Sen zwany anoreksją

Dzisiejsze słowa kieruję do wszystkich dziewczyn, które nie chcą pożegnać się ze swoją chudą sylwetką; do tych które w mniejszym lub większym stopniu tkwią w koszmarnym śnie zwanym anoreksją.
Pierwotnie były one przeznaczone dla mojej młodej podopiecznej, ale chciałabym, aby usłyszała je każda osoba, która całemu światu powtarza, że przecież nie ma niedowagi, albo że jest gruba w rozmiarze S, XS….

Oto one:

Kochana, tak wgłębi w głębi serca, wiesz, że to jak siebie widzisz, nie ma nic wspólnego z tym jak wyglądasz w rzeczywistości. Ciągle słyszysz to od innych, że powinnaś przybrać, a jedzenie to niekończąca się walka ze sobą, aby nie zjeść tyle ile się PRAGNIE. A pragnie się zawsze więcej i więcej. Dlaczego? Bo Twoje ciało chce dojść do normalnej wagi i nigdy nie ustanie w tej walce. Ja wiem, że Ty masz tego świadomość, ale spychasz ją ciągle na dalszy plan.

Wiem także, że miewasz czasem momenty jasności; na przykład, kiedy zasypiasz i nie myślisz już o niczym. Wtedy anoreksja zasypia też na chwileczkę, na sekundę, a ty masz przebłysk prawdy: jest dokładnie tak jak mówię i piszę; to co robisz i jak wyglądasz nie jest w porządku.
I nie chcę, żebyś mi teraz przytaknęła, bo to nie o to chodzi, ale czuję, że w głębi serca zgadzasz się ze mną.

Skąd ta pewność? Bo ja też tam byłam. Miałam anoreksję w wieku 15 lat i nikt nie był mi w stanie wytłumaczyć, że tak właśnie jest. Ważyłam 45 kg, włosy wypadały mi garściami, nie miałam okresu, ani sił do życia. Nie widziałam tego jednak i myślałam, że wszyscy chcą mnie utuczyć na złość lub z zazdrości.

Pamiętam, jak wracałam z koleżanką autobusem ze szkoły, a ona nagle powiedziała „bo ty jesteś taka chudziutka, zobacz” i objęła mnie nad kolanem prawie w całości jedną dłonią. I ja na krótką chwilę to zobaczyłam, na momencik. I tak się przeraziłam, że co prędzej odsunęłam tę myśl, mówią sobie, że to bzdura i że przecież wszędzie mi się „wylewa”.

A potem, po kilku miesiącach, włączyła się moja wewnętrzna mądrość i uratowała mi życie: zaczęłam się bez opamiętania obżerać. Niestety nie wiedziałam, że to tak działa, że muszę temu pozwolić się dziać. Zaczęłam więc wymiotować i w ten sposób wpadłam w bulimię na kolejne 15 lat.

Gdyby ktoś mi wtedy wytłumaczył, że to jest normalne i że muszę to zaakceptować, to pewnie wróciłabym do swojej wagi, zaczęłabym ćwiczyć, jeść rozsądniej i wyglądałabym super, jak teraz. Nie straciłabym całej młodości na tycie, chudnięcie, nienawidzenie się, obsesję, szał. Skończyłabym studia, zrobiła tyle w życiu. No cóż, teraz już nie ma sensu tego żałować.

Więc serce mi pęka, jak widzę Ciebie: młodą, utalentowaną dziewczynę u progu kariery i wiem, że to wszystko może się nigdy nie wydarzyć. Że ta dziewczyna będzie żyła tak jak ja: w więzieniu, w ciągłej walce ze swoim ciałem. I to mnie boli, bo to jest okropne życie. To niepowetowana strata Twojego cennego czasu, na z góry przegraną walkę. Dlaczego przegraną? Bo nawet jak ją „wygrasz” i upilnujesz tej super niskiej cyferki na wadze- to i tak ją przegrasz. Przegrasz życie.

Mówisz mi, że w takiej wersji jesteś piękna i że każdy zazdrości Ci figury. To nieprawda. Kości to nie to samo co piękno i nikt Ci tego nie zazdrości. No, może tylko czternastolatki zafascynowane Pro-Aną, ale na pewno nie dorosłe, dojrzałe kobiety. I uwierz mi, mężczyźni też nie wzdychają na ten widok.

Piękno to zupełnie coś innego i wielka szkoda, że tak się to nam wszystko pomieszało. Piękno to pewność siebie, błysk w oku, radość z życia, wyprostowana postawa i poczucie, że akceptuję i kocham siebie taką, jaką jestem. To jest atrakcyjne, to! Nie zaś zmarniałe ciało, ukrywające zmarniałą duszę i zbolałe serce.

I może jestem nudna,  ciągle powtarzając Ci tę prawdę. Jednak wiem – ponad wszelką wątpliwość, że właśnie prawda Cię uzdrowi, jeżeli tylko zobaczysz ją na własne oczy.
Do zdjęcia tych wykrzywiających rzeczywistość okularów nie potrzebujesz – tak jak ja – 15 lat. Możesz to zrobić w sekundę. Pozwól więc swojej mądrości wyjść z ukrycia i już jej nie chowaj, a ona zrobi całą robotę za Ciebie.

Published On: 22 września, 2020Kategorie: Ogarnąć jedzenie
ania gruszczynska wilczoglodna mentoring banner

Zobacz program, który pomoże Ci odzyskać kontrolę nad jedzeniem

Ze swoimi zaburzeniami byłaś już nawet u wróżki?
 Zobacz program, który w końcu Ci pomoże! 
Odzyskaj 100% kontroli nad jedzeniem, swoim ciałem, zdrowiem, czasem i życiem.

15 komentarzy

  1. Avatar
    Ewelina 23 września, 2020 at 11:34 am - Odpowiedz

    OŚWIECAJĄCY tekst, budzący z amoku, dodający otuchy, pomagający się ocknąć, zobaczyć prawdę. Daje nadzieję, będę wracać setki razy, dziękuję Ci, Aniu.

  2. Avatar
    Klara 23 września, 2020 at 11:39 am - Odpowiedz

    Zniszcze życie do reszty tą chudoscia. Żałuję, że wiecznie ktoś mnie ratuje. Chcę, żeby w końcu zabił mnie któryś rzut anoreksji, bo ból, który funduje swoim bliskim, jest dla nich potworny. Mój mężczyzna, człowiek którego kocham, znów spisany na straty. Całe wspólne życie. Wszystko.
    A ja i tak zrobię wszystko, żeby umrzeć jako najchudsza wersja siebie…

    • Avatar
      Ilona 23 września, 2020 at 1:53 pm - Odpowiedz

      Wiem jaki to koszmar też w tym tkwię i jest coraz gorzej blog Ani jedynie daje mi nadzieję czekam tylko na moment w którym poczuje to sercem. Trzymaj się

      • Avatar
        Katarzyna 28 września, 2020 at 6:27 pm - Odpowiedz

        Dziewczyny posłuchajcie podcastów Doroty Traczyk (dieta sportowca-blog). Nie wolno się poddawać- nigdy.

  3. Avatar
    Ilona 23 września, 2020 at 2:01 pm - Odpowiedz

    Dodam tylko ze mi nie trzeba mówić że jestem chuda ja to widzę zwłaszcza gdy stanę naga przed lustrem wyglądam jak bym umierała na raka conajmniej ale wystarczy że zejm coś więcej coś,, zakazanego” a nawet te głupia marchewkę to już widzę że mam większy brzuch i wydaje mi się że odrazu puchnę od jedzenia bo ona nie była w planie nie mam prawa nic więcej jeść. Ostanio doszedł do tego alkohol kiedyś pilam jak wszyscy praktycznie od czasu do czasu dla przyjemności teraz mam ochotę codziennie zwłaszcza wieczorami ale po alko mam straszne napady jem tyle czasami już nawet nie pamiętam co jak urwie mi się film ból brzucha następnego dnia to nic obrzydzenie do siebie boli bardziej. Każde dodatkowe jedzenie muszę spalić ciągle coś robię ruszam się żeby schudnąć każde dodatkowy gram na wadze kończy się płaczem. To chore myślenie ja to wiem z poziomu intelektulanego to rozumim staram się to poczuć. To nie życie to egzystencja… Ale w tym tkwię

  4. Avatar
    Joanna 23 września, 2020 at 9:29 pm - Odpowiedz

    Bardzo przykro mi czytając komentarze… łzy cisnął się do oczu. Znam te uczucia, emocje z doświadczenia. Mnie uratowal pobyt w klinice bo myślę że bez tego nie dalabym rady, wtedy tez nie znalam Ani bloga. Wiem, że to trudne ale da się z tego wyjść. Ja nie w stu procentach bo wyszlam za wcześnie z kliniki. Teraz wspomgam się Ani wpisom. Może nie jest super ale jest zdecydowanie lepiej. Mysli o emocje o których piszą dziewczyny odchodzą i rzeczywiście nie chce byc już szkieletorem. Dziewczyny nie poddawajcie się to myslenie to takze wynik niedozywionego mózgu. Ono z czasem zaniknie tylko trzeba ten proces przejść. p. s Aniu ostatnio pisalas o Ali. może jakies porady co jesc aby mozg dobrze pracowal. wiem że najważniejsze aby byl odzywiony ale czym?

    • Avatar
      Ilona 24 września, 2020 at 12:39 pm - Odpowiedz

      Najgorsze jest to ze ludzie zwracają na to uwagę i niektórzy na prawde potrafią być nie mili lekko rzecz ujmując sypia obraźliwymi komentarzami a znajomi ktorycu6sie nie widziało jakiś czas patrzą się jak na jakieś monstrum. Dziś miałam taka sytuacje i to jest na prawdę przykre

      • Avatar
        Marietta 4 października, 2020 at 10:05 am - Odpowiedz

        Ilona, a co maja powiedzieć jak wygladasz złe i choro? Nie skupiaj się na tym jak ze Ci przykro tylko na tym ze TAK widza Cię inni. Tez mam anoreksje. Nie mam pretensji do innych za to jak mnie komentują. Mam świadomość, ze wyglądam gorzej niż przed schudnięciem. Jestem na granicy niedowagi i wagi prawidłowej wiec jeszcze mieszczę się w kanonie, ale i tak jest gorzej niż było i to WIEM. Myśle ze uświadomienie sobie tego to juz jakiś krok. Te teksty ze ktoś czuł się lepiej mając za niskie BMI świadczą o tym ze jest dalej myślenie chorobowe. Nikt nie wyglada lepiej będąc za chudym i koniec kropk. Tak jak nikt nie wyglada lepiej będąc otyłym (otyłym, nie z nadwaga czy górnym BMI). Każda skrajność, która jest osiągnięta niezdrowym działaniem szpeci nas psychicznie i fizycznie. Sama walczę,jest ciężko. Ale chodzę na terapie i wiem ze będzie lepiej.

  5. Avatar
    Eliza 25 września, 2020 at 12:05 pm - Odpowiedz

    A co w sytuacji kiedy od lat jem już normalnie, wagę mam w normie ale nadal lepiej się czułam (przede wszystkim psychicznie) kiedy miałam lekką niedowagę (z 5 kg)? Bardziej lubiłam wtedy swoje ciało, czułam się dla siebie sama ładniejsza, lepiej się ze sobą czułam.
    Nie podejmuję żadnych działań żeby schudnąć, nie przechodzę na żadne diety i ćwiczenia. Ważę się raz na x(x) miesięcy przy okazji badań lekarskich.
    I tylko łapię się od czasu do czasu (coraz częściej) że lepiej się czułam jak byłam chudsza.

    • Avatar
      Iza 26 września, 2020 at 8:48 am - Odpowiedz

      Też mam bardzo podobnie, że czułam się lżej i zwinniej kilka kilo poniżej mojej wagi idealnej, ale jak sobie uświadamiam, że mój nastrój, stan mojego zdrowia i wyniki badań były wtedy tragiczne, to po prostu akceptuje to, ze mój organizm funkcjonuje dopiero prawidłowo jak mam taka wagę jak teraz :)

      • Avatar
        Eliza 26 września, 2020 at 12:11 pm - Odpowiedz

        Mnie nawet to nie może pocieszyć – wyniki badań miałam lepsze jak byłam chudsza, choć nie wynikało to bezpośrednio „dzięki” wadze, a innemu trybowi życia i temu, że byłam młodsza.

    • Avatar
      Marietta 4 października, 2020 at 10:07 am - Odpowiedz

      No to dalej jest subtelne działanie choroby jezeli naprawdę tak uważasz…

  6. Avatar
    Miriam 22 października, 2020 at 8:44 pm - Odpowiedz

    Byłam tam przez wiele lat, w śnie długim i przejmująco lodowatym. Zjadłam doszczętnie swoje mięśnie i organy, nadal – mimo powrotu do odpowiedniej wagi -mam poważną osteopenię a mój okres nie wrócił do normy.
    Będąc w piekle zaburzeń odżywiania, umierałam z wolna po tysiąckroć, umierałam niespiesznie co dzień w tym chłodzie samotnego odliczania sobie racji spożywczych. Ja – wyzuta z emocji, beznamiętna, odizolowana od wszystkich, nawet tych, którzy wielokrotnie pochylali się nade mną ze szczerą, wytrwałą chęcią pomocy.
    Byłam pewna, że pewnego dnia się po prostu nie obudzę, zasłabnę podczas wyczerpującego spaceru, zdechnę bezsenną nocą z papierosem w dłoni.
    Zakopałam się.
    Jednak kiedyś, w chwili granicznej, totalnie zatruta alkoholem przyjętym na pusty żołądek, zgonująca w łazience godzinami, zniewolona przez dogorywające ciało…obudziłam się na moment z anorektycznego snu i wstąpiła we mnie ta dziwna, zapomniana chęć istnienia. Wola walki.
    I w końcu wyszłam z tego! Całkowicie! Nie za pierwszym razem, anoreksja wracała dwukrotnie, ale obecnie wiem, że to już za mną. Dbam o siebie. Akceptuję siebie. Jem. Ważę zdrowo…a czuję się szczuplejsza i zdecydowanie bardziej atrakcyjna niż przy krytycznym, niemal agonalnym BMI!
    Mam siłę chodzić, tańczyć, obserwować świat, uczyć się, pracować, tworzyć. W rutynie pozbawionej choroby, w szarzyźnie dnia codziennego – nagle rozbrzmiewa we mnie prosta radość. Na razie cicho, ale wciąż. Uczę się kochać siebie i innych. Żyć. Polecam! Walczcie, dopóki możecie jeszcze pomyśleć o walce – nie jest za późno!

  7. Avatar
    Sara 21 grudnia, 2020 at 12:21 pm - Odpowiedz

    Czytam w pracy i płaczę…Cały tydzień głodówki, cały tydzień walka….Depresja, brak sił….Wciąganie brzucha za każdym razem kiedy ściągam majtki…Wszystkie myśli skupione tylko na żarciu. Nigdy nie jestem z siebie zadowolona, zawsze źle. Dobrze jest tylko wtedy kiedy ważę 47 kilo. A przeważnie przy wzroście 164 ważę 50-52 kilo. Czuję się gruba i nieatrakcyjna. W weekend kompulsy. Dwa talerze makaronu, tabliczka czekolady, a potem płacz, że jestem słaba. Biegam codziennie mimo tego, że nienawidzę biegać. Nienawidzę! Nienawidzę siebie, nie mogę patrzeć na siebie. Nie umiem cieszyć się, delektować jedzeniem. Gdy jem coś zakazanego, pocę się z nerwów dokładając kolejną porcję. Chcę żyć, cieszyć się, ale nie umiem, jeśli nie mam rozmiaru 34…

    • Avatar
      Wilczo Glodna 21 grudnia, 2020 at 1:58 pm - Odpowiedz

      Kochana, Ty myślisz, że nie umiesz. A to duża różnica.