Euforia

Wiesz kiedy nabieram pewności, że moja podopieczna jest na dobrych torach do wyjścia z zaburzeń odżywiania? Kiedy mówi do mnie: „Ania, w sumie to idzie mi rewelacyjnie; robię coś czego nie byłam w stanie zrobić przez lata – jem normalnie, nie obżeram się nie głodzę, nie kompensuję, ale nie czuję żadnej euforii. Jest tak po prostu… zwyczajnie”.
Słyszałam to tak wiele razy, że nie już zliczę. I właśnie wtedy, ponad wszelką wątpliwość wiem, że z nią to będzie dobrze i nie muszę się już o to martwić.

Dlaczego tak? Czy wyjście z zaburzeń odżywiania nie powinno spotykać się z większymi fajerwerkami? Przecież to spełnienie naszych marzeń, odzyskanie na nowo swojego życia, czasu i pieniędzy, które kiedyś spuszczało się w kiblu (a są to niemałe sumy). Za tym idzie uwolnienie ogromnego potencjału, który można wykorzystać na wszystko, co leżało do tej pory odłogiem. Czyż nie powinniśmy czuć się wniebowzięte? No nie.
Jako że to, co robimy jest powrotem do normalności, powinnyśmy czuć się NORMALNIE – jak w domu, a nie jak na ekscytującej przejażdżce karuzelą, która zaraz się skończy.

Bo kiedy czujemy euforię związaną z jedzeniem? Zazwyczaj w miesiącu miodowym diety.
Dostajesz jakiś super plan od dietetyka, albo wynajdujesz w Internecie informację, że aby schudnąć absolutnie nie wolno jeść węglowodanów (trzeba jeść same węglowodany lub samo białko, sam tłuszcz, sam gruz zagryzany trocinami). Tak! To jest to! Od dzisiaj moje życie zmieni się nie do poznania!

Zaczynasz to stosować i widzisz rezultaty! Wow, tyle i tyle centymetrów w pasie, tyle i tyle kilogramów poszło! Do tego dokładasz ćwiczenia, żeby efekty były jeszcze szybsze i zaczynasz zbierać pierwsze komplementy. W końcu przestajesz spać z tego podekscytowania. A przynajmniej tak Ci się wydaje, bo nie śpisz z powodu kortyzolu, które wytwarza ciało w odpowiedzi na stres głodówki i z powodu adrenaliny, którą system pompuje do krwi w celu zapewnienia Ci odrobiny siły na poszukiwanie jedzenia.

Czujesz, że możesz góry przenosić i świat jest u Twoich stóp. Przecież to było takie proste, wystarczyło zastosować się do zasad X i już! Chce Ci się tańczyć i śpiewać, rozsadza Cię poczucie euforii!
Potem nagle…. coś złego się dzieje i budzisz się nad opróżnionym słoikiem Nutelli, który od tej pory pojawia się w Twoim życiu praktycznie codziennie. Po kilku tygodniach/miesiącach jesteś w punkcie wyjścia, lub nawet przekroczyłaś go o kilka kilo. Oczywiście nienawidzisz siebie i winisz za ten bałagan swoją słabą wolę.

Taki schemat powtarza się w Twoim życiu jeszcze kilkakrotnie. Po raz kolejny znajdujesz motywację do odchudzania i – w końcu – tę właściwą dietę. (To jednak nie o makro chodziło. Jak mogłaś być tak głupia! To chodziło o czas jedzenia posiłków – koniecznie raz dziennie w oknie żywieniowym!). Znowu doświadczasz euforii i poczucia bycia na haju, który powoduje głód…

No więc jak – dla odmiany – zaczynasz czuć się po prostu NORMALNIE, to znaczy, że w końcu zrobiłaś coś innego niż do tej pory: zaczęłaś zachowywać się NORMALNIE. A normalność nie jest wcale, a wcale ekscytująca.
Twoje ciało nie jest zalewane hormonami stresu walki o przetrwanie. Nie wyostrzają Ci się wszystkie zmysły i jednak potrzebujesz normalnej ilości snu do życia, a nie pięciu godzin na dobę z przerwami.
I bardzo dobrze! Czyż nie tak powinno być?

A więc kiedy poczujesz, że wchodzisz w mało ekscytujący stan zwyczajności, a poprzedzało go normalne jedzenie – od głodu do sytości, od sytości do głodu – wiedz, że jesteś na dobrej drodze.

*

A czy Ty też możesz podzielić się z nami takimi historiami ze swojego życia? Czy doświadczyłaś takiej euforii, tylko po to by wpaść po niej w straszny dół? Napisz o tym kilka słów.

*

Jeżeli zaś potrzebujesz pomocy w wydostaniu się z tego błędnego koła i powrotu do normalności, zostań moją podopieczną. Szczegóły programu tutaj: http://wilczoglodna.pl/mentoring/

Published On: 27 marca, 2020Kategorie: Psychologiczna rozkminkaTagi: , ,
ania gruszczynska wilczoglodna mentoring banner

Zobacz program, który pomoże Ci odzyskać kontrolę nad jedzeniem

Ze swoimi zaburzeniami byłaś już nawet u wróżki?
 Zobacz program, który w końcu Ci pomoże! 
Odzyskaj 100% kontroli nad jedzeniem, swoim ciałem, zdrowiem, czasem i życiem.

11 komentarzy

  1. Cat 27 marca, 2020 at 12:33 pm - Odpowiedz

    Ile razy coś takiego się już zdarzało… Najpierw euforia, bo dieta i pierwsze efekty, potem euforia, bo znowu można jeść słodycze w nieograniczonych ilościach, a na końcu tego wszystkiego dół i paskudne samopoczucie. Na szczęście to wszystko już za mną, ale nadal czytam bloga, by w zalewie tego całego fit życia pamiętać, że normalność jest okej :)

  2. Iza 27 marca, 2020 at 1:35 pm - Odpowiedz

    Tak, sinusoida euforii i najgłębszego emocjonalnego dołu, a to wszystko przez toksyczny związek, który trwał prawie 2 lata.
    Nawet nie chce sobie przypominać okresu po tym związku – niewyobrażalna pustka, jak narkoman na wiecznym głodzie.

    Takie już prawo natury że po dużym haju następuje ogromny dół.

    • Suzjak 28 marca, 2020 at 4:20 pm - Odpowiedz

      Witaj,
      Z góry przepraszam, że to pytanie nie dotyczy tematu postu ale pomyślałam, że jeżeli napisze pod aktualnym postem to będzie większa szansa, że odpiszesz. Ogolnie to sprawa wygląda tak: przez 2 lata się odchudzałam, co przeszło w ostrą anoreksje. Obsesyjne liczenie kalorii, zrezygnowanie że wszystkiego oprócz warzyw, ciągle ćwiczenia… No ogólnie typowy schemat, jeden z wielu… Jednak postanowialm zabrać się za siebie, powiedziałam rodzinie, udałam się po pomoc do psychiatry. Zaczęłam jeść więcej, chociaż i tak chyba podświadomie trochę się kontroluje. Ale to nie o tym. Przez kilka miesięcy byłam w stanie się najeść, często przejeść (wynikało to z tego, że jadłam za szybko) ale chodzi o to, że odczuwałam po jedzeniu zwykły spokój, że nie chce już więcej. Ale od pewnego czasu coś się zmieniło. Mam wrażenie, że cały czas jestem głodna. Porcje, wydaje mi się, są takie same jak wcześniej, ewentualnie może odrobinę zmalały. Dosłownie nie potrafię się najeść. I najgorsze jest to, że oprócz uczucia w żołądku pojawia się okropne uczucie w głowie. Taki jakby ból, często towarzyszy temu uczucie zdretwialych warg. Ten ból, to uczucie, jest takie jakby otępiające, nie potrafię tego wytłumaczyć… Nie jestem w stanie nic zrobić, na niczym się skupić (oprocz jedzenia) , nie mam prawie żadnej energii. Czy możliwe jest, że ten ból jest objawem ekstremalnego głodu i wyglodzenia organizmu? Bo boję się, że to jakaś poważna choroba, której się nie pozbede do końca życia, a ten ból naprawdę mnie już wykańcza. Do tego często zdarza mi się, że czuję, że żołądek jest pełny ale i tak dalej jem. I w sumie nie czuje po tym wyrzutów sumienia, mam nawet tak, że jak zjem duży obiad, i faktycznie boli mnie brzuch, to zamiast złości czuję radość a bol maleje, chociaż nie zawsze. Czasami dochodzi wrażenie, że zjadłam za mało i dalszą ochota na jedzenie (chociaż czuje, że jak jeszcze coś zjem to zwymiotuje z przejedzenia) Czy mogą to być oznaki kompulsywne go objadania się? Czy to po prostu wmawiam to sobie bo nie potrafię zaakceptować myśli, że muszę jeść więcej…
      Od kilku dni zastanawiam się nad metoda Minnie Maud ale boję się, że nie dam rady jeść codziennie tak dużo kalorii,przestarsze się i wtedy już totalnie rozwalę sobie metabolizm albo popadnę w bulimie albo inne Ed przez co już do końca życia będę tyla . (Czytałam, że w trakcie MM nie można zmniejszać kaloryczności co kilka dni bo wtedy metabolizm siadzie totalnie). Co sądzisz o tym pomyślę? , Spotkałaś się może kiedyś z przypadkiem, że MM, zamiast pomoc, pogorszyło sprawę zaburzeń i problemów z wagą?
      Przepraszam, że napisałam to tak chaotycznie ale juz naprawdę nie wiem co robić.
      Pozdrawiam cie serdecznie :)

      • Wilczo Glodna 30 marca, 2020 at 2:10 pm - Odpowiedz

        Kochana,
        Jeżeli napiszesz do mnie maila, będzie 100% szansa, że odpiszę.
        To co opisujesz to głód ekstremalny i radze za nim iść, bo to co opisujesz to mogą być jakieś psychosomatyczne historie, ale także neurologiczne. Głód uszkadza wszsytkie tkanki, organizm żre sam siebie, więc się nie zdziwię jak podzieje się coś poważnego. Metoda MM to po prostu pozwolenie sobie na głód ekstreamalny. I tak, walczenie z EH może doporadzić do otyłości. No ale jak się już decydujesz na wyjście z tego, to też nie po to by się potem wycofywać i zmniejszać kcal, prawda?

        • Marta 7 kwietnia, 2020 at 6:43 am - Odpowiedz

          Doskonale to znam … od lat. Mój charakter i niskie poczucie własnej wartości podsycane non stop przez otoczenie czy to w pracy czy na gruncie domowym i ciągle ucieczki w jedzenie które jest jedyną radością i katowanie się całodobowymi treningami i tak od lat. Raz gorzej raz lepiej ale każdy posiłek to walka by nie popaść w zachwyt nad posiłkiem nie stracić hamulców… trening posiłek spacer posiłek trening posiłek spacer trening posiłek spacer spać. A kiedy żyć ???

  3. kkk 28 marca, 2020 at 12:38 pm - Odpowiedz

    ja jestem zawiedziona, kilka tygodni nie rzygam, a nie widze zadnych efektow oprocz tycia :(

    • Wilczo Glodna 28 marca, 2020 at 1:55 pm - Odpowiedz

      Kochana, nie wymiotować to jedno, a jeść normalnie to drugie. Może tutaj jeszcze coś kuleje?

    • Suzjak 31 marca, 2020 at 12:47 am - Odpowiedz

      To prawda, i właśnie chyba dlatego boję się zacząć… Po prostu, że dostane jakiegoś nawrotu i poddam się, przez co pogorszę sprawę jeszcze bardziej… Tym bardziej, że jestem nastolatką i przeraża mnie myśl, że mogę się nabawic chorób na całe życie…
      Na pewno napisze do ciebie na maila, dzięki za podrzucenie pomysłu :)

  4. Joanna 28 marca, 2020 at 2:59 pm - Odpowiedz

    Znam te stany od euforii po doly i nawet normalność też poczulam przez chwilę ale niestety szybko z niej wyszlam bo się przestraszylam jej…. co dalej no i większe ciało… niestety znowu lęk zwyciężył

  5. Kasia 29 marca, 2020 at 12:34 pm - Odpowiedz

    Niestety, nie zawsze jest to takie oczywiste. Euforię odczuwam gdy zaczynam jeść bez ograniczeń ilościowych i jakościowych- bez jakichkolwiek zakazów. Wtedy czuję tę wspaniałą wolność o której była mowa w odniesieniu do wszelkich diet. Ale też i ból i cierpienie.
    Jednak lata zaburzeń pozostawiły pamiątki w postaci chorób i teraz aby w miarę normalnie funkcjonować jestem zmuszona trzymać jakosciowy reżim dietetyczny.
    Niełatwo wyzdrowieć z ed, gdy idea „braku zakazów” u nas się nie sprawdza. Ale da się- jestem żywym przykładem. Aniu ( Tobie też dziękuję).
    Dziewczyny- ku przestrodze- im szybciej zrezygnujecie z destruktywnych nawyków- tym wieksza szansa na powrót do tej normalności o której mowa a którą ja mogę tylko powspominać. Wiem co mówię. Mam 40 lat i za sobą połowę życia w ed. To dłużej niż niektóre z Was żyją na świecie. Trzymam kciuki:*

  6. Diana 12 kwietnia, 2020 at 1:08 pm - Odpowiedz

    Myślę że warto przy okazji tematu wspomnieć o wybaczaniu sobie błędów ja wychodząc z bulimii, tzn kiedy postanowiłam sobie przestać, jeszcze przez pół roku miałam napady w okolicach okresu. Początkowo nie umiałam sie z tym pogodzić i stwierdzałam, że skoro i tak nie umiem wytrwać to po co się starać? Albo skoro raz się zdażyło, to co zmieni kolejne 5 razy? Za którymś razem zwymiotowałem raz, po czym nie poszłam płakać i się pogrążać, tylko przytuliłam się i powiedziałam sobie- to nic powtórzyło się to jeszcze ze dwa razy…. I znikło, tak normalnie i zwyczajnie przede wszystkim trzeba uwierzyć w to że jesteśmy normalni! Nie wkładajmy się do szuflady osoby skazanej na wieczną mękę
    Po 2 latach bulimii z codziennymi napadami, wyleczyłam się! Oprócz decyzji i czasu ważna jest edukacja. Co jeść i jakie nawyki żywieniowe wypracować żeby zdrowo schudnąć. Mi pomógł dietetyk
    Wierzę że każdy człowiek może przezwyciężyć to choróbsko. Znajdź przyczynę, zaakceptuj ją, wybacz sobie i podejmij edukację- pamiętaj, nie jesteś sama. Wiele z nas to przeszło i wiele z nas się wyleczyło!
    Diana, 24 lata