To na mnie nie działa
Otwieram dzisiaj rano kolejnego maila, a tam kolejna czarna rozpacz. „Ania, czytam Twojego bloga, ale to co piszesz na mnie nie działa!”
Co wtedy robić? Jaka jest moja rada dla osoby, która przewertowała wszystkie wpisy, a to – kurcze – nie działa.
Bardzo prosta: Wtedy Ty zacznij działać. Samo na pewno nic się nie zrobi, nic się nie „zadzieje”, chociaż tak często na to liczymy.
Pomyśl tylko, jeżeli pójdziesz na studia, sam fakt przebywania na uczelni, nie uczyni z Ciebie lekarza czy inżyniera. Jeżeli pójdziesz na siłownię, nie zbudujesz mięśni po prostu tam siedząc. I tak jest przecież ze wszystkim; każda okazja jest jak wędka, którą możemy złowić pożądaną przez nas rybkę. Dlaczego tu miałoby być inaczej?
Blog tak naprawdę jest zbiorem artykułów opisujących podstawowe prawa i natury i psychiki. Na przykład takie, że głównym zadaniem organizmu jest przetrwać, a zadaniem psychiki jest sensowne uporządkowanie bodźców, jakie docierają do nas ze świata zewnętrznego. Nałóg zaś, to zaburzenie tej logiki.
Jednak prawa natury mają to do siebie, że działają zawsze i wszędzie, nie bacząc na to czy ktoś w nie wierzy czy nie. Taka na przykład grawitacja; jeżeli skoczysz z wysokiego budynku to zawsze polecisz w dół, a nie w górę, a kiedy dotkniesz ziemi, na 100% się o nią roztrzaskasz. No chyba że otworzysz wcześniej spadochron, który masz na plecach. Ja tylko wskazuję na fakt, że on tam jest, ale to Ty musisz pociągnąć za linkę.
Kiedy więc słyszę stwierdzenia, że „to na mnie nie działa”, wiem że ta linka dynda sobie nieruszona. I OK, może coś tam już przy niej majstrowałaś, ale jeszcze jej nie szarpnęłaś. Szarpnąć to znaczy ostatecznie wziąć za siebie odpowiedzialność.
Niestety tak często czekamy na to, aż ktoś nas uleczy, wyciągnie z doła, zbawi. Liczymy, że leki rozwiążą sprawę (łyknę tabletkę i już!), albo psycholog coś zrobi, albo blog Wilczo Głodna weźmie i to wszystko naprawi.
Tak często czytam posty na Wilczym Stadzie, że rodzice czy partnerzy nas nie wspierają. I z jednej strony rozumiem, że wsparcie jest ważne, ale z drugiej strony, co oni mają niby zrobić?
Ja kiedyś też ciągle miałam pretensje do mojego chłopaka, że jeszcze mnie z tego nie wyciągnął i że mnie nie wspiera tak, jakbym JA chciała. Ciągle mówi mi tylko „Zjedz normalnie. Skończ z dietami. Dobrze wyglądasz. O co Ci chodzi?” – jakby to było takie proste.
Najbardziej zaś złościła mnie rada: „Jak się już obżarłaś, to nie wymiotuj”. No skandal, żeby tak powiedzieć bulimiczce. Czy on nie wie jakie będą tego konsekwencje? Przecież ja przytyję!!!
Kiedy zaś wzięłam za siebie odpowiedzialność, zobaczyłam że te rady są bardzo sensowne i mój chłopak ma rację. Podziałały one na mnie wspaniale (zwłaszcza ta o niewymiotowaniu), ale stało się to wtedy, kiedy JA zaczęłam działać. I tak, to było proste, chociaż nigdy nie powiem, że było łatwe.
I teraz mogę to powiedzieć także Tobie; działaj, skacz i nie bój się. Masz na sobie spadochron.
Super tekst Kochana! tego potrzebowałam, takiego kopniaka od Ciebie! Z jedzeniem jest całkiem spoko ;-) ale zauważyłam że gdzieś za rogiem czai się na nowo strach, obawa, wycofanie… Tak jakbym właśnie oczekiwała że ktoś coś za mnie zrobi, da tabletkę na cały smutek świata. A wszystko jest przecież w moich rękach, to ja jestem odpowiedzialna za swoje życie i zdrowie, za swoje szczęście. Warto sobie o tym czasem przypomnieć! Dziękuję Ci Kochana!!!!
Świetni wpis Aniu. Dziękuję, że dałaś mi ten spadochron 9 miesięcy temu… chcę Wam powiedzieć, że teraz już wyrosły mi skrzydła :)
<3 :)
Masz sto procnet racji. Ponadto, tak prawdopobnie jest z kazdym sukcesem i progresem – ludzie, ktorzy go osiagaja sa ponad swoje otoczenie i ludzi z niego. Czytam teraz ksiazke Michele Obamy i z niej bardzo jasno wynika, ze dopoki Barack zostal senatorem, to ona kladla mu wszystkie mozliwe klody pod nogi, bo po prostu chciala miec meza, ktory robi 9-5. I uwazala, ze on nigdy przenigdy nie ostanie wplywowym politykiem tudziez jakimkolwiek politykiem.
Tak czy siak – trzeba brac kurs na dobry cel i posiasc mentalnosc ludzi, ktorzy go osiagneli. W tym przypadku – Ciebie, Aniu.
Właśnie tak to my działamy,ale czasem ktoś świadomie lub nie potrafi nam w tym pomóc i bardzo zmotywować i najczęściej uważam jest to partner/partnerka.Ostatnio się przekonałam,że bez tego ciężko walczyć z tą chorobą i właśnie na tym etapie teraz jestem. Mysle sie?nie sądze..
Ja uważam ze wiele zależy od osoby która zmaga się z ed . Wiele czynników działa na nasze wybory zachowania i reakcje . Niektórzy są silni potrafią walczyć potrafią zareagować odpowiednio na krytykę lecz są tez tak słabe i niestety zagubione osoby ze bez pomocy bez drugiej osoby same nie dadza rady wyjść z tego bagna
Chciałabym MIEĆ ten spadochron.
Moja kumpela zmarła na anoreksję, mój kuzyn umarł na raka w stanie skrajnego wychudzenia na moich oczach, chodziłam i padałam z zimna i wycieńczenia. Usiłowałam się tym jakoś zmotywowac. Ledwie usłyszałam „jak się ładnie POPRAWIŁAS” znów wróciłam do swojej niskiej bezpiecznej wagi i niedożywienia, bo tylko taka zimna i chudziutka siebie lubiłam. Umierałam i mówiłam że jestem śliczna, zdrowialam, miałam siłę, więcej włosów, znów mogłam czytać książki co było moja największa pasja i płakałam – bo tlusty wieprz. To już chyba nic nie zadziała, a ja sama chyba organicznie jestem do dupy.
Przepraszam, jakoś mi się smutno z własnego powodu zrobiło. Nie polecam tego podejścia, od tego się umiera szybciej albo boleśniej niż reszta ludzi. I jest się szczęśliwym tylko samemu w domu i w lustrze.
A ja nie umie być sprawcza i robić coś na siłę. Przyszedł moment i przestałam wymiotowac bez jakiś trudność. Teraz chcę przytyć i też nie daje nic od siebie tylko czekam aż samo się stanie i to mnie gubi. Bo z bulimia czekałam 15 lat. I cały czas się zastanawiam jak to się stało że pewnego dnia tak łatwo zaprzestałam wymiotowania nawet jak zdarzyło parę razy mi się obejść to nawet nie pomyślałam o pójsciu do wc. Może ktoś mi powie jak czuć i mieć kontrolę nad sobą. Bo nie czuje że ja coś robię tylko samo się robi
Błagam, *jakiCHś
Czy przez deficyt kaloryczny/głód mogą pojawiać się lęki/niepokój, pokroju: mała nieistotna uwaga, spojrzenie, niepowodzenie może urosnąć na miarę olbrzymiego problemu? Zauważyłam dziwną zależność pomiędzy tymi dwiema rzeczami
Ola, tak zdecydowanie. Tez tak mam. I w ogole to ze glod zle wplywa na psychike jest tez udowodnione naukowo. Ania pisala kiedys jak zmienilo sie psychike zdrowych mezczyzn poddanym surowej diecie podczas eksperymentu glodowego w Minesocie.