Płacz

Istnieje anegdota z życia Sydneya Banksa, spawacza, który doznał spontanicznego olśnienia i zmienił się w znanego na całym świecie mówcę i nauczyciela (żeby mieć szerszy kontekst przeczytaj ten post), która idzie mniej więcej tak:

Po jednym z wykładów Syda, podszedł do niego pewien psycholog i powiedziała tak:

– To wszystko bardzo piękne, czego uczysz, ale co w takim razie zrobić ze złością? Chcesz mi powiedzieć, że mam przejść nad tym uczuciem do porządku dziennego? Czyż nie podlegnie ono wtedy sublimacji i nie znajdzie ujścia gdzie indziej?

Syd nie zrozumiał pytania, więc jeden z jego przyjaciół pośpieszył z pomocą:

– On chyba pyta o to, jaka jest prawidłowa reakcja na złość.

Syd dalej nie rozumiał i cierpliwie czekał, aż panowie dojdą do zgody jak prawidłowo sformułować pytanie. W końcu po kilku kolejnych próbach, psycholog stracił cierpliwość i zdesperowany zawołał:

– Do jasnej cholery, czy ty nigdy nie bywasz zły???

– Oczywiście, że bywam – odpowiedział Syd

– No widzisz! I co wtedy z tym robisz?

Syd wyglądał teraz na totalnie zbitego z tropu.

– A dlaczego niby miałbym coś z tym robić?

Pomyślmy nad tym przez chwilę; a co, jeżeli jest ok być złym, smutnym czy zniechęconym? Co, jeśli można tak po prostu mieć parszywy humor czy złamane serce i nie trzeba nic z tym robić? Ani zajadać, ani zapijać, ani zmieniać na coś pozytywnego lub nazywać to „okazją do rozwoju”?

Co, jeżeli można po prostu czuć się źle i rację ma Demi Lovato śpiewająca w popularnej w radiu piosence „It’s ok, not to be ok”?

Rozumiałyśmy to kiedyś, dawno temu, kiedy byłyśmy małe: stłuczone kolano czy kłótnia z bratem wiązały się z płaczem, aż do wysmarkania wszystkich łez. A potem znowu było ok. Kolano się goiło, a brat na powrót stawał się kompanem do zabawy.

Tona czekolady czy palona drżącymi rękami fajka, po to by poczuć się lepiej, nie przyszły nam do głowy jako „rozwiązanie problemu”. Nie wpadło nam też, żeby natychmiast pomyśleć pozytywnie i zamienić cała sytuację na „ważną życiową lekcję”.

Po prostu płakałyśmy i już.

Jeżeli pytasz mnie więc, co zrobić, żeby poczuć się lepiej, to właśnie to Ci polecę. Po pierwsze: nic, po drugie – jeżeli musisz – popłacz sobie. W końcu to właśnie jest jedynym naturalnym sposobem na „rozładowanie emocji”. Wymyśliła go sama Matka Natura i dała ludziom, przewidująca chyba, że przy tak bogatym życiu emocjonalnym, będzie nam on potrzebny. Po co więc szukać daleko? Po co to wszystkie sposoby, które często robią więcej złego niż dobrego, skoro ten jeden jedyny, najwspanialszy jest w nas?

Tak jak zresztą wszystko, czego potrzeba, by dobrze żyć.

A więc idąc za Sydem i śpiewającą Demi (swoją drogą fajnie, że i mistyk, i gwiazda muzyki pop, dochodzą do tych samych wniosków), pozwólmy sobie po prostu czuć się źle. Nie nurzajmy się w tym celowo i nie użalajmy nad sobą lecz czujmy to, co jest tu i teraz przed nami. A potem dajmy temu odejść, bez oceny i strachu.

Published On: 23 października, 2020Kategorie: Psychologiczna rozkminka, 3 Principles / 3 ZasadyTagi:
ania gruszczynska wilczoglodna mentoring banner

Zobacz program, który pomoże Ci odzyskać kontrolę nad jedzeniem

Ze swoimi zaburzeniami byłaś już nawet u wróżki?
 Zobacz program, który w końcu Ci pomoże! 
Odzyskaj 100% kontroli nad jedzeniem, swoim ciałem, zdrowiem, czasem i życiem.

5 komentarzy

  1. Anna 23 października, 2020 at 12:58 pm - Odpowiedz

    Brzmi przekonywująco! Ja uważam jednak, że ciężko pozwolić sobie na taki stan i płacz nie zanurzając się w tym celowo i nie użalając nad sobą… Pozwalając sobie na przeżycie bolesnych spraw zaczynamy przecież drążyć temat, nieustannie myśleć i grozi to wkręceniem sobie doła i pętli, z której ciężko wyjść… no chyba, że nie jestem na takim poziomie zrozumienia tego….

    • Yoyo 23 października, 2020 at 11:03 pm - Odpowiedz

      To przestań „uważać”.
      Uważać to możesz, że obrazy Beksińskiego są brzydkie, a Dawid Podsiadło to wyjec. Krótko mówiąc opinie twórz sobie o rzeczach faktycznie nieobiektywnych.
      A nie rozstrząsanie czy reakcja organizmu jest prawidlowa czy nie, skąd się wzięła itd. Mam na myśli właśnie płacz. Gdy Ci się chce siku to tez tak rozmyślasz?
      Przeczytaj: „pozwalając sobie na przeżycie…”.
      Aha, pozwalać sobie? A ktoś broni? Zmień podejście.
      Przeżycie. Właśnie. Przeżyjesz wszystko poza…własna śmiercią. Poza faktycznym zawałem organu, wylewem, co chcesz.
      Bolesne sprawy bolą jak boli złamana ręka a jakoś nigdy byś nie pomyślała, że złamana ręka chociaż przeszkadza i ból (notabene normalna sprawa żywego organizmu) jest okropny – nie pomyślałabyś że to powód do dołka i rezygnowania z życia.
      To się nie wyklucza? Niby czujesz ból i smutek czyli czujesz ŻYCIE a jednocześnie wchodzisz w „dół” i pętle? No to nie żyjesz. Bo nie chcesz.
      Nie przezywaj uczuć tylko życie. Tak po prostu: bo celem życia JEST przeżycie.
      Trzymaj się. Wszyscy się trzymajcie. Mamy trudne czasy.

      • Katarzyna 24 października, 2020 at 1:34 pm - Odpowiedz

        Dobre podejście, mocne i prawdziwe.

  2. Barbara 24 października, 2020 at 7:47 am - Odpowiedz

    A ja się zgodzę w 100% z tym wpisem. Aniu znowu w sedno! Np. taka ja, miałam ciężki tydzień i do tego piątek w pracy mega przerażający. Kiedyś pewnie siedziała bym już i jadła a później wymiotowała jak to bulimia. A teraz co? Zrozumiałam swoje emocje i to że każda z nich jest okej. Daje sobie je przeżyć i po prostu przechodzą. Także kobietki – wszystko się da zrobić. :)

  3. Anna 24 października, 2020 at 10:11 am - Odpowiedz

    Dziękuję za odpowiedź. „Pozwólmy sobie po prostu czuć się źle” to cytat Ani z tego tekstu i do niego się odniosłam. Reakcja organizmu czyli płacz dniami i nocami bo to sposób na odreagowanie to trudna sprawa. Z choroby i bólu fizycznego też mozna mieć doła. Z krótkotrwałym bólem łatwo sobie poradzić, tu faktycznie można mieć podejście przyszło, poszło, było i minęło. Gdy ból trwa długo zarówno ten psychiczny, jak i fizyczny, tworzy pętlę.
    Moje pytanie dotyczyło tego jak przerwać pętlę i jak nie myśleć o tym.