Sydney Banks

Ostatnio pisałam sporo o moich osobistych życiowych wglądach, dzięki którym wyszłam ze swoich licznych nałogów i stałam się tym, kim jestem teraz. Aby prześledzić całą moją drogę, zapraszam do wcześniejszych postów.
Pod jednym z nich dostałam zapytanie, abym powiedziała coś więcej o postaci Sydneya Banksa, na którego filozofii w dużej mierze opiera się moje dzisiejsze myślenie i rozumienie problemu niechcianych nawyków.
Może zwróciłaś też uwagę, że często polecam także książkę pt. „Inside out revolution”, zaklinając się, że zrobiła mi rewolucję w głowie? Ona także oparta jest na „naukach” tegoż człowieka, choć napisał ją Michael Neill.

To co często prezentuję w moich postach to podejście w nurcie coachingu zwanym 3 Principles (trzy zasady). Rozwija się on bardzo prężnie na świecie, ale jeszcze nie w Polsce – i ja zamierzam to trochę zmienić. Nie ma więc jeszcze żadnych materiałów na ten temat w naszym języku (albo ja jeszcze się do nich nie dokopałam). Opowiem wam więc trochę o tym tutaj, a zacznę od jego „twórcy” (jeśli tak w ogóle można powiedzieć).

No dobrze, a więc kim był ten sławetny Syd Banks, o którego mnie czasem pytacie? Jakimś guru lub nieomylną wyrocznią? Nie, był on spawaczem z wykształceniem obejmującym 8 klas szkoły podstawowej.
Mieszkał sobie i pracował w Salt Spring Island w USA, chociaż sam pochodził ze Szkocji. Prowadził tam zupełnie przeciętne życie wypełnione przeciętnymi radościami i problemami. Niestety jego małżeństwo dalekie było od ideału.

Aby chociaż trochę się do niego zbliżyło, państwo Banks jeździli na popularne w tamtych czasach warsztaty dla par. Były to lata 70te i eksperymentalna psychologia rozkwitała; bicie w materace, krzyczenie w poduszki, wyciąganie z ludzi demonów, po to by „oczyścić atmosferę”.
Jednak – jak możesz się domyślić – te cuda nigdy nie przyniosły pożądanego rezultatu. Zamiast poprawy sytuacji, następowało jej pogorszenie i Banksowie kłócili się bardziej niż zwykle. W sumie nic dziwnego, skoro kazano im wywlekać na światło dzienne wszystkie brudy i prać je po raz setny w tym samym sosie skwaszonej atmosfery.

W tamtym okresie, Syd – jak sam twierdził – był bardzo niepewnym siebie i zahukanym człowiekiem. Przeżył ciężkie dzieciństwo, a i późniejsze życie też go nie oszczędzało.
Któregoś dnia opowiadał o tym wszystkim terapeucie, a ten tak słuchał i słuchał i słuchał, aż w końcu wypowiedział słowa, które na zawsze zmieniły życie Syda i setek tysięcy ludzi, którzy zetknęli się z jego filozofią (w tym moje).

A więc ten psycholog powiedział mu tak: Ależ Syd, ty wcale nie jesteś niepewny siebie. Ty myślisz, że jesteś niepewny siebie.
I w tym momencie nasz niepozorny spawacz doznał olśnienia, a raczej – co chyba bardziej adekwatnie opisuje stan rzeczy – oświecenia. W jednej chwili zrozumiał rolę, jaką odgrywa myśl w naszym postrzeganiu świata, rzeczywistości i w ogóle wszystkiego. Zrozumiał, że to jest brakujący link, którego poszukuje bezskutecznie cała psychologia od Freuda poczynając, że myśl jest nośnikiem choroby psychicznej, ale także nośnikiem zdrowia psychicznego. Myśl to odpowiedź na pytanie, dlaczego cierpimy.

Bo – co jest niezwykle proste, ale kompletnie dla nas niewidzialne – to fakt, że zawsze czujemy dokładnie to o czym myślimy.
Nic innego; nie swoje nieszczęśliwe dzieciństwo czy jakieś tam ograniczenia. Czujemy nasze myślenie o nieszczęśliwym dzieciństwie i o jakichś tam ograniczeniach, które – uwaga, uwaga – też są wymyślone, czyli stworzone siłą naszego umysłu. Wszak nikt nie rodzi się z ograniczeniami, prawda?
Nie wierzysz? Zapytaj pięciolatka, kto najładniej rysuje. Odpowie Ci, że on.
Ograniczenia tworzymy później, tak jak potwory przeszłości.

Prawda jest więc prosta: jeżeli nie myślimy – to nie doświadczamy. Bo tu i teraz, realnie NIE MA już naszego dzieciństwa; są nasze wspomnienia o dzieciństwie (myśli). Tu realnie na ma naszych ograniczeń, są tylko przekonania o naszych ograniczeniach (myśli).
Tu realnie nie ma żadnego problemu. Tu jest tylko taka a taka sytuacja, a PROBLEM to jej percepcja – „problem” to stan umysłu.

A skoro tak; to jesteśmy wolni. Wolni i już. Nie musimy (aczkolwiek możemy) myśleć o dzieciństwie i ograniczeniach, o nieszczęśliwej przeszłości czy niepewnej przyszłości. Możemy być wolni od tego worka śmieci, który ciągniemy za sobą i w którym grzebiemy, wyciągając raz po raz ciągle te same śmierdzące kawałki. Możemy go rzucić tu i teraz, a raczej zobaczyć, że on tak naprawdę nie istnieje, że wszystko to była kreacja umysłu stworzona w niewinnym niezrozumieniu tego, jak działa nasze doświadczenie życia.

I to wcale nie oznacza, że masz być teraz jakąś amebą życiową i nie myśleć o niczym. Nie – będziesz myśleć do końca życia, w każdym jego momencie. To jednak nie musi być już problemem i źródłem cierpienia.
Jeżeli wiesz, że czujesz to co myślisz, a nie jakąś rzeczywistość, która „coś ci robi” – jesteś wolny.

To wszystko – i wiele więcej – zrozumiał ten niepozorny Szkocki spawacz, w tej jednej, krótkiej chwili.
– Czy Ty w ogóle wiesz, co Ty powiedziałeś? Zapytał Syd swojego rozmówcy, kiedy pierwszy szok minął.
– Oczywiście – odpowiedział psycholog. Wiem co powiedziałem!
Ale on tego nie wiedział. To Syd usłyszał te słowa głębiej – jeszcze głębiej niż ja czy Ty. On zrozumiał je na fundamentalnym poziomie. I dzięki mu za to.

A potem zaczęły dziać się cuda. Z tego niepozornego wydarzenia wyrosła szkoła coachingu nazywana obecnie 3 Principles. Na ten moment na rynku angielskojęzycznym (i nie tylko) istnieją setki książek na temat tej filozofii. Coachowie i praktycy tej „metody” pracują zarówno w wielkich korporacjach, gdzie pomagają teamom pozbyć się wewnętrznych konfliktów, i w więzieniach, strefach objętych wojną (Gaza) lub dzielnicach nędzy (gangi Chicago), po to by… robić to samo.
Na świecie działa także organizacja, która organizuje konferencje i eventy skierowane do szerszej publiczności oraz pomaga szkolić nowych praktykujących. Ja sama do niej należę i odbyłam tam wirtualny staż.

Dziedzictwo Sydneya Banksa rozprzestrzenia się na świecie w bardzo szybkim tempie i powoli przestaje być undergroundową ciekawostką. Jeżeli nie wierzysz, wygooglaj na jaką skalę ten nurt zdołał się rozwinąć.
Syd Banks odszedł z tego świata 25 maja 2009. Dokładnie sześć lat później szkocki parlament oddał honory swojemu wybitnemu rodakowi.

W kolejnym poście postaram się opowiedzieć czym są te 3 Principles, trzy zasady. Ciekawa?

Published On: 31 lipca, 2020Kategorie: MediaTagi:
ania gruszczynska wilczoglodna mentoring banner

Zobacz program, który pomoże Ci odzyskać kontrolę nad jedzeniem

Ze swoimi zaburzeniami byłaś już nawet u wróżki?
 Zobacz program, który w końcu Ci pomoże! 
Odzyskaj 100% kontroli nad jedzeniem, swoim ciałem, zdrowiem, czasem i życiem.

13 komentarzy

  1. Ania 31 lipca, 2020 at 6:30 pm - Odpowiedz

    Czekam na ciąg dalszy!!

  2. Joanna 31 lipca, 2020 at 11:54 pm - Odpowiedz

    Nie mogę się doczekać;)

  3. Ilona 1 sierpnia, 2020 at 5:45 am - Odpowiedz

    Inspirująca postać, szkoda właśnie ze w Polsce jest tak mało popularna. Czekam na więcej i dziękuję ;)

  4. Jola 1 sierpnia, 2020 at 5:51 am - Odpowiedz

    Ciekawa….. bardzo…. ANIU Pięknie przekazujesz to co dla nas jest nie do końca jasne… Dziękuję za dzielenie się z nami ważnymi informacjami….

    • Domi 1 sierpnia, 2020 at 12:23 pm - Odpowiedz

      Czy książki tego autora dostępne są w Polsce? Nie muszą być w języku polskim, ale żadnej nie mogę znaleźć

      • Wilczo Glodna 5 sierpnia, 2020 at 9:59 am - Odpowiedz

        Na amazonie są na pewno.

    • Natalia 8 grudnia, 2022 at 9:58 pm - Odpowiedz

      O tym samym pisała Louise Hay – „To są tylko myśli a myśli można zmienić”.

      • Wilczo Glodna 11 grudnia, 2022 at 12:39 pm - Odpowiedz

        Hm, Syd własnie mówi, że nie trzeba nic zmieniać…

  5. Bardzo ciekawe tematy ostatnio poruszasz. Prowadzę bloga o tym, jak przestać się martwić i muszę przyznać, że to, co piszesz wielu ludziom może właśnie w tym pomóc.

    Może nie chodzi wcale o to, że ludzie się martwią, ale MYŚLĄ, że się martwią. I to jest największy problem w zamartwianiu się.

  6. Zaneta 3 sierpnia, 2020 at 10:58 am - Odpowiedz

    Ciekawa !

  7. Karolina 5 sierpnia, 2020 at 12:01 am - Odpowiedz

    Bardzo!

  8. Sylwia 5 sierpnia, 2020 at 9:18 am - Odpowiedz

    Do mojego życia taką rewolucję wniósł Eckhart Tolle, który tak naprawdę mówi o tym samym :) I na szczęście jego książki są dostępne po polsku. Wiem Aniu, że też czytałaś Eckharta, bo wielokrotnie o nim wspominałaś :) Słuchałam kilku wykładów Sidney’a i do mnie osobiście jego forma przekazu nie do końca dociera (nie treść, ale sposób przekazu), więc pozostałam przy Eckharcie, ale Ciebie Aniu bardzo lubię czytać i z chęcią prześledzę kolejne wpisy w tym temacie.

    • Wilczo Glodna 5 sierpnia, 2020 at 9:59 am - Odpowiedz

      Tak, czytałam go 4 lata temu i widzę, że był on kamieniem milowym w moim rozumieniu. Myślę, że dzięki niemu dotarło do mnie to co mówił Syd Banks.
      Dalej zgadzam się z Tollem, aczkolwiek nie stoję już za ideą walki ze swoim ego czy tam pain body, jak to on określał. Nie widzę tego jako wroga, raczej mam dla niego współczucie; dal jego strachów i małostek. Wiem, że nie jestem nim i nie daję mu kontrolować mojego życia. Mówiłam o tym więcej tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=0uV3RZALYq8&t=234s