Otyły sam sobie winien

Takie przekonania można nabrać patrząc na niektóre plakaty kampanii „Jedz ostrożnie”, które zawisły na ulicach polskich miast. Monstrualnych rozmiarów grubasy i hasła o żarciu, sugerują, że osoba otyła raczej ostrożnie nie je, a więc za swój stan może winić tylko siebie.
Czy na pewno?

Odkąd prowadzę Wilczo Głodną, czyli od ponad czterech lat, jestem w ciągłym dialogu z kobietami (mężczyznami oczywiście też, ale jest to mniejszość), które moją problemy z jedzeniem.
Zaczęłam dzielić się swoim doświadczeniem, z myślą o bulimiczkach – przecież sama nią byłam, ale szybko okazało się, że z tym co piszę, identyfikuje się o wiele szersza grupa osób.

Mamy więc tu i dziewczyny z anoreksją, sportoreksją, ortoreksją, anoreksją bulimiczną, uzależnieniem od przeżuwania, bingerki (moje słowo na kompulsywnie objadające się) i całą masą innych problemów.
W skrócie; są tutaj dietetyczne recydywistki, ofiary przekonania, że głowa może zarządzać potrzebami ciała. Nie, nie może.

I co? Ano spora część z tych osób ma z tego powodu nadwagę lub przekroczyła już próg otyłości. Jeżeli całe życie kombinujesz z jedzeniem, to masz dużą szansę, że takie będą tego konsekwencje.

I teraz uwaga; osoba otyła nie jest otyła dlatego, że jest głupia, leniwa, nieodpowiedzialna lub ma słabą wolę. Absolutnie nie! Z tego co widzę, to często właśnie ważące najwięcej mają wolę najsilniejszą; potrafią głodzić się miesiącami i zrzucić po 30 kg na raz, tylko po to, by doświadczyć gigantycznego efektu jojo, który po takiej głodówce jest nieunikniony.

No to dlaczego tak się dzieje? Dlaczego otyły jest otyły?
Z moich obserwacji wynika, że z kilku powodów:

Ofiary nawyków

Zaczyna się zazwyczaj od przekarmiających rodziców i babć lub po prostu od braku dobrych nawyków żywieniowych w domu.
Problem często też przechodzi z pokolenia na pokolenie, co można łatwo zauważyć obserwując dzieci „dużych” rodziców. Pamiętam jak do restauracji, w której pracowałam przed laty, przyszła bardzo otyła para z około dwuletnim dzieckiem. I oni temu dziecku zamówili frytki i colę.
Co chwila, któryś z moich kolegów podchodził do mojego baru i pytał „Tyyy, widziałaś stolik numer 5? Masakra, nie?”. Dla wszystkich w koło było jasne, że ta mała także, już niedługo, będzie miała problem.

Czy ci rodzice robili to świadomie? Nie, oni żyli w przeświadczeniu, że to co robią jest ok. Sami pewnie byli karmieni podobnie i nigdy nie połączyli oczywistych faktów.
Jeżeli Cię to oburza, pomyśl ile lat zajęło Ci by zrozumieć, że rzucasz się na jedzenie dlatego że się głodzisz. Przez ile lat byłaś przekonana, że jesteś chora psychicznie, a nawet brałaś na to leki!
Czasami najprostsze prawdy, najciężej jest dostrzec.

Czasami zaczyna się też trochę inaczej. Miałam kiedyś podopieczną, której mama wynagradzała brak ojca, zasypując ją słodyczami, albo inną, nad którą litowano się z powodu jej niepełnosprawności, a litość ta objawiała się pozwalaniem na wszystko, w tym na każde jedzenie. Różne są ludzkie historie, ale wszystko zaczyna się zazwyczaj od dobrych chęci. A że dobrymi chęciami piekło wybrukowane, to już inna sprawa.

Ofiary przemysłu spożywczego

Widziałaś na pewno nie raz w telewizji reklamę kremu czekoladowego, który polecany jest dla aktywnych dzieciaków, po to by mogły się dobrze uczyć i biegać za piłką, lub słodkiego jogurtu jako podstawę do budowy silnych kości.
Tutaj akurat nie trudno wykryć fałsz, ale co z resztą produktów, za które dałybyśmy sobie rękę uciąć, że są zdrowe? Prawda jest niestety brutalna; dzisiejsze jedzenie tworzy się po to, aby… przyniosło zysk producentowi. Na pewno czytałaś już o tym niejednokrotnie, albo widziałaś jakiś film dokumentalny. Cel jest prosty – uzależnić konsumenta od danego produktu i sprawić, aby ciągle przychodził po więcej.
Uzależniamy się więc grzecznie i patrzymy jak nasze pupy rosną od pustych kalorii. Dlaczego się tak dzieje? Pisałam dokładnie tu.

Może myślisz, że demonizuję, ale pomyśl tylko – jeżeli czytasz te słowa, to znaczy, że masz już pewną świadomość w temacie jedzenia. Większość ludzi jednak jej nie ma. Nie wierzysz? Popytaj swoich nie-fit znajomych lub ludzi na ulicy. To oni padają ofiarą tego szwindlu. Widzą reklamę jakiegoś „ulepka”, że to zdrowe i dobre dla dzieci i idą w to jak w dym. I znowu; nie ma co oceniać, trzeba edukować.

 

Ofiary norm społecznych

No dobrze, to mamy takie utuczone miłością czy ignorancją dziecko i co potem? Ano dziecko idzie do szkoły i zderza się z rzeczywistością, w której nie ma miejsca na „tłuściocha”. Szykany, przemoc, wyzwiska to codzienność takich osób. Ja osobiście nigdy tego nie przeżyłam, ale czytałam wasze listy – zawsze ten sam cichy dramat. Można powiedzieć, że dzieci są okrutne i nic się na to nie poradzi, ale co jeżeli cały świat jest przeciwko tobie, wraz z dorosłymi? Bardzo dobrze opisuje to w swojej książce „Śmierć Grubej Berty” Agnieszka Czerwińska.

Pomyśl teraz szczerze, jak Ty podchodziłaś do takich osób w podstawówce czy liceum? Jak podchodzisz teraz, kiedy widzisz kogoś takiego na ulicy? Całkiem możliwe, że mimowolnie oceniasz tę osobę.
Albo jesteś z tej drugiej strony? Sama nosisz duży rozmiar i widzisz te uśmieszki, kiedy wykładasz towar na kasie w sklepie, lub kiedy w gorący dzień jesz sobie – o boże kochany – loda. Taka gruba, a jeszcze żre.
Żyj a nie żryj, mówi plakat.

Podsumowując; twoje ciało ma mieścić się w akceptowane społecznie normy, a jak się nie mieści, masz przejebane.

Zaczynają się więc rozpaczliwe próby zmiany swojego wyglądu. I tutaj wpadamy na kolejną ścianę.

 

Ofiary przemysłu dietetycznego

Pierwsze pytanie brzmi: Co robić, aby stracić zbędne kilogramy?
Odpowiedź jaką słyszymy jest prosta: No jak to co? Przejść na dietę!
Pomogą w tym usłużnie media, które prześcigają się w nowinkach o wspaniałych, lecz niemożliwych do wykonania sposobach na schudnięcie.
No ale jak to? Ja nie dam rady żyć pół roku na kapuście? Ja nie dam rady jeść tylko twarogu? Ja nie wytrzymam na głodówce 1000 kcal? No pewnie, że dam radę i wytrzymam!

I tutaj schodzimy do kolejnego kręgu piekieł. Zamiast współpracować z własnym ciałem, próbujemy z nim walczyć, co jak już pewnie wiesz, po lekturze tego bloga – nigdy się nie uda.
Uwaga, powtarzam: WALKA Z WŁASNYM CIAŁEM JEST SKAZANA NA PORAŻKĘ. ZAWSZE.
Restrykcyjna dieta JEST właśnie taką walką.

Nie pomagają w tym często tak zwani specjaliści, którzy wyślą naszego grubasa na dietę 1200 kcal, w porywach do 1400 kcal.
Słyszałam takie historie już sto razy – na oddziale chorób metabolicznych NFZ serwuje się pacjentom z III stopniem otyłości właśnie taki jadłospis!

Co ciekawe ostatnio dyskutowaliśmy o tym na Wilczym Stadzie i wiele osób twierdziło, że to dobrze, bo te osoby muszą schudnąć jak najszybciej. To kwestia życia i śmierci.
Czyli co? Ta sama głodówka co doprowadziła Cię do jojo i ED, osobę otyłą odchudzi? W tym przypadku to magicznie zadziała? No ciekawe.
Pół biedy, jeżeli taki pogląd pokutuje u osób postronnych, ale niestety często lekarz zapisujący taką „kurację” także jest święcie o tym przekonany! Gdyby nie był, to by nie zapisał.

A potem wraca taka kobieta na kontrolę jeszcze grubsza i płacze, że ona naprawdę się tego trzyma i naprawdę nie podjada, ale nic nie chudnie (daaa, spowolniony metabolizm), a lekarz i pielęgniarka patrzą na nią jak na wstrętnego kłamczucha.
To akurat autentyczna historia mojej podopiecznej, która dopiero gdy zaczęła jeść normalnie, schudła.

Ofiary chorób

Ostatnim kręgiem naszego piekła jest choroba. Wieloletnia nadwaga i walka z nią doprowadziły człowieka do problemów z insuliną (w tym cukrzycy), hormonalnych, z krążeniem, ze stawami i Bóg wie czym jeszcze.
To tylko szczelniej zamyka go w błędnym kole, w którym i tak już tkwi. No bo jak tu „iść się poruszać”, skoro siadają kolana, albo „jeść intuicyjnie” skoro po większości produktów skacze cukier i senność zwala z nóg? Totalna bezradność i niemoc.
Niestety to smutna rzeczywistość wielu z nas.

Jak widzisz, otyłość to nie jest taka czarno- biała sprawa, gdzie mamy winnego i proste rozwiązanie typu „jedz ostrożnie”.
Osoba otyła została oszukana na wielu polach, a na koniec pozostawiona sama sobie. I kiedy już myśli, że to dobrze, i niech się wszyscy od niej odczepią, wtedy wpada na kolejny mur niezrozumienia, tym razem przystrojony pięknym plakatem.

A jeżeli zapytasz mnie czy otyłość to zaburzeni odżywiania, odpowiem z całą mocą, że tak. Przecież efekt jaki widzimy powstał właśnie przez zaburzone odżywianie, czyli takie którego nie wymyśliła dla nas Matka Natura.

*

Dużo napisałam tu o byciu ofiarą, ale trzeba pamiętać także o jednym; otyłość nigdy nie jest wyborem, ale wyjście z otyłości już tak. Każdy może go dokonać i przestać być ofiarą.

Dobra wiadomość jest taka, że Twoje ciało Ci w tym pomoże. Ono od dawna tylko czeka na to, byś pozwoliła mu się doprowadzić do prawidłowej, genetycznie zapisanej wagi. Ono nie ma żadnego interesu w tym, by być ważyć za dużo. No bo po co?
Problem zawsze tkwił w tym, że to co robiłaś do tej pory, zmuszało je do bycia właśnie takim.

Jeżeli chcesz zrobić w końcu coś innego, pozwól, że Ci pomogę. Zajrzyj do książki Wilczo Głodna lub Super Laska, przyjdź do mnie na kurs, mentoring lub po prostu czytaj tego bloga. Wszystko co piszę, powstaje właśnie z myślą o dietetycznych recydywistkach, którą ja sama też byłam przez długie lata.

A jaka jest Twoja opinia na ten temat?

Ps. I żeby nie było, że potępiam w czambuł całą kampanię, której to twórcy mieli zapewne… dobre chęci. Czuję jednak, że muszę wziąć w obronę te Wilczyce, którym takie podejście do tematu wyrządzi więcej krzywdy niż pożytku.

Published On: 18 stycznia, 2019Kategorie: Psychologiczna rozkminkaTagi: , , ,
ania gruszczynska wilczoglodna mentoring banner

Zobacz program, który pomoże Ci odzyskać kontrolę nad jedzeniem

Ze swoimi zaburzeniami byłaś już nawet u wróżki?
 Zobacz program, który w końcu Ci pomoże! 
Odzyskaj 100% kontroli nad jedzeniem, swoim ciałem, zdrowiem, czasem i życiem.

31 komentarzy

  1. Anianowa 18 stycznia, 2019 at 9:17 pm - Odpowiedz

    Hej, zgadzam się z Twoim tekstem Aniu, chyba w ogromnych emocjach go pisałaś.
    Ja z kolei melduję, że od kilku tygodni jem sporo – średnio ok 2000 kcal na legalu :) dużo zdrowego, staram się ruszać i czuję się bardzo dobrze. Mam siłę na wszystko, mam energię na sport, na uczenie się, na życie.
    Aniu, jak długo już jesteś na diecie wegańskiej? Wykluczałaś produkty zwierzęce stopniowo? Jak to dokładnie było?

    • Wilczo Glodna 18 stycznia, 2019 at 9:34 pm - Odpowiedz

      Gratuluję.
      Co do weganizmu to był po prostu pstryk w mojej głowie. Niczego nie wykluczałam, to się samo wykluczyło z mojego poglądu.
      Co do emocji, to wręcz przeciwnie. Myślałam o tym kilka dni, a potem sobie na spokojnie napisałam. A dlaczego? Błędy są? :O Mogą być :P

      • Anianowa 18 stycznia, 2019 at 10:25 pm - Odpowiedz

        Nie, nie ma żadnych błędów wszystko ok 

        • Anianowa 18 stycznia, 2019 at 10:25 pm - Odpowiedz

          : )
          Ciekawi mnie Twoja droga do weganizmu, może jakiś post lub film na ten temat?

          • Wilczo Glodna 19 stycznia, 2019 at 11:12 am

            Był filmik kiedyś :) W sensie dalej tam jest :D

      • Anianowa 19 stycznia, 2019 at 1:04 pm - Odpowiedz

        Wiem Aniu o jaki filmiku mówisz, o tym dlaczego weganizm, jak wspominasz o książce Tolle i mówisz o piesku Twoich teściów :)
        Ale mi chodziło o taką szerszą opowieść, jak to z Tobą było. Jak sobie radzisz na co dzień z unikaniem produktów odzwierzęcych, np poza domem?
        Czy przekłada się to też na Twoją pielęgnację?
        Jakich kosmetyków używasz?
        Co sądzisz o tym co się dzieje na niektórych grupach wegańskich?
        Ludzie, czasami za bardzo się zafiksowują na samej idei mam wrażenie.

        • Wilczo Glodna 19 stycznia, 2019 at 4:37 pm - Odpowiedz

          Ale to jest tyle :) Jestem zupełnie szczera :)
          Co do produktów to jakoś nie czuję, żeby sobie musiała z tym radzić. Zawsze można coś wybrać co nie ma w sobie nabiału czy jajek. To nie jest jakieś trudne. Co do kosmetyków, to też specjalnie się tym nie przejmuję.
          Co do grup wegańskich, to też tam nie zaglądam, bo nie mam po co.
          Jak widzisz, ja nie buduję swojej tożsamości na fakcie niejedzenia mięsa itd. Po prostu nie myślę o tym za bardzo. Tak jak nie myślę o np paleniu papierosów. Po prostu nie robię tego i już.
          Cóż, mój weganizm jest mało medialny :D

          • Anianowa 19 stycznia, 2019 at 5:47 pm

            rozumiem widzę że masz mega zdrowe podejście do tematu : )
            Super : )
            A zdrowie? poprawiło się? jakieś zmiany w samopoczuciu? Itp? Bo to też jest bardzo ciekawe, czyli normalnie jesz to, na co masz ochotę ?

  2. sok z czystka 18 stycznia, 2019 at 9:19 pm - Odpowiedz

    To jest chyba pierwszy post, z którym zgadzam się w 100%. Bardzo potrzebny post, Aniu. Też byłam w szoku, gdy zobaczyłam te reklamy. co prawda nadwagi raczej nie mam (środek BMI), ale kiedyś miałam, ba, byłam nawet otyła (bed).
    Przykro się robi, widząc takie kampanie. Dziękuję, że poruszyłaś ten wątek. W duszy pamiętam bycie grubasem i wiem, jak czują się osoby otyłe, dlatego jestem bardzo wyrozumiała, taktowna i staram się nie oceniać i nie potępiać takich ludzi.
    Trzymam kciuki za wszystkie Wilczki. :)

  3. sok z czystka 18 stycznia, 2019 at 9:20 pm - Odpowiedz

    To jest chyba pierwszy post, z którym zgadzam się w 100%. Bardzo potrzebny post, Aniu. Też byłam w szoku, gdy zobaczyłam te reklamy. co prawda nadwagi raczej nie mam (środek BMI), ale kiedyś miałam, ba, byłam nawet otyła (bed).
    Przykro się robi, widząc takie kampanie. Dziękuję, że poruszyłaś ten wątek. W duszy pamiętam bycie grubasem i wiem, jak czują się osoby otyłe, dlatego jestem bardzo wyrozumiała, taktowna i staram się nie oceniać i nie potępiać takich ludzi.
    Trzymam kciuki za wszystkie Wilczki. :)

    • Wilczo Glodna 18 stycznia, 2019 at 9:35 pm - Odpowiedz

      Dziękuję i ściskam <3

  4. Agata 18 stycznia, 2019 at 10:18 pm - Odpowiedz

    Jestem otyła. Kampania mnie rusza średnio, chociaż hasło Żryj- żyj chyba jednak daje ciut do myślenia. Może tym razem nie strzelą sobie w kolano jak przy kampanii „Odłóż smartfon i żyj” namiętnie przerywanej reklamą ostatniego modelu jakiegoś smartfona właśnie.

  5. Malwina 18 stycznia, 2019 at 10:24 pm - Odpowiedz

    Kampania jest genialna. Nie mydlmy sobie oczu, że ktoś nam jedzenie siłą pcha do buzi. Wielokrotnie pisałaś Anno o wyborze, o wolnej woli o decyzji i odpowiedzialności za siebie. To właśnie ma na celu powyższa kampania – brutalnie, bez tego polit-poprawnego rozowego gumna pokazać ludziom, że sami mogą zadecydować o sobie i swoim losie. Twardo, surowo i prawdziwie. Nie bójmy sie prawdy, noe bójmy się głosno mówic. Czy zapijaczonego alkoholika śpiącgo pod sklepem na ławce nazwałabyś zmeczonym czlowiekiem? nie, nazwałabyś go pijakiem. Kłamanie mu w twarz o tym, że jest zmeczony wcale by mu nie pomogło.Problemy trzeba nazywać po imieniu. Tylko prawda nas wyzwoli.

    • Wilczo Glodna 19 stycznia, 2019 at 11:15 am - Odpowiedz

      Kochana, skoro jedziesz na tym samym wózku uzależnienia, skąd ten brak empatii? Przecież Ci ludzi WIEDZĄ, że mają problem. Naprawdę uważasz, że jeszcze więcej pomyj wylanych im na głowę załatwi sprawę? Serce ludzkie leczy się miłością, a nie „brutalną prawdą prosto w twarz”.
      A co do pijaka, to nie – ja nazwałabym go przede wszystkim człowiekiem; człowiekiem, który ma problem alkoholowy, ale on sam NIE JEST tym problemem.

    • niepojęta dal 19 stycznia, 2019 at 6:04 pm - Odpowiedz

      Wiele badań potwierdza nieskuteczność takich „porad” i akcji. Osoby otyłe i z nadwagą i tak są stygmatyzowane, uważane za „gorszy sort” w społeczeństwie. Nigdy żadne prowo, ośmieszanie, poniżanie ani arogancja nie pomogły w pozbyciu się otyłości. Widzę tu zero empatii i rozumu, co bardzo boli. :/
      Przede wszystkim zrozumienie, REALNA pomoc, praca z psychiką takich osób, badania, wsparcie – to jest najważniejsze, a nie ośmieszanie.

  6. Gosia 18 stycznia, 2019 at 10:41 pm - Odpowiedz

    Hejka, jestem na blogu dłuższy i mam dużo do powiedzenia, chcę Wam tylko dziś powiedzieć że Wszystkie jesteście wyjątkowe bo nie sztuka udawać że się jest naj…a sztuka szukać pomocy dla siebie, pokochać siebie…ja każdego potrafię wyciągnąć z największego bagna a zawalczyć o siebie nie potrafiłam… dzięki Ani zaczynam… spokojniej nocy

  7. Stella 19 stycznia, 2019 at 12:52 am - Odpowiedz

    Moim zdaniem ta kampania jest bardzo dobra. Jak napisala koleżanka powyżej, bezdomnego alkoholika nie mam zamiaru usprawiedliwiać i utrzymywać z zaplaconych przeze mnie podatków. Tak samo nie chcę łożyć na NFZ, który leczy z publicznych pieniędzy na ludzi, którzy dorobili się na własne życzenie cukrzycy nabytej. Kampania jest szczera, dobra i daje do myślenia. Mi się pododa

  8. Joanna 19 stycznia, 2019 at 11:44 am - Odpowiedz

    Dla mnie ta kampania to jakiś chory kiepski żart. Sama jestem otyła i dla mnie to tragiczne podejście do otyłości. Dawno nie widziałam tak spłyconego podejścia do jakiegokolwiek problemu. Zresztą te slogany są obrzydliwe. Nie wiem kto podpisał zgodę na emisję tej szufladkującej ludzi kampanię. Dla mnie ma ona wydźwięk, że szczupli jedzą mało a tylko grubi się obżerają. Moja szczuplutka koleżanka zje dużą pizzę i jeszcze deser, ja zjem dwa kawałki i deser i jestem pełna. Mimo że jestem gruba. Kiedyś byłam naprawdę szczupła. Ale przyszła depresja i szczupłość się skończyła. Eksperymentowanie z psychotropami, bezsenność od 14 lat, ciągłe problemy żołądkowe, itd. I mimo że od ponad 10 lat jestem zdrowa to jestem otyła. I trudno. Żyję.

  9. Ania 19 stycznia, 2019 at 4:35 pm - Odpowiedz

    Ja jako osoba zmagająca się z anoreksją.. mam problem z tą kampanią. Tkwię w swoich zaburzeniach odżywiania ponad dekadę, a ostatni nawrót był najgorszy.. To juz nie byla glodowka. Ja po prostu całymi dniami nie jadłam. Balam sie nie tego, ze przytyje. Ja sie nawet nie wazylam. Uzależniłam sie od tego niejedzenia, od tego ssania w żołądku, a kiedy z ciekawosci weszlam na wage bylam pewna, ze to zart. ze dorosly czlowiek nie zejdzie do wagi dwudziestu paru kilo.. a jednak.. Proba wyjścia z tego (a raczej rozpoczęcia jedzenia) skonczyla sie powodzeniem, bo bardzo balam sie umrzec, chce żyć! ale kiedy znow z powodu stresu omijam posilki to zawsze konczy sie to kompulsami. Nie tragicznymi (bo napad jest w granicy normalnego, no moze ciut wiekszego posilku), ale mam wrazenie, ze to jedzenie zawsze bedzie dla mnie polem walki, ogromnym stresem.. dlatego kiedy widze gdzies tego typu kampanie, takie plakaty to mam problem z tym zeby zjeść ten posilek.. wmawiam sobie, ze jedzenie wymknie mi sie spod kontroli i sie roztyje.. Jestem pozytywnej mysli (mimo wszystko), ale ludzie pracujacy nad takimi kampaniami zrobia wiecej krzywdy niz pożytku.

  10. Natalia 19 stycznia, 2019 at 9:45 pm - Odpowiedz

    chyba jestem jedna z niewielu osób która- mimo przebytych zaburzeń odżywiania- nie zwróciła specjalnej uwagi na te kampanie. W ogóle mnie to nie rusza. Może dlatego że problemy mam już za sobą? – tez dzięki Tobie Aniu ❤. Uwazam też że pomysłodawcom kampanii chodziło o to by poruszyć, wzbudzić emocje, by się o tym zaczęło mówić. Myślę że osiagneli swoj cel.

  11. Kkk 19 stycznia, 2019 at 11:26 pm - Odpowiedz

    Mam mieszane uczucia, nie odnosnie do kampanii ale do sposobu wyjasnienia przyczyny nadwagi. Skoro wszyscy zyjemy w podobnym srodowisku, zmagamy sie ze stresem, otoczeni gąszczem sklepow spozywczych, to jakim cudem części (większości) spoleczenstwa udaje sie uyrzymac zdrowa wagę i nie uzaleznic sie od ton marketowego jedzenia? Czemu przedstawia sie osoby otyle jako chore i niczemu nie winne, bo to cukier we frytkach zmusza ich do wracania do McDonalda jak narkomanow w nalogu. Dlaczego innych nie zmusza? Czemu nie każdy, ktory zjadł kiedys czekolade, teraz je codziennie po dwie milki „bo przemysl cukierniczy go uzależnil” albo „rodzice mu nie zalowali w dziecinstwie”?

    • Karolina 20 stycznia, 2019 at 9:44 am - Odpowiedz

      A czemu jeśli jest moda na bycie fit sportowcem szuczuplym człowiekiem zawsze w formie nie każdy wariuje i nie wpada w ED ? Dość bezsensowne pytanie .. każdy jest inny , każdym kieruje coś innego , każdy ma różne doświadczenia , problemy , psychikę i każdy inaczej na wszystko zareaguje ..

    • bitka 20 stycznia, 2019 at 3:33 pm - Odpowiedz

      Hej, ja myślę, że chodzi głównie o strukturę mózgów róznych ludzi, a na to wpływają m.in. geny, sposób wychowania (np. rodzice przekarmiali w dzieciństwie albo nagradzali słodyczami), wytrzymałość psychiczna i wiele innych rzeczy. Sama wciąż mam trudności ze zrozumieniem, skąd u mnie się to bierze.
      Czytałam też o badaniach, w których wykryto ze po prostu są osoby bardziej podatne na pokusy, ponieważ mają „nadwrażliwe” pewne obszary w mózgu (stąd np. impulsywność, co wiąże się z tym, że łatwiej popadają w nałogi).

  12. Joanna 19 stycznia, 2019 at 11:29 pm - Odpowiedz

    Kkk, poczytaj sobie fachową literaturę. Tu nie ma miejsca na takie wypracowania.

  13. Joanna 19 stycznia, 2019 at 11:46 pm - Odpowiedz

    Kkkk, a odpowiadając na Twoje pytanie pytaniem: jak to jest, że jeden weźmie kokę i się nie uzależni a drugi już tak…

    • k 20 stycznia, 2019 at 11:44 am - Odpowiedz

      Trochę niegrzeczna odpowiedź. Blog traktuje o uzależnieniu, więc moim zdaniem pytania o jego mechanizmy są jak najbardziej ok. Kkk wyraziła się bardzo kulturalnie zresztą, nie ma czego zarzucić. Dlaczego „tu nie ma miejsca”? Blog to otwarta przestrzeń, jest tu miejsce na wszystkie nasze przemyślenia (komentarze pokazują, że nawet te niezwiązane z jedzeniem), ale jeśli już przyjmujesz taką postawę to chociaż podaj jakieś przykłady tej literatury – niejedna z nas chętnie skorzysta.
      A drugim komentarzem zamiast zapędzić w kozi róg niejako potwierdziłaś słuszność wątpliwości Kkk. Przeciętny człowiek naprawdę nie wie, a jeśli jesteś ekspertem w temacie to miło by było, gdybyś się wypowiedziała ;)

  14. Just 20 stycznia, 2019 at 9:54 am - Odpowiedz

    Aniu …
    Swietny tekst! powiem Ci, ze odkad czytam i ogladam Twoje spostrzezenia..moje myslenie na temat ciala…zmienilo sie o 180 stopni.
    Kiedys potrafilam kogos oceniac…patrzac na jego cialo..przygladalam sie osobom.np na basenie..
    ja w trakcie najgorszego z momentów w bulimi.., w pewnym sensie bylam grubasem w chudej sylwetce…
    wiele osob zachwycalo sie mna taka wlasnie chuda..kilku z otoczenia to mega przeszkadzalo..a ja ciagle to robilam…kompensowalam w kiblu…
    teraz nie oceniam..
    nie daje tez prawa oceniac mnie..w sensie mojej sylwetki..to moja sprawa jak wygladam..jem zdrowo.
    ..regularnie, cwiczę…mam kilka nowych nawykow…np omijam winde i mentalnie wspieramte wszystkie grube osoby…by w pewnym sensie zrozumialy..ze cialo to nie ich wrog, tylko musza przemyslec co sprawi, ze beda dobrze czuly sie we wlasnej skorze

  15. Joanna 20 stycznia, 2019 at 12:16 pm - Odpowiedz

    Bardzo poruszają mnie wspisy. Każdy jest inny i ma prawo do swojego zdania. Co do kampanii to nie mam dokladnego o niej swojego zdania bo trochę stronię od TV i mieszkam w mieście na którego ulicach jej nie widać. Jednak wydaje mi się że właśnie same puste hasła powodują niezrozumienie tematu. Nie wystarczy mniej jeść, trzeba wiedzieć to o czym pisze Wilczoglodna (wartościowe jedzenie, jeść tyle aby nie być głównym itp.) bez tej wiedzy hasła kampanii mogą narobić szkody. Aczkolwiek wiem też że zaburzonym osobom trudno jest czuć swój organizm. Ile jeść aby być najedzonym kiedy ośrodek sytości i głodu przez tyle lat był zaburzony. Sama teraz próbuje jeść intuicyjnie ale to jest jak narazie bardzo trudne. Boje się że albo zjem za mało abo znowu przezre się (ja to anoreksja, bulimia). Bo z tym przezarciem mialam ostatnio takie doświadczenie że pozwoliłam sobie na dużą dawkę słodyczy i próbowałam z tym żyć z myślą skoro mój organizm tego potrzebował to ok. ale moja Pani psycholog powiedziała a jak alkoholik chce alkoholu to co też ma się napić bo mu się chce.?? No wiadomo że nie. myślę że tamtego dnia za mało zjadlam wartościowego jedzenia plus odreagowanie stresów starym sposobem (zazarciem) i dlatego wiem jak to jest trudno wyczuć ta zdrowa równowagę w jedzeniu. A co dopiero mamy wiedzieć tylko po haslach kampanii. Muszę się niestety też przyznać że sama mam zaburzenia odżywiania i Przepraszam ale również jak widzę osoby mocno otyłe to mam z jednej strony współczucie i zrozumienie (siedzimy w tym samym bagnie tylko inaczej wygladamy) bo wiem jak ciężko takiej osobie wyjść z tego a z drugiej czuję wstręt i złość na taką osobę. Pewnie to mi się pojawia bo mam też tak co do swojej osoby, skrajne uczucia z jednej strony zrozumienie i miłość a z drugiej złość że nie umiem z tego wyjść. Chciałabym jeszcze napisać nie wiem czy tu nie lame zasad ale najwyżej dostanę uwagę. Chciałabym zwróć się do Ani która mocno walczy z anoreksja i ma bardzo niską wagę. Aniu z mojego doświadczenia z tak skrajnie niska jest bardzo ciężko zdobyć wagę bez ośrodka. Może to się udaje samemu, nie wiem ale myślę że pobyt w ośrodku bardzo pomaga przynajmniej na początku zdobyć te fundamenty. Piszę to bo sama byłam i myślę że gdyby nie klinika nie udałoby mi się przytyć. Teraz na dalszym etapie czerpie pomoc z doświadczenia Wilczoglodnej i chodzę też na terapię. Przepraszam może nie powinnam tego pisać ale bardzo poruszył mnie Twój wpis. Sciskam i pozdrawiam

  16. bitka 20 stycznia, 2019 at 3:35 pm - Odpowiedz

    Hej, ja myślę, że chodzi głównie o strukturę mózgów róznych ludzi, a na to wpływają m.in. geny, sposób wychowania (np. rodzice przekarmiali w dzieciństwie albo nagradzali słodyczami), wytrzymałość psychiczna i wiele innych rzeczy. Sama wciąż mam trudności ze zrozumieniem, skąd u mnie się to bierze.
    Czytałam też o badaniach, w których wykryto ze po prostu są osoby bardziej podatne na pokusy, ponieważ mają „nadwrażliwe” pewne obszary w mózgu (stąd np. impulsywność, co wiąże się z tym, że łatwiej popadają w nałogi).

  17. Klaudia 24 stycznia, 2019 at 2:28 am - Odpowiedz

    Dziękuję za ten post Aniu <3 prawdziwie mądry, jak zawsze zresztą hehe

  18. Kasia 27 stycznia, 2019 at 2:22 pm - Odpowiedz

    Te plakaty są dla mnie przerażające. :-( Ilekroć je widzę, to rośnie we mnie strach, że będe tak kiedyś wyglądać. To automatycznie wywołuje myśli, że jestem za gruba i powinnam schudnąć (a mam wage w normie i wyszłam z bulimii).