Dlaczego puchnę?

Ostatnio na blogu pojawiła się ważna seria o tym jak jeść, że tak powiem, normalnie. Spotkała się ona z bardzo pozytywną reakcją, a statystyki bloga poszybowały w górę.
Dostałam tonę maili, że posty otworzyły wam oczy na prawdę. Bardzo mnie to cieszy.
Teraz nastał czas, by wcielić tę wiedzę w życie, co także masa czytelniczek zaczęła robić. Skąd to wiem?
Bo dostałam kolejną tonę listów z powtarzającym się problemem.
Mniej więcej takim:

Zrobiłam tak jak mówisz – wyliczyłam swoje zapotrzebowanie i staram się wobec niego jeść. Nic nie obcinam, jem jedzenie nieprzetworzone, ale to jakby nie wystarcza. Mam ogromne parcie by jeść jeszcze więcej. O co chodzi?
Prawie Zdemotywowana

Albo tak:

Od kilku dni jest dobrze. Nie wymiotuję, jem regularnie. Stanęłam na wagę a tu X kg więcej! Co robię nie tak???
– Przerażona

Dlatego muszę jak najszybciej napisać o powszechnych trudnościach jakie Cię czekają, żebyś mi się tu nie zniechęciła. Była by to ogromna strata, bo przecież w końcu jesteś na dobrej drodze.

Czego oczekiwać gdy zacznę jeść normalnie?

Jesteś, moja droga, w tym wilczym kołowrotku, na pewno kilka ładnych lat. Jeżeli miałaś szczęście i trafiłaś tu wcześniej – kilka miesięcy.
Możliwe, że zapomniałaś już co to jest normalne jedzenie, dlatego zrobimy szybką powtórkę.

Normalne jedzenie to zaprzestanie:

1. Diet eliminacyjnych – wyrzucenie węgli, tłuszczy, grup pokarmów.
2. Restrykcji kalorycznych – jedzenie mniej niż potrzebuje twój organizm.
3. Manipulacji godzinami posiłków: Jem tylko od piania koguta do słońce w zenicie. Jem tylko o wyznaczonych godzinach, jeżeli spóźnię się o minutę – wszystko przepadło. Jem co X godzin, nawet jeżeli przerzucę tonę węgla i będę mdlała z głodu, to i tak nie zjem wcześniej.
4. Kompensacji – przeczyszczania, wymiotowani i katowania się ćwiczeniami.
5. Tendencji ortorektycznych – spożywanie tylko super czystego jedzenia.

O czymś jeszcze zapomniałam? Myślę, że to wszystko.
Zwróć uwagę, że normalne jedzenie polega głównie na zaprzestaniu robienia czegoś. Natura sama się zatroszczy o to, abyś jadła dobrze. Jedyne co powinnaś robić ze swojej strony, to wybierać w większości produktów nieprzetworzonych. Ja stosuję tutaj zasadę 9 do 1. (Powiedzmy, że na dziewięć zdrowych wyborów trafi mi się jeden niezdrowy – np cola light – moja słabość) Ale jeżeli u Ciebie jest to 8 na 2, to też jest ok. Grunt to ani nie świrować, ani nie żywić się syfem.

Ok, postanowiłaś wejść na tę ścieżkę, więc wracamy do pytania: czego oczekiwać?
Przede wszystkim tego, że twoje ciało, umysł i duch wrócą do równowagi. Po jakimś czasie zaczniesz dobrze wyglądać (cera, włosy, paznokcie, błysk w oku), twoja waga unormuje się (koniec z jojo), przestaniesz ciągle myśleć o jedzeniu i w ogóle zrobi się po prostu normalnie.

Jednak zanim to nastąpi, musisz przeskoczyć dwie zupełnie naturalne, jednak dosyć przerażające (strach ma wielkie oczy) przeszkody:

Wahania apetytu

Tak jak udowadniałam w poście o pseudojedzeniu: większość osób z zaburzeniami odżywiania – czy to anoreksja, bulimia, czy kompulsywne objadanie się – jest dramatycznie niedożywiona.
Twoja waga nie ma tu nic do rzeczy. Możesz mieć 100 kg nadwagi i nie dostarczać sobie żadnych wartości odżywczych (co zazwyczaj właśnie otyłością skutkuje). Możesz też mieć normalną wagę – jak przeciętna wilczyca przeczyszczająca się, ale jako że odżywiasz się w większości słodyczami (które i tak zwracasz), każda komórka ciał błaga o odżywienie.

Dlatego na początku procesu możesz mieć wahania apetytu.
Obserwuję to na mentoringu u większości z moich podopiecznych. Dzieje się tak z dwóch powodów:

1. Niedożywienie
Organizm rozpaczliwie próbuje uzupełnić braki, które zafundowały mu długie lata diet, przeplatanych obżeraniem się bezwartościowym jedzeniem. Jeżeli teraz zjesz więcej (wartościowego jedzenia), to nie znaczy, że odłoży Ci się to w biodrach. Nie! Wszystko zostanie wykorzystane na odbudowanie tkanek. Jak pamiętamy z tekstu o eksperymencie w Minnesocie, głód powoduje, że nasze organy zmniejsza swoją objętość. Serce, krew, mięśnie i cała reszta, potrzebują teraz odnowy. To jest właśnie priorytetem dla organizmu, nie zaś konwertowanie wszystkiego w sadło!

2. „Spanikowany” instynkt samozachowawczy.
W momencie, kiedy pojawia się jedzenie mózg dostaje informację „Zjeść teraz, bo potem nie będzie!”
Przez tak wiele lat nauczył się funkcjonować w tym trybie i nic dziwnego że znowu tak reaguje. Jeżeli na tym etapie nie będziesz wydzielać sobie jedzenia z linijką, ciało bardzo szybko załapie komunikat : Wszystko jest ok, energii pod dostatkiem. Nie trzeba jej rozpaczliwie poszukiwać i gromadzić.
Taką kolej rzeczy potwierdzają eksperymenty na ludziach (eksperyment głodowy w Minnesocie) i na zwierzętach. Głodzone szczury po ponownym uzyskaniu dostępu do jedzenia przez pewien czas się nim objadały, po czym wszystko wróciło do normy.

Nie martw się, jeżeli apetyt na początku będzie zachowywać się dziwnie i Twoje wyliczone zapotrzebowanie kaloryczne wcale nie będzie Ci wystarczało.
To zupełnie normalne.
Oczekuj tego zwłaszcza jeżeli masz mocną niedowagę. Ciało jak najszybciej chce wrócić do swojej normy. Ono wie, że zostało wytrącone z równowagi i wie dokładnie w którym momencie ją załapie.
Jeżeli zadbasz o to, by posiłki były pełnowartościowe, ten etap szybko minie.

Wiem, doskonale wiem, że to trudne i przerażające, ale nie próbuj z tym walczyć: Ja jestem mądrzejsza i nie zjem więcej niż ta porcja. Zjedz więcej jeżeli tak czujesz ŻOŁĄDKIEM, nie głową. Jedz dopóki nie poczujesz „uff”. Tak, żeby nie było wątpliwości czy „jeszcze jestem głodna, zobaczę za 20 minut”, czy nie, ok?
Tylko nie zrozum mnie źle. To nie chodzi o to, by jeść czekoladę po obiedzie „bo tak czuję”, czy żeby nagle zacząć się objadać!
Chodzi o to, by w końcu posłuchać trochę dokładniej swojego ciała.

Ja w ten sposób odkryłam na przykład, że śniadania i II śniadania powinny być większe. Kiedyś zjadłabym lekko i upierała się, że to wystarczy, bo tak wyliczyłam, podczas gdy mój organizm się z tym kategorycznie nie zgadzał. Teraz rozumiem, że jest to jak najbardziej zasadne – ciało wie, że jest rano, że jeszcze 16 godzin bycia na nogach, że potrzebuje tej energii. Z kolei okazało się, że na kolację prawie w ogóle nie jestem głodna. Właśnie wtedy czas na lekki posiłek. Organizm bezbłędnie wyczuwa, że idziemy spać.

I naprawdę, po raz kolejny – nie martw się – to wszystko się wyreguluje. Po prostu oddajemy kontrolę nad tym co jemy, tam gdzie jej miejsce – ciału. Nie bój się, ono nie zrobi Cię w balona (dosłownie i w przenośni).
Jeżeli przez pierwsze dni zauważysz, że masz ochotę na więcej niż wyliczyłaś w swoich tabelkach, zaufaj temu. Jest tylko jeden warunek: nie ładuj słodyczy i innych bezwartościowych produktów! Zjedz coś odżywczego, co ma wartość dla twojego organizmu. Inaczej będzie on się w dalszym ciągu domagał jedzenia i po prostu przytyjesz.

Z tego co obserwuję, fala wzmożonego apetytu przetacza się w pierwszym tygodniu. Nie panikuj jednak, jeżeli trwa u Ciebie dłużej. Każdy organizm jest inny.
I nie bój się, tak nie będzie zawsze! Nie zepsułaś swojego ciała, mimo że na wiele lat zaburzyłaś jego procesy. Ono jest mądrzejsze, bardziej odporne niż Ci się wydaje i wróci do siebie szybciej niż myślisz.

Puchnę! Ratunku!

To jest dopiero zmora.
Od początku prowadzenia Wilczej spotykam się z tym problemem:
„Tyję!!! Przytyłam w trzy dni 3 kg! Mam brzuch jak w ciąży!”

Po pierwsze: kochana – tak na chłopski rozum- jak ktokolwiek mógłby przytyć trzy kilo w trzy dni, czy dwa kilo w jeden dzień? No pomyśl; to jest fizycznie niewykonalne.
Żeby przytyć 1 kg trzeba zjeść dodatkowe 7000 kalorii! DODATKOWE – czyli ponad swoje zapotrzebowanie. No błagam, chyba tyle nie pochłonęłaś, prawda?
To tylko opuchlizna, a opuchlizna to nie tłuszcz. Opuchlizna to WODA.

Zawsze Ci to powtarzałam, kiedy pisałaś do mnie spanikowana, ale teraz mogę zaoferować Ci naukowe wyjaśnienie, dlaczego się tak dzieje. Znalazłam je w książce „The Bulimia Help Method” Richarda i Ali Kerr
(Swoją drogą, to niesamowite, bo jej autorzy mówią dokładnie to samo co ja, łącznie ze stosowaniem metody 3/3/3 na samym początku i unikaniem zapalników.)
A oto one:

Twój metabolizm był przez bardzo długi czas niemiłosiernie spowolniony. Teraz kiedy zaczynasz jeść, wszystko dłużej zalega w żołądku i jelitach produkując gazy.

Do tego, jeżeli jesz więcej węglowodanów niż do tej pory, (co jest konieczne) twoje ciało wytwarzają więcej enzymów trawiennych. To one powodują, że Twoje nerki zatrzymują sól i wodę, które to przedostają się do przestrzeni międzykomórkowych i tam się gromadzą.
Można temu zaradzić jedząc na początku więcej kalorii z tłuszczy. Ale, na Boga, nie wyrzuć teraz na dobre węgli! Już ja Cię znam i wiem, że ta myśl właśnie zaświtała Ci w głowie. Nie! Po prostu, jeżeli puchniesz, zmień proporcje tych dwóch makroelementów.
Co jeszcze możesz zrobić? Jedz sześć mniejszych posiłków, co trzy godziny (3/3/3) pij herbatę imbirową lub miętową (nie senses!), staraj się nie używać soli, ćwicz (nie, nie masz się katować).
Także chciałabym Cię prosić o jedno: nie waż się teraz. Tak, prawdopodobnie będzie więcej na wadze (chociaż nie u każdego), ale jeszcze raz: to jest woda, nie tłuszcz. Nie opinaj się też dżinsami i paskami.
Uwierz, każda z nas przez to przechodzi. Puchną nam brzuchy, ręce, nogi i nawet wargi! Po prostu musisz to zaakceptować, jako naturalną część procesu.
Pamiętaj, że spuchnięte ciało to nie jest grube ciało. To ciało które się regeneruje.

Rzadko, bo rzadko powiększają się także węzły chłonne. Spokojnie, to też normalne.
Mogą też wyjść różne nietolerancje, czy uczulenia. Niektóre produkty żywnościowe, tak długo nie zostawały w twoim żołądku więcej niż pięć minut, że Twój organizm mógł się na nie uwrażliwić.

Jak długo to potrwa? Od dwóch do sześciu tygodni. Jeżeli trwa dłużej, zgłoś się do lekarza. Możliwe, że to właśnie objaw jakiejś nietolerancji.

Przypomnę po raz kolejny: Warto po prostu przeżyć ten krótki czas dyskomfortu. Bo czym jest nawet i sześć tygodni w porównaniu do 60 lat życia w wolności?

To co, gotowa? Jak coś, to pytaj!

*

Jeżeli potrzebujesz wsparcia, zapraszam Cię na indywidualny mentoring ze mną 1 na 1. Więcej informacji tutaj: mentoring
Przeczytaj opowieści kobiet, które mi zaufały: Ania, Kasia, Ala, Kasia D, Paulina

Albo na kurs online. Pierwsza lekcja tutaj: Lekcja 0

Zawsze możesz też do mnie napisać: [email protected]

Published On: 10 czerwca, 2017Kategorie: TU ZACZNIJ, Ogarnąć jedzenieTagi: , , , , ,
ania gruszczynska wilczoglodna mentoring banner

Zobacz program, który pomoże Ci odzyskać kontrolę nad jedzeniem

Ze swoimi zaburzeniami byłaś już nawet u wróżki?
 Zobacz program, który w końcu Ci pomoże! 
Odzyskaj 100% kontroli nad jedzeniem, swoim ciałem, zdrowiem, czasem i życiem.

52 komentarze

  1. Patrycja 10 czerwca, 2017 at 8:37 am - Odpowiedz

    Twój blog wyjaśnił mi tyle spraw, tak bardzo pomógł :) Mimo że już większość rzeczy o których piszesz jest gdzieś tam w tyle za mną… fajnie jest dowiedzieć się, że nie tylko ja tak miałam. Że to wszystko jest bardzo schematyczne i wytłumaczalne z naukowego punktu widzenia :)

  2. :) 10 czerwca, 2017 at 8:40 am - Odpowiedz

    Aniu, a jeśli przez długi czas jadłam w okolicach 1100kcal, potem zaczęły się kompulsy, z którymi ,,walczyłam” 3-4 miesiące na przemian jedząc po 7tys kcal i 600 kcal, żeby to zrekompensować. Nigdy nie wymiotowałam. To czy możliwe, że ja też puchnę? Od niedawna staram się jeść normalnie i właśnie mam wrażenie, że tyjęw oczach, czuję po ciuchach, widzę w lustrze, na wadze też trochę na plus. Możliwe, że po prostu puchnę i to za jakiś czas się unormuje?

    • Wilczo Glodna 11 czerwca, 2017 at 8:37 am - Odpowiedz

      Możliwe kochana. Możliwe też, że masz już zaburzony obraz siebie. Tak czy siak, wszystko wróci do normy, jeżeli zrezygnujesz z diety. Zobaczysz.

    • :) 11 czerwca, 2017 at 9:33 am - Odpowiedz

      Mam jeszcze pytanie, czy to możliwe, że jeśli moja genetyczna waga wynosi np 50kg, a kompulsami utuczyłam się do 55kg, to możliwe że po zakończeniu kompulsów organizm tak będzie kierował apetytem, że schudnę bez liczenia kalorii? Mam już tego dosyć i chciałabym w końcu jeść jak człowiek, bez kalkulatora…

    • M... 2 maja, 2021 at 9:06 am - Odpowiedz

      Ja zawsze bylam „przy kości”. Zawsze miałam z tym kompleks, lecz nigdy nie byłam otyła. Musiałam przejść epizody naprawdę morderczych głodówek, napadów głodu, wyniszczania się używkami, by zrozumieć, że wyglądam dobrze taka jaka jestem. Naprawdę lubię siebie taką „nie wychudzoną”, tylko że odkąd staram się odżywiać normalnie, zdrowo, dużo spacerować strasznie puchnę. Potem znów wracam do starych nawyków. Robię po 15km dziennie i jem 1 posiłek. I jest wtedy wręcz zajebiście. Ale nie chcę tak. Nie da się tak żyć. Chce normalnie… codziennie marzę, aby obudzić się normalna. Nie spuchnieta… gdy staram się żyć zdrowo, jeść normalnie, zaczyna się wielotygodniowe wyzwanie. Wyglądam tak okropnie, że nie chcę wychodzić z domu. Nagle moje fajne krągłości, stają się wylewającym się, opuchnietym cielskiem.. Nie umiem tego znieść. To trwa tygodniami. Zawsze pęknę i albo się obżeram, albo katuję. Nie potrafię tego znieść na spokojnie. Kiedyś siegnelabym po uzywki, dziś sięgam lub odmawiam sobie jedzenia… dodam że wyniki badań są w normie:)

  3. Edyta 10 czerwca, 2017 at 11:45 am - Odpowiedz

    Ja puchnę od obżarstwa (ale to jak każdy raczej;) i zawsze byłam pewna,że wtedy tyje.Właśnie mówiłam,że „rosnę w oczach” i faktycznie nigdy wtedy nie wyglądam dobrze,jestem wyraźnie pełna i nie tylko ja to widzę.Po kilku dnach normalnego jedzenia opuchlizna spada.Zawsze wtedy czuję się atrakcyjnie i ubrania fajnie na mnie leżą i zawsze wtedy myślę sobie”tak jak jest jest dobrze”. Dostaje komplementy,że schudłam a przecież przez te parę dni jest to chyba niemożliwe?Oczywiście tak jest pięknie do kolejnego obżarstwa.. .Czyli wygląda na to,że chudnąć jakoś specjalnie nie muszę tylko wystarczy jak się nie obżeram?jak cały czas pilnuję tego co jest teraz i nie popadam w skrajności.

    • Aga 10 czerwca, 2017 at 12:21 pm - Odpowiedz

      Dokładnie tak!!!My już tak mamy że raz wydaje nam się że jesteśmy szczupłe przykład (ja kiedyś po 4 godz ćwiczeń pod rząd )a innym razem po ataku objadania albo zjedzeniu więcej jak grube świnie..Ale wszystko to głowa ja ostatnio przez tydzień się nie ważyłam a jadłam majonez i inne rzeczy. I tak pewnego dnia po zjedzeniu obiadu czułam się źle, czułam że przytyłam a na drugi dzień ja się ważę a waga taka sama …

    • Wilczo Glodna 11 czerwca, 2017 at 8:38 am - Odpowiedz

      dokładnie tak!

  4. Karolina 10 czerwca, 2017 at 2:17 pm - Odpowiedz

    Pogorszenie się cery i trudno gorące się rany to też normalne?

    • Wilczo Glodna 11 czerwca, 2017 at 8:38 am - Odpowiedz

      Oj kochana, z tymi ranami to bym poszła do lekarza.

      • Karolina 27 czerwca, 2017 at 9:46 pm - Odpowiedz

        Wszystko zaczyna się powoli normować. Przestalam obsesyjnie skubać krótki na twarzy i zaczęłam dobrze jeść i się goi jak na psie Aczkolwiek rozważań testy alergiczne…za jakiś czas. Na razie obserwuje temat

  5. Michalina 10 czerwca, 2017 at 2:25 pm - Odpowiedz

    Ania, ta seria o „normalnym” jedzeniu to strzał w 10! To wspaniałe uczucie, gdy nagle uświadamia sobie człowiek, że jednak nie jest żadną hybrydą, tylko ma normalny organizm, który potrzebuje zdrowego paliwa :)

    • Wilczo Glodna 11 czerwca, 2017 at 8:38 am - Odpowiedz

      No nie? :D

  6. Daria 10 czerwca, 2017 at 7:55 pm - Odpowiedz

    Ja rano budzę się cała opuchnięta -nogi,twarz, ręce….pierścionki które są za luźne, zdejmuję” na mydło” …dopiero ok 14 wszystko wraca do normy….
    Tak jakby mi się zatrzymywała w organizmie…..
    Czy to mi kiedyś minie?? A może to hormony?? Mam PCO……Co myślicie?

    Anka zaje….są te Twoje posty….
    Czekam na alkoreksję….

    • Wilczo Glodna 11 czerwca, 2017 at 8:40 am - Odpowiedz

      Kochana, a może jakaś nietolerancja? Pytałaś lekarza co to może być?

  7. Ula 11 czerwca, 2017 at 7:08 am - Odpowiedz

    Jejku.. właśnie jadłam przez tydzień normalnie, czułam się świetnie. Jadłam wedlug zapotrzebowania i nagle jakoś po obiedzie miałam ochotę na chleb..( wtedy raczej nie najadłam się do syta) i poszło potem już wszystko.. od dwóch dni nie mogę przestać się obżerać.. znowu muszę zaczynać wszystko od nowa, co jest niezmiernie trudne…

  8. arleta 11 czerwca, 2017 at 11:27 am - Odpowiedz

    ja polecam kurs u Ani-jestem bardzo zadowolona-krok po kroku -polecam

  9. Asia 11 czerwca, 2017 at 2:52 pm - Odpowiedz

    Mam jesc do uczucia sytości czy jeszcze tym uczuciem?

    • Asia 11 czerwca, 2017 at 2:55 pm - Odpowiedz

      + czy będzie kiedyś post o tzw „mindfull eating”?

  10. Emilia 11 czerwca, 2017 at 4:21 pm - Odpowiedz

    Aniu! A ja mam inny problem. Jem zdrowo (tzn zgodnie z zapotrzebowaniem, jedzenie nieprzetworzone i pozwalam sobie na małe grzeszki dla zdrowia psychicznego) i sporo się ruszam. Schudłam 4 kg na wadze, poleciały też centymetry (5 w talii, 3 w biuście i 3 w biodrach, możliwe że też w udach i na pewno w ramionach, ale wcześniej się tam nie mierzyłam) i kurcze wszystko super, ale dlaczego ja tego nie widzę w lustrze? Tzn widzę w ramionach, ale tak poza tym to nic. Tak samo moi bliscy- nikt nie zauważył żeby mi coś ubyło. Może to po prostu za mało żeby widzieć? Już pal licho tych ludzi obok, ale martwi mnie to że ja sama nie widzę żebym schudła. Poddać się nie poddam to jasne, ale chciałam zapytać czy istnieje jakieś racjonalne wytłumaczenie tego stanu? Pozdrawiam :)

  11. Beata 11 czerwca, 2017 at 5:47 pm - Odpowiedz

    A czy możesz pomóc w nauczeniu się jeść powoli? Ciągle nie mogę sobie z tym poradzić, choć próbuję już od bardzo dawna. Myślę o tym na początku posiłku, próbuję raz, drugi i zawsze kończy się i tak na szybkim pochłanianiu posiłku. Jak nauczyć się jeść powoli? Może ktoś ma jakąś radę.

    • H 16 stycznia, 2020 at 12:42 pm - Odpowiedz

      Cholera, ja wiem, że to było już dawno temu… Jednak, gdyby ktoś szukał odpowiedzi… Sama mam taki problem, ale pomaga mi jedzenie pałeczkami – oczywiście, jeżeli nie jest się w tym wprawionym, choć myślę, że sama kultura tego sposobu sprawia, że mimowolnie je się chociaż trochę wolniej. Trudno wziąć jakiś Dziki Kęs. Im mniej przystosowany do pałeczek posiłek, tym lepiej! …Chociaż nie polecam jeść w ten sposób zupy czy kanapek :)……….. Pozdrawiam wszystkich, wyjdźmy z tego!

  12. NE 11 czerwca, 2017 at 7:04 pm - Odpowiedz

    Aniu świetna seria, to najlepsze Twoje posty. Potrzebowałam czegoś takiego! Zebrałaś ciekawe materiały.
    W wieku 15 lat popadłam w anoreksję. Przez kilka lat robiłam sobie krzywdę. Musiałam nauczyć się jeść od nowa, cały czas pracuję nad sobą. Jestem mądrzejsza, tak mi się wydaje, ale żal mi straconego czasu… Teraz, odkąd zaczęłam jeść zgodnie z zapotrzebowaniem, mam więcej siły, ćwiczę. Studiuję i pracuję. Są lepsze i gorsze chwile… Dorastam, moje ciało się zmienia i nie jestem już tą samą szczuplutką dziewczyną co kiedyś. Staję się…kobietą. Czasami tak trudno mi to zaakceptować. Media kreują wizerunek kobiet. Ciężko mi bo moja mama ma problemy z jedzeniem, jest jej coraz mniej i często się z nią konfrontuję, a moja młodsza siostra, choć nie odżywia się regularnie i zdrowo, wygląda jak milion dolarów. Nasza sytuacja jest co najmniej dziwna.
    Bardzo dużo dały mi Twoje posty z tej serii. Dzięki Twoim postom mam troszkę więcej odwagi, aby być…po prostu sobą. Nie muszę być idealna jak moja matka, mogę być sobą. Mogę być niedoskonała. Ćwiczę dla siebie. Jem, bo potrzebuję energii. Kiedy jestem najedzona, jestem szczęśliwsza, spokojniejsza.
    Życie z anoreksją to nie życie. Dobrze, że jesteś.

    • Emilia 11 czerwca, 2017 at 8:13 pm - Odpowiedz

      wzruszające słowa… hmmm aż sama się rozmarzyłam. „Mogę być niedoskonała” najbardziej do mnie trafiło. Dzięki <3

  13. Anitka 12 czerwca, 2017 at 2:44 pm - Odpowiedz

    Może to się wydawać niektórym dziwne, ale ja po zaburzeniach odżywiania mam problem z tym, że nie wiem ile powinnam jeść. Wiem jakie jest moje zapotrzebowanie, wiem co i jak, ale się gubię… Byłam u dietetyka, na konsultacji. Moja przygoda z anoreksją zaczęła się kiedy byłam nastolatką. To było kilka lat temu. Na zewnątrz nie ma śladu po chorobie. Ograniczałam jedzenie, a tak naprawdę… kocham jeść. Raz zdaje mi się, że jem za dużo, a raz że za mało.
    W obawie przed tym, że zasłabnę, że znowu będę bez energii (a przecież tak bardzo jej potrzebuję), że wrócę do starych nawyków – potrafię naraz zjeść spore porcje, zdrowe, ale spore. Czasami nawet na siłę dokładam sobie więcej, bo gdzieś we mnie jest lęk i apetyt na więcej. A pod koniec dnia okazuje się, że zjadłam więcej niż powinnam. Czasami nawet dużo więcej. Są takie dni, że czuję się niefajnie ze sobą, że czuję się taka…spasiona, że nie mogę wejść w spodnie, które jeszcze tydzień, dwa tygodnie temu dobrze na mnie leżały i wtedy zmniejszam moje porcje, nie drastycznie, ale zmniejszam, a pod koniec dnia okazuje się, że zjadłam za mało i w nocy nie mogę spać, bo jestem nienajedzona.
    Co robić?

  14. Agnieszka 13 czerwca, 2017 at 10:58 am - Odpowiedz

    Aniu, mogłabyś polecić jakieś pozycje warte uwagi typu „The Bulimia Help Method” Richarda i Ali Kerr? :)

    • Wilczo Glodna 13 czerwca, 2017 at 11:30 am - Odpowiedz

      Dużo ciekawych pozycji wwymienilam pod wpisami o ty jak normalnie jeść :*

  15. Marta Sz. 17 czerwca, 2017 at 8:18 am - Odpowiedz

    Kolejny genialny post. Zatrzymywanie wody było też moją zmorą, trwało to latami a ja nie miałam pojęcia skąd to się bierze i co z tym robić. Chodziłam po lekarzach: endokrynolog, nefrolog itp. I oczywiście zlecenie badań za kilkaset złotych, wyniki OK i dalej nic nie wiadomo. I szlag mnie trafia, bo chyba lekarze powinni takie rzeczy to cholery wiedzieć, tym bardziej, że wiedzieli, że mam bulimię. I teraz wszystko zaczęło mi się układać w całość. Tak przy okazji: właśnie się zastanawiałam nad kupnem jakiejś lektury po angielsku, żeby podszkolić język. No i sprawa jasna: książka Państwa Kerr będzie strzałem w dziesiątkę, bo mnóstwo w niej bezcennych informacji.
    P.S. Aniu, wspominałaś, że nie pijesz alkoholu, bo przez niego zdarzały Ci się ataki objadania. Miałabym taką prośbę, byś kiedyś dała parę rad jak zrezygnować z alkoholu lub go znacznie ograniczyć. U mnie jest on głównym zapalnikiem, ale mimo mocnych postanowień nie potrafię z niego zrezygnować. Serdecznie pozdrawiam:)

    • Wilczo Glodna 19 czerwca, 2017 at 5:27 am - Odpowiedz

      Dobrze, postaram się.

      • Jana 29 października, 2019 at 7:26 am - Odpowiedz

        A ja właśnie mimo diet nic nie pomagało, spróbowałam postu i po tych glodowkach jak zaczęłam jeść normalnie to przytyłam, wróciłam do wagi jaka mialam przed czyli 60 kg, kilka miesięcy jem 1000 kalorii i co? Zjem trochę więcej tyje jak świnia. Jem bardzo zdrowo i chodzę napuchnieta. 2 dni zrobię głodówki to odrazu jest lepiej. Szczerze to żyć mi się nie chce. Nic już nie pomaga. Biorę leki na tarczyce ale to nie ma znaczenia. Taki mam wybór albo nic nie jeść być chuda albo jeść i mieć depresję.

        • H 16 stycznia, 2020 at 12:47 pm - Odpowiedz

          Jana, jak żyjesz? Czuję się trochę jak Ty, komentarz stosunkowo niedawno temu… Coś się zmieniło?

  16. nika 19 czerwca, 2017 at 9:31 am - Odpowiedz

    Dzięki Aniu, to najciekawsza seria. Masz sporą wiedzę i fajnie że się nią dzielisz. Fajne jest też to, że nie piszesz tylko o bulimii ale ogólnie o zaburzeniach odżywiania. Dzięki

  17. nika 19 czerwca, 2017 at 9:33 am - Odpowiedz

    Aniu, mam ogromny problem i zmartwienie – po 6 latach anoreksji nie mam miesiączki. Mogłabyś napisać post o typowo kobiecych sprawach? Albo jak to u ciebie wyglądało?

    • Wilczo Glodna 19 czerwca, 2017 at 8:47 pm - Odpowiedz

      Wspominałam o tym nie raz, ale nie pamiętam w jakich postach kurcze. Miesiączka wraca jak zaczynamy jeść. ALE ALE porobię research w tym kierunku jeszcze :)

      • nika 20 czerwca, 2017 at 8:03 am - Odpowiedz

        Dziękuję pięknie! Bardzo potrzebowałabym takiego wpisu. Dziękuję za to, że dzielisz się swoją wiedzą z innymi. Jesteś niezwykła. Pozdrawiam :)

  18. http://www.ladymademoiselle.pl/ 19 czerwca, 2017 at 4:54 pm - Odpowiedz

    Bardzo ciekawy post, wydaje mi się też, że „puchniemy”, kiedy mamy nietolerancje pokarmowe np. od nadmiaru nabiału:)
    http://www.ladymademoiselle.pl/

    • Wilczo Glodna 19 czerwca, 2017 at 8:45 pm - Odpowiedz

      Do usług :)

  19. maga 19 czerwca, 2017 at 6:47 pm - Odpowiedz

    1.5tygodnia się objadalam- bo przecież​ jestem
    „niedożywiona ” i muszę jeść żeby wyzdrowieć. Bez wymiotów 2 tyg. Fajnie się czułam jedząc tyle ile chciałam .
    przytyłam do 61 kg
    z 56 przy 160 cm. Wyglądam jak potwór.
    Węzły chłonne powiekszone, teraz trzymam dietę redukcyjna od kilku dni. Nic nie daje. Nie mogę się na siebie patrzeć. Byłam w domu rodzinnym WSZYSCY mi zaczęli mówić że przytyłam/ że jestem grubiutka/ pytano mnie jak to zrobiłam. Progres jest taki że nie wymiotowałam w domu a robiłam to nawet 10x dn . Dlatego jeżdżę do domu raz na 2 msc na 1 lub 2dni. 2 dniByłam w domu i pierwszy raz chyba mi się udało. Fakt trochę się objadalam 2x ale Nie tak mocno. NAJGORZEJ jak na siebie patrzę. Zupełnie inny człowiek- chodzi o wygląd. Jestem w szoku że jestem taka łakoma

    • Wilczo Glodna 19 czerwca, 2017 at 8:49 pm - Odpowiedz

      Kochana, spuchłaś to raz. A dwa – jadłaś ustalone posiłki np 3/3/3 czy jadłaś jak leci wszystko i cały dzień? Bo to też nie o to chodzi.
      Teraz „redukcja” to znowu krok nie w tę stronę…

  20. Kasia 10 lipca, 2017 at 2:51 pm - Odpowiedz

    O rany, nawet nie wiesz jak się cieszę że znalazłam Twojego bloga… strasznie irytowały mnie te „puchnięcia” ale skoro piszesz, że to normalne, to uzbrajam się w cierpliwość :) dziękuję za motywację.

  21. Kamila S. 11 lipca, 2017 at 11:09 am - Odpowiedz

    wszystko pięknie,ładnie…ale mija sobie własnie 5 tygodni odkad staram się jeść normalnie i nie wymiotuje a buzia nadal chomicza, ślinianki takie typowo bulimiczne. Jest może nieznaczna różnica,ale autentycznie cięzka do zauważenia gołym okiem. Jestem tym dość mocno sfrustrowana.Czy ja jestem jakims chodzącym ewenementem skazanym na chomiczy ryjek do końca życia? !( nie ,że mam cokolwiek przeciwko chomiczkom,ale sama nie chce już byc jednym z nich )

    • Wilczo Glodna 11 lipca, 2017 at 11:57 am - Odpowiedz

      Kicia, czekać. Tego niestety nie można przyspieszyć…

  22. Waniliowa 5 marca, 2018 at 6:31 am - Odpowiedz

    Dziś wracam z pracy o 12.00 .. będę sama w domu do 16.00. Wilk mi już układa plan. Żeby kupić drozdzowki z serem, zjeść ciasto z weekendu i inne rzeczy i do toalety bo jest okazja. Od wczoraj mam te myśli. Boje się ze nie dam rady :( przytylam, czuje wodę w brzuchu .. przy dotknięciu ja słyszę. Boje się bardzo. Nie chce tyć, chce poprzedniej wagi. Im bardziej się staram tym bardziej tyje. A niedługo swieta to przytyje jeszcze bardziej. Aż mi się żyć odechciewa…

    • Wilczo Glodna 5 marca, 2018 at 8:16 am - Odpowiedz

      Kochana, ale co Ty opowiadasz! Wszystko w Twoich rękach! Wcale nie musisz tyć na żadne święta. Wiesz jaki jest sekret? Jeść normalnie i przed świętami i w święta i nie będziesz miała ochoty na tonę ciast. Teraz też, zamiast planować głupoty, zaplanuj duży, pyszny, pożywny lunch! Powiedz sobie, że drożdżówek jeszcze zdążysz się w życiu „nażreć”, ale dzisiaj robisz coś innego.

      • Waniliowa 5 marca, 2018 at 6:08 pm - Odpowiedz

        Nie kupiłam tych drożdżowek. Ale i tak nie dałam rady… miałam plany żeby posprzątać w domu, zrobić sobie maseczkę, pomalować paznokcie a teraz siedzę opuchnieta i smutna. Najgorsze jest to ze znam siebie. Wiem ze jutro będę depresyjna i zmęczona a w środę wilczoglodna i zdenerwowana. Teraz będę walczyć o sobie w środę. Nie skończy się w toalecie bo będą domownicy ale boję się że nie wytrzymam z objadaniem się i wypluwaniem. Czuje się okropnie jak to pisze. Obrzydliwie. Dziękuję Ci Aniu za odpowiedz. Trzymaj kciuki za środę.

  23. Justyna 28 lutego, 2019 at 10:13 pm - Odpowiedz

    Cześć! Trafiłam na Twojego bloga szukając czegoś o moim problemie. Nic nowego – kilka lat napadów obżarstwa, połączonego z wyrzutami sumienia, zmiennymi nastrojami, przeplatane dużą aktywnością i …. środkami przeczyszczającymi. Walkę z tym podejmowałam kilka razy- czasami z lepszym, czasami gorszym skutkiem, ale niestety zawsze wracało. Bardzo niepokojące są dla mnie środki przeczyszczające- nie będę podawać może które konkretnie, ale chodzi o herbatki. Na początku brałam je po takich dniach załamania żywieniowego, a teraz stosuje prawie że regularnie, bardzo często (już nawet z dużo mniejszym „efektem”). Zastanawiam się czy chcąc wprowadzić zasady, o których wspominasz dobrym pomysłem jest stopniowe ograniczenie herbatek? Próbowałam kiedyś drastycznie przestać je pić, ale po kilku dniach już czułam się fatalnie, a wytrzymałam lekko ponad tydzień (z różnymi dolegliwościami i bólem). Wspomnę, że pijam siemię lniane wieczorami, jem dużo warzyw, ale gdy przychodzą „te dni” albo co gorsza „tyogodnie” (jak niestety ten) to codziennie, poza normalnymi posiłkami, zjadam ich dwukrotnośc plus mnóstwo ślodyczy (nie 2 batony, tylko 5, nie pół paczki ciastek tylko 3 paczki ciastek…).
    Dziękuję za Twojego bloga! Zaraz zamawiam też książkę.

    • Wilczo Glodna 1 marca, 2019 at 5:58 pm - Odpowiedz

      Kochana, przeczytaj mój post „Czy warto się przeczyszczać” najpierw, ok?

  24. Jana 29 października, 2019 at 7:27 am - Odpowiedz

    A ja właśnie mimo diet nic nie pomagało, spróbowałam postu i po tych glodowkach jak zaczęłam jeść normalnie to przytyłam, wróciłam do wagi jaka mialam przed czyli 60 kg, kilka miesięcy jem 1000 kalorii i co? Zjem trochę więcej tyje jak świnia. Jem bardzo zdrowo i chodzę napuchnieta. 2 dni zrobię głodówki to odrazu jest lepiej. Szczerze to żyć mi się nie chce. Nic już nie pomaga. Biorę leki na tarczyce ale to nie ma znaczenia. Taki mam wybór albo nic nie jeść być chuda albo jeść i mieć depresję.

  25. Tara 11 stycznia, 2023 at 8:39 pm - Odpowiedz

    Hej Aniu. Wlasnie zaczelam twoj kurs online i mimo ze jestem juz weternaka bulimiczna, bo zmagam sie z nia od….uwaga…25 lat, jestem bardzo zdeterminowana i wierze ze tym razem mi sie uda. Czy masz jakies wskazowki dotyczace pozbycia sie chomikow. Juz od kilku dni nie wymiotuje, ale moje slinianki zwariowaly, a moja twarz wyglada jak kwadrat….ratunku! ;)

    • Wilczo Glodna 11 stycznia, 2023 at 8:41 pm - Odpowiedz

      Kochana, gratuluję decyzji!!! Niestety radę mam tylko jedną: czas. Przykro mi kochana,ale pociesz się tym, że to OSTATNI raz, kiedy widzisz je w lustrze!