Użalanie się nad sobą

Myślę, że poza zaburzeniami odżywiania, to kolejna epidemia, która dopada Wilczyce. Narzekamy dużo i chętnie na swój los. Godzinami rozmyślamy, dlaczego właśnie nas dotknęło to wstrętne uzależnienie i ile jeszcze kilogramów przyjdzie nam przytyć.
Myślimy o tym jakie to jesteśmy beznadziejne i słabe, bo nie potrafimy zachowywać się normalnie wobec tak prostej rzeczy, jaką jest jedzenie.
A potem próbujemy ze wszystkich sił to naprawić, wymyślając kolejny plan diety, ćwiczeń i – mówiąc w skrócie – kontroli, który skończy się kolejną, spektakularną porażką.

A to z kolei da nam powód do dalszego użalania się nad sobą.
Nie wiem jak Wy, ale ja pochodzę, ze środowiska, gdzie takie podejście do siebie i do świata, było normą.
Nawet nie tyle użalanie się jako takie było na topie, ale generalnie marudzenie na zły los, zły świat i niesprzyjające warunki.
„Jak się zmienią warunki, to zmieni się nasze życie” – to słyszałam ciągle w dzieciństwie. I czekała wraz ze wszystkimi na jakiś łut szczęścia, pomyślne wiatry czy wygraną w totka. A w między czasie narzekałam.

A czym jest takie podejście? Już piszę:

1. Egocentryzm

To chyba największe nieporozumienie świata: że jeżeli mówimy o sobie źle, to wykazujemy się niejaką skromnością. Bzdura! Narzekanie na siebie, doszukiwanie się ciągle swoich wad i wytykanie ich sobie z całą zawziętością godną lepszej sprawy – to skrajny egocentryzm. Dlaczego? Bo myślisz wtedy tylko o sobie. Co z tego, że negatywnie? Twoja osoba absorbuje Cię w 100% i pochłania Twój czas, którym mogłabyś wykorzystać w bardziej produktywny sposób.

2. Wyuczona bezradność

Nic tak nie odbiera nam mocy jak utrwalane w sobie przekonanie, że niczego nie potrafimy. Jak to powiedział Henry Ford: Jeżeli myślisz, że potrafisz- masz rację. Jeżeli myślisz, że nie potrafisz – też masz rację. Tak jest, koniec i kropka.

3. Tracenie czasu

Halo, mamy tylko około 700 000 godzin w tym życiu. Każda godzina spędzona nad bezproduktywnym użaleniu się nad sobą, jest bezpowrotnie stracona.

4. Więcej tego co znamy, a zero nowości

Ciągle mielimy stare myśli i przez to nie może przyjść nam do głowy nic nowego. Tak jak się to mówi w naukach wschodu; jeżeli chcesz napić się świeżej herbaty, musisz wylać ze swojej filiżanki tę starą. Inaczej nic nowego się w niej nie zmieści. Marudzenie, to stara herbata, fuj.

5. Brak wdzięczności za to co się ma

To chyba najważniejsze w tym wszystkim; niedocenianie tego co się ma. A mamy tak wiele, zapewniam Cię; zdrowie, bezpieczeństwo, dom, pieniądze, edukację, ludzi w koło. Tak tak, banały, które przecież każdemu się należą. Guzik prawda. Jesteśmy cholernie uprzywilejowani. Jeżeli w to nie wierzysz, polecam pojechać sobie na przykład do Kambodży czy Kolumbii.
Kiedyś usłyszałam zdanie, że szczęście jest jak mgła. Jak w nim jesteśmy, to go nie widzimy. Dopiero jak z niego wypadniemy, to widzimy, że otulało nas jak kołderka. I wtedy postanowiłam widzieć tę mgłę, a najlepszym sposobem na to jest proste „dziękuję”, zamiast „nie mam wystarczająco, daj mi więcej”.

Do czego dążę z tym teksem? Do tego, że w każdej chwili możemy wziąć nasz los w swoje ręce. Nic, poza naszym schematycznym i nawykowym myśleniem, nie stoi temu na przeszkodzie. Nic.

Jeżeli chodzi o zaburzenia odżywiania, to masz tutaj wspaniałe narzędzie, jakim jest ten blog, na którym znajdziesz tonę informacji o tym co i JAK zrobić, by poprawić swój „los”.
A nie jest to tylko wiedza i doświadczenie moje, ale tysięcy czytelniczek, które zostawiły tu swój komentarz. Nie ma więc co tracić czasu, trzeba korzystać.

Zrozum, w narzekaniu nie ma naprawdę nic nobliwego. Przydeptując się butem do ziemi nie robisz światu przysługi, wręcz przeciwnie. Pozbawiasz go ważnego zasobu, którym mogłabyś się dla niego stać.

*

A jakie są Twoje doświadczenia w tym temacie?

Published On: 17 grudnia, 2019Kategorie: Psychologiczna rozkminkaTagi: ,
ania gruszczynska wilczoglodna mentoring banner

Zobacz program, który pomoże Ci odzyskać kontrolę nad jedzeniem

Ze swoimi zaburzeniami byłaś już nawet u wróżki?
 Zobacz program, który w końcu Ci pomoże! 
Odzyskaj 100% kontroli nad jedzeniem, swoim ciałem, zdrowiem, czasem i życiem.

4 komentarze

  1. Lusia 17 grudnia, 2019 at 1:14 pm - Odpowiedz

    Aniu, czytam bloga i zaczynam wiele rozumieć ale jedna myśl nie daje mi spokoju. Jak dziewczyny z instagrama, które ćwiczą, jedzą odpowiednio (np po 2700kcal) mogą mieć tak piękne „odtłuszczone” figury, są szczęśliwe, trzymają michę? A my mamy takie problemy….. tylko to jedno mnie zastanawia, jedząc normalnie, zgodnie z zapotrzebowaniem i tego na co się ma ochotę nie ma opcji mieć tak pięknych ciał…..

    • A. 17 grudnia, 2019 at 3:23 pm - Odpowiedz

      Lusiu, bo na Insta widzisz tylko maleńki wycinek ich życia. Widzisz zdjęcie z wciągniętym do bólu brzuchem i pupą wypiętą pod takim kątem, żeby uda wyglądały korzystniej, z takim oświetleniem żeby nie było widać ani grama cellulitu. Widzisz spocone i spięte po treningu ciało. Nie widzsz tego, że jak ta „laska” kucnie albo usiądzie inaczej niż w wystudiowanej pozie, to ma fałdki na brzuchu, że chrapie i ślini się przez sen a do snu zjadła 2 snickersy i paczkę chipsów, a następnego dnia „za karę” wylała piękną proteinową owsiankę z figami do kibla. A potem była zła z głodu i pokłóciła się ze wszystkimi naokoło. I moze wcale nie są szczęśliwe- tylko sprzedają upudrowany na ideał wycinek swojego życia.

    • Magdalena 18 grudnia, 2019 at 3:13 pm - Odpowiedz

      Dokładnie, tak jak pisze A. – kiedyś nawet któraś z tych „modelek z instagrama” wrzuciła do sieci porównanie swoich fotek typu „te na insta” i „te prawdziwe”. Światło, filtr, poza, tu się napiąć, tam się wciągnąć – i każda może być gwiazdą :D Sama mam piękne, niekończące się nogi i talię osy, gdy siedzę w pozie a la Elżbieta Jaworowicz, natomiast kiedy usiądę wygodnie – jest różnica ;) Moim zdaniem, warto znać takie sztuczki, bo czasami zależy nam, aby zaprezentować się wyjątkowo zgrabnie, ale nie można iść przez życie ze spiętymi pośladami i brzuchem zassanym do kręgosłupa…

  2. Ila 20 grudnia, 2019 at 6:26 pm - Odpowiedz

    W punkt!