Marionetka
Zasłyszane z Wilczego Stada:
Mój facet wyrzucił mi gorzką prawdę – ja wrzucam słodycze.
Matka mnie skrytykowała – ja bezkrytycznie jem wszystko jak leci.
Koleżanka z pracy posłała mi lodowate spojrzenie – ja posyłam w zaświaty lody czekoladowe.
Kierowca na rondzie popukał się w głowę – ja wjechałam do lodówki.
Te wszystkie sytuacje i ci wszyscy ludzie sprawili, że się objadałaś.
Na pewno?
No tak.
A czy Ty jesteś marionetką? Bezwładną kukiełką, poruszaną przez kogoś innego?
Spójrz na swoje dłonie. Teraz.
Czy wiszą u nich sznurki, za które pociąga Twój partner?
Nie? Upewnij się jeszcze raz. Przecież wczoraj otworzyłaś słoik Nutelli „przez niego”.
Spójrz na swoje nogi. Czy ciągnie się u nich lina, której drugi koniec trzyma Twoja mama?
No jak to nie? Przecież po jej telefonie poszłaś prosto do kuchni.
Jak po sznurku.
W jakiś niepojęty sposób spojrzenie koleżanki otwiera zapadkę twojej kukiełkowej buzi.
No przecież musi, bo właśnie „dlatego” się objadłaś.
A kierowca wyminięty na rondzie, wlecze Cię do sklepu na lince holowniczej jeszcze wiele godzin później.
*
Dlaczego tak jest?
Bo dajesz im wszystkim władzę nad sobą.
Tańczysz jak Ci zagrają do melodii, która brzmi tylko i wyłącznie w Twojej głowie.
On mnie nie akceptuje.
Ona mnie poucza.
Ona mnie ocenia.
On mnie nie szanuje.
Obraca się jak zdarta płyta talerz w mikrofali.
A nawet jakby faktycznie tak było, to co z tego?
Czy oni są jej warci?
Czy ktokolwiek na świecie jest?
Czy TY nie powinnaś trzymać wszystkich sznurków swojego postępowania?
Oj tak Wilczyco, trzymaj je – mówię Ci – trzymaj je mocno.
I nie puszczaj.
Żadne spojrzenia, gesty czy słowa, nie mogą wymusić na Tobie działania, którego nie chcesz robić!
Spojrzenie to ruch gałek ocznych.
I pozwalasz by TO niszczyło Ci życie?
Słowa to miks samogłosek i spółgłosek.
To kombinacja dźwięków wydawanych przez powietrze przeciskanych przez struny głosowe.
Czy powietrze może sprawiać, że Ty własnymi rękami wkładasz coś do buzi i jesz?
No jak?
To jest możliwe tylko wtedy, kiedy na to pozwolisz.
Wtedy, gdy nadasz słowom tak wielką moc.
Gdy postawisz siebie niżej niż one.
Posłuchaj: Jesteś Panią swojego ciała. Nikt i nic nie może Ci kazać używać go przeciwko sobie.
Cokolwiek usłyszysz i zobaczysz, nie opuszczaj siebie, nie zdradzaj!
Nie masz wpływu na to co mówią i robią inni, ale jesteś odpowiedzialna za to co robisz Ty.
Stój więc po swojej stronie.
To twój obowiązek.
Jesteś już dużą dziewczynką, wyrosłaś z lalek dawno temu.
Czas też wyrosnąć z bycia lalką.
Kruchą, bezradną marionetką na sznureczkach.
Czas wyrosnąć z wbijania się w ubrania dla dziewczynek!
Na wiosnę zmieniam garderobę na ubrania dla KOBIET!!!
Pozdrawiam
Daria, chętnie Ci w tym pomogę jako stylistka.
A ten wpis bardzo mi pomógł!!!
To właśnie od zawsze mój największy problem-objadam się „przez kogoś”.Ja sobie wyobrażam,że zamiast tej przykładowej koleżanki z pracy mam listonosza albo ekspedientkę ze sklepu i to wydaje się totalną głupotą,żeby ten listonosz czy ekspedientka mieli nade mną taką kontrolę ,że ja pod ich wpływem wsuwam wszystko co widzę,więc czemu ma ją mieć ta koleżanka z pracy???pozdrawiam:)
Jak zawsze trafiłaś punkt !!!
Och pamiętam to jak objadałam się przez kogoś…. przez ciocię, która na każdym kroku się wywyższała i traktowała mnie jak gorszą…. przez męża, który krytykował że coś źle zrobiłam że czegoś nie przewidziałam czy się pomyliłam….. przez rodziców a konkretnie mamę, która na każdym kroku wmawiała mi że coś co jest czarne na bank według niej jest białe a ja z bezsilności…. jadłam…. oj pamiętam…..
I zapamiętałam w końcu Twoje słowa Aniu, które mi pisałaś do upadłego chyba w każdym mailu „NIKT i NIC nie ma prawa tobą kierować i wpływać na twój nastrój” Dziękuję Ci za to :)
Czasem było mi już wstyd, że po raz kolejny wracam z tym samym problemem jakbym nie rozumiała co do mnie mówisz…. ale Ty z anielską cierpliwością za każdym razem powtarzałaś to samo i powiem Ci że do skutku :)
Dziś już nie mam z tym problemu :) nie przejmuję się tym co ktoś o mnie mówi i jak mnie ocenia :) to moje życie i chcę je przeżyć po swojemu szczęśliwa z daleka od kibla :)
Dziękuję Ci za to Aniu :*
Cieszę się, że metoda zdartej płyty zadziałała! :D