnie utknęłam w pułapce totalnego braku energii i siły. Nie potrafię zrozumieć tej sytuacji. Jedząc po ok 1200 kcal miałam więcej energii i dawałam radę ze wszystkimi zajęciami w ciągu dnia. W tym momencie wykonanie zwykłych czynności zajmuje mi trzy razy więcej czasu, a ja czuję ogromną bezsilność. Prawie cały dzień leżę i nie mam siły na najprostsze czynności. Nie mogę się skoncentrować, zacinam się i zapominam.

Wyniki badań krwi mam dobre, jeśli chodzi o hormony, badałam się około 4 miesiące temu, wszystko w normie, sprawdzone przez endokrynologa. Startowałam z wagi 44 kg przy 180 cm. Później dobiłam do 47 i pojawił się głód ekstremalny, po którym nie tyłam przez jakiś czas. Dlatego ciesząc się z tej komfortowej sytuacji dalej się obżerałam.

I tu tkwi cały problem, bo paradoksalnie powinnam tryskać energią, ponieważ przez ostatnie 3 tygodnie jadłam po 3500 kcal podczas codziennych napadów, ale totalnie nie miałam siły. Chodziłam przygnębiona, tylko spałam, a potem znowu jadłam – i tak w kółko.

Byłam okropnie przejedzona i bolał mnie cały brzuch. Jadłam przez trzy godziny po rząd, rozsypały się moje rozplanowane 4 posiłki. Wszystko wymknęło mi się spod kontroli, którą zawsze miałam.

Zmierzając do sedna, chciałabym dowiedzieć się, czy wiesz może co się dzieje z moim organizmem? Bo jeśli tak ma wyglądać mój obecny stan, to wolę wrócić do 1200 kcal, bo wtedy przynajmniej jakoś funkcjonowałam.

Nie mam pojęcia co się ze mną dzieje i jaka jest przyczyna mojego samopoczucia. Ale wiem, że nadwyżka kaloryczna strasznie mi wszystko rozchwiała i pomieszała. Nie wiem jak wrócić do normalnego stanu. Nie mogę znaleźć informacji na temat takiego zjawiska w zaburzeniach odżywiania. Dlatego sięgam po Twoją poradę w tej kwestii.

*

Brzmi znajomo? Może sama zastanawiałaś się dlaczego tak strasznie się czujesz, chociaż niby powinnaś czuć się lepiej? Sprawa jest jak zawsze bardzo prosta i da się logicznie wytłumaczyć.

*

Kochana,
Tak, wiem co się z Tobą dzieje, ale może po kolei.

Po pierwsze to nie jest nadwyżka kaloryczna. To kalorie, których nie dałaś swojemu organizmowi przez ostatnie miesiące czy nawet lata. On je teraz sobie odbiera, bo… nic w przyrodzie nie ginie i balans musi być. A więc to jest wyrównanie balansu właśnie, a nie żadna nadwyżka.

Po drugie: twój organizm wszedł w tryb odbudowy. W końcu nie musi już „jechać” na kortyzolu i adrenalinie, po to by trzymać się przy życiu oraz by zwiększyć swoje szanse na znalezienie jedzenia. Przecież jakby Ci wtedy od razu odciął zasilanie, to istniałaby duża szansa, że umrzesz. To prastary mechanizm, który ratował życie naszym przodkom w czasach, gdy głód wynikał tylko z naturalnego braku jedzenia, a nie wymyślonej bzdurnej diety. Ta dodatkowa dawka energii była kwestią życia i śmierci.
Dlatego pewnie też chodziłaś jak nakręcona, nie spałaś, nie mogłaś usiedzieć na moment, Twoje zmysły były wyostrzone do maksimum.

Teraz w końcu te wszystkie mechanizmy zostają wyłączone, a ciało może się skupić na regeneracji. Dlatego nie masz siły. Nie musisz jej mieć. Według Twojego organizmu kryzys jest zażegnany i można wejść w stan oszczędności energii, po to by maksymalnie wykorzystać wszystkie dostarczane kalorie. Zwierzyna w końcu upolowana, teraz trzeba jeść i odpoczywać.

Rozumiem też, że pilnujesz się by nie jeść więcej niż 3500? Jeżeli tak, to organizm musi wygenerować sen, aby maksymalnie się odbudować z tych kalorii. Daj mu tyle ile on faktycznie potrzebuje, a nie tyle ile myślisz, że „jest rozsądnie”. Możliwe, że wtedy będzie lepiej.

Niemniej jednak, cokolwiek by się nie działo, nie przestawaj robić tego, co robisz. Miej cierpliwość do swojego ciała, tak jak ono miało do Ciebie. Bo ono zawsze, ale to zawsze stało po Twojej stronie.
To wszystko jest tymczasowe i przejdzie. Obiecuję.

Ściskam,
Ania

A jak to było u Ciebie z głodem ekstremalnym? Podzielisz się swoimi doświadczeniami?

 

Published On: 15 września, 2020Kategorie: Ogarnąć jedzenieTagi:
ania gruszczynska wilczoglodna mentoring banner

Zobacz program, który pomoże Ci odzyskać kontrolę nad jedzeniem

Ze swoimi zaburzeniami byłaś już nawet u wróżki?
 Zobacz program, który w końcu Ci pomoże! 
Odzyskaj 100% kontroli nad jedzeniem, swoim ciałem, zdrowiem, czasem i życiem.

Jeden Komentarz

  1. Avatar
    Małgorzata 2 lutego, 2021 at 11:55 pm - Odpowiedz

    Mając 15 lat wpadłam w początki anoreksji, nie zdążyła rozkręcić się na dobre, bo zauważył to mój brat i tak mnie zaczął pilnować, że nie dało rady nie jeść. Zabrał mnie też na siłownię i zachęcił do ćwiczeń i odbudowania mięśni. Także krótko przed 16 tymi urodzinami ważyłam 46 kg przy wzroście 168. Wiem, może nie brzmi to jeszcze drastycznie, są niższe wagi, ale to tylko dlatego, że w porę wychwycił to brat, gdyby nie jego interwencja, na pewno bym się rozkręcała. Chociaż już nawet ważąc te 46 tak jak teraz patrzę na stare zdjęcia to już wyglądałam okropnie ( ubierałam się często w dziale dziecięcym bo w ciuchach z działu dla dorosłych pływałam, na klatce piersiowej mogłam wyczuć mostek i policzyć wszystkie zebra, a najgrubsza częścią mojej ręki był łokieć). Mając 16 lat zaczekam cwiczyc- nic wielkiego – machanie małymi hantelkami, jakieś wykroki, brzuszki, umiarkowane ćwiczenia siłowe acz aerobów marsze. I wtedy przyszedł głód: w szkole byli w szoku, nawet chłopcy nie jedli tyle co ja. Potrafiłam zjeść cały bochenek chleba w szkole ( tyle kanapek) do tego jakiś duży sok, banana, jakaś drożdżówkę a i tak ciągle mnie ssało z głodu. czasami ciężko było nawet z głodu wytrzymać do przerwy więc zagrzalam cis w ukryciu pod ławka. Jak tylko wracałam do domu rzucałam się na obiad byłam tak głodna i często też wrzucałam w sobie nie tylko jedna porvja ale i dokładkę. Potem trening lub marsz po treningu ryż a na sama kolację jakieś białko typu gotowane mięsko. A i tak byłam jeszcze trochę głodna i musiałam jeszcze jakiś jogurcik potem wszamac. Po około roku lub niecałym roku ( nie pamiętam dokładnie) takiej diety przytyłam i to z zachowaniem.lafbych proporcji( nie tylko sadelko w też mięśnie, poprawiła się mija cera, włosy) do 53 kilogramów. Było to 7 kg, nadal.bylam uznawana za drobinke, zgrabna ale drobinke i wszyscy się dziwili jak to robię że jestem taka szczupłą tyle jedząc. Jeszcze do niedawna wspominając ten czas myślałam że po prostu dojrzewałam i stąd ta przemiana materii, ale twoja teoria ekstremalnego głodu rzuca na to nowe światło i to mogło być to.