Niedziela bez wilka: gra w kosza Kamy

Cześć Aniu,

Zaczęło się standardowo, czytasz takich historii tysiące. Chciałam być idealna i stałam się „idealna”, z idealną wagą oczywiście, bo dla mnie nie było rzeczy niemożliwych. Zawsze w życiu miałam to co chciałam i zawsze osiągałam to uporem i ciężką pracą.

Niestety potem poszłam do szkoły Wojskowej, w której zabrali mi moje „idealne” jedzenie. W zamian serwowali na śniadanie, obiad i kolację 100% tłuszczu we wszystkim. Nawet do tłuszczu dodawali tłuszcz, żeby przypadkiem nie było go za mało. Przestałam jeść, oczywiście w obawie o powrót zgubionych w  kilka miesięcy wcześniej kilogramów. Na własne życzenie, mój upór doprowadził mnie do największej klęski, jaką poniosłam.

Dałam się wplątać w pułapkę, w błędne koło głodówek, kompulsów, wyrzutów sumienia, które z czasem z godzin tabat, biegania i innych sportów przerodziły się w klęczenie nad muszlą klozetową. Czyli klasyka. Historia rodem z Twoich artykułów.

Mój błąd zrozumiałam dopiero, gdy kontuzje przemęczeniowe zaczęły się pogłębiać. Z bólu musiałam przestać robić to, co kocham najbardziej, czyli grać w kosza. Wtedy świat się zatrzymał i zrozumiałam, że tak dłużej nie dam rady. Zaczęłam pracować nad sobą z całych sił. Były upadki i wzloty – minęły miesiące.
Ale w końcu  jestem tu, po drugiej stronie i dzisiaj jestem już pewna.

Wróciłam właśnie z treningu, siedzę i myślę… i do mnie dotarło, że to koniec! Że już nigdy nie pozwolę, żeby jedzenie przejęło kontrolę nad moim życiem.
Ale ten stan zawdzięczam nie sobie, nie godzinom poświęconym na analizowanie Twojego bloga, tylko Tobie Aniu. Gdybym Cię nie „spotkała’ na swojej drodze, pewnie teraz obżerałabym się szarlotką, którą dzisiaj upiekłam. Jutro rano nie byłoby nawet okruszka.

Uratowałaś moje zdrowie fizyczne i psychiczne. Dzięki Tobie skończyłam szkołę i z dumą, już prawie w pełnym zdrowiu, noszę na mundurze gwiazdki oficerskie. Ale przede wszystkim mogę robić dalej to, co kocham – biegać po boisku.

Bawiłam się w Twoją noworoczną zabawę. Wiesz co najlepszego dał mi 2020 rok? Właśnie Ciebie. Tyle mogę napisać, bo nie wiem czy cokolwiek jest w stanie wyrazić moją wdzięczność do tego co robisz.
Dziękuję z całego serca.

Kama

*

Jeżeli potrzebujesz pomocy w wyjściu z zaburzeń odżywiania, zgłoś się do mnie na mentoring. Serdecznie zapraszam!

Published On: 24 stycznia, 2021Kategorie: ŚwiadectwaTagi:
ania gruszczynska wilczoglodna mentoring banner

Zobacz program, który pomoże Ci odzyskać kontrolę nad jedzeniem

Ze swoimi zaburzeniami byłaś już nawet u wróżki?
 Zobacz program, który w końcu Ci pomoże! 
Odzyskaj 100% kontroli nad jedzeniem, swoim ciałem, zdrowiem, czasem i życiem.

Jeden Komentarz

  1. Billie Żółw 27 stycznia, 2021 at 3:04 pm - Odpowiedz

    Również dołączam się do twierdzeń autorki co do bloga i jego twórczyni:) Życzę wiele zdrowia i siły na ten rok! Ściskam mocno:)