Niedziela bez wilka: Kornelia, co odezwała się po roku.
Po mentoringu zmieniło się wszystko i od razu było super, ale musiałam jeszcze nauczyć się wsłuchiwać w siebie. Czasem mam takie myśli „ojej czy ja nie jem za dużo”, ale potem mówię do siebie- „proszę, po prostu zjedz do syta”. I jak zjem, to nie mam ochoty na nie wiadomo jak dużo.
No chyba, że jestem przed miesiączką, to inaczej. Nawet pizza wleciała z 2 razy w ciągu miesiąca, a mimo to schudłam. Wyglądam coraz szczupłej. Jest już rok po mentoringu, a waga spada. Ostatnio chyba też przez duża ilość pracy. Widzę po twarzy i w ogóle, że zleciało. Dużo zmian… a raczej powrót do starej mnie sprzed zaburzeń. I fajne jest to, że ja widząc, że chudnę zastanawiam się czasami też czy aby nie jem za mało. Ale nie, już bym się nie mogła głodzić.
Organizm i tak się upomni o swoje. Ja już się nie nadaję na żadne diety czy liczenie kalorii. Nie chce tego ani moja głowa, ani ciało. Na samą myśl mi słabo. Ostatnio nawet o tym mówiłaś w filmiku „Nie schudnę już ani grama”. Ale nawet tak, ciało wraca do siebie, co jest szokujące. A kilogramy lecą. I to nawet bez sportu, bo od covidu nie ćwiczę.
Też mam taką teorię, że pozytywne myślenie o jedzeniu sprawia, że ono mi nie szkodzi. Nawet jak zjem tę kanapkę z serem, co była o nią kiedyś spina na blogu kiedyś. I deser też może wpaść i nic się nie dzieje. Mówię do siebie: „nie bój się tego, jesteś piękna”.
Chcę już zawsze normalnie funkcjonować, nie chcę cierpieć. Wstaje potem rano i albo jem od razu, albo dopiero w pracy i nie robię z tego wielkiego halo. Ufam, że ciało jest genialne, bo jest! Nie wiem co ono sobie tam kombinuje i od czego to wszystko zależy, ale słucham go jak jasna choinka, bo ciało wie. Amen.
Kornelia
Moje też w zasadzie wie.
Lecz nie chce do niego dotrzeć, że czasem nie da się wypić tej kawy codziennie punkt 11. Wtedy się buntuje i do końca już dnia pokazuje ni swoje fichy. Nie wiem, dlaczego tak jest – ale kawa o 11 musi być…
Bo ta kawa to zew Gadziego?
A co złego jest w kawie o 11-tej? :)
W sumie to… no właśnie, – co jest w niej złego? Nigdy tak na to nie spojrzałam, zawsze denerwowałam się, że ciało się bez sensu buntuje… Dzięki za otwarcie oczu!