Niedziela bez wilka: Izabela, która sobie ufa

Hej Aniu,

To znowu ja…
W pewnym momencie trochę się zdenerwowałam, bo uznałam, że to wszystko nie działa. To znaczy: dosyć szybko dzięki Tobie ogarnęłam jedzenie tj. przestałam się głodzić i objadać. Naprawdę wzięłam sobie do serca Twoje apele, żeby zlikwidować z głowy wszelkie restrykcje żywieniowe. Chociaż często ” słyszałam” że to czy tamto sprawi, że przytyje to nie słuchałam tych myśli i po prostu jadłam co chciałam.

Dlaczego byłam zła? Bo o ile ogarnęłam jedzenie, o tyle ze strachem przed przytyciem sobie nie radziłam, z myślami, że mimo wszystko chce być chuda sobie nie radziłam, ze stanami depresji, kiedy się zważyłam sobie nie radziłam. Dopiero kiedy minęło trochę czasu zrozumiałam, że ja po prostu… potrzebowałam czasu. Czasu, żeby usunąć nawyk negatywnego myślenia i sobie. To się nie dzieje z dnia na dzień.

Kiedy dałam sobie ten czas, dostrzegałam jak wiele korzyści płynie z tego, że już nie „schizuje” na punkcie jedzenia i swojej wagi. Teraz mogę cieszyć się smacznymi posiłkami z mężem a nie wiecznie jeść sałatę co denerwowało i jego i mnie. Mogę skupić się na tylu innych fajnych rzeczach, kiedy nie myślę ciągle o jedzeniu. Sport sprawia mi ogromną radość. A słuchanie swojego organizmu daje mi poczucie godności i szacunku do samej siebie. To dla mnie bardzo ważne, bo kiedyś nienawidziłam sobie i ciągle ze sobą walczyłam.

Uczucie wolności jest niesamowite. Myśli, że przytyje są coraz rzadsze. A jak się pojawiają to wiem, że to tylko myśli. To nie jest rzeczywistość. A nawet jeśli przytyje to jakie ma to znaczenie? Niby proste a przez wiele lat nie mogłam tego pojąć
Potrafię cieszyć się życiem, pięknem przyrody.

Nie obawiam się już tak jak kiedyś wizyt u rodziny i komentarzy na swój temat. Wiem, że to co robię jest dobre i nie pozwolę by moja reakcja na czyjeś wypowiedzi znowu wepchnęła mnie w bagno zaburzeń!

Dziękuję Ci, że pokazałaś mi, że jedzenie nie jest najważniejsze, że służy ono głównie temu, żeby mieć energię. Tyle uwagi zwróciłaś, żeby nie oceniać innych. Twój post ’ Okulary’ wbił mnie w ziemię. Zawsze wiedziałam, że jest coś nie tak z moim parzeniem na dziewczyny na ulicy. Ja się do nich wszystkich porównywałam i ciągle oceniałam. Teraz patrzę na to inaczej.

Najśmieszniejsze jest to, że zaczęłam się sobie podobać chociaż ważę 5 kg więcej niż kiedyś. Nie wiem czy moja sylwetka się trochę zmieniła dzięki ćwiczeniom czy zmieniło się moje podejście do siebie.

Ale po prostu widzę swoje atuty i się z tego cieszę. Akceptuję swój brzuch, więcej, nawet chce go polubić. Nie wszystko od razu.

Naprawdę wolę być 5 kg grubsza i czuć się tak jak teraz niż ważyć mniej i wszystkiego sobie odmawiać, niszczyć siebie psychicznie.

Ostatnio zjadłam nawet fasolkę z masłem i bułka tarta. Wiele lat tego nie robiłam. Z bólem patrzyłam jak mąż je a ja wmawiałam sobie, że lubię samą fasolkę.
Sprawiłaś, że mogły znowu nowe poznać smaki.

Ponieważ powiedziałam sobie: ” Możesz jeść wszystko” często mam ochotę na biały chleb czy słodycze których zawsze sobie odmawiałam. Może też dlatego przytyłam, bo jem sporo takich rzeczy. Ale ufam Tobie. Mówisz, żeby słuchać organizmu, a z czasem ochota na takie jedzenie może być mniejsza. Więc może u mnie też tak będzie.
Dziękuję Ci, że tak wytrwale pomagasz innym wyjść z zaburzeń odżywiania. Tyle kobiet cierpi z tego powodu. Uratowałaś kolejną osobę- mnie. Dziękuję z całego serduszka

Izabela

Published On: 29 sierpnia, 2021Kategorie: Świadectwa
ania gruszczynska wilczoglodna mentoring banner

Zobacz program, który pomoże Ci odzyskać kontrolę nad jedzeniem

Ze swoimi zaburzeniami byłaś już nawet u wróżki?
 Zobacz program, który w końcu Ci pomoże! 
Odzyskaj 100% kontroli nad jedzeniem, swoim ciałem, zdrowiem, czasem i życiem.

Jeden Komentarz

  1. Magda 20 października, 2021 at 10:24 pm - Odpowiedz

    Gratulacje! Ja jestem w podobnym procesie :-) i też jadłam kalafior z bułką i masłem w to lato :-) i też powoli przechodzi mi niepohamowana ochota na różne zakazane przez 15-20 lat rzeczy… I też teraz na tapecie u mnie biały chleb z masłem i ciasta… Ale czuję że to już ostatnie, albo prawie ostatnie takie zakazane potrawy… Jestem ciekawa co będzie dalej. A mogę spytać od kiedy zaczęłaś normalnie jeść? Ja od połowy czerwca, czyli około 4 miesiące:-) a wydaje mi się jakby więcej… Pamiętam, że Ania gdzieś pisała, że organizm w końcu się uspokoi, u jednych po 6, u innych po 12 miesiącach. Więc czekam i patrzę. Ale takiego spokoju odnośnie jedzenia jak teraz, to nie miałam od niepamiętnych czasów.