Jak unikać efektu jojo i co ma do tego Isaac Newton?
Jojo, integralna część każdej diety.
Zawsze gotowe do ataku, gdy uda się choć trochę zbliżyć do idealnej wagi. Ono nigdy nie śpi, nie da się go oszukać, ani uniknąć. Wali zawsze z bezbłędną precyzją w to samo miejsce; w poczucie własnej wartości.
A jeżeli jesteś Wilczycą, pogłębia zaburzenia i gasi nadzieję.
Efekt jojo to nic nowego. Pierwszym, który opisał jego działanie, był szacowny Sir Isaac Newton.
Yyyy…serio? A co, odchudzał się biedaczyna, czy jak?
Pewnie nie, ale stworzył bardzo przydatną dla Wilczycy definicję:
Każdej akcji towarzyszy reakcja równa co do wartości i kierunku, lecz przeciwnie zwrócona.
Brzmi znajomo? To trzecia zasada dynamiki Newtona. Było na sprawdzianie.
Zasada ta mówi o kilku ważnych rzeczach, a jojo, to najmniejszy pikuś.
Działamy SIŁĄ na nasze ciało; katujemy je i głodzimy. A ono reaguje z taką samą siłą, broniąc się przed kalectwem.
Nie, nie przed rozmiarem 34. Przed kalectwem i kanibalizmem! Właśnie do tego doprowadzamy.
Nie dasz mu mięska, nie dasz jajeczka? Żaden problem; on sobie skubnie z mięśnia i jajniczka.
Pytasz dlaczego zatrzymał się okres? Dlatego, że organizm nie będzie tracić energii na takie fanaberie jak płodność, skoro podstawowa egzystencja jednostki (ciebie) jest zagrożona. On myśli, że nastała jakaś plaga czy susza, czyli najmniej odpowiednie warunki na posiadanie ewentualnych dzieci.
Gdy składniki odżywcze zmagazynowane w mięśniach znikną, a wszystkie minerały lśniące we włosach i paznokciach, zostaną wyssane, przyjdzie czas na bardziej radykalne działania organizmu; zaczną się kompulsy.
Ciało wymusi na tobie zjedzenie czegokolwiek, co wpadnie ci w ręce. I to nie jest metafora; to naukowo dowiedzione fakty – zostaniesz autentycznie zmuszona do objadania się.* Silna czy słaba wola nie mają tu nic do rzeczy. W chwilach zagrożenia organizm działa bezwzględnie. Na tej samej zasadzie, gdy leci coś w twoją stronę; skulisz się i zasłonisz głowę. To odruch przetrwania.
I będzie tak, jak opisuje to Newton;
Im bardziej będziesz naciskać, tym bardziej będzie ono odpierać.
Ale ta walka i tak jest na starcie stracona. Nie wygrasz z mechanizmami tworzonymi przez 100 tysięcy lat istnienia człowieka. Nie próbuj. Natura to nie kochająca mamusia, z którą można coś wynegocjować, to brutalny osiłek. Jak mu podskoczysz, dostaniesz w dziub i tyle.
Natura nie czytała Deklaracji Praw Człowieka i ma w nosie najnowszą kolekcje w rozmiarze XS.
Dla własnego dobra, zapamiętaj jedno:
GŁODZENIE SIĘ = KOMPULSJE.
A głodzenie się, to każda dieta poniżej 1800 kcl.
No to co mam robić?
Rozwiązanie oczywiście istnieje; można i schudnąć, i wygonić Wilka.
Jak? Respektując prawa Natury, które są niezmienne, odwieczne i obowiązują wszystkich.
Ale to przecież wspaniała wiadomość!
To znaczy, że SĄ jakieś zasady, których przestrzeganie daje przewidywalne rezultaty! Chcesz być szczupła i wysportowana? Rób dokładnie to samo, co robi szczupła i wysportowana osoba. Czy ona objada się i przeczyszcza? Głodzi się? No nie! Dowiedz się więc jaki jest jej „sekret” i naśladuj ją. Gwarantuję ci, że osiągniesz zamierzony efekt.
Inaczej co to byłby za świat; trenujesz, zdrowo się odżywiasz i tyjesz, a ktoś kto wsuwa tylko hamburgery, chudnie. Chciałabyś żyć w takim świecie? Ja nie.
Co cię odchudzi raz na zawsze? Umiar, zdrowy rozsądek i wiedza na temat żywienia i sportu.
Mówię to z własnego doświadczenia. Odkąd przestałam się objadać, przeczyszczać i głodzić, schudłam 12 kg i trzymam tę wagę od dwóch lat.
Jak jest pierwszy krok?
Musisz wiedzieć ile kalorii dziennie potrzebujesz.
Nie wywróżysz tego z fusów, ale możesz to obliczyć z poniższego wzoru.
Wzór Miffina- St Jeor’a.
Najbardziej miarodajne narzędzie do obliczania dziennego zapotrzebowania energetycznego.
Kobiety: 10x waga+ 6.25x wzrost- 5x wiek -161
Mężczyźni:10x waga+ 6.25x wzrost -5x wiek + 5
Wagę podajemy w kilogramach, wzrost w centymetrach, a wiek w latach.
Wynik jaki uzyskamy, to ilość kalorii jaką spalimy leżąc bez ruchu całą dobę np. będąc w śpiączce po wypadku (broń boże!)
Ja: 10x 50 + 6.25x 162 – 5×31 – 161 = 1196,5
Uwaga! Jeżeli nie leżysz właśnie w śpiączce, to licz dalej!
Jeżeli chcemy wiedzieć, ile spalimy ŻYJĄC NORMALNIE, musimy wynik pomnożyć przez współczynnik naszej aktywności fizycznej:
1.200- siedzący tryb życia, brak ćwiczeń
1.375- lekko aktywny, wysiłek 1-3 razy w tygodniu
1.550- średnio aktywny, wysiłek 3-5 razy w tygodniu
1.725-bardzo aktywny, intensywne ćwiczenia 5-7 razy w tygodniu
1.900- człowiek rakieta- codzienne intensywne ćwiczenia plus praca fizyczna.
Ja: 1196,5 x 1.725 = 2065
Wychodzi na to, że mogę jeść 2065 kcal, żeby ani nie schudnąć, ani nie przytyć. Hurra!
Teraz twoja kolej; łap za kalkulator i wyliczaj.
Jeżeli chcesz schudnąć, obetnij 300 kcal, albo wskocz na wyższy poziom aktywności.
Tak, to takie proste.
Działamy delikatnie i konsekwentnie, bez używania przemocy.
A III Zasadę Dynamiki kaligrafujemy i wieszamy nad lustrem.
Dzień Dobry :) Moje kcal to 1950…mam 170 cm wzrostu i ważę 54 kg,czyli chcąc utrzymać tę wagę(bo idealnie się w niej czuję)mogę smiało komponowac posiłki o takiej kaloryczności w ciągu dnia?Poza tym u mnie coraz lepiej Aniu…juz ponad dwa miesiące bez wilka :)pozdrawiam serdecznie :)
Tak. Super kochana, gratuluję!
Dziękuję Ci za ten post ;) Pozdrawiam
:*
W jakim czasie schudłas te 12kg?:)
W czasie, które moje ciało potrzebowało, żeby schudnąć. Co za różnica jak długo to trwało? Czas i tak mija.
Dzięki Aniu za kolejny świetny wpis. U mnie wyszło prawie 2400 kalorii dziennie. Dzięki Tobie już ponad trzy miesiące nie miałam napadów kompulsji. Czuję się zupełnie inaczej niż wcześniej. Jestem wolna, świadoma tego co jest potrzebne mojemu ciału i konsekwentnie eliminuję moje 'zapalniki’.
Super super super! Gratuluję mądrych wyborów :*
Ja mam 151cm wzrostu, warzę 41kg i bazowe zapotrzebowanie wychodzi mi niewiele ponad tysiąc kalorii. Siedząca praca i zapotrzebowanie 1300. Dziewczyny jak lubię sobie dokopać to nie wierzę że aż tak mało potrzebuje.
Niby nie wierzę ale mam trochę stresa… A co jak będę tyła jak będę jeść więcej…
Rzeczywiscie te wszystkie tabelki nie ujmują skomplikowania naszych organizmów. Wzrost, płeć i aktywność to za mało. Ja mam 158cm, nigdy nie tyłam przy 2500, miałam jakies 47 kg wtedy, a schudłam do wychudzenia jedzac 1600 kcal. ZAleży też co jesz, jakie masz tempo metabolizmu, styl życia, stres, masa czynników, ale tabelki to taka baza do obserwacji siebie, może dobra na poczatek i żeby w ogóle miec jakikolwiek pkt odniesienia. No i warto pamietać że ujemny bilans energetyczny (niezbedny do schudniecia) to nie zawsze oznacza ujemny bilans kaloryczny, bo 200kcal z banana to wbrew pozorom nie te same 200 kcal co z batonika
Też prawda. Ja w sumie codziennie jem ponad kilogram warzyw i owoców. Eh to liczenie…
Ilia dzięki za tą informacje. Potrzebne mi są takie doniesienia :) Ciężko mi jest. Cały czas nie wiem ile potrzebuje i czy jak jestem głodna to jestem głodna czy po prostu chce mieć napad.
No ja mam podobnie mam 164 cm wzrostu ważę 45kg i wyszło mi 1400 kcal jak byłam w szpitalu jadłam 1800 kcal i schudłam a mam od 1400 odjąć 300 kcal to wyszło by że mam jeść 1100 kcal żeby schudnąć to chyba za mało
A powiedz… Jeśli trenuję dwa razy w tygodniu, ale tak po 2 godziny 15 minut (bieganie na bieżni plus orbitrek i czasem trochę siłowo na maszynach), to też powinnam się uznawać za lekko aktywną, jak osoba ćwicząca również dwa razy w tygodniu, ale po 40 minut?
naprawdę świetny post. Nic dodać nic ująć!
Witam :) a jak to sie ma do poźniejszego zmniejszania kcal ( jeżeli waga zacznie juz spadać) wyliczasz na nowo swoje zapotrzebowanie?
Proponuję wyliczać na nowo co 5 kg.
Takie pytanko. Ćwiczę po pół godzinny trzy razy w tygodniu, bardzo delikatne ćwiczenia. Więc można by powiedzieć, ze jestem lekko aktywna, ale z drugiej strony zasuwam po 8-10 godzin w kawiarni, gdzie dźwigam ciężary, biegam i jestem ciągle w ruchu. Jak to się ma do aktywności fizycznej? Czy mogę się uznać za osobę średnio aktywną?
Kochana, jesteś bardzo aktywna, w takim razie.
To nie jest tak, że aktywność to tylko ćwiczenia, prawda? Aktywność to aktywność :)
Ściskam :*
kolejny swietny wpis, zabieram sie do liczenia
A 60min jazdy rowerem 3xtyg i 60min na orbitreku 3xtyg, poza tym raczej praca siedząca, dojście na uczelnię (trasa zajmująca 15min w jedną stronę) 4 razy dziennie to jaka to aktywność ? Nie mam pojęcia pod co to podciągnąć :(
Bardzo bardzo aktywnie. Nie zapominaj kochana, że wysiłek umysłowy to MEGA wysiłek. Mózg pracuje na glukozie, czyli na cukrze.
Dziękuję! Uwielbiam Twojego bloga, podczytuję go od dawna, zanim jeszcze zupełnie utopiłam się w tym bagnie zwanym zaburzenia odżywiania ;) Dziś po Twoim nowym wpisie ,,zachciało mi się znowu chcieć” raz na zawsze się z tym pożegnać :)
ostatecznie.
Jeżeli aktualnie nie pracuję i nie uczę się, a mój wysiłek ogranicza się do lekkich prac domowych, dłuższego spaceru 1-2 razy w tygodniu i 3-4 treningów w domu jak np. Skalpel to jaki poziom aktywności powinnam uwzględnić, nie wiem czy jest to lekki a może już średnio aktywny tryb życia? Będę wdzięczna za pomoc, pozdrawiam :)
lekki raczej :*
Witam . :) ja mam pytanko czy jeśli mam pracę na świeżym powietrzu jako sprzedawca po te 8 godzin co najmniej dziennie? I latem i zimą? Jak to obliczyć? Jestem sprzedawcą. Trochę chodzę, stoję, siedzę. Dużo czasu na nogach plus 15 minut w jedną stronę z busa do pracy i na odwrót. Poza tym spacerki jak mam wolne, na razie bez ćwiczeń. Czy to może być średnia aktywność fizyczna? Jak to zwiększyć zimą gdy dojdzie niska temperatura ? Mam 24 lata , 56 kg , 169 wzrostu. Bardzo proszę o pomoc :)
Dałabym pomiędzy średnią a dużą. Ja biorę sobie średnią a mam tryb życia siedzący plus ćwiczenia 5 razy w tyg.
Nie potrafię ogarnąć mojej aktywności…. ćwiczę 4 razy w tygodniu skalpel E.Chodakowskiej i 2 razy 10min trening interwałowy (z rozgrzewka i rozciąganiem zajmuje niecałe 20 min). Wychodzi 6 sesji treningowych w tygodniu. Mam siedząca prace. Jestem recepcjonistka. Pracuje co drugi dzień. W Dniach wolnych od pracy chodzę jeszcze z pieskiem na spacery Ok 2km. Help….
Zapomniałam dodać ze pracuje po 12 godzin.
Ten wzór chyba nie działa na osoby o moich danych: 168 cm, 56 kg i 14 lat… 1655 kcal dziennie? A gdybym chciała schudnąć, to 1355. Coś jest tu chyba nie tak.
Potwierdzam, wcześniej bylo napisane, że poniżej 1500 kcal to głodzenie organizmu, a mi wychodzi 1400… brak tu sensu….
Trafilam na Twojego bloga przypadkiem (przepraszam, nie mam polskich znakow) i doznalam szoku… Nigdy w zyciu bym nie pomyslala,ze mam problem z kompulsym objadaniem sie. Niby o odzywianiu wiem duzo i zawsze jak ktos mi mowil,ze jest na diecie 1500kcal,to drapalam sie po glowie i myslalam,ze to troche malo. Po czym uswiadomilam sobie,ze od kilku lat nie jem wiecej niz 1300kcal na co dzien, nie liczac dni,w ktore sie objadam. Chodzilam na silownie, cwiczylam 4-5 razy w tygodniu i nie chudlam, co doprowadzalo do tego,ze jeszcze bardziej sie kontrolowalam. Ale kilka dni temu jak poczytalam twojego bloga, to sie poplakalam…Jaka krzywde sobie wyrzadzam. Cos we mnie peklo i potargalam wszystkie rozpiski posilkow i zaczelam jesc to,co mi akurat w duszy gra i wczoraj zjadlam jedno ciasto i na tym jednym ciastku przestalam. Ot tak, po prostu. Poszlam na spacer i zerwalam sobie jablko z drzewa…nie pamietam kiedy jadlam jablko,no bo za duzo cukru…znowu sie poplakalam…ze szczescia tym razem. Moj organizm jest dosc laskawy dla mnie,bo poza tym,ze bronil sie rekami i nogami przed utrata wagi, to nie sprawil mi innych problemow, ale Twoj blog naprawil mi ZDROWIE PSYCHICZNE. DZIEKUJE!!!! Wiem,ze to dopiero poczatek drogi, no ale skoro silna wola umozliwila mi bycie na ciaglej diecie przez 8 lat, to i powinna mi pozwolic na odwrotna operacje. Czas zaprzyjaznic sie z wrogiem :-)
Witaj! Ten blog też mi uświadomił, że mam zaburzenia odżywiania. Od wielu lat nie chudnę już na 1000 kcal i żeby schudnąć przechodziłam na 700 kcal przy ćwiczeniach fizycznych przez wiele miesięcy bez podjadania. Zafundowałam sobie Hashimoto i dziwiłam się dlaczego, skoro zdrowo się odżywiam. Dopiero teraz dotarło do mnie jaką krzywdę sobie wyrządzałam. Przecież mój organizm musiał dokonać istnej masakry w moich narządach wewnętrznych, w moim systemie hormonalnym. Czy ja, wszechstronnie wykształcona i logiczna osoba (za taką się uważałam), myślałam, że mój organizm to perpetuum mobile???
Hej, u mnie z tym liczeniem coś nie tak, chyba że czegoś nie kumam. Mam 69 kg, 158 cm i 42 lata. Wychodzi mi kaloryczność :śpiączkowa” 1331,50, jestem lekko aktywna i ćwiczę 2- 3 razy w tyg., czyli mi wychodzi 1830, – żeby schudnąć, muszę obciąć 300 = 1500. ja na takiej diecie jestem okropnie głodna… I niby nie miało być liczenia a jestem w punkcie wyjjścia = 1500 kcal.
„Jeżeli chcesz schudnąć, obetnij 300 kcal, albo wskocz na wyższy poziom aktywności.”
W innych postach piszesz, żeby nie robić restrykcji.
Nadal nie rozumiem tej sprawy. Jeśli od wyliczonej wagi odetnę 300 kcal, to jest to restrykcją. Obcięcie 300 kcal za tydzień spowoduje deficyt 2100 kcal. Czy w takim razie te dwa założenia nie wykluczają się?
Mówisz, że aby schudnąć trzeba odciąć 300 kcal.
W innych postach piszesz, żeby nie robić restrykcji.
Nadal nie rozumiem tej sprawy. Jeśli od wyliczonej wagi odetnę 300 kcal, to jest to restrykcją. Obcięcie 300 kcal za tydzień spowoduje deficyt 2100 kcal. Czy w takim razie te dwa założenia nie wykluczają się?
Jak wcześniej czytałam każdy post na bezdechu z mega podziwem, tak tu sie załamałam no i zwątpiłam….wielokrotnie pisałaś, że dieta poniżej 1500 kcal to głodzenie organizmu, a mi (jesli chciałabym schudnąć) wychodzi 1400… no i żeby działać delikatnie „100 kcal mniej wystarczy”, a tu nagle bach… ogranicz sie o 300 kcal i jedz 1400… no dla mnie dietka z gazetki i kompulsy