Niedziela bez Wilka: wolny człowiek, Krysia
Cześć jestem Krysia i jestem wolnym człowiekiem!
Jestem wolna od diet, kalorii, liczenia makroskładników, zakatowywania swego ciała przez treningi, kompulsji, obsesyjnego myślenia o jedzeniu, bezmyślnego porównywania się do innych, nienawiści do siebie.
Nie udałoby mi się to, gdyby nie Ty-Aniu. Te 6 tygodni współpracy spowodowało większą metamorfozę i rewolucję niż jakakolwiek inna dieta, wizyta u psychologa, rady rodziny, przyjaciół, znajomych, jutuberów, celebrytów a nawet większą niż przeprowadza Magdy Gessler w restauracjach :D.
Słuchając się Twoich wytycznych, zaczęłam słuchać swojego organizmu, a ten z dnia na dzień zaufał mi na nowo. Jak się okazało – nie jestem beznadziejnym przypadkiem – co już uważałam za pewnik po tylu latach poszukiwań idealnej diety i planu treningowego. Co więcej – mogę jeść to co lubię i to na co mam ochotę. Zjeść – i nie myśleć o tym więcej, cieszyć się z posiłku, towarzystwa, otoczenia i nie skupiać się, ile czasu powinnam poświęcić na trening i ile powinnam się przegłodzić w zamian.
Niejednokrotnie dostałam realne potwierdzenie tego co przekazywałaś mi Aniu w trakcie mentoringu – ludzie, którzy jedzą normalnie nie są grubi. Tak jak mówiłaś – właśnie dlatego że tak jedzą, a nie „pomimo”. I wręcz przeciwnie – wg moich obserwacji im mniej ktoś je w ciągu dnia, tym gorzej wygląda, bo prędzej czy później te kalorie organizm dostarczy – najczęściej w postaci dużej ilości przetworzonych przekąsek, słodyczy itp.
W trakcie naszego mentoringu zjadłam drożdżówkę albo naleśniki i nie było napadu. A masło orzechowe jest teraz dodatkiem do owsianki a nie posiłkiem samym w sobie wyjadanym łyżką w nocy prosto ze słoika. Dla mnie to teraz zwyczajne jedzenie. Pomimo otaczającej mnie ogromnej ilości osób odchudzających się – nie wzoruję się na innych. Nie chcę wrócić do tego co trwało latami.
Metamorfoza zaszła jeszcze w innym aspekcie, którego w ogóle nie przewidywałam. Zawsze- pomimo zaburzeń odżywiania uważałam się za osobę otwartą, aktywną. Jednak w trakcie mentoringu zaczęłam wracać do swoich pasji sprzed paru lat – kupiłam nową gitarę, znowu zaczęłam żeglować.
Nie wiem, czy wyniknęło to z większej ilości czasu, pieniędzy, ale wyszło to zupełnie naturalnie. A wydawałoby się, że to nowym hobby powinnam leczyć zaburzenia, tak jak mi zawsze mówiono. A tu jest odwrotnie!
Dawno nie czułam tyle energii w sobie i chęci do działania! Teraz już jestem nie do zatrzymania! Jeżeli ktokolwiek zastanawia się czy taki mentoring może pomóc, nawet przypadkom „beznadziejnym” – to tak! I ja jestem tego najlepszym przykładem. Jest to najlepsza inwestycja a zarazem prezent dla swojego ciała i ducha. Z miłości do siebie!
Aniu, jesteś cudowna! Dzięki Tobie wróciłam do swojego prawdziwego ja.
Działaj dalej,bo to co robisz ma naprawdę ogromny sens i potrafi zmienić niejedno życie!
Ex-Wilczek Krysia
PS. Mimo, że nie startowałam z dużą nadwyżką, waga powolutku spada – chociaż nie ważę się, widzę to w lustrze. Proces jest powolny, ale nie czuję na sobie presji – wiem, że jestem na dobrej drodze.
PS2. A tyle energii na treningach to dawno nie miałam!
Ja także dzięki ani przejrzałam na oczy. Kiedyś takie normalne życie jak teraz wydawało się niemożliwym do zrealizowania marzeniem, a teraz piękną codziennością – tym bardziej cieszącą, że człowiek ma siłę i energię, by pracować, żyć, napawać się słońcem, pięknymi chwilami, pysznym jedzeniem, podróżami itp. :) Czasem warto zaryzykować.
A ja przez ostatnie pół roku walczyłam ze sobą. Byłam
Ciagle na dietach typu 1600kcal, jednak udało mi się nie przytyć z powrotem. Napady były, ale utrzymałam wagę mniej więcej na stałym poziomie. Próbowałam jeść czasami 2000-2100 kcal i nadal miałam apetyt, ciagle było mi mało. Nie rozumiałam siebie i stwierdziłam, ze Ania nie ma racji, bo na mnie to nie działa o czym pisze. Niedawno wykupiłam internetowa diete, która ludzie sobie bardzo chwala i okazało się, ze przy moim trybie życia mogę zjeść nawet 2400kcal. I będę chudnąc. Jadłam ok 2200-2400 kcal i chudłam wg tej diety. Zobaczyłam jakie mogę jeść porcje jak normalna zdrowa osoba pracująca fizycznie. I
Czuje się wspaniale, przestałam kłócić się z chłopakiem, jestem szczęśliwsza, spokojniejsza, bardziej uśmiechnięta i waga powolutku spada, a ja chodzę najedzona. Teraz próbuje wprowadzić jedzenie intuicyjne na tej zasadzie, bo nie chce być niewolnikiem diet. To wszystko o czym
Ania pisze jest prawda. Przestałam mieć zachcianki na kupne
Słodycze, fast foody i chipsy. Jem czasem tylko czekoladę 70%, Miod albo owoce. Przestałam się obsesyjne ważyć, bo teraz waga czy szczuplejsza sylwetka to skutek uboczny normalnego, zdrowego jedzenia. Najważniejsze, ze jestem szczęśliwa.
hej, mogłabyś powiedzieć o jaką dietę chodziło? nie potrafię jeszcze jeść intuicyjnie. szukam dobrego rozwiązania.
Mianem dygresji – ale bym obejrzała takie „Wilcze rewolucje”, gdzie Ania właśnie zmienia życie osoby z ED :D