Jak rzucić alkohol?

Często wspominam w moich wypowiedziach, że nie piję alkoholu.
Wtedy zawsze pojawiają się pytania:
Ania, powiedz, jak to zrobiłaś. Ja próbowałam, ale nie mogę.
Ania, napisz o tym, proszę.

A ja zawsze myślę, że nie mam na ten temat za wiele do powiedzenia. Po prostu przestałam i już.
Nie potrafię rozbić tego na kolejne kroki i, tak jak w przypadku jedzenia – stworzyć łatwy do zreplikowania proces.
Zapytana o radę, przystaję i drapię się po głowie: Co ja mam takiego powiedzieć? Po prostu przestań? Wiem, że oczekujesz ode mnie czegoś bardziej konkretnego.
Dlatego niewiele pisałam do tej pory o alkoholu.

No ale dobra, mogę coś dla Ciebie zrobić.
Opowiem po prostu o moim personalnym doświadczeniu oraz przełomowym wydarzeniu, po którym pożegnałam się z piciem raz na zawsze.
Bo tak, był taki jeden moment, w którym wszystko uległo przewartościowaniu.

*

Tak na serio zaczęłam pić na studiach.
W liceum wpadało czasem jakieś piwko, czy tanie wino, ale tego nawet nie liczę.
Najpierw były imprezy, a potem co raz więcej imprez. Na jednej z nich poznałam mojego pierwszego poważnego chłopaka i co za tym idzie, jego rozrywkową paczkę. Wpadłam w sam środek studenckiego życia.
Niestety zaczęłam pić także w domu. Mój były, zawsze do filmu otwierał piwko i to szybko stało się też moją normą. Jedna puszka na pierwszym roku, dwie na drugim, trzy na trzecim, cztery na czwartym…

Wzrastała moja tolerancja, a alkohol zaczął wychodzić jakoś tak niepostrzeżenie na pierwszy plan.
Wychodziło się z ludźmi by się napić, oglądało się film by się napić, weekend był by się napić…
I nawet jak byłam sama, to też otwierałam sobie browarka dla relaksu.
Aż w końcu zorientowałam się, że piję codziennie od kilku dobrych lat. Ale tak na serio – codziennie.
Nie byłam w stanie przypomnieć sobie dnia bez alkoholu.

Nie to, że mnie to jakoś zmartwiło. W sumie wszyscy moi znajomi tak robili.
(A może jednak nie?)
Z tyłu mojej głowy zaczęła kiełkować myśl, że to chyba nie jest normalne.
Jednak zawsze miałam dla niego gotową odpowiedź:
No ale Ania, daj spokój, masz ważniejsze problemy! Masz hardcorową bulimię, co się będziesz przejmować alkoholem. Jesteś na studiach. Jak skończysz szkołę to przestaniesz. Wyluzuj są juwenalia. Zobacz, każdy się tak bawi.
(Ale czy na pewno?)

W sumie to nawet nie wiem co ja sobie wtedy myślałam. Chyba nie za wiele. Żyłam w jakieś mgiełce, we śnie.
Wiem, że czasami się tym martwiłam, czasami nawet byłam przerażona swoim zachowaniem, gdy rano dopijałam wygazowane piwo, ale nigdy nie na tyle, żeby serio rozważyć rzucenie picia.

Alkohol miał też dla mnie ważną rolę w rozładowywaniu strasu związanego z jedzeniem. Po prostu znosił wszystkie nakazy i zakazy. Fala piwa wlewała się do mojej głowy i rozwalała pieczołowicie budowane tamy, którymi się ograniczałam.
A w cholerę z nimi! Teraz mogę się obżerać bez wyrzutów sumienia, bo jestem pijana i jest mi po prostu WSZYSTKO JEDNO!

Kiedy rozstałam się z chłopakiem i zamieszkałam sama, moim wieczornym zestawem rozrywkowym została góra słodyczy, zgrzewka piwa i film, w połowie którego zasypiałam, albo traciłam wątek z powodu częstych wizyt w toalecie.
Potem spanie do 12.00, Ibuprom i oczekiwanie na kolejny wieczór. Po drodze coś tam trzeba było odwalić – jakieś studia czy praca, ale minimum wysiłku wystarczyło.
Dni upływały mi na niczym, chociaż bardzo starałam się przekonać siebie, że coś wartościowego robię – uczę się, mam swoją firmę…
Chyba mi się to nawet udawało, bo byłam przekonana, że jestem taka super. Gdybym spojrzała prawdzie w oczy i zobaczyła jak w rzeczywistości wygląda moje życie, myślę, że wyskoczyłabym z okna. I nie wiem czy teraz żartuję, czy nie.

*

I tak sobie fruwałam dwa metry nad ziemią jak najebana artystka na trapezie. Wydawało mi się, że jestem taka sprytna, że oszukuję cały system i wygrywam. Aż spadłam na twarz.
W wieku dwudziestu siedmiu lat poznałam mojego obecnego partnera. W ciągu miesiąca wyprowadziłam się za nim do Belgii i dopiero tam zaczęła docierać do mnie cała nędza mojego życia.
Zobaczyłam, że ja nie potrafię nic konkretnego, mam bulimię, piję, palę, nie potrafię obchodzić się z pieniędzmi, mam długi.
Tak już na nikim nie robiła wrażenia moja elokwencja, bo nie znałam języka. Jedyna praca jaką z łaski mogłam dostać, to sprzątanie lub knajpa. Mocna konfrontacja z rzeczywistością.
Zrozumiałam, że natychmiast muszę coś z tym zrobić, albo… nie wiem co.

Wtedy uświadomiłam sobie jak bardzo zależna od alkoholu jestem.
Mój Toon, nie jest taki jak mój były – nie otwierał piwka do telewizji. Dla mnie był to szok. Myślała, że każdy facet tak robi.
Kiedy na początku proponowałam pójście po browar – bo przecież zaraz rozsiadamy się na kanapie – patrzył na mnie jak na kosmitkę; Ale po co pić? Przecież oglądamy film. Pije się w barze, w sobotę, ze znajomymi. No co ty?

Pamiętam jakie napięcie to we mnie wywoływało: Jak to, wieczór bez alkoholu?
Ale wiedziałam, że ma racje i było mi wstyd. Potem jakoś mi przeszło i zaakceptowałam fakt, że nie pije się przed telewizorem.
Jednak dalej powtarzałam swoje weekendowe wyskoki. Piłam całą noc, kiedy mój chłopak jechał do domu na weekend, a ja zostawałam sama w mieszkaniu.
Do północy pracowałam w barze, a po zamknięciu szło się z kolegami do konkurencji naprzeciwko.
Wracałam o czwartej nad ranem, kompletnie zalana. Wstępowałam do nocnego sklepu i za kosmiczną kasę kupowałam żarcie. W Belgii nocne sklepy są trzy razy droższe niż te normalne. A te z kolei są trzy razy droższe niż te w Polsce. A więc policz sobie ile to mogło być pieniędzy…
Pomogę Ci: Moja cała dniówka plus napiwki.
Nie obchodziło mnie to.
Mój chłopak nie mógł się nadziwić, że tak ciężko pracuję, a w ogóle nie przybywa mi żadnych pieniędzy na koncie. Były poważne rozmowy i płacze, ale nie potrafiłam mu powiedzieć co z nimi robię… Wszystko przejedzone i przepite.
Związałeś się człowieku z totalną kretynką.

Zastanawiające jednak, że nawet wtedy, nigdy nie myślałam o sobie jak o alkoholiczce.
Zaczęłam, kiedy zobaczyłam jedną scenę z filmu „The Imaginarium of Doctor Parnassus”: bohater ze karę wpada do morza pustych butelek, które w swoim życiu opróżnił. I tonie w nich.
Pomyślałam: Mój Boże, ja też bym utonęła w swoich.
Wtedy po raz pierwszy stwierdziłam, że na serio trzeba przestać.
Ale nie podjęłam ku temu żadnych konkretnych kroków.
Jedyne co się zmieniło to to, że od tej pory zawsze jak piłam, miałam wyrzuty sumienia.

*

Wszystko sobie tak trwało w najlepsze, dopóki któregoś pięknego dnia, nie postanowiłam rzucić tę cholerną bulimię.
Nie będę się teraz nad tym rozwodzić, bo o tym jest cały ten blog.
Dość powiedzieć, że jak postanowiłam, tak zrobiłam.

Wtedy też zrozumiałam, że jeżeli na zawsze chcę być wolna od kompulsywnego jedzenia, nie mogę więcej pić.
Wiedziałam, że to mi nie służy; powoduje wpadki, rozstraja mnie. Do tego zmienia się mój stan emocjonalny; zaczynam płakać, albo robię się werbalnie agresywna. No i to poczucie bezkarności wobec jedzenia: Ja mam z tym problem? A gdzie tam! Hahaha!
Czułam, że przez to stoję w miejscu, więc po raz pierwszy mocno ograniczyłam alkohol.
Jednak nie mogłam skończyć z nim zupełnie.
Potrafiłam nie pić przez kilka miesięcy, ale zawsze było to na dupościsku, z poczuciem, że coś tracę.
A potem nagle ni z gruchy ni z pietruchy stwierdzałam że Przecież to tylko jedna lampka wina, nic się nie stanie.
I wszystko zaczynało się na nowo.

Aż do maja zeszłego roku.
Wypiłam na koncercie kilka browarów, zjadłam za dużą paczkę frytek i po raz pierwszy od wielu miesięcy, na poważnie przemknęła mi myśl, żeby się tego pozbyć z żołądka.
Przestraszyłam się.
Nie po to władowałam tyle pracy w wychodzenie z wilka i w mój blog, żeby pokonała mnie puszka piwa!

Następnego dnia tak się złożyło, że leciałam do Hiszpanii odwiedzić przyjaciółkę. Zaopatrzyłam się lekturę na podróż. Ktoś kilka dni wcześniej polecił mi „Nową Ziemię” Eckharta Tolle.
Jest to książka – uwaga – o przebudzeniu duchowym.
Cokolwiek sobie teraz myślisz, to nie, nie jestem nawiedzona.
Po prostu interesują mnie tematy medytacji i świadomego życia. Może dlatego, że tak długo żyłam jak we śnie?

Książka wciągnęła mnie po uszy. (Potem przeczytałam ją jeszcze kilka razy)
I tak siedząc w samolocie, ponad linią chmur, znalazłam w niej kilka zdań, które na zawsze zmieniły moje życie.
Nie przytoczę ich tutaj dokładnie, ale sens był mniej więcej taki:
Alkohol cofa cię do poziomu świadomości zwierzęcia, które działa pod wpływem pierwotnych impulsów i instynktów. Jest to stan, który ludzie opuścili setki tysięcy lat temu.

Ta prawda walnęła mnie między oczy jak obuch.
To ja tu staram się żyć w pełni świadomie i odpowiedzialnie, a raz na czas schodzę do poziomu troglodyty? Małpoluda??? Ooooooo nie! NIGDY więcej!

I przestałam.

Mój T. jakoś nie chciał wierzyć moim zapewnieniom, że to koniec, bo słyszał je już setki razy. Ja zaś wiedziałam, że teraz jest inaczej.
Po prostu zamknęła mi się w głowie raz na zawsze jakaś klapka. Wiem, że tak samo będę się czuła wobec alkoholu i jutro i za miesiąc i za dziesięć lat. To jest wewnętrzna pewność.
Taka sama jak pewność, że nigdy nie zwymiotuję, nie zapalę papierosa, nie wstrzyknę sobie heroiny, nie zabiję człowieka itd.

Jak to wygląda w praktyce?
Kiedyś próbowałam nie pić. Mówiłam głośno: Ja nie piję alkoholu, a w sercu dodawałam ale chciałabym go pić . Czułam boleśnie, że jest mi coś odebrane; jakieś doświadczenie, miły wieczór ze znajomymi, przyjemne szumienie w głowie.
Nie piję, ale żałuję.

A teraz, nie piję tak po prostu.
W ogóle się nad tym nie zastanawiam. Nie ma we mnie ani jednej myśli, żeby to zrobić.
A jeżeli już się pojawia na zasadzie a co by było gdybym teraz zamówiła wino zamiast mineralnej, od razu wyobrażam sobie te wszystkie okropne konsekwencje: kłótnie z chłopakiem, ból głowy, kac, opuchnięta twarz.
Ble.

Myślę, że ten przełom, którego doświadczyłam, polegał na ostatecznym zrozumieniu, że koszty jakie ponoszę pijąc alkohol, dawno przekroczyły wynikające z tego korzyści.
A szale przeważyło te kilka zdań z książki.

Więc jak widzisz, nie mam dla Ciebie jakiejś złotej rady. To jest po prostu moje doświadczenie.
Nie wiem, czy możesz się utożsamić z tym co piszę, ale mam nadzieję, że chociaż trochę będzie to pomocne.

Daj mi znać jak wygląda Twoja relacja z alkoholem. Czy też sprawia Ci tyle problemów?

*

Jeżeli potrzebujesz wsparcia, zapraszam Cię na indywidualny mentoring ze mną 1 na 1. Więcej informacji tutaj: mentoring
Przeczytaj opowieści kobiet, które mi zaufały: Ania, Kasia, Ala, Kasia D, Paulina

Albo na kurs online. Pierwsza lekcja tutaj: Lekcja 0

Zawsze możesz też do mnie napisać: [email protected]

Published On: 23 czerwca, 2017Kategorie: Ogarnąć jedzenieTagi: , , ,
ania gruszczynska wilczoglodna mentoring banner

Zobacz program, który pomoże Ci odzyskać kontrolę nad jedzeniem

Ze swoimi zaburzeniami byłaś już nawet u wróżki?
 Zobacz program, który w końcu Ci pomoże! 
Odzyskaj 100% kontroli nad jedzeniem, swoim ciałem, zdrowiem, czasem i życiem.

94 komentarze

  1. Ana 23 czerwca, 2017 at 9:23 am - Odpowiedz

    Piłam mocno całe studia, bo były dla mnie za łatwe, miałam czas na picie nawet jak zaczęłam studiować drugi kierunek. Po studiach poszłam od razu do pracy i po prostu przestałam pić, z dnia na dzień. Obecnie – lampka wina do uroczystego obiadu, grzane winko w zimie ze znajomymi, jedno wystarczy, nie mam ciągu. Wódki i drinków nie piję w ogóle. Łatwo poszło, nie to co z żarciem – tutaj jest sporo trudniej.

  2. Ag 23 czerwca, 2017 at 9:39 am - Odpowiedz

    Smuci mnie to, że mamy społeczeństwo „pijące”. W życiu nie wypiekami ani łyka alkoholu, nie zapalilam ani jednego papierosa. Mam 24 lata. I najmniejszej ochoty na spróbowania tego. Straszne jest to, ze tak gloryfikuje sie allohol. Ze to napoj bogow. Tylko poczekaj, aż dorosnieciem zasluzysz na ten niezwykły przywilej. Chciałabym, żeby społeczeństwo zaczęło dawać dzieciakom wybór. Możesz nie pić. Po prostu. „Dlaczego nie pijesz?” – „A dlaczego Ty pijesz?”
    Jak do tego dochodzą jeszcze dodatkowe atrakcje, kiedy ma się ED, to naprawdę… bo tu chyba chodzi o wybór i świadomość konsekwencji wyboru.

  3. Paulette 23 czerwca, 2017 at 10:52 am - Odpowiedz

    Też tak miałam – „rozrywkowi” znajomi, rodzina. Do korzyści zaliczałam jeszcze to, że po alkoholu z introwertyczki zmieniam się w szaloną duszę towarzystwa. Rozmawiam ze wszystkimi, tańczę, nie myślę, mówię co wiem i się nie zastanawiam, wiele osób mówiło mi wtedy, że jestem mega interesującą osobą, jest o czym pogadać, pośmiać się… Zaczęłam się zastanawiać czy wtedy jestem naprawdę sobą, bo bariery puszczają czy bez alkoholu – cicha myszka. Nie wiem. Ale na drugi dzień kac był nie do wytrzymania, zawsze się kończył obżarstwem i po prostu mocno ograniczyłam. Zaczęliśmy z chłopakiem jeździć na rowerach, w góry – szkoda nam marnować wolnego dnia na kaca. Teraz piję rzadziej, nie smakuje mi już tak.

  4. Edyta 23 czerwca, 2017 at 11:15 am - Odpowiedz

    Ja natomiast alkoholu się się nie tykam praktycznie w ogóle ( jak już to kieliszek szampana na jakimś weselu). Nigdy mnie do tego nie ciągło,ale też dlatego,że mój tata był alkoholikiem,zmarł a ja zawsze miałam świadomość,że jakbym zaczęłam popłynełabym na tym tak sama jak teraz płynę ne jedzeniu.Dlatego zawsze wolałam nawet nie zaczynać.

  5. M 23 czerwca, 2017 at 11:50 am - Odpowiedz

    Studia- to wtedy zaczęłam pić. Zawsze piwo, lub wino. Do towarzystwa, lub gdy spotykam się z koleżankami. Taki sposób na wieczór, popołudnie. Jak zdam egzaminy- pijemy. Jak nie zdamy- ta sama historia. Inaczej jest kiedy przyjeżdżam do domu na weekend. Wtedy alkohol jest mi nie potrzebny. Ale czasem jestem przerażona liczbą napojów alkoholowych, no i kasą która na to jest wydana. Co do bulimii i alkoholu- mam odwrotną reakcje. Kiedy piję, wiem że nie muszę jeść a wszystkie problemy odchodzą. Czipsy, paluszki, pizza, kebab gdy wracam z imprezy- potrafię sobie odmówić, nawet nie mam na to ochoty. Łapię się na tym, że dla świętego spokoju-jedzeniowego wolę się napić..

    • Monika 23 czerwca, 2017 at 12:43 pm - Odpowiedz

      Ja też czesto piję bo wiem że wtedy nie bedzie chcialo mi sie jeść.. W zasadzie to codzienna norma. Kieliszek wina,dwa-dla ZDROWIA. Ciężka sprawa z tym alkoholem w moim przypadku. I masa wymowek.. Po ciężkim dniu,bo weekend,bo nie moge zasnąć,bo cos mi sie od zycia należy,bo mam nad tym pełną kontrolę. Taaa…

      • Dorota 30 października, 2018 at 2:08 pm - Odpowiedz

        Mam identycznie …

        • M 16 lipca, 2020 at 5:21 pm - Odpowiedz

          I ja…

          • Meg 11 sierpnia, 2020 at 3:55 pm

            I ja tez :(

    • J 5 września, 2020 at 4:01 pm - Odpowiedz

      Mam podobnie.. to dziwne. Albo sie najeść albo napić.:( smutne cos za cos

  6. Aglow 23 czerwca, 2017 at 12:16 pm - Odpowiedz

    piję w piatki i soboty wino. zazwyczaj 1 butelke czerwonego. fakt, łatwiej po alku się najeść itd. W tygodniu natomiast wogóle nie piję, ale nie wyobrażam sobie, że miałabym cąłkowiciwe odstawić alko. Lubię smak i zapach mojego ulubionego wina w piątkowy wieczór po całym ciężkim tygodniu pracy…. Lubie ten szmerek w głowie, lekkość bytu :) Jakoś nie czuję potrzeby odstawienia alko, chociaż po im łatwiej się je….

    • Kuba 1 lipca, 2020 at 6:28 am - Odpowiedz

      Oj widzę siebie… Wiele spraw, nie jedną pracę sobie odpuściłem będąc w innej świadomości. Ile to kłótni i cierpień swojej kobiecie dałem… Najtrudniejsze jest w tym, że tylko alkoholik alkoholika zrozumieć może, te wszelkie schematy, zachowania, mechanizmy pijaka są dla zdrowego człowieka fantazja. Jak ktoś normalny może Ci uwiezyc, że się zmienisz po kolejnym zawodzie? U mnie to falami działa, mam kryzys przestaje i dwa piwka raz na jakiś czas, później ilość wzrasta. Muszę tak jak Ty całkiem rzucić bo to nie ma sensu, sam widzę jak się w tym upadłam. Teraz nawet pijąc nie mam jakiegoś dobrego humoru tylko jeszcze bardziej aspołeczny się robię, wręcz mi wstyd przed ludzmi,unikam ich. Pozdrawiam i cieszę sie, że Ci się udało od tego odejść, motywuje mnie to jeszcze bardziej, że mozna.Pozdrowienia

  7. Dablju 23 czerwca, 2017 at 1:09 pm - Odpowiedz

    Aniu, właśnie z alkoholem mam problem… Pomimo tego, że nie objadam się od półtora miesiąca (tak jak napisałam w komentarzu pod Twoim ostatnim postem), to praktycznie codziennie piję. Jestem teraz na etapie, w którym Ty byłaś mając swojego chłopaka, który pił piwo do filmów. Identycznie. Kilka piw dziennie to u mnie norma, wyjątkiem są dni w których nie piję zupełnie nic w ciągu doby. Wkurzam się na siebie, bo widzę że picie jest zamiennikiem objadania (chociaż jak miałam napady kompulsywnego objadania się również piłam, niekiedy więcej niż teraz…). Boję się skończyć pić, bo boję się sama siebie, tego ciągłego niepokoju, nieumiejętności odpuszczenia i odpoczywania na trzeźwo. Któraś z dziewczyn napisała, że z introwertyczki zmienia się w duszę towarzystwa – mam tak samo; bez tego wśród wielu ludzi po prostu nie mogę przestać być spięta. Jestem wkurzona też dlatego, że powielam schemat z domu. Mój tata jest funkcjonującym alkoholikiem, teraz tak jak on piję zawsze wieczorami, kiedy odbębnię inne rzeczy w ciągu dnia. Boję się co dalej.

  8. Ilia 23 czerwca, 2017 at 1:47 pm - Odpowiedz

    U mnie rodzice alkoholicy – do alkoholu mnie nie ciągnie, w ogóle nie kusi mnie na imprezach, nie rozumiem jak można za tym tęsknić, wiem że można, ale nie rozumiem. Zapach piwa mnie bardzo irytuje, przypomina mi najgorsze chwile z dzieciństwa. Pijani ludzie denerwują mnie. Nie lubię wesołkowatości po alkoholu i nie lubię tego jak nieśmiali na codzien ludzie albo tacy którzy nie mają jaj czegoś na trzeźwo zrobić, powiedzieć nagle opowiadają o jakichś bardzo intymnych rzeczach albo łapią tą „pijacką odwagę” i chojraczą. To żałosne.

  9. Gosia M. 23 czerwca, 2017 at 3:02 pm - Odpowiedz

    Mój tata był alkoholikiem-był, bo zmarł. Przeszłam kilka etapów:
    nigdy nie tknę tego świństwa, picie na umór przez dwa lata studiów-no, bo co to, że ojciec miał z tym problem to ja mam sobie teraz odmawiać? no i teraz, piję czasem rzadziej czasem częściej, różnie mi to wychodzi, chciałabym mniej. Alkohol jednak nie wywołuje u mnie kompulsów, wręcz przeciwnie, kiedy piję nie muszę się już objadać, więc czasem ciężko z niego zrezygnować.

  10. Emilia 23 czerwca, 2017 at 5:11 pm - Odpowiedz

    A ja mialam inaczej. Alkohol jest dla mnie pewnego rodzaju symbolem, kojarzy mi sie z milymi chwilami. Chlodne piwo w cieniu lipy po dlugim spacerze, lampka wina w blasku zachodzacego slonca, porto w Portugalii, wino na winobraniu we Francji, wódka na weselu, cytrynówka w górach. Te chwile w jakims sensie podkreślił ten alkohol. I moze z zewnatrz wyawac sie ze nie potrafie sie bez niego bawic, ale to nieprawda. To tylko pojedyncze okazje a nie codziennosc, poza tym widze po moich znajomych ktorzy czesto umieraja ze smiechu bo cos powiem a nie pijemy w tym czasie. Odkad jestem czysta doceniam kazdy smak, w tym tez smak alkoholu. Pije kawe bez cukru bo chce pic kawe a nie napoj kawopodobny. Pije wino wytrawne a nie syrop winopodobny. U mnie to nigdy nie byl problem chyba dlatego ze ja nie lubie jesc kiedy pije, wiec po prostu tego nie robilam nawet jak mialam ED. Mysle ze okazyjnie nie ma w tym nic zlego. Mysle ze nawet co tydzien jesli nie jest to picie dla samego picia jest ok. Trzeba sluchac wlasnego ciala. Jesli lubisz alkohol to z niego nie rezygnuj, ale przyjrzyj sie sobie jak reagujesz. I najwazniejsze: przyznaj sie sama przed soba czy na pewno mowisz stop wtedy kiedy trzeba. To powinno wystarczyc!przynajmniej u mnie dziala :)

    • Meg 11 sierpnia, 2020 at 4:00 pm - Odpowiedz

      Bo Ty nie masz problemu z alkoholem i dlatego tak to odbierasz. Zazdroszcze:)

  11. Olga 23 czerwca, 2017 at 10:02 pm - Odpowiedz

    Może stworzyłabyś post podobny, ale o rzuceniu słodyczy? Problemów z alkoholem nie mam, ale słodycze działają na mnie na podobnej zasadzie

    • Wilczo Glodna 24 czerwca, 2017 at 5:58 am - Odpowiedz

      Kochana… cały mój blog jest o tym! :D

  12. Ania N. 24 czerwca, 2017 at 5:51 am - Odpowiedz

    Aniu, co mam robić? Przepraszam, że nie ma temacie postu.
    kupiłam wczoraj masło orzechowe 470 g i zjadłam całe !
    Mam 2 tys nadprogramowych kcal i kusi mnie kompensowanie.
    Proszę o pomoc.

    • Wilczo Glodna 24 czerwca, 2017 at 5:58 am - Odpowiedz

      Nic kochana. Ciało sobie z tym poradzi. Żeby przytyć kg musisz mieć 7 tyś nadprogramowych kalorii, wiec spokojnie.
      I na razie nie kupuj masła, ok?

      • Ania N. 24 czerwca, 2017 at 5:52 pm - Odpowiedz

        Dobrze, na pewno nie kupię, nie kompensuję. Słucham się Ciebie :)
        Najgorsze jest u mnie to że nie chce mi się dupy ruszyć i ćwiczyć i żeby nie przytyć to jem za mało tzn. 1700 – 1900 kcal. Wiem, że zalecasz jeść co najmniej 2 tys. kcal, ale ja jak jem tyle, to tyję. (158 cm, 55 kg, praca siedząca, żadnych ćwiczeń, małe mieszkanko do sprzątania, a obiady jadam w pracy więc raczej nie gotuję).
        Co z tym robić?

  13. J_woi 24 czerwca, 2017 at 8:15 am - Odpowiedz

    Aniu, skończyłaś psychologię? Skąd ty tyle wiesz?

    • Wilczo Glodna 24 czerwca, 2017 at 10:57 am - Odpowiedz

      A w życiu! :) Gdybym skończyła psychologię, mówiłabym to czego tam by mnie nauczyli. Wiedzę mam z kilkuset książek, opracowań, badań, podcastów, filmów dokumentalnych. Nic innego nie robię, tylko w tym siedzę. Uwielbiam!
      Dziękuję za komplement :*

      • Magda 30 czerwca, 2017 at 8:40 pm - Odpowiedz

        No i najważniejsze… wiedzę masz, bo sama to przerobiłaś w praktyce.

  14. EwaZWilczegoStada 24 czerwca, 2017 at 11:57 am - Odpowiedz

    Nigdy w życiu nie spróbowałam alkoholu. Rok temu przekroczyłam magiczną granicę 18 lat i co? I nic… Dlaczego mam robić coś wbrew sobie? Bo wszyscy dawno już spróbowali? Serio? Odpycha mnie sam zapach alkoholu i to jak ludzie potrafią się po nim zachowywać. Nie piję i nie mam zamiaru w najbliższej przyszłości. Poza tym jedno uzależnienie od jedzenia wystarczy. Dziękuję. Witam w klubie niepijących :)

  15. KasiaKasia 24 czerwca, 2017 at 2:39 pm - Odpowiedz

    A ja mam to szczęście (?), że nie lubię i nie potrzebuję alkoholu. W OGÓLE mnie do niego nie ciągnie. Mogłabym wypić, ale skoro nie daje mi to przyjemności, to po co? Kiedyś zdarzało mi się coś sączyć dla towarzystwa, ale teraz daję sobie z tym spokój. Przyznaję, że wywołuje to zdziwienie i pytania, ale mówię wtedy po prostu, że nie przepadam za alkoholem i tyle.
    Cieszę się, że chociaż kwestie alkoholu mam z głowy. :-)

    • amaria 24 czerwca, 2017 at 2:43 pm - Odpowiedz

      Ja też nie piję, bo… nie chcę. Tak po prostu. Życie o wiele lepiej wygląda na trzeźwo ;)

  16. amaria 24 czerwca, 2017 at 2:41 pm - Odpowiedz

    Aniu, jesteś tak bardzo potrzebna! Twój blog jest tak bardzo potrzebny! Dziękuję.

  17. Daria 24 czerwca, 2017 at 7:04 pm - Odpowiedz

    Któraś z dziewczyn napisała ,że pije wieczorami kiedy ODBĘBNI WSZYSTKO W CIĄGU DNIA-u mnie jest tak samo!! Ostatnio nawet łape się na tym,że około południa myśle już,że po 20ej -pyszny słodki drineczek ( nie upijam się-wiem, to nie jest wytłumaczenie)
    Alkohol od zawsze często był w moim domu-mogę powiedzieć’wyniosłam to z domu’ ….ale to by było tylko głupie tłumaczenie! Jestem dorosła i sama odpowiadam za swoje czyny np. picie zamiast kolacji….

    Dziewczyny -dobrze,że jesteście :)

  18. Joanna 25 czerwca, 2017 at 6:55 am - Odpowiedz

    Nie znoszę, że w naszym społeczeństwie jest takie przyzwolenie na picie. Przestałam chodzić do knajp ze znajomymi, bo miałam dość pytania 'dlaczego nie pijesz z nami?’. Ciągle musiałam się usprawiedliwiać, tłumaczyć, wyjaśniać. 'Kurwa, nie piję i już!’ Nie piję, więc nie umiem się bawić. Przestałam chodzić na domówki, bo nie miałam do kogo gęby otworzyć. Największą atrakcją było rzyganie kto więcej i dalej. Na studiach miałam swoją paczkę, która nie miała nic przeciwko właśnie NIEpiciu. W zeszłym roku zaczęłam pić wino i piwo gdy jest jakaś prawdziwa okazja. Prawdziwa, ale nie byle jaka. Byle jaka zawsze się znajdzie.

  19. Karolina 25 czerwca, 2017 at 7:18 am - Odpowiedz

    Czesc, swietny post. Czesto czytajac te posty mam wrazenie jakbym czytala o sobie. Jedno mnie jeszcze zastanawia Ok udalo mi sie juz w duzym stopniu bulimie pokonać, nie wymiotuje ale czasem mam mysli o objedzenou sie. Pomaga mi wtedy metofa fali. Alkoholu tez nie pije tak jak wczesniej. Problem w tym ze brak bulimi i alkoholu to koniecznosc radzenia sobie z emocjami, ktore u mnie przez prawie 15 lat tonely wc i uchodzily ze sciekami. Plum i frustracji zwiazana z praca nie ma, plum smutku i zlosci bo jestem glupia nie ma…a teraz? Teraz emocje i uczucia zostaja a ja placze codziennie. Sport uprawiam regularnie wiec nie pomaga. Mam 27 lat, nie umiem nic i nienawidzę mojego zycia kiedys jednak mialam sposob zeby pozbyc sie uczucia tej frustracji..

    • Sylwia 17 lutego, 2022 at 11:14 am - Odpowiedz

      Cześć Karolina, mam podobnie jak ty. Jak to wygląda u Ciebie teraz, po kilku latach?

  20. klaudiajużniegłodna 25 czerwca, 2017 at 5:02 pm - Odpowiedz

    Kochana Aniu:) nie będę sie rozpisywała na temat tego jak doszło u mnie do zaburzeń odżywiania – twoje posty wszystko wyjaśniają, mechanizm ten sam. Chciałam Ci baaaardzo serdecznie podziękować za ro co robisz. Pół roku dzieki Twoim postom i własnej determinacji wróciłam do żywych. Bylo bardzo zle, a dzieki zrozumieniu jak proste mechanizmy kierują naszym ciałem i umysłem zrozumiałam o co w końcu do cholery chodzi:) nareszcie cieszę sie życiem i obcowaniem z innymi ludźmi. Za post na temat żołnierzy z Minnesoty i te dotyczące idealnej wagi, pseudojedzenia oraz wcześniejszy, w ktorym umieściłaś tak bardzo osobisty list do swojego ciała powinnaś dostać nobla. Zycie jest piękne:) po 4 latach robienia sobie krzywdy odkrywam na nowo swój charakter. Zapomniałam normalnie jak to być sobą :) dzieki dzieki dzieki :) sciskam i życzę Ci powodzenia w życiu zawodowym i prywatnym :)

  21. http://www.ladymademoiselle.pl/ 26 czerwca, 2017 at 7:51 pm - Odpowiedz

    Bardzo ciekawy post, ja staram się unikać alkoholu po obejrzeniu filmiku o tym, jakie zmiany powoduje w naszym ciele:) Uwielbiam książki i wykłady Eckharta Tolle, bardzo pomagają w życiu:)
    https://ladymademoiselle.pl/

  22. https://trendfabryka.eu/ 26 czerwca, 2017 at 8:02 pm - Odpowiedz

    Bardzo lubię tego typu wpisy:) alkohol bardzo szkodzi wątrobie, piję tylko na specjalne okazje:)
    https://trendfabryka.eu/

  23. Sucha 27 czerwca, 2017 at 12:16 pm - Odpowiedz

    Napiłam się tylko dwa razy w życiu i to było największy ciąg obzarstwa w moim życiu

  24. Paula 4 lipca, 2017 at 2:52 pm - Odpowiedz

    Ehhh…. tak jak ktoś wcześniej wspomniał „odbebnic swoje „… od alkoholu przybyło mi duuuzo kg, wątroba w opłakanym stanie… piję codziennie… nie dla smaku, nie dla przyjemności… żeby nie jeść, nie myśleć, odciąć się i obudzić dnia następnego :( wstaję codziennie rano i powtarzam sobie „dziś już nic, nie mogę, szkoda zdrowia, kasy, w końcu stracę wszystko…” nadchodzi wieczór i głód i zamiast do lodówki, sięgam po butelkę…… ojciec alkoholik… od kilkunastu lat walczy z rakiem… chleje do upadłego… nie chce skończyć jak on… a nie potrafię przestać…

    • Wilczo Glodna 6 lipca, 2017 at 12:50 pm - Odpowiedz

      Kochana, to może czas stuknac sie w bańkę i zjeść po prostu kolację, zamiast się upijac? Jak widzisz, alkohol Cie tylko utyczył, a chyba nie takie było założenie, prawda?

  25. PrincessofPuppets 28 lipca, 2017 at 1:48 pm - Odpowiedz

    Po alkoholu mam wrażenie że mój mózg zaczyna pracować. Mam wrażenie że mogłabym napisać tuzin wierszy i malowac obrazy. Wiem jakie to śmieszne :) Może to dziwne, ale to piwo czy dwa ulubionej marki raz ze rozluźnia mnie czego nie jestem w stanie dokonać na sucho-po prostu jestem wiecznie spiętym człowiekiem. Co ciekawe nie mam kompletów po alkoholu, wręcz przeciwnie wieczorne piwo zastepowalo mi nieraz kolację, chociaż puzniej odpuscilam to sobie ponieważ rano budziłam się odwodniona i z bólem mięśni. Poza tym piwo właśnie pozwala mi się nie obzerac. Miseczka chipsów do tego do filmu w weekend i mój apetyt jest zaspokojony. A następnego Dnia mam wrażenie że jeszcze i tak schudłam.

  26. tt 2 października, 2017 at 10:14 am - Odpowiedz

    a ja nie obzeram sie kiedy pije, nie obzeram sie tez na nastepny dzien, kidy mam kaca, ale nie pije czesto, nawet zastanawialam sie czy by nie zaczac wiecej pic haha

  27. Ana 11 grudnia, 2017 at 10:03 pm - Odpowiedz

    6 pieknych lat nie pilam.Bylo fantastycznie.Trafil sie dramat zyciowy….1 piwo …i poszlo.3 rok probuje przestac i ciagle zrywam abstynencje.Mimo pobytu za granica, poszlam na terapie w obcym jezyku i…zrezygnowalam, bo dowalilam sobie obowiazkow.Wyrzuty sumienia, obzarstwo, nadwaga.Mnie to nie pomogloby stukniecie w banke, porzadne pierd..cie z rozbiegu.Jestem wpelni swiadoma, ale glod wylacza racjonalne myslenie.Przed… och bedzie tak fajnie…po..i znowu kretynko dalas sie nabrac.Zrobie cos z tym.Pozdrawiam.

  28. Robert 14 grudnia, 2017 at 4:05 am - Odpowiedz

    Witam
    ..i nie wiem czy mogę bo widzę że to same kobiety piszą…ale cóż zaryzykuję i Wam coś opowiem…
    Piłem od dawna, mniej lub więcej ale piłem a gdy przychodził kac – miałem dość, była przerwa – aż do czasu kiedy po pewnej imprezie, ulany potwornie ledwo co dotarłem do domu. Następnego dnia po obudzeniu czekałem na walnięcie w głowę ogromnym młotem – na kac gigant…i co? i nic…nie ma kaca!
    To był szok! – a ile wypiłem później bo nie było konsekwęcji – byłem bez karny. W momencie kiedy moja była po 7 latach wspólnego życia odeszła – przez kilka miesięcy piłem na umór tak że nie trzeźwiałem aż wylądowałem na odwyku – krótko bo tydzień ale wylądowałem.
    Poznałem dziewczynę z którą wyjechałem za granicę gdzie jestem do tej pory i jak to się mówi – z deszczu pod rynnę – bo ona piła dużo, bardzo dużo i za każdym razem więcej niż ja a co za tym idzie – rywalizacja – facet da się babie? O co to nie! I tak zaczęło się moje codzienne picie, które zawsze sporo kosztuje za granicą. Jedna rzecz która się zmieniła to to, że przestałem pić mocne alko – nie mogłem bo za gorąco. Na moje 40 ur uchlałem się ponownie i tak sobie tłumaczyłem – nie zaszkodzi od czasu do czasu.
    Od 7 dni nie piję, rzuciłem i teraz zmagam się z samym sobą a stało się tak że ta owa dziewczyna wyznała mi coś co sprawiło że oszalałem bo bedąc – nie bedąc z nią byłem oszukiwany. Po tej informacji był tydzień chlania na umór, aż się skończyło. Uwolniłem się i od niej i od alkoholu – bo tak sobie powiedziałem: skoro już nie muszę dbać o nią to zadbam o siebie! Ale wyzwanie przede mną jest ogromne i wiem że dam radę bo jak sobie coś powiem to powiem i tego się trzymam.
    Najtrudniej jest wygrać z własną wolą.
    Pozdrawiam wszystkich i dziękuję za świetny artykuł.

    • Wilczo Glodna 14 grudnia, 2017 at 1:49 pm - Odpowiedz

      Powodzenia Robert, dasz radę, zobaczysz. Zasługujesz na spokojne, pełne życie.

  29. Strasznie_zmęczony 3 stycznia, 2018 at 3:04 pm - Odpowiedz

    Bardzo uderzył mnie ten wpis Aniu. Jestem w szoku. Widzę tyle podobieństw, chociaż u mnie chyba choroba jest bardziej zaawansowana niż była u Ciebie… Choroba, nałóg, no mniejsza z tym…
    Jestem zdiagnozowaną alkoholiczką.
    Zdiagnozował mnie psychoterapeuta w ciągu jednej 40 minutowej wizyty w ośrodku uzależnień.
    Próbowałam terapii, spotkań AJ, najdłużej dałam radę nie pić 5 tygodni i to było już dość dawno temu. Jeśli nie piję dwa dni to jest „wyczyn”…Dzień bez kaca to święto. Coraz bardziej tracę kontrolę i PRAWIE nigdy nie kończę na 3 piwach do filmu. Mocnych alkoholi nie cierpię, ale to nic nie znaczy… Wiem, że o wiele łatwiej byłoby mi pokonać zaburzenia odżywiania wobec których obecnie jestem już bezsilna… niepijąc. Ale nie daję rady ani z jednym ani z drugim.
    Czytam Twojego bloga od kilku tygodni. Marzę o normalności, o zdrowiu.

  30. Szymon 10 stycznia, 2018 at 11:46 pm - Odpowiedz

    Jestem facetem i 100 % podpisuję się pod tym co napisałaś.Nie wiem jak to jest z bulimią ale wiem jak z alkoholem…Serdecznie pozdrawiam

  31. Lila 29 stycznia, 2018 at 2:40 pm - Odpowiedz

    Alkoholizm to naprawdę podstępna i przykra choroba. Można powiedzieć, że atakuje znienacka, kiedy jeszcze wydaje nam się, że nad wszystkim mamy kontrolę.. Przykre, ze tak łatwo jest ulec własnym słabościom i się stoczyć. na szczęście choroba ta to jeszcze nie wyrok. Można się od niej uwolnić, wystarczy tylko bardzo chcieć.

  32. Alkoholiczka 3 kwietnia, 2018 at 11:59 am - Odpowiedz

    Jestem alkoholiczką. Nie zdiagnozowaną przez terapeutę, ale tego pewna. To okropna choroba. Codziennie piję , nie potrafię przestać. Walnięcie w baniak nie pomaga. Chcę zapisać się na terapię, bo sama rady nie dam. Bez butelki nic nie jem – po prostu nie mam apetytu. Nie jestem bulimiczką, ale po Alko tylko potrafię coś w siebie wmusić. Psychicznie jestem tak słaba, że to kosmos. Nie cierpię się za to, jaka jestem. Użalam się nad sobą, ale nic nie robię, żeby cokolwiek zmienić. Czasu cofnąć nie mogę, ale gdybym mogła, to nie spróbowała bym tej ochydnej trucizny, jaką jest alkohol.

    • Wilczo Glodna 4 kwietnia, 2018 at 9:54 am - Odpowiedz

      Kochana, zrób dziś pierwszy krok. Poszukaj w necie terapeuty. Tylko poszukaj, ok?

  33. T. 18 maja, 2018 at 9:57 pm - Odpowiedz

    Jesteś kotwicą, próbuje się jej trzymać. Motywacją, od dwóch tygodni. Jednak każdego dnia przegrywam tę walkę :-(. Dzisiaj też.Mnogość wymówek, okazji, tłumaczeń….. jetem w podziwie dla swojej inwencji. Zmora, inwencja daje mi chleb, ale nie pomaga w problemie. Od dawna nikt inny nie dał mi tak do myślenia ja Ty! Chce zmienić życie, mam dobrą pozycję zawodową, codziennie dumny że oszukałem cały świat :-( . Jetem tera pijany :-((((((((. Pewnie jutro będzie kolejna wymówka, usprawiedliwienie. Mam tego dość, Codziennie solpadeina, sudafed ……….Powoli czuje że rozpocząłem proces umierania :-(.

    • T. 6 marca, 2019 at 7:26 pm - Odpowiedz

      Szósty dzień bez alkoholu :-). Powiecie że to nic wielkiego, zgadzam się, ale wyzwanie podjęte :-). Na trzeźwo jest inaczej, świat wygląda na dużo bardziej złożony niż wcześniej, pewnie dlatego że każdego dnia po 16-tej moje myśli były skoncentrowane na piciu a później po prostu piłem :-( a teraz mam więcej czasu żeby dostrzec to co jest w moim otoczeniu. Mam więcej czasu dla dzieci, dostrzegam „rzeczywistość wieczorną” i to jak fajnie być trzeźwym. Jakość mojej pracy wzrosła, może dlatego że jestem po prostu z siebie dumny że po ponad 10 latach picia , od 7 codziennie a od 2 lat codziennie w nadmiarze delikatnie rzecz nazywając pierwszy raz nie mam kaca i mogę ludziom z rana spojrzeć w twarz. W moim przypadku kompletnie nie sprawdziły się historie o bolesnych reakcjach organizmu o bezsenności ( oczywiście zasypiam po melisie i melatoninie :-)), mam obrzydzenie do tego co alkohol zrobił ze mną i że do tego dopuściłem. Czytam moje wpisy z przed 9 miesięcy i dobitniej uświadamiam sobie problem, od tamtego czasu cały czas „na bani”. Od tych wszystkich lat nie uprawiałem seksu na trzeźwo, jak sobie o tym myślę to chce mi się śmiać i nie wiem czy będę potrafić :-), normalnie w świecie perszy raz po czterdziestce. Od trzech dni mam bardzo dobry humor, myślę szybciej, zaczynam siebie lubić :-). Bodźcem do przestania picia były tragiczne wyniki badań, uświadomiłem sobie że długo tak nie pociągnę. Ok, musiałem przestać ze względu na stan zdrowia ale właśnie takiego drastycznego bodźca potrzebowałem. Najbardziej boję że poczuję zbyt pewnie i skuszę się okazjonalnie i reakcja się odwróci, hmm…, oby nie. Szacunek Wilczo Głodna !!!

  34. T 29 maja, 2018 at 10:55 pm - Odpowiedz

    Proszę unieważnić mój poprzedni wpis :-( to kolejny blog w stylu ” 10 sposobów żeby …………”. Prawda jest taka że każdy ma Was w tylnej części ciała, kreacja medialna. Moi drodzy musicie sobie pomóc sami, nikomu na Was nie zależy, nikomu. Pamiętajcie o dzieciach, dla nich jesteście potrzebni. Zawiodłem się Wilczo Głodna :-( . Napisałaś Coś co cię przerosło, masz Nas W d…………

    • Wilczo Glodna 29 maja, 2018 at 11:54 pm - Odpowiedz

      Ale o co chodzi? Pisałam nie raz, że po prostu nie jestem w stanie odpowiedzieć na każdy komentarz i apelowałam, aby czytelnicy odpowiadali.
      Samych maili mam około 100 dziennie już nie mówiąc o całej reszcie – od rana do nocy.
      Jestem TYLKO człowiekiem.

  35. T 6 czerwca, 2018 at 7:12 pm - Odpowiedz

    Przepraszam, dureń ze mnie :-) w dodatku egocentryk i narwaniec :-). Ale cóż, robiąc to to robisz musisz się liczyć że raz na jakiś czas jakiś trafi się wariat skupiony na sobie :-). Tak to jest jest jak brakuje dystansu do siebie i człowiek oczekuje że inni zrobią wszystko za niego. Pozdrawiam serdecznie :-)

  36. Stan 11 lipca, 2018 at 2:10 am - Odpowiedz

    Pije dwa czasami 3y dni w tygodniu duże ilości alkoholu.Upijam się często tak że nic nie pamiętam.Zona mnostwo razt mi powtarzala ze mam problem z alkoholem ja zas twierdzilem ze przeciez chodze do pracy nie zaniedbuje pracy i w ogole jest wszystko ok .W koncu mi zaczelo tez przeszkadzac picie mowilem sobie ok przyszly weekend sie nie napije , potem ze ok tylko dzisaj reszte weekendu juz nie i tak juz nie pamietam trzezwego weekendu…Ostatnio wsiadłem do auta po dwóch dniach picia nie pierwszy raz zresztą …jak zawsze myślałem ( A raczej wmawialem sobie ) że już przecież jestem trzeźwy bo się czuje ok .Zatrzymała mnie Policja czekam na sprawę noc spędziłem w celi sam na sam ze sobą zastanawiając się ile mnie będą trzymać… Potem pomyslalem ze przeciez moglem kogos potracic nawet gdyby to nie bylo z mojej winy to i tak jako kierowca pod wplywem moglbym z tej celi juz nie wyjsc przez dlugie lata …Powiedzialem sobie docs! Albo skoncze z alkoholem albo on ze mana!Wszystko wydarzylo sie niedawno czy wytrwam w tym to sie okaże .Mam nadzieję że tak!Pozdrawizm

    • Wilczo Glodna 11 lipca, 2018 at 10:06 am - Odpowiedz

      Taki wake up call. Dasz radę! Powodzenia!

  37. Kamil 30 lipca, 2018 at 9:52 pm - Odpowiedz

    Ja pije od 16 lat a mam 28 nie moge przestac codziennie musze wypic daj mi jakies nalepsze rozwiazanie prosze chce przestac ale nie moge

    • Wilczo Glodna 30 lipca, 2018 at 11:01 pm - Odpowiedz

      Kochany, możesz przestać. Wcale nie musisz pić. To tylko Twoje przekonanie, że nie możesz i że musisz, trzymają Cię w miejscu…

  38. Witek 21 września, 2018 at 10:07 am - Odpowiedz

    Super podejście i fajna decyzja. Ja osobiście uważam, że wszystko jest dla ludzi trzeba jednak znać umiar. Wpadnięcie w sidła nałogu jest już etapem w którym nie należy wstydzić się prosić o pomoc. Leczenie uzależnień alkoholowych jest długim procesem jednak bardzo pomocnym.

  39. STANLEY 2 października, 2018 at 8:02 am - Odpowiedz

    STAN. Ciężko pracuję , ako mnie odpręża ale rano mam kaca i sie trzęsę – tego nie lubię . Zaczynam od dzisiaj biegać , alko nie będzie mną rządzić . mam to głęboko gdzieś .Byłem kiedyś sportowcem MUSZĘ DAĆ SOBIE RADĘ .

  40. Monika 20 listopada, 2018 at 1:44 pm - Odpowiedz

    Podobne problemy dotknęły także mnie. Podczas studiów… wydawało się, że piją wszyscy… po kolokwium z radości lub smutku, w piątek bo weekendu początek, w sobotę też – dzień wolny w końcu, nie? W niedzielę też, bo zaraz poniedziałek i powrót na zajęcia. Potem także w tygodnu, bo koleżanka z drugiego akademika wpadła… jeszcze później, bo oglądam film (tak jak piszesz – stało się to dla mnie oczywiste). W pewnym momencie zauważyłam, że inaczej nie umiem się już zrelaksować. Uwagę zwrócił mi w końcu mój partner. Zapytał: „czy Ty pijesz codziennie?” a ja musiałam szczerze odpowiedzieć, że tak. To był szok. Spróbowałam nie pić, okazało sie niemożliwe. Zdałam sobie sprawę z tego jak wielki mam problem. Na szczęście Marek był ze mną. Zdecydował, że muszę wyprowadzić sie z akademika, bo inaczej nie przestanę. W wakacje, wykupił mi wyjazd na Sycylię… myślałam, że jedziemy razem… dzień przed powiedział, że znalazł ośrodek leczenia uzależnień i nie przyjmuje odmowy. Pierwszy raz tak o mnie powiedział. „uzależniona” i to było straszne. Pobyt w ośrodku naprawdę mi pomógł. Było ciężko, ale warto. Po powrocie miałam trudne chwile, bo bałam się, że sama sobie nie poradzę. Ale nie piję. Nadal chodzę do terapeuty, ale z naszego życia zniknął alkohol – całkowicie. Planujemy teraz ślub:) Jeśli macie problem z alkoholem i stać was na wyjazd… nie czekajcie.

  41. Julia81 28 listopada, 2018 at 10:05 am - Odpowiedz

    Jestem wieloletnia bulimiczką i alkoholiczką. Chcę z tym przestać , niszczę swój organizm ale nie udaje mi się. Monika jaki ośrodek leczenia uzależnień znalazłaś ? Jestem o krok od decyzji żeby dać się zamknąć ☹️. Aniu co radzis?

    • Wilczo Glodna 28 listopada, 2018 at 10:18 am - Odpowiedz

      Kochana, nie znam żadnych ośrodków, ale faktycznie polecam zamknięcie się w jakimś. To też spory szok dla człowieka – potwierdzenie, że naprawdę mam problem.

  42. Damian 25 grudnia, 2018 at 5:14 pm - Odpowiedz

    Witam, jestem trzeźwiejącym alkoholikiem, miałem podobną historię, picie weszło w moje życie w młodych latach, miałem może 16 lat, zacząłem pić i imprezować z tego typu otoczeniem, można by powiedzieć że 'wieczna impreza’.

    Problem ukazał mi się przed oczami dopiero niedawno (mam 29 lat), gdy przestałem pić. Szkoła została przeze mnie porzucona, nie zdałem prawa jazdy, nie założyłem rodziny, mieszkam z matką, która ma problem z alkoholem (czego się boję ale do tego też dojdę). Tak więc śmiało można powiedzieć że nałóg picia alkoholu zatrzymuje ludzki umysł w rozwoju pod każdym względem, nic nie jest od niego ważniejsze, straciłem nie jedną pracę przez kaca lub że przyszedłem JESZCZE pijany. moje niepowodzenia zaczęły się piętrzyć i jak każdy alkoholik nie widziałem że tkwię w tym po uszy, do czasu kiedy zdarzyło mi się spać na klatce schodowej, Niedziela, ludzie idący schodami budzą mnie idąc do kościoła. Wstyd, alkohol to nałóg blisko spokrewniony ze wstydem, człowiek się go wstydzi do tego stopnia że nie potrafi się do niego przyznać ale pamiętajcie że każdy kij ma 2 końce, nie wiem jak wstyd działa na kogo (każdy ma inne cechy charakteru, mocne i słabe jego strony). Gdy pewnego dnia się upiłem jeden z moich pseudo kumpli zdjął spodnie i wypiął mi nad twarzą dupę, drugi pseudo kolega zaś zrobił mi zdjęcie. Pewnie pił bym do dzisiaj gdyby mi tego nie pokazali, zdałem sobie dopiero sprawę co się ze mną dzieje, odstawiłem butelkę definitywnie, dzięki mojemu własnemu wstydowi zwyciężyłem wojnę z tym ścierwem, mało tego, na dzień dzisiaj alkohol jest moim największym wrogiem, nie ci pseudo koledzy, może oni właśnie uratowali mi życie choć nie zamierzam im za to dziękować. Można powiedzieć że taka terapia szokowa :)

    Moi drodzy, wrócę do tematu że mieszkam z matką która ma problem z piciem i staram się jej pomóc ale ona nie pije i do tego posyła mnie po alkohol, jestem w sieci pająka, jak to mówią „okazja czyni złodzieja”, ja nie mam ochoty pić ale co dzień widzę wódkę i pijanego człowieka, normalnie pękłbym już dawno bo żaden alkoholik nie wytrzymał by takiego ciśnienia na widok butelki, boję się że mogę wrócić bo mnie ta szmata w butelce kusi ale robię to dla matki żeby nie miała ataku padaczki, gdy alkohol jej odchodzi to się trzęsie, do tego alkoholik jest świetnym manipulatorem i czasem mam wrażenie że nawet jak nie czuje się źle to mnie posyła do sklepu udając że jest źle.

    obecnie nie piję ponad 10 miesięcy :)

    ta terapie szokowa to nie wszystko, nałóg ten jak każdy inny jest chorobą duszy nie ciała, bez wiary w Boga jesteśmy jak mucha zamknięta w butelce wódki, albo utonie albo się udusi ale końcowy efekt ten sam, zdechnie. Wiara, wiara i jeszcze raz wiara, modliłem się, wielu ludzi się modli ale uważa że nikt nie słyszy, ja gdy się modliłem miałem silne przekonanie że Bóg do mnie przychodzi do pokoju i przeżywa mój problem razem ze mną, czułem po prostu że to nie jest puste, że ktoś mnie kocha i nie pozwoli mojej duszy zatracić się w nałogu, modliłem się z przekonaniem i pokorą do Boga aby dał mi siłę do walki z nałogiem, pewnego dnia podczas modlitwy aż się popłakałem bo czułem że w oczach ludzi jestem śmieciem TYLKO dlatego że piję bo zawsze starałem się ludzi szanować, płakałem i prosiłem o przebaczenie za mój brak umiaru w piciu alkoholu, za publiczne ośmieszanie się, obnażanie wręcz…. na początku nic nie dawały modlitwy lecz ku zaskoczeniu wszystkich dalej modliłem się i wierzyłem że Bóg jest, że chce dla mnie dobrze bo jestem jego dzieckiem i nie stworzył mnie żeby patrzeć na moje porażki, wierzyłem cały czas, zacząłem czytać książki napisane na faktach o ludziach którzy się nawracali, polecam „Łagodny Duch” – Alan Ames

    zacząłem czytać Pismo Święte, poczułem nagle jak moje życie się zmienia diametralnie, pomału lecz każdego dnia, kiedyś byłem zimnym człowiekiem, dzisiaj staram się pomagać innym, kiedyś słuchałem muzyki metalowej której przekaz polega na drwieniu z Boga i Świętości, dzisiaj jestem w trakcie nawrócenia, po blisko 12 latach nieobecności w Kościele, pojawiłem się tam, czułem się w nim jak szmata i wyjaśnię czemu, oddaliłem się od Boga do tego stopnia, że pozapominałem nawet proste modlitwy mszale i tak sobie milczałem prawie całą mszę, tak jak już pisałem że słuchałem muzyki satanistycznej tak dzisiaj wolę coś w stylu reggae (dostrzeż różnicę) muzyka o śmierci, nienawiści i diable a przemiana na muzykę o miłości, wolności. cały ten komentarz może ktoś wyśmiać ale wierzę w Boga i nie chcę schodzić już z tej drogi, ludzi mówią że nie ma leku na nałogi i to jest wielki błąd ateistycznego obecnie społeczeństwa, ludzie chodzą do kościoła żeby się pokazać, żeby nie wyjść na bezbożników w oczach sąsiadów ale nie wiem czy ci wszyscy ludzie obecni w Kościele wierzą że tam jest miłość, nadzieja, że tam jest Bóg…. może mój komentarz brzmi jak wypowiedź psychopaty ale radzę uwierzyć, bez Boga w sercu nie mamy nadziei, nie ma wiary w lepsze jutro, nie ma nic, wyobraźcie sobie jak możemy zabłądzić w kosmosie w którym nawet nie wiadomo do dzisiaj czy jest koniec, wyobraźcie sobie jacy jesteśmy malutcy, a Bóg zna imię każdej gwiazdy którą stworzył, jest taka wielka, magiczna wręcz moc, która jak potrafiła Słowem stworzyć wszystko tak potrafi Słowem zmienić bieg każdego wydarzenia, Bóg nie odwraca się od nas tylko my od niego, więc jeśli szukacie pomocy to radzę dużo czytać, Pismo Święte, książki o Duchu Świętym który nawraca ludzi, nie z takich rzeczy ludzie wychodzili, pamiętajcie moje porównanie, bez Boga w sercu jesteśmy w tym nałogu jak mucha zamknięta w butelce wódki. Bóg nas słyszy nawet jak komuś się wydaje to głupie :)

    Modlę się o wszystkich alkoholików i nie tylko, o uzależnionych od narkotyków, czytając różne książki dowiedziałem się też że człowiek tracąc swoją świadomość może zostać opętany, odbieram to jako poważne zagrożenie ponieważ nasz świadomość gdy zostanie zgubiona to ciało jest jak puste naczynie do którego w każdej chwili może wsiąknąć demon, dlatego alkohol i narkotyki to nie tylko cierpienie ciała ale i duszy a może nawet przede wszystkim duszy.

    trzymam kciuki za wszystkich pijących i trzeźwiejących alkoholików, będę się modlił i będę się starał pomagać uzależnionych, znam ten problem i nikt mnie nie zaskoczy słowem „ty tego nie rozumiesz”, rozumiem bardzo dobrze ale podkreślam, czasem terapia szokowa jak to nazwałem pomaga, wstyd, nasz wstyd nam potrafi zmienić tok myślenia a w połączeniu z modlitwą, nawróceniem się, Bóg nam wskaże drogę, trzymam za wszystkich kciuki aby wyszli z nałogów, żebyśmy kiedyś spotkali się w pięknym świecie i śmieli z nałogów, Amen :)

    • Wilczo Glodna 26 grudnia, 2018 at 11:52 am - Odpowiedz

      Bardzo dziękuję za ten komentarz. Jestem pod ogromnym wrażeniem Twojej siły ducha i czuję ogromną wdzięczność za to, że się z nami podzieliłeś swoim doświadczeniem. Z tym zdjęciem to nie był przypadek. Właśnie tak działa Bóg, mój kochany <3

    • Marius 9 lutego, 2019 at 1:36 pm - Odpowiedz

      Sprawiasz wrażenie jakbyś lekko zwariował pod względem tego Boga. Często tak się zdarza osobom którzy zrozumieli swój błąd, nawrocili się.. No cóż. Coś za coś. Teraz o obiektywizm będzie Tobie ciężko.

  43. Tomek 7 stycznia, 2019 at 2:34 pm - Odpowiedz

    Bardzo długa droga do wyleczenia – powiedziałbym, że pod rękę z terapeutą, bo nie poznałem osobiście do tej pory nikogo, komu udałoby się pokonać uzależnienie bez pomocy dobrej poradni psychologicznej. Ja chodzę raz w tygodniu do Psychologgii, którą poleciła mi koleżanka z pracy. Jest ciężko, bo po długim dniu aż się prosi, żeby wypić lampkę wina, zrelaksować się – potrzebne jest coś co odepnie nas od różnych problemów. No, ale jakoś leci, już trzeci miesiąc i odbudowywanie wszystkiego, co posypało się w międzyczasie, zanim otrzeźwiałem. Terapeuta ma rację, to te stracone relacje z bliskimi są najważniejsze.

  44. Marius 8 stycznia, 2019 at 3:37 pm - Odpowiedz

    Duże wrażenie zrobiła na mnie Twoja historia. Mam wrażenie że mi pomoże. Dziękuję.

  45. T. 6 marca, 2019 at 9:15 pm - Odpowiedz

    Szósty dzień bez alkoholu :-). Powiecie że to nic wielkiego, zgadzam się, ale wyzwanie podjęte :-). Na trzeźwo jest inaczej, świat wygląda na dużo bardziej złożony niż wcześniej, pewnie dlatego że każdego dnia po 16-tej moje myśli były skoncentrowane na piciu a później po prostu piłem :-( a teraz mam więcej czasu żeby dostrzec to co jest w moim otoczeniu. Mam więcej czasu dla dzieci, dostrzegam „rzeczywistość wieczorną” i to jak fajnie być trzeźwym. Jakość mojej pracy wzrosła, może dlatego że jestem po prostu z siebie dumny że po ponad 10 latach picia , od 7 codziennie a od 2 lat codziennie w nadmiarze delikatnie rzecz nazywając pierwszy raz nie mam kaca i mogę ludziom z rana spojrzeć w twarz. W moim przypadku kompletnie nie sprawdziły się historie o bolesnych reakcjach organizmu o bezsenności ( oczywiście zasypiam po melisie i melatoninie :-)), mam obrzydzenie do tego co alkohol zrobił ze mną i że do tego dopuściłem. Czytam moje wpisy z przed 9 miesięcy i dobitniej uświadamiam sobie problem, od tamtego czasu cały czas „na bani”. Od tych wszystkich lat nie uprawiałem seksu na trzeźwo, jak sobie o tym myślę to chce mi się śmiać i nie wiem czy będę potrafić :-), normalnie w świecie perszy raz po czterdziestce. Od trzech dni mam bardzo dobry humor, myślę szybciej, zaczynam siebie lubić :-). Bodźcem do przestania picia były tragiczne wyniki badań, uświadomiłem sobie że długo tak nie pociągnę. Ok, musiałem przestać ze względu na stan zdrowia ale właśnie takiego drastycznego bodźca potrzebowałem. Najbardziej boję że poczuję zbyt pewnie i skuszę się okazjonalnie i reakcja się odwróci, hmm…, oby nie. Szacunek i pozdrawiam Wilczo Głodna !!!

    • Wilczo Glodna 7 marca, 2019 at 9:51 am - Odpowiedz

      Powodzenia <3

      • T. 2 czerwca, 2020 at 12:39 pm - Odpowiedz

        Nie wiem dlaczego ale lubię tu wracać i uświadamiać sobie jak wielkim jestem kretynem. Codziennie to samo, nic się w moim życiu nie zmienia ale teraz musi ponieważ dostałem nawą bardziej odpowiedzialną pracę i jak będę tak żyć to stracę wszystko. Ps. Bardzo ładną masz twarz Wilczyco . Pomódl się za mnie, może pomoże. Ja zrobię to samo, żebyś była wyrwała i cierpiała i robiła to co robisz bo jest to wielka rzecz.

        • Wilczo Glodna 4 czerwca, 2020 at 10:13 pm - Odpowiedz

          Albo przyjdź do mnie na sesje coachingowe. To jest ten sam mechanizm jak objadanie się przecież.
          Dziękuję za komplement <3

  46. Julia 12 marca, 2019 at 11:02 am - Odpowiedz

    Zawsze mnie zastanawiało jak to możliwe, że tak sporo osób jest uzależnionych. Alkohol dla mnie nigdy nic nie znaczył, nie czułam się prestiżowo pijąc piwo i może dlatego nie byłam uważana za osobę rozrywkową. Studia przebrnęłam bezproblemowo, spotkałam na swojej drodze wspaniałego mężczyznę, kiedy większość moich znajomych odwiedzała prywatny ośrodek leczenia uzależnień. Szanuję ich za to, że podjęli się walki ze swoimi problemami, specjaliści na pewno im bardzo pomogli wrócić do normalnego życia. Ale przecież mogli sobie tego wszystkiego oszczędzić, po prostu zapominając o alkoholu.

    • Wilczo Glodna 12 marca, 2019 at 1:13 pm - Odpowiedz

      kochana, no to nas oświeciłaś ;)

  47. Tom 31 marca, 2019 at 12:39 pm - Odpowiedz

    TAK. Wszystko jest proste i fajne jak się piło tylko dla zabawy. Gorzej jest gdy pije się bo po prostu jest się upośledzonym umysłowo i trzeba to zaakceptować. W tedy spojrzeć prawdzie w oczy i rzucić picie jest wyczynem nadludzkim. Ale się udało.

  48. Patrycja 27 sierpnia, 2019 at 2:34 pm - Odpowiedz

    Mam 28 lat chlam jak swinia i juz mam dosc… potrafię wychować 10 Piw i kolejne 10 na dyskotece a potem zdychac 2 dni… Wszystko mi sie sypie ..chce przestac ale wszystko jest do dupy i tak kuzwa ciężko to dziadostwo rzucic:( zawsze gdy sie poplacze, zdenereuje, jest mi zle to ide po piwo, wino, whisky, potrafie ti mieszac i pic bez opamiętania ehhhhh

    • Wilczo Glodna 29 sierpnia, 2019 at 8:50 am - Odpowiedz

      Co jest do dupy, kochana? A nie możesz się po prostu popłakać czy zdenerwować i posiedzieć taka popłakana, BEZ naprawiania tego? Nieprzyjemne emocje Cię nie zabiją, a alkohol owszem… Przeczytaj mój post „Ostateczna technika na pokonanie bólu”.

  49. matju 1 listopada, 2019 at 4:11 pm - Odpowiedz

    a ja żuciłem picie z dnia na dzien i dobrze się z tym czuję

    z jedzeniem nigdy nie miałem problemow

    • Wilczo Glodna 3 listopada, 2019 at 12:02 pm - Odpowiedz

      Brawo! Super!

  50. Robert 27 grudnia, 2019 at 4:04 pm - Odpowiedz

    Ciezko jest przestac pic jesli przekroczylo sie pewna granice nalogu. Bardzo ciezko nawet. Nie mniej jest to absolutnie mozliwe. Jestem chodzacym przykladem. Najwazniejszym jest zastapienie tego nalogu- innym, porzyteczniejszym dla nas. Polecam osobe Sylwestra Bykowskiego. Nie dosc ze autora fenomenalnej ksiazki o zaprzestaniu picia, rowniez swietnych programow na YT. Kochani- zerknijcie tam. Jego ksiazka 'Jak uczynilem z piekla raj’ jest absolutnie pierwszym krokiem. Nie znam innej podobnej publikacji o tym temacie, ktora moglaby wplynac na umysl osoby pijacej zbyt duzo. Mnie kontakt z jej autorem bardzo pomogl a sama ksiazka jest fenomenalna. Nie uzywam tu, wbrew Sylwkowi -pojecia alkoholizm. Po prostu umowmy sie – pijemy za duzo i nalezy to zredukowac. O ile latwiej, nie ??? Po co kolejny stres. Nie sadze rowniez ze AA poradnie itp sa dla kazdego. Zamiast koncentrowac sie caly dzien na nie-piciu, znajdz sobie pasje…. czyli jakby nowa chorobe w pewnym sensie. Daj uplyw swojej fantazji, inteligencji, wyobrazni na innym polu. Proste. Od dziecka mam pasje- jestem expertem w dziedzinie rocka i jazzu. Krytykiem muzycznym. To jednak nie uchronilo mnie przed nadmiernym piciem. Musialem znalesc kolejna pasje – podroze po swiecie.Okazalo sie zbawiennym. Najwspanialsze miejsca w Stanach, Japonii, Europie plus wiele innych juz mam za soba i dalej tam wracam. Czesto w te same miejsca. Jesli skoncentrujecie sie jedynie na tym aby nie pic i bedzie wam to chodzilo po glowie caly dzien, to tak umeczycie sie z tematem ze siegniecie po butelke. Nie ma innej opcji !!! Dlatego uwazam, ze AA nie jest dla kazdego, wbrew temu co pisze kapitalny Bykowski w swojej, wspomnianej wczesniej ksiazce. Ale, Kochani – prosze: jesli macie problem – siegnijcie po nia. To jest bardzo wazny pierwszy krok. To jest jedyna publikacja, ktora do Was trafi. Coz jeszcze oprocz tego, ze zycze Wam uporania sie z tym prostym w sumie problemem ? Oddajcie czesc swojego zycia i mozliwosci sterowania nim Bogu. Nie, nie …. nie jestem nawiedzony. Nawet nie chodze do Kosciola. Modle sie co wieczor dziekujac Mu za to co mi dal. Tyle. A jak juz czasem sobie popije, co obecnie zdarza sie bardzo zadko, np w swieta to jest mi przed nim glupio. Pomaga. Kochani- bardzo latwo jest wyhamowac i kochac zycie na nowo. Przepraszam za literowki i bledy ortograficzne, ale nie bylem w Polsce 25 lat i zapominam regol pisowni czasem. Gorace usciski z San Diego, CA.

  51. wieczna studentka 15 stycznia, 2020 at 9:47 pm - Odpowiedz

    zaczęłam pić w wieku lat 14, w tym roku kończę 26. jestem uzależniona, zdażało mi się też wymiotować by się potrzbyć jedzenia. boje się, że mam chorą wątrobę bo daje o sobie znać od kilku lat..

    i tak to wygląda, ja też piłam do filmu jak ty, sama…, a po połowie szłam spać narąbana .do tego trzeba dojrzeć, ograniczyłam alkohol – w moim przypadku jest to tylko piwo. dałam sobie czas do lata, a później odwyk. najgorsze jest ed plus alkohol, wtedy już zdajesz sobie sprawę jak bardzo źle jest z tobą psychiką.

    • Wilczo Glodna 17 stycznia, 2020 at 9:05 am - Odpowiedz

      kochana, przyjdź do mnie na mentoring, słońce. Poradzimy. Szkoda się tak męczyć, jak rozwiązanie jest proste. Z alkoholem też.

  52. Ania 9 lutego, 2020 at 2:16 pm - Odpowiedz

    W jaki sposób (innym niż alkohol) zmniejszyć napięcie mięśni ? I zredukować uczucie złości ? Porady psychologów typu: sport lub ciepła kąpiel nie działają. Bo wg mnie nie ciało potrzebuje odprężenia, a głowa.

    • Wilczo Glodna 9 lutego, 2020 at 4:48 pm - Odpowiedz

      Napięcie mięśni zredukuje się samo i złość przejdzie sama, jeżeli zrozumiesz że to czego doświadczasz to tylko myśl w danym momencie. Żadna myśl nie trwa wiecznie i przechodzi bez pomocy.
      Dużo mówię o tym na moim YouTube, który właśnie co raz bardziej porusza te tematy.

    • Meg 14 sierpnia, 2020 at 3:11 pm - Odpowiedz

      Wlasnie o to samo chcialam zapytac. Ja czasem czuje taki gniew i wscieklosc, ze fizycznie cierpie- nie moge oddychac, mam napiete miesnie, plytki oddech. Alkohol mi pomaga. Chce go rzucic ale jak nie cierpiec fizycznie? Wtedy czuje jakbym miala nerwice. A nie chce brac zadnych lekow. Help!!

  53. Ania 11 lutego, 2020 at 12:52 pm - Odpowiedz

    Kurczę, u mnie myśl potrafi trwać cały dzień, nakręcać się jak tornado, czasami do obsesji. Próbuję odwracać uwagę, ale nie da rady, bo głowa idzie za czynnościami, które stwarzam sobie na siłę, żeby nie myśleć. czytanie książki, oglądanie filmu daje „ulgę” na chwilę, bo znowu złość powraca. Złość na ludzi, na to, że ktoś mi coś powiedział nie tak, że inaczej myśli jak ja, że facet mnie wystawił, że ….

    • Wilczo Glodna 11 lutego, 2020 at 1:50 pm - Odpowiedz

      Tak, bo jeszcze nie wiesz jak się z nią obchodzić, kochana i bierzesz ją na serio. Chodź do mnie na mentoring, to nauczę Cię tego raz dwa co z tym robić i już nigdy nie będziesz musiała „odwracać uwagi” i robić inne nieefektywne rzeczy. Obiecuję.

      • Meg 14 sierpnia, 2020 at 3:12 pm - Odpowiedz

        Czy ja tez moge??

  54. Paweł 6 maja, 2020 at 10:24 am - Odpowiedz

    A ja napiszę jako mężczyzna.Alkohol dla nie których to jeden z ciężkich narkotyków.Oj miałem problem z tym swistwem (przynajmniej dla mnie) ale rzeczywiście zacząłem czytać książki szczególnie w tematyce psychologii jak to wszystko działa na nasz mózg no i na szczęście zrozumiałem.Teraz poprostu już mi to nie jest potrzebne w życiu a bawić się potrafię lepiej niż z alkoholem.

  55. Robert 19 maja, 2020 at 9:51 am - Odpowiedz

    Nie mam siły ..Co dzień to samo …Rano puste obietnice w mojej głowie wieczorem bez opamiętania ..Jak można to zdusić zastanawiam się przecież zrobić to jakoś trzeba ..

  56. Robert 19 maja, 2020 at 8:01 pm - Odpowiedz

    Ja też walczyłem z alkoholem. Mi naprawdę pomogła psychoterapia. W Psychologgii spotkałem się z otwartością i wsparciem, na jakie nie liczyłem. Polecono mi spotkania z Dr Izabelą Zduńczyk-Bogiel i byłem niezwykle zadowolony, bo podczas terapii nie czułem się winny, jak ktoś z marginesu, dla kogo nie ma miejsca w społeczeństwie. Byłem w Psychologgii po prostu jak jedna z wielu osób, które pod drodze gdzieś straciły sens, cel i zatrzymałem się, jak wielu innych, żeby go odnaleźć. :)

  57. Terapeuta uzależnień - Paweł Baran 27 września, 2020 at 12:31 am - Odpowiedz

    Każdy ma swoją drogę dojścia do celu. Terapia uzależnienia jest jak wyjście w góry. Świadome i odpowiednio zaplanowane, poparte pomocą przewodnika, zwiększa szansę powodzenia czyli dojścia na szczyt. Bez względu na to, czy to alkoholizm, narkomania czy inne uzależnienia, warto podjąć pracę nad sobą. Powodzenia zatem!