Niedziela bez wilka: „To takie proste” Majki

Anoreksja spotkała mnie niecałe dziesięć lat temu. Zapukała do mojej głowy głośno i choć widziałam ją już wcześniej i wiedziałam co potrafi, wpuściłam ją do siebie. Może myślałam, że sobie potem pójdzie, że to tylko tak na trochę, a potem ją wyrzucę. Ale ona nie chciała sobie nigdzie iść. Przyczepiła się do moich kości, serca i wyssała ze mnie wszystko. Dosłownie i w przenośni. Po paru miesiącach wygłodzona, zmarnowana, zmarznięta na kość fizycznie i psychicznie po raz pierwszy poznałam Wilka. Wpadł do mnie jak huragan i po prostu zawładnął mną. Wszystko robiłam pod jego dyktando. Wszystko. Moja walka była zaciekła, kompensowanie obżarstwa przyjmowało coraz to bardziej agresywne formy. Zwykła szczoteczka. Płukanie wodą. Wacik na nitce, solanka. Potem już była krew, spuchnięte nogi, nalana twarz, obrzmiały brzuch krwiaki w białkach oczu, bezsenność i ból nie do opisania.

Straciłam znajomych, straciłam pracę, pieniądze, straciłam swoje życie dla nałogu, o mały włos wylądowałam w szpitalu. Akurat ja miałam szczęście do terapeutki i psychiatry. Owa kombinacja specjalistów pomogła mi zrozumieć procesy psychiczne zachodzące w zaburzeniu odżywiania, oraz skąd mogły wziąć swój zalążek. Poznanie samej siebie, dotknięcie bolących miejsc w duszy, zaopatrzenie ich odpowiednimi narzędziami pomogły mi wstać z kolan, zacząć funkcjonować.

Po paru latach po zakończeniu terapii indywidualnej i grupowej coś zaczęło być nie tak. Nieświadomie zaczęłam brnąć w swoje stare pułapki balansując na krawędzi. Weekendy imprezowe, picie na umór, jedzenie wszystkiego, czego odmawiałam sobie w ciągu tygodnia, bo przecież zasłużyłam…. Dzwonek alarmowy w głowie dzwonił jeszcze cicho, a Wilk przecierał zaspane oczy. Pomyślałam o powrocie na terapię, ale jednocześnie nie czułam, że to jest to, choć nie umiałam tego do końca nazwać. Tłukłam się z myślami jednocześnie pielęgnując zgubne nawyki. W pewnym momencie Wilk obudził się na dobre. „Jest weekend, weź, zasłużyłaś, a w razie co zawsze wiesz, co możesz zrobić, to takie proste i nikt nie usłyszy”. Cały tydzień restrykcji doprowadzał mnie do weekendowego szaleństwa, którego nie dało się zatrzymać. Długo chciałam udowodnić sobie, że można tak żyć jakoś. Że Wilk będzie syty i owca cała. Że to tylko w weekend a na co dzień daję radę… Ale niestety. Wilk co prawda był syty. Ale owca nie cała.

Po paru głębszych było mi łatwiej znieść to, co się działo ze mną, choć wiedziałam, że wpadam w bagno. Łatwiej było zagłuszyć strach, że znów to robię, że nie mogę przestać jeść, ale muszę się wyrzygać, bo przytyję. Czytam to zdanie i brzmi ono tak lekko, prosto…. ale nie było takie, każda wilczyca wie, co to znaczy i co się czuje w takim momencie. Mimo, że wszystkie jesteśmy inne, to spotykamy się w jednym punkcie…

Te parę głębszych z czasem zamieniło się na paręnaście, a pewnego dnia na totalnym kacu, załamana, smutna, wstukałam w Google słowo, o którym już wydawało mi się zapomniałam. Albo chciałam zapomnieć. „Bulimia”. Tak natknęłam się na Twój blog. Przeczytałam trochę i myślę: BLA BLA BLA K*WA. Po czym na messengerze napisałam do Ciebie moją mało uprzejmą wiadomość, nie wiem czy pamiętasz. Napisałam, że Ci nie wierzę, że na pewno też pragniesz się objeść. No bo jak to możliwe, że to takie proste??? Odpisałaś mi potem, ale ja już totalnie byłam pochłonięta Twoim blogiem i kanałem na YouTube. Najpierw kupiłam książkę „Super laska”, potem Allena Carra jedną i drugą, czytałam i czytałam, kolorowałam mandale w Super lasce i nagle tak po prostu…. wszystko zaczęło się układać.

Alkohol nie rządzi mną już, bo go nie potrzebuję do niczego. Po Wilku nie został nawet funt kłaków. I wszystko jest dobrze, Ania. Wszystko jest zajebiście, zajebiście dobrze. I będzie jeszcze lepiej :)

I TAK! TO JEST TAKIE PROSTE!

Dziękuję Ci.

Majka

Published On: 16 sierpnia, 2020Kategorie: ŚwiadectwaTagi:
ania gruszczynska wilczoglodna mentoring banner

Zobacz program, który pomoże Ci odzyskać kontrolę nad jedzeniem

Ze swoimi zaburzeniami byłaś już nawet u wróżki?
 Zobacz program, który w końcu Ci pomoże! 
Odzyskaj 100% kontroli nad jedzeniem, swoim ciałem, zdrowiem, czasem i życiem.

2 komentarze

  1. Joanna 17 sierpnia, 2020 at 9:12 pm - Odpowiedz

    Bardzo mi się podoba dobór słownictwa Maji. Cieszę się bardzo Maju że miałaś siłę i odwagę wyjść z zaburzeń odżywiania.

  2. Anita 19 sierpnia, 2020 at 4:11 pm - Odpowiedz

    Maju! Gratulacje! Gratuluję Ci wyzdrowienia, siły, odwagi i pięknego języka oraz lekkiego pióra życzę Ci zdrowia i spełnienia marzeń. Po wygranej z Wilkiem zaczynamy w końcu mieć na to siłę, czas i chęć! Pozdrawiam! Aha! Ani gratuluję kolejnej uratowanej super dziewczyny!