Udostępniam artykuł, który pojawił się w portalu Onet.pl, o tym jak bulimia wpływa na urodę.
Wahania wagi, rozstępy i obwisła skóra to najmniejszy problem. Bulimiczka ma też twarz chomika, cienkie jak papier, kruszące się i wypadające zęby oraz wiecznie nieświeży oddech – przez refluks i kulki ropy w migdałkach. Nie jest piękna.
Bulimia to jedno z zaburzeń odżywiania (obok anoreksji i kompulsywnego obżarstwa) i jest właściwie połączeniem dwóch pozostałych. Bulimiczka ma okresy głodzenia się lub życia według zasad zdrowego odżywiania, po których następują napady wilczego głodu – wtedy rzuca się na wszystko, co znajdzie w swoim zasięgu. Miesza słodkie ze słonym, pizzę popija czekoladowym mlekiem i przegryza kiszonym ogórkiem. Je, dopóki ma co, bo uczucie głodu nie mija, żołądek nigdy nie wydaje się być pełny. Kiedy napad się kończy, chora na bulimię musi jakoś poradzić sobie ze swoim „grzechem”. Najczęściej decyduje się na sprowokowanie wymiotów, ewentualnie połknięcie silnych środków przeczyszczających. Zdarza się też, że stosuje obie te metody równocześnie. Niektóre bulimiczki wybierają nawet lewatywę lub środki do oczyszczania jelit stosowane przez zabiegiem kolonoskopii.
Bulimiczka, przynajmniej na początku, ma poczucie, że przechytrzyła „system”. Może sobie pozwolić na zjedzenie całego tortu, kilku kawałków pizzy czy wielkiej chałwy, bo przecież i tak od tego nie przytyje. Jej koleżanki muszą się ograniczać, odmawiać sobie przyjemności jedzenia, przechodzić na dietę – a ona nie! Dopiero po czasie okazuje się, że ta metoda wcale nie jest doskonała. Ze „sprytnego systemu” staje się błędnym kołem prowadzącym do napadów obżarstwa, oczyszczania i głodzenia się.
Na bulimię chorują zwykle młode dziewczyny, ale też kobiety sukcesu – celebrytki, dyrektorki dużych firm, robiące karierę pracownice korporacji. Ich pragnieniem jest, by jednocześnie móc się najeść, poprawić sobie humor jakimś smakołykiem i nadal wyglądać dobrze. Nie mieć nadwagi, bo to nie jest mile widziane ani w środowisku nastolatków, ani wśród ludzi sukcesu.
Nie dbasz o swoją figurę – jesteś leniwa, zaniedbana. Bulimia wydaje się doskonałą metodą na wybrnięcie z tego impasu: można jeść i zachować szczupłą figurę. Prawda? Postanowiłam porozmawiać o tym z Anią Gruszczyńską, założycielką bloga Wilczoglodna.pl. Ania sama była chora, a dziś pomaga innym bulimiczkom wyjść z nałogu. I robi to bardzo skutecznie – daje konkretne rady, wspiera, pisze dosadnie i rozprawia się ze standardowymi wymówkami czy schematami myślenia. Bulimię nazywa „wilkiem”. To jak to jest z tą „dietą-cud”? Czy bulimiczka może jeść i być szczupła?
– Nie – mówi stanowczo Ania. – To tak po prostu nie działa. Nie da się osiągnąć pięknej zdrowej sylwetki, robiąc coś tak zupełnie przeciwnego naturze. Zwracanie pokarmów, przeczyszczanie się, uprawianie sportu do upadłego – to wszystko strategie bardzo krótkoterminowe. Nasze ciało szybko przestawia się na „tryb alarmowy”. Czuje, że coś jest nie tak: albo wymioty, albo głodówki – nigdy nie wiadomo, kiedy znowu pojawi się normalny posiłek. Organizm zwalnia więc przemianę materii, a my tyjemy. „Początkującym” wydaje się, że jak się zwraca wszystko, co się zjadło, przybranie na wadze jest niemożliwe. To nieprawda. Proces trawienia zaczyna się już w jamie ustnej i przełyku. To dzieje się błyskawicznie. Nigdy nie będzie tak, że nie przyjmiesz żadnych kalorii z tak „beztrosko” zjedzonych słodyczy. Przyjmiesz ich więcej niż myślisz.
Ten „sprytny” sposób na dietę ma więc poważne luki. Nie powoduje ani chudnięcia, ani nawet utrzymania prawidłowej wagi. Nie jest też zdrowy – ale o tym wiedzą wszyscy. Nie każda początkująca lub „aspirująca” bulimiczka wie jednak o tym, że ten „system” oznacza też, że stanie się nieatrakcyjna.
– W związku z wahaniami wagi pojawiają się rozstępy, skóra traci elastyczność, robi się cellulit, skóra wysycha jak papier – zaczyna wymieniać Ania. – Jako że ciągle objadamy się słodyczami (z tego składa się w większości menu bulimiczki), psuje nam się cera. Wypryski i krosty – to norma. Wypadają włosy, szarzeją i łamią się. Mnie nigdy nie odrosły moje włosy. Od kilku lat sztucznie je zagęszczam (co kosztuje sporo pieniędzy). Wypadają zęby. Większość czytelniczek mojego bloga się na to skarży. W skrajnych przypadkach są to wszystkie zęby (tak, wszystkie!), w mniej skrajnych – tylko kilka. Sama mam plombę w każdym zębie, a górne jedynki są przezroczyste i do połowy starte. Jedno z dziąseł odsłania się milimetr gołej kości. Na szczęście nie rzuca się to aż tak w oczy.
Ale słyszałam już różne historie: któregoś dnia, zupełnie bez ostrzeżenia, zęby zaczynają się łamać: jeden, drugi, trzeci zostaje w kanapce. To dlatego, że w buzi zamiast śliny, która chroni zęby, ciągle znajduje się kwas żołądkowy, który je zżera. Co jeszcze? Raz na jakiś czas spotykam się z opisem paraliżu twarzy: np. jednostronne porażenie nerwu twarzowego (polecam zobaczcie w internecie, jak to wygląda). To na pewno nie sprawi, że będziesz wyglądać, jak ideał piękna. Częste są też problemy z refluksem – treść pokarmowa cofa się samoistnie do buzi. Mamy poparzony, pokryty bąblami język. No i jeszcze ten brzuch: zazwyczaj twardy, nabrzmiały. W sumie jaki ma być, skoro chora na bulimię nie wypróżnia się nawet do dwóch tygodni? Całe ciało jest przez to zatrute, spuchnięte, ociężałe, nalane. Na pewno nie piękne.
Po kilku latach w miarę regularnych wymiotów przełyk jest już w takim stanie, że wystarczy się pochylić, by do ust napłynęła zawartość żołądka. Oddech bulimiczki cały czas jest nieświeży – da się wyczuć kwas żołądkowy i przetrawione treści pokarmowe. W podrażnionych migdałkach robią się krypty, czyli dziurki, do których wchodzą resztki jedzenia. Tam tworzą się „kulki”, zawierające też ropę, które pozostają uwięzione w tkance nawet przez kilka dni. Stosowanie środków przeczyszczających lub lewatywy to z kolei problemy z wypróżnianiem, wzdęciami, hemoroidami. Nic z tego nie dodaje kobiecie atrakcyjności.
Anorektyczka jest przeraźliwie chuda, osoba jedząca kompulsywnie ma dużą nadwagę, a bulimiczkę rozpoznać można po wahaniach wagi i „chomiczej buzi”. „To efekt przerostu ślinianek, które musiały przejąć funkcje trawienne odbywające się normalnie w żołądku. Mądrość ciała jest wprost zachwycająca. Ono zrobi wszystko, abyśmy nie zagłodziły się na śmierć, a stanie się to kosztem naszej urody – tłumaczy Ania.
Jeśli ciągle walczysz z efektem jo-jo, męczy cię życie na diecie i nie potrafisz pohamowywać swojego głodu, nawet nie myśl o świadomym wpędzaniu się w bulimię. Jeśli zdarzyło ci się już kilka razy sprowokować wymioty lub zastosować środki przeczyszczające po obfitym posiłku, poczytaj bloga Ani i wybij sobie z głowy robienie tego dalej. To w żaden sposób nie rozwiąże twoich problemów, a tylko sprawi, że już zawsze będziesz miała za plecami groźnego Wilka, który zabierze ci zdrowie, szczęście, pieniądze (to kosztuje!) i urodę. Kiedy pójdziesz tą drogą, nie będziesz piękna – ani dla innych, ani dla siebie.
Link bezpośredni: kobieta.onet.pl
W artykule pojawia się filmik ze mną, gdzie mówię o tym jak już nigdy nie zjem jednego ciasteczka. Na szczęście okazało się to nieaktualne, o czym piszę tu.
,,Anorektyczka jest przeraźliwie chuda, osoba jedząca kompulsywnie ma dużą nadwagę, a bulimiczkę rozpoznać można po wahaniach wagi i „chomiczej buzi”. ” – a jeśli wszystkie objawy pasują do bulimii (zdarzają się głodówki, okresy zdrowego jedzenia oraz napady obżarstwa, po którym mam wyrzuty sumienia, zazwyczaj przez ileś następnych dni staram się jeść jak najmniej, ale nie wymiotuję (raz próbowałam ale nie udało mi się) ani nie przeczyszczam się to co to jest? Bo chyba nie bulimia? Wahań wagi nie mam, bo obżarstwo trwa u mnie max dwa dni, na co dzień jem mało i zdrowo, ćwiczę. Kiedyś byłam otyła, teraz trzymam wagę w dolnej granicy normy. Pozdrawiam :)
Kochana, napady obżarstwa wynikają z tych właśnie głodówek, a jak zwał, tak zwał. Przestaniesz się głodzić, znikną napady. Obiecuję.
W filmiku powiedziałaś Aniu też fajną rzecz, że za długo się przejmowałaś innymi ludzmi i co oni powiedzą na Twój temat. Ja myśle że mój problem tkwi właśnie w tym, że ciągle się przejmuje tym co sobie pomyślą i powiedzą o mnie inni. Że zawsze na każdym kroku chcę się innym przypodobać „zrobić im dobrze” ale życie pokazuje że tak się nie da i nie dogodzi się każdemu a główną poszkodowaną jestem ja sama bo zadręczam się tym że ktoś bedzie zły na mnie bo nie zrobiłam czegoś tak jak on/ona chciał/a. Obwiniam się i objadam potem obwiniam sie ze się objadłam. I tak w kółko. A nie moge się przecież tak bezkarnie objeść i wyglądac XXL bo co ludzie powiedza…. co za „świnia” nie widzi siebie jak wygląda….
chciałabym i marze o tym żeby się w końcu uwolnić od tych myśli i nie przejmować innymi ludzmi. Żyć zgodnie ze sobą nawet jeśli to się komus nie bedzie podobało…. poczuć lulgę i wolność…..
Mówią, że problem bulimii często dotyka kobiet… kobiet które są perfekcjonistkami. Przechodzą na dietę i gdy potkna się, zjedzą trochę więcej (dużo więcej jak się pozniej okazuje) i muszą się tego nadmiaru nastepnie pozbyć. Tak jest u mnie. Mam ten problem okresowo… raz sobie radzę a raz nie. Bywa że 3 miesiace nie zwymiotuje ale nadchodzi jakiś słabszy okres i dzieje się źle. Boje się konsekwencji, bo dobrze wiem jakie one są. Czytając tego bloga jestem jeszcze bardziej świadoma niektórych rzeczy. Nie chce tego robić. Niestety nie umiem się przyznać do błędu. Chciałabym z tego wyjść o własnych siłach nie zaciągając w to osób trzecich. Boje się ze nikt mnie nie zrozumie, może dlatego że sama do końca niektórych rzeczy i zachowan nie potrafię wyjaśnić…
Potwierdzam – perfekcjonizm i bulimia to „doskonały” duet. Jedno napędza drugie. Polecam z doświadczenia własnego wizytę u psychologa. Dopiero mój psycholog uświadomił mi to, czym jest (mój) perfekcjonizm i pokazał, jak wyluzować, odpuścić, pozwolić sobie na błędy i dać przyzwolenie na niedoskonałość. Bo ta nieustanna presja, którą sama na siebie nakładałam, była, po prostu, nie do zniesienia. Więc żarłam i rzygałam (żeby w końcu coś się udało). Polecam, jeśli tylko masz takie możliwości. Nadal z moim perfekcjonizmem nie jest… perfekcyjnie – no ale już wiem, że być nie może ;)
Nie wymiotuję, ale zaźywam ogromne ilości środków przeczyszczających, które i tak już powoli przestają działać. Jak wyjść z tego uzależnienia? Boję się ogromnych wzdęć. Czy mam je stopniowo odstawić czy jednak powinnam z dnia na dzień?
To zależy jak długo chcesz z tego wychodzić, kochana…
Witaj, ta choroba odebrała mi wszystko, chęć do życia, chęci do przebywania między ludzmi (za nic w swiecie nie daje sie wyciagnac z domu, kiedyś dziewczyna która ma mase znajomych, teraz SAMOTNA osoba). Od kilku dni jedyny plan na zycie to śmierć. Mam córke, przestałam prowadzać ją do przedszkola, bo się siebie wstydze i komentowania ludzi jak wyglądam. po tylu latach ja wiem, ze jednej osobie na tysiąc uda się wygrać, a reszta to takie gadanie ,,że to siedzi w głowie itd, ze jak sie chce to da sie rade”, prawda jest taka że to nie prawda. Od ponad 5 lat miałam 11 dni w ktorych wytrzymałam bez wymiotowania i to tylko 11 dni. oddałabym wszystko by się z tego wyleczyć, żeby to znikło, żebym chciała życ i byc chociaz troche szczesliwa… teraz widzę tylko śmjierc najlepszym wyjsciem bo dluzej nie dam rady…
kochana, NATYCHMIAST pisz do mnie na prive: [email protected]
Witam ,od 7 lat jest ze mną bulimia. Nie zdawałam sobie sprawy na początku jakie są tego poważne konsekwencje. Jestem osoba co zajadała stres tyłam ćwiczyłam jadłam wymiotowałam i tak w koło. Nikt z mojego otoczenia nie wie nie domyśla się nawet. Były momenty gdzie nie wymiotowałam najdłużej udało mi się 19dni. Zapisałam się do dietetyka czułam się super wolna zdrowa brzuch nie był nabrzmiały cera brzoskwiniowa.rok temu zmarła mi mama w tragicznych okolicznościach poczucie winy bezradności bezsenność i znow wymioty. Jestem w trakcie rozwodu rozsypało się życie wiem ze to przeze mnie moje wahania nastroju i ciagle fochy a nie daj Boże jak zjesz a nie możesz isc zwrócić. Byłam umówiona do psychologa odwołałam codziennie wmawiam sobie ze już nie ,, nie rób tego,, padło mi zdrowie siła 5%. Próbuje z kims porozmawiać ale nie mam odwagi …
Hej bulimia jest przy mnie 9 miesięcy.
Bywały przerwy te dłuższe i krótsze.
Mam problemy z wzdętym nabrzmiałym a u dołu nawet twardym brzuchem.
Jednym czasem dostałam zapalenia wyrostka robaczkowego,potrzebna była pilna operacja.Myślicie że to mogła wywołać moja bulimia?
Parę razy zdarzało mi się tak że w trakcie wymiotowania zaczęła mi się lać krew z nosa,bardzo się przestraszyłam ale przecież nie mogłam tego powiedzieć nikomu.I na pewno nigdy nie powiem.Może wy mi powiedziecie co to moze być i czy któraś z was też tak miała
pozdrawiam ;))
Hej. Oczywiste że wspomniane objawy mogła wywołać bulimia, prowokowanie wymiotów wymaga napinania się, wzrasta ciśnienia krwi w każdym narządzie i tkance, stąd krwotok z nosa, czy pęknięcie wyrostka robaczkowego. Może w dodatku to taka cecha osobnicza po prostu, że masz słabe, kruche naczynka krwionośne (tak, również te w nosie) i niedużo trzeba, żeby pękały i krwawiły. Kolejny nieopłacalny, niszczycielski aspekt bulimii. Znane są przypadki pęknięcia przełyku w czasie wymiotów czy nagłe zatrzymanie krążenia (NZK) z powodu zaburzeń elektrolitowych (wymioty szczególnie wypłukują potas konieczny do prawidłowej pracy serca). W mojej pracy widziałam wiele przypadków NZK (z powodów absolutnie różnych – ale efekt niemal zawsze ten sam – śmierć albo „bycie rośliną”.) Na palcach jednej ręki mogę zliczyć osoby, które miały szczęście i „powróciły”. Jak to u ciebie dzisiaj, po 5-ciu latach?