Niedziela bez wilka: Kuba, co by już nie żył.
Cześć,
Chciałbym ci podziękować za to, że jesteś. Jestem chłopakiem i mam 17 lat. Niestety we wrześniu tamtego roku wpadłem w ortoreksję, a później w anoreksję.
Ortoreksja zaczęła się od tego, że mimo fajnej postury i dobrej wagi (68kg 184cm) zacząłem o wiele 'zdrowiej’ jeść, aż w końcu straciłem nad tym kontrolę. Skończyło się to tak, że kiedy moi znajomi szli do „Maca”, to ja brałem ze sobą na przykład wafla ryżowego i jabłko. Ciągle jednak jadłem mniej więcej normalnie w domu, tylko że mniej.
Później ortoreksja przerodziła się w anoreksję, gdzie głodząc się ~600kcal/dzień schudłem w 2 miesiące prawie 15 kg. W najgorszym stanie, tj. w styczniu tego roku, ważyłem 49kg przy 184 cm wzrostu i wyglądałem jak śmierć.
Teraz na szczęście jest już czerwiec i znów, dzięki Tobie, nauczyłem się jeść normalnie. Póki co mam tak zwaną. dietę na 'masę’, haha. Chodzę na siłownię i ważę już 60kg. Jeszcze kilka kg i będę w zdrowej wadze.
Teraz liczę kalorie, aby było ich dostatecznie dużo, bo ułatwia mi to sprawę. Jem 3100kcal, ponieważ 2800kcal jest na utrzymanie mojej wagi według CPM.
Wracając do tematu; gdyby nie twój blog to albo bym już nie żył, albo bym wpadł w kompulsywne objadanie się. Było bardzo blisko po wyjściu z anoreksji. A teraz idę dietą 80/20, żeby nie mieć żadnych ataków ani nic. To znaczy, że jem w 80% nieprzetworzone (niech będzie „zdrowe” rzeczy), a 20% to coś „dla psychiki” :)
Jeszcze raz dziękuje ze jesteś,
Kuba
Gratuluję Kuba!
Gratki i trzymam kciuki!
Krótko i na temat fajne świadectwo, brawo Kuba