Skąd pochodzi spokój umysłu i dlaczego nie z jogi?

Skąd pochodzi spokój i dlaczego nie z jogi.

Wczoraj podczas mojego mini szkolenia „Jak zaakceptować siebie”(wciąż można je kupić jako nagranie), padła bardzo ciekawa uwaga. Głos zabrała moja dawna podopieczna, której wiele lat temu pomogłam wyjść z zaburzeń odżywiania.

Ania, bo u mnie to jest tak: albo pracuję nad swoją duchowością i czuję większy spokój, ale wtedy zawalam codzienne życie, albo po prostu nie mam na to czasu. Wiem, że praktyka jogi lub medytacji przyniosłaby mi poczucie spokoju, ale nie robię tego, bo mam na głowie tak zwaną rzeczywistość.
Mówisz, że Ty nie korzystasz z technik, ale na początku z nich korzystałaś, by dojść do poziomu, na którym jesteś teraz. Co, jeżeli nie ma się na nie czasu?


Pozwól, że wykorzystam to pytanie, jako wyjście do rozważań na temat tego czym jest spokój i skąd pochodzi. Dla mnie wygląda to tak: spokój jest Twoją naturą, tak samo jak oddychanie czy temperatura ciała w okolicach 36.6. Nie musisz nic robić, żeby go osiągnąć. To tak jakbyś pytała mnie, co zrobić, by uspokoić oddech przyspieszony po bieganiu. Jakiej techniki w tym celu użyć? Pewnie zgodzisz się ze mną, że robienie czegokolwiek, przeszkodzi tylko naturalnemu procesowi regulacji tegoż oddechu.

Spokojny oddech to na pewno coś, co warto mieć. Cały trik polega jednak na tym, że… już go masz. To twoje „ustawienie domyślne”, do którego ciało wraca samo z siebie, jeżeli nie musi już biegać.
Spokój umysłu działa tak samo. Zostawiasz swoje pokręcone myśli, przestajesz za nimi biegać, a spokój pojawia się automatycznie. I to nie jest jakieś wielkie halo. Doświadczyłaś tego już miliony razy, możliwe, że nawet dzisiaj. Gdybyś nie była w stanie „puszczać bokiem” swoich myśli, robiłabyś wszystko co wpada Ci do głowy, a Twoje życie byłoby chaosem. Chociaż prawdę mówiąc, pewnie już by Cię nie było wśród żywych…

Kolejny przykład, to tak zwane normalne jedzenie. Czyż nie jest ono wpisane w system operacyjny każdego żywego organizmu? To jest coś, co każdy człowiek, kot czy skorupiak, potrafi robić od początku aż do końca swojego żywota. Dlaczego więc temat ten powoduje u nas takie problemy? Bo zaczynamy kombinować, mieszać i wymyślać. Zaczyny myśleć, że możemy wiedzieć lepiej niż Matka Natura.

A jak już namieszamy tak bardzo, że psychiatra wystawi nam diagnozę „zaburzenia odżywiania”, uciekamy się do kolejnych technik, które mają to wszystko naprawić; dieta od dietetyka, systemy żywienia, posiłki o określonych porach i w określonym składzie…

A przecież, żeby jeść normalnie trzeba zostawić ten cały temat w spokoju, przestać o tym myśleć, zdać się na mądrość ciała. Ciężko Ci uwierzyć? Wyobraź więc sobie, że tracisz pamięć i nie wiesz nic o jedzeniu, ani o tym że trzeba być szczupłym, ani że od 10 (lub 30) lat zmagasz się z bulimią czy innym cholerstwem. Jak długo zajmie ciału powrót do słuchania głodu i sytości oraz podążania za apetytem? To się stanie automatycznie, jeszcze tego samego dnia! Po prostu nie wpadnie Ci nawet do głowy, żeby to oceniać czy kwestionować. Tak jak nie kwestionujesz faktu, że musisz iść, za przeproszeniem, siku.

I znowu, tak samo jest z umysłem i jego spokojem.

A więc biorąc pod uwagę tę tezę, czy możesz powiedzieć, że spokój pochodzi z technik? Nie, na pewno nie można tak powiedzieć. To skąd takie wrażenie? Dlaczego cały świat ćwiczy jogę i twierdzi, że ona pomaga się na wyciszenie.

Dlatego, że podczas jogi (siłowni, spaceru, pieczeniu ciasta, zabawie z dziećmi, prowadzeniu samochodu, kąpieli w pianie itd.) zapominasz o swoim nawykowym myśleniu. Odkładasz je na półkę. Koncentrujesz się za to na asanach (pieczeniu, zabawie, jeździe) i na chwilę wychodzisz ze swoich mentalnych schematów. A kiedy to robisz, to co się dzieje? Chyba już znasz odpowiedź: umysł naturalnie wraca do spokoju. Ale że nie wiesz do końca jak to działa, mówisz To joga mnie uspokaja. To ona jest źródłem mojego spokoju. Potrzebuję tej techniki.

Gdyby jednak spokój płynął z jogi, to uspakajałaby ona każdego, zawsze i wszędzie. Jak duża dawka valium. A przecież tak nie jest. Nawet najbardziej zagorzały jogin ma czasami zły dzień na macie, a niektórych joga śmiertelnie nudzi (na przykład mnie).

A co z kwestią tego, ze jak się „uduchowiam”, to nie ogarniam życia? No cóż, życie i duchowość to jedno i to samo. To są synonimy. Tak jak życie i bicie serca. Jak serce przestaje bić, to umierasz. Jak duch (niematerialna siłą, która ożywia tę „kupkę mięsa”) opuszcza twoje ciało, też.
Tylko umysł może popaść w złudzenie, że są to rzeczy osobne. Tylko umysł może je rozdzielić i powiedzieć: życie sobie, a duchowość sobie. A to przecież nie są dwa pokoje, pomiędzy którymi musisz wybrać; albo tu, albo tu. To jest jeden pokój, jedna energia, jedna siła.

To, z czego jesteśmy zrobieni, jest zawsze na zawsze z nami. Nie możemy tego zostawić, nawet jakbyśmy chcieli. Spokój, zadowolenie, radość jest zawsze pod powierzchnią skłębionych myśli. Zawsze możesz zajrzeć poza kurtynę, nawet spiesząc się na kolejne spotkanie w pracy, pisząc opasłą magisterkę czy gotując obiad jedną ręką, a drugą lulając bobasa. 

*

Bardzo polecam Ci wyżej wspomniane szkolenie. Dowiesz się na nim jak zaakceptować siebie, w każdym aspekcie, co to w ogóle znaczy i jakie korzyści to przyniesie. Szkolenie kosztuje tylko 49 zł. Kup teraz.

Jeżeli zaś chcesz, żebym skutecznie pomogła Ci wyjść z problemów z jedzeniem, zapraszam na mentoring. Jeżeli masz jakiekolwiek inne sprawy, które wymagają posprzątania, zapraszam na coaching.

Published On: 4 listopada, 2022Kategorie: Bez kategorii
ania gruszczynska wilczoglodna mentoring banner

Zobacz program, który pomoże Ci odzyskać kontrolę nad jedzeniem

Ze swoimi zaburzeniami byłaś już nawet u wróżki?
 Zobacz program, który w końcu Ci pomoże! 
Odzyskaj 100% kontroli nad jedzeniem, swoim ciałem, zdrowiem, czasem i życiem.

4 komentarze

  1. Avatar
    Bbbnk 9 grudnia, 2022 at 6:13 am - Odpowiedz

    Teza, iż spokój jest dla nas naturalny, nie ma żadnych podstaw biologicznych. Gdyby naturalnym stanem człowieka był spokój, nie byłby zdolny on przetrwać. Nasze umysłu również nie są skonstruowane w sposób naturalnie dążący do równowagi.

    • Avatar
      Wilczo Glodna 11 grudnia, 2022 at 12:38 pm - Odpowiedz

      Ja nie mówię ani o umyśle, ani o biologii…

  2. Avatar
    Basia 11 grudnia, 2022 at 3:22 pm - Odpowiedz

    Aniu ale czy to nie jest tak, że pewne aktywności (np intensywny wysiłek) zmieniają nam „chemię” czy hormony i po prpstu łatwiej jest odciągnąć się od nawykowego myślenia (niszczącego) mając na podorędziu właśnie coś takiego jak joga czy bieganie? Chodzi mi o to że nawet jeżeli nie można powiedzieć że zawsze w 100% bieganie nam pomoże i zawsze zadziała tak samo, to jednak w praktyce okazuje się że jak zwał tak zwał, a pobiegać trzeba:) Rozumiem to co chcesz przekazać, ale sądzę że tak jak tajemnicą jest dlaczego jedni kupują akurat takie myśli czy nawyki i przekazy rodzinne, a inni nie, to tak samo jednym łatwiej się zresetować przez bieganie niż przez np czekanie aż spokój sam przyjdzie. DOdatkowo, co ważne dla mnie – tak, czas upływa i leczy rany, z czasem wszystko mija, ale to co pomiędzy może być różnej jakości. I jeżeli ktoś np ma czekać latami aż np przedłużająca się żałoba przeminie, to może jednak lepiej gdy coś robi, by sobie pomóc? No i to co napisał ktoś wyżej – to prawda, nie przetrwalibyśmy i raczej to nie spokój był siłą napędową naszego rozwoju (jako cywilizacji)

    • Avatar
      Wilczo Glodna 17 grudnia, 2022 at 12:46 pm - Odpowiedz

      Kochana, my tu rozmawiamy o formie, a ja mówię o tym co przed formą. Tak, możesz biegać, rozmawiać z przyjaciółmi, by przeżyć żałobę, uprawiać jogę, brać kąpiel itd. I to jest jak najbardziej ok. To podpowiada nasza mądrość. Ja nie sugeruję, żeby nie robić tych rzeczy i patrzeć w sufit. Jednakże spokój stamtąd nie pochodzi. On pochodzi z Ciebie.

      Co do sił napędowych cywilizacji, to znowu – mówimy o formie – ludzka ciekawość, potrzeba ulepszania itd. Ja się z tym jak najbardziej zgadzam. Ja jednak mówię o czymś, co formę poprzedza, o naszej prawdziwej, duchowej naturze. To tak jakby dyskutować, że naturą wody nie jest czystość, bo przecież istnieją wody zanieczyszczone.