Niedziela bez wilka: Rzeka Anoreksja Kingi
Ten list został napisany przez moją podopieczną Kingę (34) do mojej podopiecznej Ady (18). Obie cierpią na sen zwany anoreksją. Jedna z nich dopiero zaczyna, druga śni go już prawie tyle, ile ta pierwsza ma lat. Postanowiłam podzielić się tym listem także z Tobą. Warto zobaczyć, jak to wygląda naprawdę.
Droga Ado! Jak się czujesz?
Zupełnie nie wiem, jak zacząć ten list… Jestem sporo starsza od Ciebie, ale byłam dokładnie w Twoim wieku, gdy zaczęłam pływać w rzece zwanej zaburzeniami odżywiania…a, że jestem perfekcjonistką – pływam tak już kilkanaście lat.
I niedawno zrozumiałam, że NIE chcę spędzać tu ani minuty dłużej. Wiesz, dlaczego? Bo ta kusząca czysta idealna rzeka (czytaj „piękne”, szczupłe doskonałe ciało, nieskażone tłustym, ohydnym jedzeniem) okazało się bagnem, które wciąga z każdym kolejnym dniem coraz bardziej, które zabiera Ci zdrowie, marzenia, szanse, rodzinę, przyjaciół…
Lista jest bardzo długa, uwierz.
Jasne, na początku wydaje Ci się, że jesteś supermocna, prawdziwa Wonder Woman. Tryskasz energią, czujesz się kreatorem swojego życia, trzymasz je w cuglach. Ale bardzo szybko zderzasz się ze ścianą, bo nie oszukasz Matki Natury.
I tak trwasz, rozdarta między głową, która chce za wszelką cenę utrzymać status quo, a ciałem, które już ledwo daje radę. Czasem, w przypływie – jak Ci się wydaje – bezsilności (która okazuje się niemym krzykiem zbolałego ciała o pomoc), rzucasz się na jedzenie. A potem musisz się ukarać i jak najszybciej wracasz do utartych schematów. Bo przecież tylko one dają Ci spokój, tylko dzięki nim w ogóle funkcjonujesz…
A teraz, Kochana, zastanów się proszę, ile w Twoim idealnym życiu i doskonale szczupłym ciele jest ŻYCIA? Masz siłę, by się uśmiechać lub płakać? Masz tę moc, by każdego dnia walczyć o swoje marzenia? By czuć, by kochać?
Wiesz, ja bardzo długo nie miałam na to siły. Bo skąd, będąc cały czas w deficycie kalorycznym? Bo skąd, jeśli moje serce jest o 10% mniejsze? Bo skąd, jeśli każda kaloria była od razu spalona na treningu?
A teraz jeszcze zastanów się, na czym polega prawdziwe życie? Czy sprowadzasz je do ciała tak chudego, że kąpiel w wannie sprawia ból, spacer w temperaturze 5 stopni Celsjusza to jak wyjazd na Syberię? Cały czas odczuwasz zimno, wszystkie żyły są „na wierzchu”, włosy wypadają garściami, cera i paznokcie są w bardzo słabej kondycji. Już nie wspomnę o niskiej odporności i kiepskiej morfologii? Czy to wieczny strach o Ciebie czytany z oczu najbliższych? Czy to poczucie wstydu za to, do jakiego stanu się doprowadziłaś? Czy to unikanie wszelkich imprez, spotkań, izolowanie się od innych? Czy to wielka, bezdenna wręcz samotność, rozpacz ogromna, ale pozbawiona łez, stany depresyjne, bezsenność?
Kochana, moje życie tak właśnie mniej więcej wyglądało przez lata pływania w rzece anoreksji. I mimo, iż udało mi się skończyć stadia, znaleźć pracę, poznać kilku wspaniałych ludzi – wiem, że nie żyłam na 100%.
Ale wiem też, że teraz już bardzo chcę tak żyć! Bo prawda, okrutna, niestety, ale tak bardzo prawdziwa, jest taka, że życie jest bardzo, BARDZO kruche. Nie mamy wiele czasu. Tym bardziej więc nie warto trwonić go na pogoń za ciałem idealnym. Ono NIE istnieje, więc nie może być źródłem szczęścia. Szczęście i spokój są już w Tobie, niezależnie od rozmiaru spodni.
Dlatego, Słońce, jeśli dopiero brodzisz w rzece Anki, nie zanurzaj się w niej, błagam! Szkoda życia – ono, to prawdziwe, Twoje, PIĘKNE, bo nieidealne, jest zupełnie gdzie indziej!
Lec Kochana do gwiazd – nie pozwól wciągnąć się w odmęty zaburzonych myśli!
Ściskam,
Kinga
Czyli tak: jem, ile chcę, aż do sytości, ale wartościowe produkty.
Czy tak?
I w ten sposób nie wpadnę w bulimię, tylko będę zdrowieć?
Czy dobrze rozumiem?
Proszę mi odpowiedzieć! :) Czytam posty i rozjaśniają mi one głowę…
Ale pragnę pewności!
Dziewczyny ! A czy Wy tak miałyście? – zaczęłyście jeść normalnie, i nie przyszła bulimia??? Tylko odnowa organizmu ?
Jesz ile chcesz, a najważniejsze-co chcesz. Nie możesz sobie nic odmawiać bo jest mniej zdrowe, a już na pewno nie podczas recovery. Bo potem jak możesz w 100 proc nazwać się ,,zdrową” kiedy wciąż będziesz drżeć przed batonikiem? Umiar, więcej jedzonka, odpoczynek i tak dziewczyno, odbudujesz organizm, zyskasz siłę do życia i piękny wygląd. A co najważniejsze w końcu spokój w zmęczonej głowie.
Nie bój się (wiem, że łatwo tak mówić, ale naprawdę panika przed jedzeniem w końcu odpuszcza) i po prostu jedz.
To naprawdę niesamowite jak odźywiona głowa w końcu widzi prawdę w lustrze. Ania ma rację, normalne jedzenie sprawia po prostu, że w końcu ,,normalnie” można żyć.
Trzymaj się i walcz <3
A co jeśli odzywiona głowa wciąż widzi paskudne ciało…? A chora widziała ładne?
To głowa nie jest jeszcze „zdrowa”. Tzn jest, ale śni dalej ten sen.
Dziękuję Natalko!!!
Dokładnie tak!
Dziękuję!
Jakie to prawdziwe! Ta Kinga to trochę (bardzo) jak ja.. Tylko mam 27 lat.. i „wszystko się zaczęło” kiedy miałam 13 lat.. To już ponad polowa zycia! Moglabym się podpisac pod tym co napisała.. Skonczylam studia, poznalam wspanialych ludzi ale czy ŻYŁAM?! No właśnie.. Masz racje „życie jest bardzo, BARDZO kruche. Nie mamy wiele czasu. Tym bardziej więc nie warto trwonić go na pogoń za ciałem idealnym” Próbuję to sobie wbic do glowy kazdego dnia i nie dawac się demonom! Trzymam za Was wszystkich kciuki..
Dziewczyny czy Bulimia to jest tylko wtedy gdy się zwraca? Czy gdy się je raz za mało lub głoduje a raz objada strasznie czy wtedy weź to Bulimia? Do tego sport… Dużo sportu…
To jest bulimia sportowa i początki BED.