Ofiara i świadek

Niedawno – może trochę pod wpływem moich ostatnich postów – zaczęłam się zastanawiać, w którym momencie mojego życia, przestałam pasywnie dryfować z prądem okoliczności, a zaczęłam świadomie tworzyć swoją rzeczywistość. Cofnęłam się w przeszłość i stwierdziłam, że działo się to etapami – a co najlepsze, moja podróż ciągle trwa.

Ofiara

Kiedyś, przez całe lata czułam się totalnie bezsilna wobec swoich nałogów. Było tak: zaplanowałam sobie na przykład, że zrobię projekt na studia. Potem jednak jakoś tak wychodziło, że żarłam i piłam do drugiej w nocy i nie miałam siły wstać do 16stej. Do tego okazywało się, że w portfelu mam tylko 50 groszy, na koncie – 1000 zł (ach, ta karta kredytowa wciśnięta mi jako zatruty prezent) i zero pojęcia co z tym wszystkim teraz zrobić. Czy przesadzam? Chciałabym…

Słowem; nie miałam wtedy ani dobrego życia ani jasnej przyszłości przed sobą. Byłam kłębkiem nerwów, moja waga ciągle wahała się raz w górę raz w dół (co przyprawiało mnie o depresję), a smutne zapuchnięte i skacowane oczy patrzyły na beznadziejny świat. Skończenie trzyletniej policealnej szkoły artystycznej zajęło mi 6 lat, a ukończenie studiów stało się na tamten moment niemożliwe. Nawet nie chciałam myśleć co dalej i… nie myślałam. Płynęłam.

Jeżeli chcesz mieć jasny obraz tego jak się czułam, przeczytaj ten tekst: marzenia bulimiczki.

Pamiętasz, jak pisałam niedawno o wszystkich moich wglądach, które zaprowadziły mnie do spontanicznego wyjścia z bulimii pod koniec 2014? No właśnie, wychodziłoby na to, że wszystko zaczęło się zmieniać w okolicach 2011 roku. Wtedy to z dnia na dzień, za pomocą pewniej książki, rzuciłam palenie i zafascynowana tą czarodziejską zmianą, zainteresowałam się literaturą self-help i self-improvement. W mojej bibliotece pojawili się tacy autorzy jak Bryan Tracy, Anthony Robbins czy Napoleon Hill. Niedługo potem sięgnęłam po książkę „Sekret” i zrozumiałam, że nie muszę już być ofiarą życia. Yes!

Silna kobieta

Teraz weszłam w kolejną fazę swojego życia: stałam się silną kobietą. Wszak JA jestem twórcą swoich okoliczności. Nie mam pieniędzy? To je zarobię! Nie podobają mi się moje nałogi? To je zmienię!
Pójdę na siłownię, będę pracować na swoim związkiem, a na każdą niekorzystną okoliczność mojego życia, spojrzę jak na szansę, by się czegoś nowego nauczyć – nie zaś jak na przeszkodę.
Do tego natychmiast wykreślę ze swojego słownika słowo „porażka”. Przecież porażka to stan umysłu. Wystarczy wstać o jeden raz więcej niż się upadło i nigdy nie odniesie się porażki, prawda?

W moim pokoju zawisła „tablica marzeń” na której wykleiłam sobie wszystko, co chciałabym w życiu osiągnąć, a ja oddałam się pełnym pasji wizualizacjom i afirmacjom swojej wymarzonej przyszłości.
I tak, moje życie stało się o wiele lepsze; założyłam bloga, napisałam swoje pierwsze książki, zaczęłam być kobietą sukcesu, a mój związek, wygląd i finanse poprawiły się znacząco.

Jednak bycie siłą napędową swojego życia jest na dłużą metę bardzo wyczerpujące. Jeżeli od Ciebie zależy absolutnie wszystko i cała odpowiedzialność za Twoje życie leży tylko na Twoich barkach, to aż strach pomyśleć co się stanie, jak się zmęczysz, wypalisz czy ci się po prostu odechce.

Poszukująca

W 2016 roku natrafiłam na książkę „Nowa Ziemia” Eckharta Tolle, która to zatrzęsła moim jestestwem i pokazała mi, że oprócz świata coraz to nowych i piękniejszych form (sukces, wygląd, satysfakcjonujący związek), istnieje coś poza tym – świata ducha. Jesteśmy czymś więcej niż tylko małymi ludzikami w poszukiwaniu szczęścia.

I błagam, nie zrozum mnie źle; nie nawróciłam się na żadną religię czy inny kult- nawet jeżeli miałby to być buddyzm. Religia to także forma; próba skonceptualizowania czegoś, czego nie da się objąć rozumem. Aczkolwiek – co jest niezaprzeczalnym faktem – u źródła każdej religii leży jedna uniwersalna Prawda.

I ja, czytając książkę Tollego, poczułam, że ta Prawda mignęła mi przed oczami. Dotknęłam czegoś głębszego; swojej tożsamości – Boskiej Iskry, o której czasami tu piszę. Całe doświadczenie trwało może sekundę, ale to wystarczyło, by poprzestawiać mi w głowie.
Ach, a więc Pierre Teilhard de Chardin miał rację, mówiąc, że nie jesteśmy istotami ludzkimi doświadczającymi duchowości, tylko istotami duchowymi, doświadczającymi bycia człowiekiem.

Tak właśnie rozpoczęłam moje poszukiwania w tym obszarze. Oddałam się medytacji, zaczęłam praktykować podejście mindfulness, świadomy oddech, mantry i co mi tam jeszcze wpadło w ręce.

Narzędzie Boga

To wszystko skończyło się nagle, kiedy pod koniec 2018 roku znalazłam filozofię Sydneya Banksa3 Podstaw. Znowu mój cały świat poprzestawiał się do góry nogami, a ja poczułam, że niczego już nie muszę praktykować, bo jestem, byłam i zawsze będę w domu. Co za odkrycie! Przez całe życie próbowałam znaleźć coś, czego nigdy nie zgubiłam, a teraz już nie muszę szukać.

Porzuciłam więc medytację – o czym może kiedyś napiszę coś więcej. No bo jak to tak? Medytację zalecają wszyscy; od guru samorozwoju, poprzez prowadzących jogę w osiedlowym klubie fitness. A ja się od tego odwróciłam. Przestałam po prostu widzieć w tym sens.

Wtedy to też napisałam ołówkiem na obudowie swojego komputera „użyj mnie”, jako moje motto,  jedyną moją modlitwę.
Użyj mnie Życie – wykorzystaj mój talent jak chcesz. Już nie będę zachowywać się jak kombajn ciągnący swoje życie do przodu. Oddaję kontrolę i poddaję się Tobie.

Zresztą to nie było dla mnie nic nowego. Od dawna przeczuwałam, że tak to działa. Zawsze powtarzałam, że gdy piszę, to jakby coś większego ode mnie działało. Ja tu tylko wciskam klawisze. Widzę to bardzo wyraźnie, gdy czytam moje niektóre posty: o rany, ja to napisałam? Nie… to już istniało gdzieś w bezforemnej postaci. Ja tylko nadałam temu formę.

Teraz zaś zobaczyłam, że można żyć w ten sposób we wszystkich obszarach swojej egzystencji – być prowadzoną.

Świadek

Niedawno spędzałam wakacje w Hiszpanii, w przepięknym, czarodziejskim mieście Cadiz. Gdy tylko przejechałam most łączący wyspę, na której leży ten skarb architektury, poczułam, jak ogarnia mnie uczucie spokoju. Oczywiście spokój nie pochodził z miasta jako takiego, ale – jak zawsze – ze mnie. Wszak żadne ludzkie osiedle nie może wyprodukować w nikim żadnych uczuć, prawda?
Jednak – co tu dużo mówić – kiedy zobaczyłam te piękne budowle i uliczki, tą plażę położoną niedaleko centrum miasta – po prostu się zakochałam.

Mój T. całymi dniami krył się w hotelu przed upałem, ja zaś w tym czasie gubiłam się w wąskich uliczkach, słuchając starych nagrań Sydneya Banksa i płakałam jak dziecko. Jako że są to czasy COVID, nikt nie widział moich łez spod maseczki i okularów przeciwsłonecznych.

A płakałam dlatego, bo zrozumiałam, że ja naprawdę nie muszę się o nic martwić, że wszystko jest OK, a samo życie pisze dla mnie najlepszy scenariusz. Moją robotą jest tylko powiedzenie „tak” sercu.
Jestem prawdziwie duchową istotą, doświadczającą człowieczego życia, tak jak każdy z nas. I jak dotąd była to bardzo miła, pokrzepiająca myśl, tak teraz zobaczyłam i zrozumiałam, że to nie jest ładnie brzmiąca idea. To JEST prawda. Poczucie ulgi jakie mnie ogarnęło było nie do opisania.

To było ponad 2 tygodnie temu, a ja do tej pory nie zirytowałam się niczym ani razu. Naprawdę.
Czy się jeszcze zirytuję? Na bank, na 100%, na pewno. Tak to jest być człowiekiem; raz na górze, raz na dole. Niemniej jednak, kiedy dotknie się czegoś tak realnego jak spokój pod powierzchnią myśli, to okoliczności życia już nigdy nie będą wydawać się aż tak przerażające jak kiedyś.

*

Dzisiaj rano otworzyłam laptopa i zobaczyłam zapisaną tam modlitwę „użyj mnie”. Zaśmiałam się w nagłym przebłysku zrozumienia, starłam palcem tekst i napisałam nowy. Teraz brzmi on tak: „nie przeszkadzaj”.
Nie przeszkadzaj życiu wyrażać się przez Ciebie, nie wtrącaj się, nie mów mu „tak chcę, a tak nie chcę”. To i tak nie uchroni Cię przed porcją kuksańców, jakie każdy z nas dostanie. Jednak, kiedy przyjdą, to nie bój się – będziesz wiedziała co robić. Masz w sobie źródło odwiecznej mądrości i kreatywności. Czerpiąc z niego nigdy nie zbłądzisz.
Nie bój się, Ania. Płyń lekko z prądem życia. Już nie jako ofiara, ale jego świadek – podziwiając widoki po drodze.

Published On: 11 września, 2020Kategorie: Psychologiczna rozkminkaTagi: , ,
ania gruszczynska wilczoglodna mentoring banner

Zobacz program, który pomoże Ci odzyskać kontrolę nad jedzeniem

Ze swoimi zaburzeniami byłaś już nawet u wróżki?
 Zobacz program, który w końcu Ci pomoże! 
Odzyskaj 100% kontroli nad jedzeniem, swoim ciałem, zdrowiem, czasem i życiem.

23 komentarze

  1. Ania 11 września, 2020 at 2:51 pm - Odpowiedz

    Cudny opis Aniu

  2. p 11 września, 2020 at 4:34 pm - Odpowiedz

    Dzięki Aniu

  3. Edyta 11 września, 2020 at 5:57 pm - Odpowiedz

    Świetny post ale ja dalej nie rozumiem tej różnicy w sensie sprawczości.Zachłysnęłam się tym,że tak wiele zależy ode mnie i ja chce w to wierzyć…pomózcie mi to zrozumieć.Ja przeważnie żyłam na zasadzie”co mi przyniesie życie”,Wole tą opcje”wziąść sprawy w swoje ręce”.

  4. Ilona 11 września, 2020 at 8:39 pm - Odpowiedz

    Nie wiem czemu czytając te wszytkie posty czuje się gorzej bo to wszytko rozumiem niby a nie zaskoczy czuje ze marnuje swoje życie że łatwo z tego wyjść łatwo wyjść z nałogów a ja nie mogę nie mam siły robię ciągle te same błędy i czuję się okropnie że jakby znam drogę znam wyjście a ciągłe w tym tkwię i jest jeszcze gorzej. Obiecuje ze więcej się nie będę głodzić więcej nie będę pić a przyjedzie okazja i robię to samo czując że nie powinnam a to robię więc jestem… Głupia. Lubię się napić drinka w towarzystwie przy grillu sprawia mi to przyjemność ale problem zaczyna być to że ciągle ostatnio mam na niego ochotę a chce go pić jak dawniej tylko od czasu do czasu to normalnie. Teraz alkohol traktuje jak zło jako owoc zakazany ale się opijam jedzenie jest złe ale się obzeram

    • Wilczo Glodna 12 września, 2020 at 3:30 pm - Odpowiedz

      Kochana, może widzisz droge intelektulanje, ale jeszcze nie serduchem. Czytaj dalej, a jak coś to zawsze możemy pogadać prywatnie, ok?

      • Ilona 12 września, 2020 at 10:01 pm - Odpowiedz

        Ok dziękuję ale ja tego nigdy nie pojme

        • Ilona 12 września, 2020 at 10:33 pm - Odpowiedz

          Do dupy z tym wszystkim. To nie działa mam dość

          • Ilona 13 września, 2020 at 8:10 am

            Przepraszam wczoraj też zrobiłam to samo mimo że obiacalam sobie ze nie teraz leżę na kacu z pełnym bolącym brzuchem i wyje jak głupia. Chciałam się powstrzymać ale nie dałam rady cała się trzęsłam musiałam to zrobić…. Nienawidzę siebie w wieku 25 lat jestem pełno etatową alkoholiczka i anorektyczką osiągnięcie życia

          • Wilczo Glodna 16 września, 2020 at 10:35 pm

            Chodź kochana do mnie na mentoring, to pokażę Ci że działa.

  5. Magda 11 września, 2020 at 10:38 pm - Odpowiedz

    Hej…no właśnie ja też podobnie jak Ilona widzę to, czytam, wiem, ale nie umiem i nie potrafię się do TEGO dostać. Pełzam sobie do tej pracki jak mały robaczek, żyję z dnia na dzień i nie wiem jak zrobić, że żyło mi się samo. No cóż. Może. Kiedyś

    • Wilczo Glodna 12 września, 2020 at 3:26 pm - Odpowiedz

      Kochana, mi to zajęło 9 lat, ale moim celem jest pomóc innym tak żyć. Obiecuję pisać o tym wiecej i jeżeli będziesz do mnie zaglądać, to myślę że stanie się to łatwiejsze. Nie poddawaj się, ok?

  6. Sylwia 12 września, 2020 at 7:46 am - Odpowiedz

    Piękny wpis, Aniu. Te momenty, kiedy jest się tu i teraz i doświadcza się samej istoty bycia…bezcenne <3

  7. Ania 12 września, 2020 at 4:16 pm - Odpowiedz

    Świetny wpis, bardzo podoba mi się to o czym piszesz w ostatnich postach, nie mogę doczekać sie kolejnych. Ja od jakiegoś czasu mam poczucie, że życie dobrze mnie prowadzi, wystarczy mu zaufać, tylko tyle i aż tyle:) Pozdrawiam :)

  8. Kasia 12 września, 2020 at 8:00 pm - Odpowiedz

    Hej, bardzo podoba mi się kierunek, w jakim zmierza Twój blog. Pozdrawiam!

  9. Ada 12 września, 2020 at 11:06 pm - Odpowiedz

    Piękny tekst! Aniu, zawsze wracam i będę wracać do Twojego bloga i filmików, bo odnajduję w nich spokój i jasność w chwilach zagubienia. Podziwiam Twoją przemianę i mądrość. Bardzo podobają mi się te posty o duchowości i prawdzie. Dziękuję, że się tym dzielisz ❤️

  10. Ania 14 września, 2020 at 3:50 pm - Odpowiedz

    Dziewczyny, ja od dłuuuugiego czasu żyłam w maraźmie, w kompletnym zastoju i frustracji. Ale od niedawna to zaczęło się zmieniać. Stopniowo coraz bardziej nabieram głębokiego przekonania, że mogę zmienić to co mi się nie podoba. Naprawdę mogę i to mnie uskrzydla. Mało tego już wprowadzam zmiany i ciągle robię sobie właśnie takie wizualizacje, jak będzie wyglądać moje życie. Uważam, że ten blog jest bardzo przydatny. Czytam go od około 3 lat, czytam też inne podobne artykuły. Teraz czuję, że wreszcie są efekty. Zaczęło się od biegania i pomysłu na pracę ( a to mnie najbardziej frustrowało). Twój blog Aniu jest super, robisz kawał dobrej roboty :-)

    • Wilczo Glodna 16 września, 2020 at 10:36 pm - Odpowiedz

      Dziękuję <3

  11. Staśka 14 września, 2020 at 4:43 pm - Odpowiedz

    A ja zawsze sięgam po literaturę, do której się czasem odwołujesz. Tzn. o ile jest przetłumaczona na polski… Tak, jak brain over binge, który doczekał się polskiego tłumaczenia, czytałam jednym tchem! 'Obudź w sobie olbrzyma’ i inne. Chcesz być tam, gdzie dana osoba? Rób to, co ona ;)

  12. Kate 16 września, 2020 at 11:05 am - Odpowiedz

    Mogłabyś napisać tytuły innych książek po polsku które czytasz? Z tych co Ania polecala u są przetłumaczone.

    • Wilczo Glodna 16 września, 2020 at 10:32 pm - Odpowiedz

      Niestety nic nie jest przetłumaczone i ja się za to powoli biorę. Z tego co wiem, to nie ma nic po polsku :/

  13. Ania 17 września, 2020 at 2:50 pm - Odpowiedz

    Bardzo chętnie przeczytałabym takie tłumaczenia, trzymam kciuki aby udało Ci się wypuścić je na rynek ( najlepiej jak najszybciej ;-).

  14. Monika 17 września, 2020 at 5:01 pm - Odpowiedz

    Głębokie, filozoficzne, prawdziwe. I wcale nie zagmatwane i nadmuchane jak wiele pseudo coachingowych i samorozwojowych przemówień. To jest prosta prawda, choć do tej prostoty dochodzi się bardzo długo, przez krętą drogę. Dziękuję Ci ! Że jesteś prawdziwa i niesiesz pomoc, nie chcąc niczego nikomu udowodnić. Nie robiąc tego dla poklasku czy sławy. Ja człapię w żółwim tempie, próbując tą prawdę wdrożyć we własne życie.

  15. Wegepsycholek 18 maja, 2021 at 8:38 pm - Odpowiedz

    Przepiękny post! Do mnie bardzo przemawiaja słowa „otwieram się na życie” czegokolwiek by nie przyniosło.