Teoria nastrojów

Ten post miał się nazywać „jak sobie ufać” i de facto będzie właśnie o tym. Stwierdziłam jednak, że tytuł ten mógłby być bardzo mylący, bo większość ludzi odebrałaby go jako tekst o relacji ze sobą. A on jest trochę o czymś innym; o tym jak sobie zaufać, że to co robimy, mówimy a nawet myślimy jest „wysokiej jakości” i jeżeli otworzymy buzię, czy wprowadzimy nasz pomysł w czyn, nie będziemy musieli tego odkręcać i nikogo przepraszać.

Ta jakość związana jest mocno z tym, w jakim nastroju aktualnie jesteśmy.

Na początek trochę teorii: Nastrój każdego człowieka faluje przez cały dzień, każdego dnia. Raz jest wysoki, raz taki sobie, potem znowu pnie się w górę, a następnie spada. Dzieje się tak u każdego, od kołyski aż po grób. Nie ma osoby, u której nastrój pozostawałby stały i niezmienny, aczkolwiek sinusoida tych wahań to rzecz bardzo indywidualna. U niektórych jest ona łagodna, a u innych przypomina wykres giełdy w kryzysie.

Nawet ludzie najbardziej pozytywni mają swoje dołki, a ci w ciężkiej depresji doświadczają zwyżek nastroju. Jednak i jedni i drudzy mają tendencje do ignorowania tego faktu i dlatego mają takie a nie inne doświadczenie życia. O tym opowiem więcej innym razem.

No dobrze, ale czym w ogóle jest ten tak zwany nastrój?

Jest to ogół myśli i emocji, które mamy w danym momencie. Jak już wiemy z tego bloga, myśli i emocje występują zawsze razem. Zawsze czujemy wyłącznie to, co myślimy, a nie tak zwaną rzeczywistość. Jeżeli myślimy coś smutnego – czujemy się smutni, jeżeli wesołego – jesteśmy weseli. Nie można myśleć smutnych rzeczy i być wesołym. Nastrój odpowiada więc 1 do 1 temu, co się dzieje w Twojej głowie.

Tak zbudowany jest nasz psychologiczny system. Jednak mało kto to rozumie. Próbujemy więc go naprawić, by pozostać wyłącznie w wysokich nastrojach. Dołki są dla nas niezrozumiałe i przez to niewygodne, a często przerażające. Jeżeli nie rozumiałabyś, na przykład, że ból fizyczny mówi Ci, że masz zabrać rękę z tego palnika, to też byłabyś nim przerażona, prawda?

Wszystko zmieni się, kiedy to zrozumiesz. Nie tylko przestaniesz się złościć na swoje nastroje, ale wykorzystasz je na swoją korzyść – jako termometr Twojego zdrowia psychicznego. Oczywiście nie znaczy to, że zdrowie psychiczne gdzieś znika. Ono zawsze tam jest, dla każdego, ale bywa przykryte naszym własnym myśleniem. Im czarniejsze i gęstsze to myślenie, tym mniej zdrowia psychicznego spod niego widać. Tak jak widać mniej słońca w bardzo pochmurny dzień.

A im mniejszy masz dostęp do swojej prawdziwej natury – spokoju, zadowolenia i miłości, tym mniej możesz sobie ufać. Tak jak nie ufasz niebu, że zaraz nie lunie, kiedy widzisz czarne chmury – tak samo nie ufasz swoim osądom, kiedy widzisz chmury myśli. Wiesz wtedy, że jeżeli w tym czarnym nastroju otworzysz dzioba, twój partner/rodzic/dziecko dostanie mentalną brudną ścierą w twarz. To co wypłynie z Twoich ust, nie będzie zbyt konstruktywne. Kiedy zaś zaczniesz myśleć o przyszłości, raczej wyjdzie ci, że wylądujesz pod mostem.

Podam Ci mały przykład ze swojego życia. Kiedy miałam Covid, czułam się paskudnie. Akurat wtedy wypadł mi call z moją mentorką, Lindą. Od progu zaczęłam jej marudzić, że wszystko jest nie tak, a ja chyba nigdy nie będę dobrym coachem.

Mądra Linda zatrzymała mnie w pół słowa: „Anna, ty jesteś po prostu chora i źle się czujesz. Nic więcej się nie dzieje.  Jesteś jak człowiek, który ma brudne ręce i brudzi wszystko, czego dotyka, a potem dziwi się, że wszystko jest czarne. W tym stanie zostaw swoje myślenie w spokoju! (Stay away from your thinking).”

Jakoś mnie to mocno trafiło – to była tak prosta i tak zdroworozsądkowa rada, a ja nigdy o tym w ten sposób nie pomyślałam! Teraz stosuje ją w życiu codziennie. Kiedy czuję się smutna, zła czy głodna(!), nie zabieram się za myślenie o tym, jak sobie radzę w pracy/związku i nie podejmuję życiowych decyzji.

Do tego szczerze ostrzegam partnera, że jestem w niskim nastroju i że ma wziąć na to poprawkę, jeżeli coś palnę. Jeżeli on naciska na jakąś „poważną rozmowę”, mówię mu: „Ok, ale pogadasz z moim niskim nastrojem, nie ze mną. Chcesz?”. On zazwyczaj nie chce, no chyba że sam jest w swoim „low mood” i odbiera te radę jako atak. Ale to dzieje się rzadko.

To jedna rada Lindy, zmieniła moje życie i uczyniła je o wiele łatwiejszym. Dlatego chcę się nią podzielić także z Tobą.

Bo czy to nie jest super rzecz, mieć taki system nawigacji i jeszcze zrozumieć, jak on działa? Dostajesz tutaj ode mnie instrukcję jego obsługi. Z nią, wykorzystasz go prawidłowo i nie zjedziesz w przepaść, bo nie wiedziałaś, że jak „coś” mówi w samochodzie „skręć w lewo”, to jest to GPS i trzeba go słuchać. Z nią nie spalisz sobie ręki na kuchence, bo nie wiedziałaś, że jak boli, to trzeba zabrać rękę, a nie trzymać ją jeszcze bardziej. Z nią nie pójdziesz kichać na innych, bo nie wiesz, że trzeba kichać w chusteczkę….

Jeżeli zrozumiesz korelację między nastrojem, a jakością twoich działań, twoje życie też stanie się o wiele łatwiejsze. Po prostu będziesz widziała kiedy sobie ufać, a kiedy nie i nie narobisz głupot.  

*

Jeżeli chcesz to zrozumieć głębiej i zacząć żyć z zupełnie innego poziomu, zapraszam na mój coaching. Jeżeli zaś chcesz naprawić relację z jedzeniem (i też prowadzić życie z innego poziomu), zapraszam na mentoring.

Po książki na ten temat, zapraszam na wydawnictwowilcza.pl

Published On: 2 sierpnia, 2022Kategorie: 3 Principles / 3 Zasady
ania gruszczynska wilczoglodna mentoring banner

Zobacz program, który pomoże Ci odzyskać kontrolę nad jedzeniem

Ze swoimi zaburzeniami byłaś już nawet u wróżki?
 Zobacz program, który w końcu Ci pomoże! 
Odzyskaj 100% kontroli nad jedzeniem, swoim ciałem, zdrowiem, czasem i życiem.

Jeden Komentarz

  1. Avatar
    Angelika 2 sierpnia, 2022 at 3:17 pm - Odpowiedz

    Aniu, to naprawdę świetne że poruszasz ostatnio tego typu tematy.
    Czasami mając zły nastrój, jestem na siebie zła że mam zły humor bo tak naprawdę nic negatywnego się nie dzieje i powinnam chodzić radosna, i te myśli zarzucające sobie jeszcze bardziej pogarszają mój nastrój. Lub stresująca sytuacja – stres dodatkowo potęgowany presją sama na siebie żeby wypaść idealnie – jeżeli dobrze rozumiem to o tego typu chmury myśli chodzi, które powinniśmy ignorować. Bez nich uczucie przechodzi dużo szybciej :)