Lepsze pytania

Dlaczego znowu się objadłam? Bo jestem słaba i do niczego.
Dlaczego nie mogę schudnąć? Bo jestem żarłocznym prosiakiem.
Dlaczego nic mi się nie udaje? Bo jestem głupia.

Wiesz, jakiekolwiek pytanie sobie zadasz, dostaniesz na nie adekwatną odpowiedź.
Jak to było? Nie ma głupich odpowiedzi, są tylko głupie pytania. Święta racja.
Jesteśmy tak stworzeni; nasz mózg zawsze pracuje na materiale jaki mu wrzucimy.
Tak jak CD player odtworzy każdą płytkę jaką mu zapodasz i nie będzie się żalił, że są to bawarskie szlagiery (przepraszam jeżeli ranię czyjś gust muzyczny).
Tak samo działa nasza mózgownica. To bardzo sprawna maszyna do przetwarzania danych. Dlaczego więc nie wrzucić do niej czegoś bardziej wartościowego? Na przykład lepszych pytań?

Nasza głowa jest cały czas zajęta analizowaniem i myśleniem. Podobno produkuje dziennie około 20 tysięcy myśli! Przejmij nad nimi kontrolę.
Duża część tego procesu to tak zwany dialog wewnętrzny; nasze prywatne autorozmowy. Od jakości tego dialogu zależy jakość naszego życia.
Jeżeli będziesz sobie ciągle wmawiać głupie rzeczy i zadawać bezwartościowe pytania, twoje życie będzie przeżyte miernie, na pół gwizdka. Będziesz tracić czas na babranie się ciągle w tych samych problemach, zamiast rosnąć i rozwijać się.

Co więc robić?
Wróćmy do trzech pytań postawionych na początku.
Powiedzmy, że fakt jest niezaprzeczalny; objadłaś się i nie możesz się ruszać. No słabo, ale też już trochę za późno, żeby coś z tym zrobić. Stało się. Możesz zacząć się gnębić i dołować pytając siebie “dlaczego? DLACZEGO????” Nic mądrego z tego nie wyniknie, a ty pogrążysz się w depresji.
Możesz też zadać sobie lepsze pytanie;
Co doprowadziło do tej sytuacji i jak mogę uniknąć podobnej w przyszłości?
Nie sądzisz, że pojawi się lepsza odpowiedź?

Zobaczmy jak można poradzić sobie z resztą pytań:
Dlaczego nie mogę schudnąć? versus: Co mogę zrobić już dzisiaj, żeby być o krok bliżej do wymarzonej sylwetki?
Dlaczego nic mi się nie udaje? versus: W jakich obszarach muszę jeszcze popracować nad sobą, aby osiągnąć zamierzone efekty?

Zobacz o ile lepsze odpowiedzi pojawią się w twojej głowie? Wypłyną pomysły i idee. Poprawi się też twój nastrój.
Mózg jest stworzony do rozwiązywania problemów. Wykorzystaj ten fakt w lepszy sposób.
Proste, prawda? Zapewniam też, że efektywne.

Możesz używać tej techniki w komunikacji z własną głową, ale także z innymi osobami.
Na przykład:
Kto to zrobił??? vs. Co się stało?
Dlaczego zawsze tak robisz? vs. Co spowodowało, że tak się zachowałeś(aś)?
Dlaczego to jest takie trudne? vs. Jak mogę to sobie ułatwić?
Dlaczego mi nie wyszło? vs. Jaką lekcję mogę wyciągnąć z tego niepowodzenia?
Trop na codzień sytuacje, w których możesz zadać sobie lepsze pytania. Zapisuj je, kolekcjonuj.
Wyśledź swoje nawykowe marudzenie i zamień je nie do poznania.

Od czego zaczniesz?

Jeżeli masz jakiś fajny pomysł na przerobienie pytania, podziel się nim w komentarzu. Jesteśmy tu po to, żeby uczyć się od siebie nawzajem. Wilczuś z chęcią zobaczy co inne Wilczki wymyśliły.

 

ania gruszczynska wilczoglodna mentoring banner

Zobacz program, który pomoże Ci odzyskać kontrolę nad jedzeniem

Ze swoimi zaburzeniami byłaś już nawet u wróżki?
 Zobacz program, który w końcu Ci pomoże! 
Odzyskaj 100% kontroli nad jedzeniem, swoim ciałem, zdrowiem, czasem i życiem.

14 komentarzy

  1. Avatar
    Paulina 28 lipca, 2015 at 11:10 am - Odpowiedz

    Dlaczego nie mogłam przystopować? Vs. Co mogę zrobić kolejnym razem, żeby się zatrzymać? Może być? :)

  2. Avatar
    Ilia 28 lipca, 2015 at 5:46 pm - Odpowiedz

    tylko co zrobić, gdy sytuacja i tak jest nieunikniona? to znaczy wiem że pewne sytuacje wywołują u mnie w koncu potrzebę odreagowania, ale nie moge ich uniknąć – próbuję zmienić nastawienie, ale to nie wychodzi kompletnie.

    • Wilczo Głodna
      Wilczo Głodna 29 lipca, 2015 at 3:42 am - Odpowiedz

      Ale dlaczego nieunikniona? Dopóki ktoś nie trzyma nam pistoletu przy głowie, mamy zawsze wybór i wolną wolę.
      Zawsze mamy też wybór reakcji na zastane fakty. Można odreagować destruktywnie (objeść się i czuć się jeszcze gorzej), albo pozytywnie (tu dowolnie).

  3. Avatar
    Ilia 29 lipca, 2015 at 10:38 am - Odpowiedz

    przez nieuniknioną rozumiem to że na przykład spotkania z ludzmi s a dla mnie często stresujące, mam problemy społeczne, trudno jednak żebym zamknęła sie przed światem zupełnie. Potem zawsze czuje jakieś napięcie i „żarcie za mną chodzi” – trudno mi odreagować inaczej, bo po prpstu myslę tylko o jednym. Nie daję wówczas rady ze sportem ani niczym nie umiem zająć głowy.

    • Avatar
      Zołza 31 lipca, 2015 at 4:53 pm - Odpowiedz

      Mam identyczny problem. I wciąż tkwię w zarciu chyba tylko dlatego, że z tym nienuniknieniem nie mogę sobie poradzić.

      • Avatar
        Ilia 7 sierpnia, 2015 at 10:05 am - Odpowiedz

        Stad wydaje mi sie że nie maczegoś takiego jak zapalnik w postaci jedzenia – nakręcające są sytauacje i problemy, bywa że zjem kawałek ciasta i nie ide po kolejny, ale to jak mam dobre dni

        • Avatar
          jaka 7 sierpnia, 2015 at 6:43 pm - Odpowiedz

          Hej, czytam i wydaje mi się, że Twój zapalnik może działać po prostu z opóźnionym zapłonem. Znam to z autopsji – mały kawałek słodkości (nawet tych zdrowych-domowych!) z chłopakiem, jego obecność blokuje dalsze żarcie i od razu myślę sobie „wow, udało się!”. Coś jednak czuję, że to obżarstwo za dwa, trzy dni może być następstwem tego kawałeczka… tylko trochę spóźnionym. Bo ten kawałeczek cały czas siedział gdzieś z tyłu głowy, tak jakby nie doczekał się tego, co normalnie po nim następuje – dalszej części obżarstwa.

          • Wilczo Głodna
            Wilczo Głodna 8 sierpnia, 2015 at 8:08 am

            Bywa. Dlatego ja mówię stanowcze „nie” zapalnikom! To nie jest tego warte.

        • Wilczo Głodna
          Wilczo Głodna 8 sierpnia, 2015 at 8:06 am - Odpowiedz

          No może i tak; każdy jest inny. Ale widzisz, jednak w jakimś tam procencie przypadków masz atak po tym cieście. Moim zdaniem nie ma sensu ryzykować. Tak jak mówiłam; granaty też czasami nie wybuchają, ale nie chcesz tego sprawdzać osobiście, prawda? :)

  4. Avatar
    Ilia 8 sierpnia, 2015 at 4:07 pm - Odpowiedz

    Masz racje ze każdy jest inny. Każdy też jak uczciwie ze sobą porozmawia to wie co mu szkodzi. Mnie nakręcają spotkania z pewnymi ludźmi, nadmierny perfekcjonizm i krytycyzm wobec siebie. U mnie brak spotkań z ludźmi to brak napadów, ataki mam też często po zupełnie zdrowym jedzeniu. Często pojawiają sie w nich comfort foody na które normalnie sobie nie pozwalam bo na codzień jadam tylko nieprzetworzone produkty dużo warzyw itd. I właśnie często patrzenie na to jak inni bez wyrzutów sumienia ulegająswoim małym zachciankom sprawia że w konsekwencji rodzi sie we mnie bunt, że przecież ja tez mam prawo do słodkiej kawy na niedospanie, kawałka sernika przy kawie w pracy. Odmawiam wiec tego sernika by potem przy najbliższym napadzie zjeść go w hurtowej ilości. Dlatego usilne kontrolowanie napędza u mnie fale samokr tynki i wyrzutów sumienia, o wiele lepiej wychodzę natym ze zjem z ludźmi ten kawałek ciasta np. Jak ktoś ma w pracy urodziny czy cos. Ja mam totalny strach przed jedzeniem i nieustanne wyrzuty sumienia z tego powodu ze jem, dlatego próbuje uczyć sie przyjemności z jedzenia i nie analizowania tak wszystkiego dokładnie. Ale jak ktoś uważa ze po konkretnym produkcie jest z nim kiepsko to lepiej zeby go nie jadł. Pytanie tylko dlaczego po kawałku ciasta czy kromce chleba ma być zle? Może po prostu sięgamy po te produkty gdy juz jest z nami słabo, a potem winimy je za atak, żeby nie przyglądać sie emocjom które tak naprawdę go wywołały

    • Wilczo Głodna
      Wilczo Głodna 10 sierpnia, 2015 at 2:39 pm - Odpowiedz

      Ciekawy punkt widzenia; odwrócenie pytania. Zastanowię się nad tym.
      Aczkolwiek w swoim wypadku robię to co działa; nie jem zapalników. Boję się eksperymentować, bo cena jest wysoka.

  5. Avatar
    A. 7 marca, 2017 at 6:20 pm - Odpowiedz

    Ilia, ja wlasnie mysle dokladnie tak jak Ty. Mam podobnie,ze to sytuacja sprawia,ze siegam po jedzenie,a nie konkretne jedzenie mnie zapala. Tzn.mam zapalni,ale to nie jest az takim problemem. Bardzirj jest tak jak mowisz. A mąm pytanie do autorki tekstu,czy te zapalniki na zawsze beda zapalnami? Nie mozna np.nauczyc sie ich jesc? Bo w moim przypadku czasem bywa tak ze nazywam cos zapalnikiem a w innej sytuacji azuje sie ze to wcale nie jest takie zle,ze nie to jest wine napafoei ty jakies uczucie/sytuacja,a gdy swiafoe ze sje, to zjem to problemunie ma. Gdy tylko czegos sobie bronie to w zamian za to zakazane obzeram sie wszystdoola. A zjadajac to zakazane potrafie sie ppwstrzymac. Chyba troche namieszalam ale chodzi mi dladnie o to co napisala Ilia.