Drogie ciało
Drogie ciało,
Piszę do Ciebie, pierwszy raz po tylu latach znajomości. Mam nadzieję, że wybaczysz mi dotychczasowe milczenie.
Wiesz, głupio się przyznać, ale do niedawna, nie wiedziałam, że trzeba Ciebie jakoś szczególnie zauważać czy doceniać. To, że jesteś, traktowałam jak fakt oczywisty. Coś, za co nie trzeba okazywać za szczególnej wdzięczności.
Poważnie się myliłam.
Chciałabym Cię jednak zapewnić, że w przeciągu kilku lat, dużo się zmieniło.
Przestałam być głucha na Twoje potrzeby i mam nadzieję, że dostrzegasz moje starania.
Mimo wszystko jest mi bardzo wstyd za to, co Ci robiłam przez całe lata.
Stąd ten list.
Po prostu chciałabym przeprosić.
Za wszystko.
Za te wieloletnie upokorzenia, gdy zmuszałam Cię do wymiotów, przeczyszczeń i zabójczych ćwiczeń.
Za głodzenie Cię, albo wpychanie w Ciebie jedzenia do bólu.
Za to, że wyzywałam Cię od najgorszych, przy każdym spojrzeniu w lustro.
Za to, że ignorowałam Twoje naturalne sygnały i błagania o litość.
Za to, że zawsze podejrzewałam Cię o złe intencje, podczas gdy Tobie chodziło tylko o zachowanie względnego zdrowia i…życia.
Za to, że trułam Cię złym jedzeniem, alkoholem, narkotykami i papierosami.
Za to że wstydziłam się Ciebie.
Za to, że pozwalam Cię dotykać obcym mężczyznom, za jedno miłe słowo, za okazane zainteresowanie.
Za to, że narażałam Cię na kontuzje i ból. Teraz wiem, że nie musiałam dźwigać tej sztangi, aż strzeliło mi w kręgosłupie. Chciałam tylko spalić w ten sposób nadmierne jedzenie, którym Cię tak egoistycznie i bezmyślnie napchałam.
Za to, że zostawiłam Cię na pastwę mojego rozszalałego Wilka. Pozwoliłam Cię pokąsać i sponiewierać. Spalić Twoje wnętrze kwasem żołądkowym, rozpuścić szkliwo na zębach, latami nie dostarczać witamin i podstawowych składników odżywczych, tym samym pozbawiając urody i energii.
Za nigdy nieodwzajemnioną miłość i przyjaźń.
Tak bardzo mi przykro. Wybacz mi.
Chciałabym Ci też podziękować, że mimo wszystko, nigdy nie doszło z Twojej strony do buntu.
Przecież tak łatwo mogłaś wyskoczyć z tej karuzeli. Tak wiele nadarzało się okazji… Widziałam zdjęcia dziewczyny, która umarła nad toaletą. Ty nigdy mi tego nie zrobiłaś.
Nawet nie wiem, jak mam Ci dziękować za stanie zawsze po mojej stronie.
Cierpliwe dzień po dniu, bez skargi, pretensji, bez żalu.
Jak przyjaciel wytrzymałby takie traktowanie???
Tylko najlepszy.
Tylko ty.
Dziękuje za bycie ze mną w tych wszystkich trudnych momentach.
Możesz mieć pewność, że ten koszmar więcej się nie powtórzy.
Już zawsze będę o Ciebie dbać: karmić rozsądnie, nie uciekając w objadanie się.
Będę zapewniać Ci zdrowy i potrzebny ruch, bez niszczenia Cię nim.
Nie będę Cię już więcej truć i zanieczyszczać, przysięgam.
Jesteś kruchym, drogocennym naczyniem, w którym kołysze się moje życie. Będę więc stosownie o Ciebie dbać i cieszyć się tym niezasłużonym niczym darem. Przez resztę naszej wspólnej drogi.
Twoja Ania.
Ps. Aha, kocham Cię.
*
List ten powstał przed ponad rokiem, ale dopiero teraz jestem gotowa go opublikować.
Płakałam pisząc te słowa. To było bardzo bolesne, ale i oczyszczające doświadczenie.
Potem czułam tylko ulgę i spokój.
Wiedziałam, że dotrzymam zawartych w liście obietnic.
I tak się stało.
Mamy czasami gorsze dni, ale dalej idziemy ramię w ramię: Ja – umysł i Ja – ciało.
I gdzieś pomiędzy tą harmonią odkryłam jeszcze jednego lokatora: Duszę.
Pozbierałam siebie z rozbitych kawałków i oto jestem cała.
Chcę Cię gorąco zachęcić do napisania takiego listu.
Właśnie dzisiaj jest idealny dzień na to, żeby przeprosić swoje ciało i podziękować mu za wszystko. To bardzo dobry sposób na zapoczątkowanie wspaniałej przyjaźni.
Wyciągnij pierwsza rękę na zgodę.
Mocny list!
AMEN!
Wzruszyłam się. Też napiszę taki list. Dziękuje Ci Aniu, że jesteś i wspierasz takich jak ja…
Płakałam jak czytałam…
Witam !!! Az trudno mi uwierzyc ze po 7 latach trudnych zmagan ,trafilam na ta strone dopiero teraz,pzeczytalam wiekszosc postow i zrobily na mnie ogromne wrazenie .Moze wreszcie znalazlam ,kogos kto mnie rozumie ,moje wlasne Wilcze Stado :) Przepiekny list ,podziwiam za odwage opoblikowana Go !!
Witaj w domu :*
Pisałam podobne listy podczas terapii uzależnień odżywiania. To działa, oczyszcza. Gratulacje, że dzisiaj ten list to przeszłość.
Dziekuje, milo mi poznac !!
Też się popłakałam. Moja córcia dzisiaj dała mi wolny wieczór. Poszła spać wcześniej, a ja oczywiście stałam i modliłam się do bananów 15min, ale dałam radę odwrócić się wyjść i zajrzeć tutaj. Warto było. Zabieram się za swój list.
Bardzo wzruszające wyznanie….piękne.
Dziękuję, że się z nami nim podzieliłaś:*
Już jakiś czas temu wygłosiłam do swojego ciała podobną przemowę. Do tego dodałam masaże (jutro idę na bańkę chińską, nie wiem, czy moje ciało to polubi:)), balsamy, kremy i codzienne poranne „przywitanie ciała” .
Może śmieszne i dziecinne, ale na mnie dobrze działa.
Kochana, śmieszne i dziecinne jest to co ludzie teraz robią ze swoimi ciałami. To co Ty robisz to oznaka mądrości i dojrzałości. :*
Na prawdę piękny i wzruszający list. Dziękuję.
nic dodac nic ujac..
szczera prawda…co to za chory mechanizm nami targal/targa?!
jak mozna byc tak okrutnym dla samej siebie?
pozbawiac sie yyy wszystkiego?! albo zadowalac sie ochlapami..
jestes piekna wewnatrz i na zewnatrz;)
Popłakałam się.
Podziwiam Cię.
Chciałabym mieć tyle siły, aby napisać taki list, ale wiem, że nie dotrzymam żadnej z danych obietnic, które tam napiszę.
Jestem za słaba.
To proszę napisz list bez składania obietnic. Tak jak list miłosny, bez obietnicy mariażu ;)
Dobrze.
Napiszę.
Nawet zaraz.
Masakra, ale popłynęłaś! Mam łzy w oczach! Cuda się dzieją naprawdę. Bo taka zmiana myślenia i patrzenia na swoje życie, kiedy jest już naprawdę źle to przecież nic innego.
Też podzielę się w takim razie moim listem, który napisałam na blogu:
http://thirstydoe.blogspot.com/2015/11/list-do-mojego-ciaa.html
Czytałam kilka razy ten post,za każdym razem jestem tak bardzo wzruszona,ze nie potrafię opisać co czuję.Ja napisałam inny list,6 miesięcy temu..list pozegnalny do bulimii…goodbye forever….
… piękny, wzruszający, nie cierpiałam nigdy na zaburzenie odżywiania, ale bardzo identyfikuję się z tymi myślami, też muszę przeprosić swoje ciało, dziękuję <3
Eh. Bardzo wzruszające. Bardzo Ci dziękuję za ten wpis. Uświadomiłaś mi wiele. Zaraz napiszę taki list.
Bardzo często wracam do tego listu w gorszych momentach….może dlatego,że jest dosłownie wyjęty z mojej głowy,tak dokładnie przedstawia sporą część mojego życia- te same błędy,faceci,alkohol,ciało było od zawsze tylko obiektem,najgorszym wrogiem. Swój list schowałam gdzieś głęboko do szuflady. za bardzo boli czytanie go. Dzis tak bardzo potrzebowałam przypomnieć sobie,że nigdy nie chcę już wracać do takiego życia. Nie chcę już wracać do tamtej „mnie”. Dziś potrzebowałam czegokolwiek,co da mi siłę..