Wegański kac

Nie wiem, czy oglądasz mojego YouTube, ale ostatnio pojawił się na nim filmik, w którym odnoszę się do burzy jaka rozpętała się w Internecie z powodu śmierci Michaliny – fanki czołowej internetowej frutarianki (aż mi się zrymowało, tak na smutno).
Wrze środowisko wegan, ex-wegan, ex-frutarian i w ogóle nie-wegan, a to co się dzieje to istna bitwa na słowa i filmiki.

Dlaczego o tym piszę? Z tych samych powodów, dla których nagrałam mój ostatni materiał. Chciałabym powiedzieć wam w tym wszystkim jedno: nie ważne kto ma rację, a kto nie. Wy zawsze słuchajcie swojego ciała, a nie słów ekspertów.
To przesłanie kieruję do każdego człowieka na Ziemi, ale do nas Wilczków – szczególnie.

Często dostaje listy od osób, które naprawdę nabawiły się ogromnych problemów, ponieważ w stu procentach zaufały komuś pozornie kompetentnemu – czy to internetowej gwieździe, czy dietetykowi czy nawet lekarzowi, który przecież też może się mylić. (Pamiętasz mój post o Ani zdiagnozowanej i leczonej silnym środkami psychotropowymi na zaburzenia osobowości, podczas gdy ona była po prostu głodna?)

Przykłady mogłabym mnożyć, ale tak się złożyło, że dostałam list, w którym wszystkie przypadki skumulowały się na jednej osobie.

Hej Ania,

Ostatnio wyjątkowo poruszył mnie filmik o 'ekspertach’. Dlaczego? Już tłumaczę…
Zacznę od kręgosłupa. Jako dziecko miałam zdiagnozowaną skoliozę i zakaz szybkich biegów i ostrych podskoków. W 2012 kupiłam książkę Chodakowskiej i zaczęłam ćwiczyć. Kogo obchodzi, że nie mogę skakać? Nie mnie! Przecież Ewa namawia do ruchu, najlepiej codziennie, najlepiej jej zestaw.
Po kilku latach pojawia się ból w odcinku lędźwiowym. Diagnoza? Dyskopatia. W gabinecie słyszę od swojego fizjoterapeuty: „Dzięki Ewie mam teraz masę pacjentek.”

Następnie refluks. Po co brać leki? Przeglądam Youtuba, patrzę Ajwen poleca Paleo, które cudownie leczy refluks. No to jadę z tematem. Refluks się wyciszył, ja natomiast mam dziwne zawroty głowy? Czemu? A temu, że nie jem prawie węglowodanów, tylko mięcho i tłuszcz.

Zaczynają się omdlenia. Zachodzę w ciążę. Po ciąży nie mogę schudnąć, okazuje się, że mam IO plus hipoglikemię reaktywną. Widzę wyraźnie powikłanie po tej dziwnej diecie, ale… znajduję post Dąbrowskiej. Przecież jestem teraz chora, muszę się wyleczyć, a post to jedyna droga do samonaprawiania się organizmu!

Robię 6 postów po 2 tygodnie. Czuję się coraz gorzej, jestem coraz grubsza. Psują mi się zęby. Trafiam do dobrego endokrynologa, który od wejścia przepisuje mi terapię hormonalną na PCOS i metforminę na IO. Nie może uwierzyć, że rok chodzę z hipoglikemią.

Po drodze trafiam na Aga in America. Przez jakiś tydzień jem same owoce. Czuję się fatalnie. Przy okazji znajduję „odmładzanie na surowo”, jakichś karniworów itp itd.
Płacę trenerce personalnej przez Internet, by ułożyła mi ćwiczenia i dietę. Po miesiącu stosowania się do zaleceń, słyszę, że za mało się staram, skoro przytyłam 1kg. Ta 'ekspertka’ może skończyła kurs tygodniowy, może w dodatku online. No, ale ma ileś tam tysięcy followersów więc chyba się zna? No niekoniecznie.

Leki pomagają, przestaję omdlewać. Lekarz podejrzewa jeszcze Hashimoto.
Myślę, że gdybym nie miała refluksu z zapaleniem żołądka (10 lat temu zdiagnozowany) i nie była podatna na 'eksperckie’ porady, nie wpadłabym w zaburzenia odżywiania i nie zrujnowała sobie organizmu. Na szczęście jeszcze żyję. Nie jak biedna Marcelina.

Jedynym ekspertem jesteśmy my sami dla siebie. Lekarze są po to, by nam pomóc w leczeniu. Jestem mądrą, oczytaną osobą, która przeszła 10 lat życia by zrozumieć, że nie można się sugerować tymi wszystkimi co tam mówią.
Jednak wiem, że wiele młodych osób sugeruje się nadal tym, co ogląda w sieci. Przykre i przerażające. Dzięki Aniu, że zabrałaś głos w tej sprawie.

Pozdrawiam
Agata

A takich listów dostaję naprawdę dużo.

Apeluję więc jeszcze raz, zanim zaczniesz jakiś sposób odżywiania, program ćwiczeń czy leczenie – SPRAWDŹ argumenty za i przeciw. Dowiedz się czegoś więcej. Nie polegaj na zdaniu tych, którzy mają w tym interes, byś uczestniczyła w ich programie.

Sprawdź to także na sobie – jak ja to zawsze mówię – w ramach eksperymentu. Przetestuj przez miesiąc i zobacz jak się czujesz. Jeżeli dobrze, spróbuj jeszcze miesiąc, jeżeli źle – przestań natychmiast. Nie idź w zaparte, jeżeli coś Ci nie służy, tylko dlatego, że służy milionowi Polaków (jak ćwiczenia Ewy, na przykład). Całkiem możliwe, że drugiemu milionowi to szkodzi, ale nikt o tym nie mówi ze strachu przed hejtem czy ze wstydu, że się tak dał nabrać.
Słuchaj siebie, bo Twoje ciało powie Ci samą prawdę i to ono ma tu DECYDUJĄCY głos.

Ja także nie jestem bez winy i trochę (na szczęście tylko trochę) się zagalopowałam z tematem weganizmu. Wegetarianką byłam praktycznie przez większość życia (z przerwami, bo z przerwami), ale nigdy jakoś szczególnie nie ciągnęło mnie do mięsa. To działo się naturalnie.

Jednak dokładnie trzy lata temu (prawie co do dnia), postanowiłam przejść na dietę roślinną. Dałam się przekonać wymownym filmom dokumentalnym na Netflixie, przemówieniom wegańskich aktywistów i ogólnemu hurra optymizmowi mas spod znaku „go vegan”. Wydawać by się mogło, że weganizm to panaceum na wszelkie choroby i całe zło tego świata – bez żadnych skutków ubocznych. No bo jak rośliny mogą szkodzić roślinożercom? Goryl je i ma się dobrze.

I wszystko było dobrze, przez ponad dwa lata. Naprawdę nie narzekałam i czułam się po prostu normalnie. Aż do początku tego roku, kiedy zaczęły mi się problemy hormonalne, problemy z cerą, niewytłumaczalne spadki energii (nagle codziennie musiałam się zdrzemnąć na godzinę)  i ogólne poczucie, że brakuje mi tłuszczu i białka. Skąd to wiedziałam? Nie wiem.
Często jednak powtarzałam to mojemu chłopakowi i w końcu stwierdziłam, że czas coś z tym zrobić.

Zaczęłam jeść więcej strączków, które – jak się okazuje – w dużej ilości powodują u mnie okropne wzdęcia. Zwiększyłam też ilość orzechów, Tahini i awokado w diecie. Ale ile można? Wszystko w końcu się przejada. Po jakimś czasie odrzuciło mnie też od awokado i nie byłam go w stanie tknąć przez kilka miesięcy. Stwierdziłam więc, że nic na siłę. (Teraz czytam, że może to sprawa wysycenia potasem.)

Żeby pomóc sobie z białkiem, zaczęłam się suplementować izolatem sojowym, co tylko pogłębiło mój problem, bo – o czym nie wiedziałam – soja wpływa mocno na gospodarkę hormonalną organizmu. Spuchłam, nabrałam wody i wysypało mnie jeszcze bardziej. Do tego zaczęły wychodzić mi dziwne przebarwienia na skórze.
Zaczęłam się porządnie martwić i wciąż czułam, że białko i tłuszcz dalej leżą.

No to co? W Internet i szukamy. I tak po nitce do kłębka trafiłam na podobne historie osób, które były dłuższy czas (o dziwo też 3 lata i więcej) na weganizmie. Te same problemy – cera, hormony, energia, jedzenie coraz większej ilości węglowodanów, puchnięcie. Weszłam ostatnio na swój foodbook na Instagramie i się przeraziłam. Ja faktycznie jadłam same węgle, czego autentycznie nie widziałam…
Burza z Marceliną, Palmą, Agą i Keksem była chyba ostatnim gwoździem do tej trumny.

W tym momencie, postanowiłam, że czas zrobić właściwą rzecz – zawiesić swoje poglądy na kołku i ratować zdrowie zanim narobię sobie poważnych problemów.

Od ponad tygodnia jem znowu jajka, rybę i masło. Od innego mięsa, jogurtów i serków mnie nie ciągnie.
I co? Nagle rzuciłam się na te produkty i mogłabym je jeść codziennie. Aż mi z tym dziwnie, bo czuję się trochę jak na jakimś głodzie ekstremalnym.

Wiem jednak na sto procent, że to dobre dla mojego ciała. Dlaczego? Ponieważ cały trądzik zszedł mi… w tydzień. A bezskutecznie walczyłam z nim od pół roku. Miałam go już nawet na szyi, a na linii włosów i szczęki zaczął się zaogniać. Nie pomogła zmiana tabletek i kremy za zylion milionów.
Umówiłam nawet dwa tygodnie temu wizytę na oczyszczanie twarzy u kosmetyczki, ale kiedy dzisiaj tam poszłam, usłyszałam, że przecież cerę mam książkową i możemy zrobić jakiś inny zabieg.

Poza tym ubrania zrobiły się luźniejsze (Schudłam? Straciłam wodę?) i zniknęły mi worki pod oczami. Na twarzy wyglądam jak po dobrej mezoterapii i od kilku dni w ogóle nie muszę się malować, by z jako taką prezencją wyjść do ludzi.
Naprawdę żałuję, że nie mam dokładnych zdjęć przed i po (te co mam są robione w makijażu i dobrym świetle). Nie spodziewałam się jednak takiego efektu. Raczej myślałam, że to na pewno będzie coś innego i mój eksperyment zakończy się powrotem do weganizmu.

Chociaż wiesz, co? Źle mówię. Ja czułam intuicyjnie, że tak się nie stanie, a to co robię to dobra droga. Tak samo jak czułam i wiedziałam, że brakuje mi białka i tłuszczu i desperacko próbowałam go uzupełnić po wegańsku.

*

Ehhh. Nawet nie wiesz, ile kosztuje mnie takie wyzwanie. Poświęciłam czemuś kilka lat życia, wierzyłam, że to najlepszy dla mnie sposób odżywiania. Podkreślam; dla mnie, nie dla WSZYSTKICH. Nigdy nie było mi po drodze z wojującymi „-izmami” i nawracaniem niewiernych na jedynie słuszną słuszność. W żadnej sprawie.

Teraz zaś czuję rozczarowanie i niesmak.
Przede wszystkim dlatego, że w żadnych z tych filmów dokumentalnych, wywiadów i artykułów nikt nie mówił o potencjalnych minusach. Mało kto wychodzi z informacją „Hej, u mnie się to nie sprawdziło”, ale to dotyczy raczej KAŻDEJ diety. Przecież żaden blogger promujący ketozę, frutarianizm czy co tam jeszcze, nie powie nam „Ludzie moja dieta jest zajebista, ale…”.

… ale widzę, że osób, które przerobiły coś na własnej skórze i zmieniły zdanie, jest coraz więcej. Nastaje zbiorowe przebudzenie i jest to pobudka z kacem – i moralnym i zdrowotnym. Ja jestem jedną z tych osób i nie mogę okłamywać, ani siebie, ani tym bardziej was, że jest inaczej. Jestem dla niektórych autorytetem i mam obowiązek odważnie i szczerze informować moją publiczność o tym co robię. No sorry, luksus strefy komfortu nie jest dla mnie.
Muszę być przede wszystkim wierna swojemu ciału i chronić je ze wszystkich sił. Ono za dużo wycierpiało z powodu mojej wcześniejszej głupoty, ignorancji i klapek na oczach.

Także jak widzisz; nikt nie jest nieomylny. Nigdy nie wiesz czy to, co mówią w Internecie i na Netflixie jest bezpieczne, albo czy ekspert promujący dietę X nie rozmyśli się za kilka lat.
Twoje ciało jednak wyśle Ci nieomylne sygnały o wiele wcześniej. Zawsze słuchaj tego, co ono mówi i nie przekładaj mądrości innych nad mądrość, którą masz od zawsze i na zawsze w sobie.

I jeszcze coś; może to głupie, ale od tygodnia zbieram się na odwagę, by pokazać na Instagramie jakiś mój niewegański posiłek. Tak jak pisałam wcześniej – nikt nie jest wolny od strachu przed oceną. I cokolwiek nie powiem – jak to się nie przejmuję zdaniem innych – i tak publikuję ten post z duszą na ramieniu. Obawiam się hejtu i przykrych komentarzy, że „a nie mówiłam” albo „jesteś jak chorągiewka na wietrze”.

No ale cóż, jak to mówiła moja śp. babcia: „Ania, z cukru nie jesteś, to się nie roztopisz. Dasz radę.”
Miałaś rację, kochana babciu, dam radę i nie, już nie jestem tylko z cukru. Składam się także i z białek, i z tłuszczy o czym ostatnio trochę zapomniałam.

 

Published On: 31 maja, 2019Kategorie: Ogarnąć jedzenieTagi: ,
ania gruszczynska wilczoglodna mentoring banner

Zobacz program, który pomoże Ci odzyskać kontrolę nad jedzeniem

Ze swoimi zaburzeniami byłaś już nawet u wróżki?
 Zobacz program, który w końcu Ci pomoże! 
Odzyskaj 100% kontroli nad jedzeniem, swoim ciałem, zdrowiem, czasem i życiem.

82 komentarze

  1. Agata 31 maja, 2019 at 3:36 pm - Odpowiedz

    Jesteś cudowna!!! Kłaniam się Aniu, bo jesteś mega odważna. Bardzo Cię za to podziwiam.

    • Natalia 31 maja, 2019 at 9:22 pm - Odpowiedz

      Kochana cudowny wpis!!! I co najlepszs – potwierdzajacy Twoją metodę! Ciało się upomnialo, a Ty dałaś mu to czego potrzebuje ❤❤❤

      • Dobrochna 15 czerwca, 2019 at 10:22 am - Odpowiedz

        You go, Girl!

    • Aleksandra 23 sierpnia, 2019 at 1:22 pm - Odpowiedz

      Aniu jesteś dla mnie ogromnym autorytetem ze względu na Twoją szczerość. Ostatnio próbuję z weganizmem bo bardzo odpowiada mi ideologicznie, mam kupiony jadłospis z Twojego sklepu ale jeśli poczuję, że nie czuje się najlepiej to dam sobie z tym spokój. Twój post mnie nie zniechęcił ale dodał mi odwagi by spróbować nie bojąc się, że jeśli nie wyjdzie to się skompromituje. Jestes super a twoja szczerość i autentyczność jest jedynie atutem.

      • Wilczo Glodna 24 sierpnia, 2019 at 9:34 am - Odpowiedz

        Dziękuję i powodzenia kochana! <3

  2. Marta 31 maja, 2019 at 3:37 pm - Odpowiedz

    Ja od początku mam dylemat, bo mięso i względy etyczne, a dwa, to dieta wegańska mi nie służy! Nie mogę jeść praktycznie żadnych strączkowych, soi w dużej, nawet średniej ilości (tak do 10% prosiku jest ok). Kukurydza działa na mnie jak środek przeczyszczajacy. Papryka gotowana czy pieczona to samo zło. Na produkty mleczne, białko i laktozę mam nietolerancję, więc skąd białko w diecie? Tylko mięso i jajka zostają, ryby + warzywa w dużej ilości. Jem po swojemu, głodna nie chodzę i nawet chudnę na takiej diecie. W sumiw jest zbliżona do paleo, tyle że z weglami rozmaitymi. Cera mi się poprawiła i wszystko jest git.

    • Asia 1 czerwca, 2019 at 1:43 pm - Odpowiedz

      Dziękuję za Twój komentarz:) Mam problemy identyczne z Twoimi- po papryce masakra, p9 nabiał mnie mdli, jedzenie strączków kończy się okropnym bólem brzucha…Myślałam, że coś ze mną nie tak. A tu się okazuje, że inni też mają takie problemy:)

  3. Magda 31 maja, 2019 at 3:53 pm - Odpowiedz

    Gratuluję również odwagi. Nigdy nie bylam za weganizmem, bo jestem swiadoma, że nie da się w pełni stosować zamienników produktów, o które nasz organizm się domaga. Najważniejsze i najistotniejsze jest, aby słuchać subtelnych przekazów naszego ciała. Dziekuję za wspaniały wpis.

  4. Klara 31 maja, 2019 at 4:08 pm - Odpowiedz

    Brawo za odwagę – przyznanie się do błędu wymaga jej wiele. Mądrze zrobiłaś, że nie brnęłas w zaparte i fajnie, że nie udajesz na forum publicznym, że tak naprawdę wszystko jest kolorowe, a trądzik to się pudrem zakryje. Jak w wielu kwestiach się z Tobą nie zgadzam, tak teraz autentycznie chylę czoła, bo niejedna osoba z tak pokaźną grupą odbiorców miałaby gdzieś fakt, że jest w jakimś stopniu autorytetem, ważniejsze dla niej byłoby „zachowanie twarzy” i malowanie trawy na zielono. Zresztą, jak to mówią, tylko krowa zdania nie zmienia, a bycie osoba publiczną – bo już trochę się taką stałaś, a przynajmniej w pewnych kręgach – nie zwalnia z samodzielnego myślenia i rewidowania ewidentnie szkodliwych poglądów. Warto pozostać myśląca istota. Nie widzę tu „chorągiewki”, widzę szczerość. I już.

  5. Magda 31 maja, 2019 at 4:08 pm - Odpowiedz

    Twoja historia z weganizmem daje mi pozytywnie do myślenia, bo zawsze intuicyjnie czułam, że najlepsza jest dla mnie dieta, w której są rośliny, ale też sery, mięso i inne produkty zwierzęce. A jednak miałam poczucie winy, bo wszyscy tak zachwalają ten weganizm, więc może i ja powinnam tak jeść, przynajmniej nie będę wspierać wykorzystywania zwierząt. Utwierdzilas mnie jednak w przekonaniu, że ja i moje zdrowie powinny być dla mnie najważniejsze i jednak na tej diecie MOŻNA mieć niedobory. Cieszę się, że potrafisz przyznać, że popelnilas błąd i powodzenia

    • Wilczo Glodna 3 czerwca, 2019 at 9:33 am - Odpowiedz

      Dziękuję <3

  6. Beata 31 maja, 2019 at 4:11 pm - Odpowiedz

    „Weszłam ostatnio na swój foodbook na Instagramie i się przeraziłam. Ja faktycznie jadłam same węgle, czego autentycznie nie widziałam…” – piszesz tutaj o jadłospisie, który jest do kupienia na Twoim blogu? Że w nim znajduje się za mało tłuszczy i białka? Nie namawiałaś nas Wilczków do przejścia na weganizm, ale na pewno niejedna Wilczyca chcąca się wyrwać w końcu z błędnego koła objadania się, kierowała się Twoim sposobem jedzenia, bo jesteś dla nas autorytetem i sięgnęła właśnie po dietę wegańską. Czy mam rozumieć, ze zamieszczone jadłospisy wegańskie nie posiadają wszystkich niezbędnych witamin oraz makro- i mikroelementów, których człowiek powinien sobie dostarczyć?

    • Wilczo Glodna 31 maja, 2019 at 4:32 pm - Odpowiedz

      Nie. Mówię tutaj o foodbooku na stories (te wyróżnione na górze). Jadłospisy są dobrze skomponowane i nie było tam samych węgli. Właśnie jak jadłam bez jadłospisu, to miałam taką tendencję by tylko jej jeść.

      • Beata 31 maja, 2019 at 4:50 pm - Odpowiedz

        Ok, dzięki za odpowiedź :)

  7. Laura 31 maja, 2019 at 4:26 pm - Odpowiedz

    Aniu… super że piszesz o tym wszystkim, ale mam nadzieję, że mimo wszystko nadal będziesz swojego bloga opierała na zaburzeniach odżywiania, a nie o tym, że weganizm jest niezdrowy, że to ideologia itp, tak jak powtarzasz- każdy słucha swojego ciała ;) Pozdrawiam i trzym się!

    • Wilczo Glodna 31 maja, 2019 at 4:33 pm - Odpowiedz

      Kochana, ale ja nie zamierzam więcej o tym pisać. Powiedziałam co miałam powiedzieć i już. Tak jak mówię, daleko mi od wojowania za jedynie słuszną słuszność, czy jest to weganizm czy „anty” weganizm. Wilcza od początku jest o ED i tak zostanie.

  8. Ola 31 maja, 2019 at 4:42 pm - Odpowiedz

    Cieszę się, że o tym napisałaś, bo zaczęłam już mieć wyrzuty sumienia, że nie dałam rady jeść wegańsko. Nawet nie chodzi o całkowite wyeliminowanie produktów odzwierzęcych, ale znaczne ograniczenie.
    Nie dałam rady, bo źle się czułam. Problemy z układem trawiennym i dalszym ;) i praktycznie ciągle uczucie głodu, po czym, gdy już coś zjadłam, to byłam wzdęta jak balonik. Coś mi tu nie grało, bo efekt był taki sam jak po jedzeniu z fastfooda.

    I teraz widzę, że ostatnio najlepiej się czułam(psychicznie i fizycznie) i wygladalam kiedy ruszałam się 3-4 razy w tygodniu i jadłam na mieście w „stołówkach”, czyli obiad typu zupa, ziemniaki, surówka i mięso. Bez cudów, bez zwracania uwagi na bycie fit.

    Nie przestawaj Aniu, dziękuję za Twoją szczerość!

  9. Asia 31 maja, 2019 at 4:45 pm - Odpowiedz

    Takich ludzi jak Ty potrzeba więcej w Internecie. Zwłaszcza tych, którzy rzeczywiście stanowią autorytet dla innych, którzy dają przykład i uczą innych jak żyć. Ludzi, którzy nie boją się pokazać, że poza byciem sportowcem, dietetyczką, influencerką, czy czymkolwiek innym, są po prostu ludźmi, zbudowanymi z tej samej gliny co cała reszta, a nie tylko z białkowych posiłków, godzin treningów, uśmiechów na twarzy i satysfakcji z życia. Jesteś cudowna, cały Internet powinien o Tobie trąbić, a ludzie powinni uczyć się od Ciebie jak wpływać na ludzi nie przynosząc im szkody.
    Pomogłaś mi jak nikt inny i opowiadam o Tobie każdej osobie, która mówi przy mnie, że jest na diecie, wszystkich wysyłam na Twojego bloga, kobiety i mężczyzn, z problemami z jedzeniem i bez. Nie po to żeby zapatrzeni w Ciebie z klapkami na oczach Cię naśladowali, ale po to żeby nauczyli się od Ciebie rozsądku. Dzięki, że jesteś.

    • Wilczo Glodna 31 maja, 2019 at 11:44 pm - Odpowiedz

      Dziękuję kochana. <3

  10. pinnadr 31 maja, 2019 at 4:54 pm - Odpowiedz

    Ha. Wiedziałąm, że tak będzie. Zawsze mówiłam, że weganizm po ED jest ZŁY. Popieram jednak rozsądny, mądry weganizm, nie żebym miała coś przeciwko. PO prostu my Wilczki musimy jeść WSZYSTko, jeśli mamy na to ochotę. Nie narzucać sobie diety roślinne, wymyślne zamienniki serów czy innych rzeczy.

    • Asia 31 maja, 2019 at 5:45 pm - Odpowiedz

      A może po prostu Weganizm nie służy części ludzi? (moim zdaniem, większości, a mniejszość akceptuje pewne negatywne jego skutki) niezależnie od tego czy miały ED czy nie? To jest naturalna reakcja zdrowego organizmu, że zaczyna źle reagować na niedobór/nadmiar pewnych składników. Nie dajmy sobie wmówić, że PO ED już do końca życia obowiązują nas inne zasady niż całą resztę ludzkości.

    • Wilczo Glodna 31 maja, 2019 at 11:44 pm - Odpowiedz

      To absolutnie nie miało związku z ED. Niczego sobie nie narzucałam, było to dla mnie przyjemne i smaczne. Aż zaczęło się nieciekawie. Gdyby to dalej było ED, to bym szła w zaparte forever.

  11. metaliczna szafka 31 maja, 2019 at 4:56 pm - Odpowiedz

    Też byłam kiedyś weganką (po wielu latach ED przeszłam na wegetarianizm, bo szukałam swojej drogi), ale z perspektywy czas wiem, że to był tylko kolejny krzyk umierającego Wilczka. Teraz jestem zdrowa, jem mięso, jem warzywa, jestem szczęśliwą, przeciętną wszystkożerną osobą bez ED. :)
    Super, Aniu, że doszłaś do tego, co należy zrobić, żeby czuć się lepiej. Uważaj na rozstrój żołądka, może się czasem zdarzyć :)

  12. Mmmm 31 maja, 2019 at 5:30 pm - Odpowiedz

    Lidziom brakuje zdrowego rozsadku. Nie trzeba byc geniuszem, zeby domyslic sie, ze eliminacja jakiegoś produktu/gr produktow z diety skonczy sie niedoborami.
    Weganizm i inne izmy to ogromny przemysł i zarabia sie na tym mnóstwo kasy. To samo ekologia. Wyeliminowano papierowe torby na rzecz plastiku, zeby ograniczyc wycinke drzew.A teraz? plastik zły. Kto ma na tym zarobic ten zarabia, a ludzie daja sobie wmówić rozne bzdury

  13. blurryface 31 maja, 2019 at 7:14 pm - Odpowiedz

    gratuluję odwagi, Aniu! super, że potrafisz tak fajnie napisać o tym, czego doświadczyłaś – to bardzo inspirujące.
    przyznam się, że sama rozważałam przejście na weganizm (jestem wegetarianką od 12 lat) na fali tych wszystkich znawców i mówców, którzy przekonywali o jego zaletach. jednak odstawienie jajek i nabiału okazało się dla mnie nie do przejścia i finalnie nie zdecydowałam się na zmianę diety. myślę, że mądry organizm wie, czego potrzebuje. najważniejsze to obserwować siebie i działać zgodnie z samym sobą :)

    • Ag. 31 maja, 2019 at 9:36 pm - Odpowiedz

      Brawo kochana! Myślę że żaden hejt cię za to nie spotkaSzczerość,zdrowy rozsądek i umiejętność przyznania się do błędu są zawsze w cenie,nawet w czasach gdy każdy boi się odstawać od reszty,mówić rzeczy niepopularne i goni ślepo za modą.. Szacunek

  14. Natalia 31 maja, 2019 at 9:43 pm - Odpowiedz

    Ostatnio w TV słyszałam o 'fleksitarianizmie’ i właśnie wykrzyczałam mezowi- o patrz to o mnie! Mówilo o tendencji społeczeństwa do ograniczania mięsa, spożywania go kilka razy w tygodniu, wzbogacenia diety w alternatywne źródła białka :) brawo dla Ciebie że tak pięknie ujelas to żeby słuchać swojego ciała! Teraz tego brakuje, ludzie są zagubieni, zbyt zapatrzeni w internet i TV, szukają autorytetów, ludzi którzy im imponują a tu okazuje się że wszystko mamy w sobie … :)

    • Wilczo Glodna 31 maja, 2019 at 11:42 pm - Odpowiedz

      Dokładnie. Po co zamykać się w sztywnych ramach.

    • Lisa 12 września, 2020 at 10:09 am - Odpowiedz

      Gównoburza była, a okazalo się, że Michalina w ogóle nie istnieje i, że to była prowakacja świrów od keto diety. Może wypada zrobić edit tego posta, bo powielasz kłamstwa?

  15. Kiwi 31 maja, 2019 at 9:52 pm - Odpowiedz

    Piszesz, że jadłaś prawie same węgle, ale twierdzisz jednocześnie, że twoje problemy to wina weganizmu. Może gdybyś od początku odpowiednio zbilansowała swoje menu to nie byłabyś kolejną osobą, która opowiada, że przez weganizm nabawiła się niedoborów.

    • Ada 31 maja, 2019 at 10:33 pm - Odpowiedz

      O to to. Dokładnie moje myśli. To nie tak, że weganizm jest zły i „nie służy”, bo jest tona naukowych papierów na to, że służy na każdym etapie życia. Weganizm „nie służy” tylko wtedy, kiedy dieta jest źle ułożona. I ustawianie weganizmu obok – olaboga – frutarianizmu, który jest czystą głupotą wyniszczającą ciało, to moim zdaniem srogie nadużycie.

      • Wilczo Glodna 31 maja, 2019 at 11:41 pm - Odpowiedz

        Ale jest też tona naukowych papierów, że nie. Tak jak ze wszystkim. Myślę, że po trzech latach mogę zabrać jakiś sensowny głos w tej sprawie, czy służy czy nie.
        Nie zestawiam weganizmu z frutarianizmem, na Boga, tylko wymieniam wszelkie modne teraz sposoby żywienia i zachęcam, by myśleć samodzielnie zanim się na któryś z nich zdecydujemy.

        • sylwia 1 czerwca, 2019 at 12:20 pm - Odpowiedz

          Aniu, dałabyś linki do jakichś sensownych badań o szkodliwości weganizmu? Co prawda nie jestem weganką, ale to ciekawy temat i jeszcze na takie nie natrafiłam, więc chętnie bym się zapoznała.

          • Wilczo Glodna 1 czerwca, 2019 at 6:14 pm

            Poszperaj kochana. Nie mam żadnych linków.

        • Ada 1 czerwca, 2019 at 11:24 pm - Odpowiedz

          Gdzie? Gdzie są te badania dotyczące szkodliwości weganizmu? Stan wiedzy naukowej na dzień dzisiejszy jest taki, że zbilansowana dieta wegańska jest odpowiednia dla człowieka na każdym etapie życia. Wszelkie nieporozumienia w tym temacie biorą się z nieczytania lub nieumiejętności czytania i interpretacji badań naukowych przez amatorów. Albo sięganie do stronniczych źródeł (jest zasadnicza różnica w jakości badań publikowanych przez Lancet a publikowanych przez prywatne pisemko prywatnego uniwerku w Wygwizdowie Górnym finansowane przez przemysł mięsny). Są ludzie, którzy faktycznie muszą jeść produkty odzwierzęce z powodów zdrowotnych, ale to są pojedyncze przypadki. Weganie, którzy po czasie skarżą się na weganizm, często mieli źle ułożoną dietę lub źle przyrządzali posiłki (ciekawe ile osób moczy strączki przed ugotowaniem czy orzechy przed konsumpcją) lub po prostu jedli za mało. Ciekawe ile wegan zainteresowało się FODMAP zanim zaczęło jeść na potęgę chleb żytni i orzeszki. Po prostu… brak eksploracji tematu połączony ze stwierdzeniem „mi weganizm nie służy” to nic innego, jak robienie wciąż tego samego i oczekiwanie innych rezultatów. ;)

        • Ilia 2 czerwca, 2019 at 5:25 pm - Odpowiedz

          Na dzien dzisiejszy nauka mówi że zbilansowana dieta wegańska jest odpowiednia n akażdym etapie życia, ale rozumiem że u CIebie coś nie zagrało, tylko dalej nie zrozumiałam co. Czy jedząc ułożone przez dietetyka jadłospisy wegańskie też źle się czułaś? Bo nie rozumiem czy nie zagrał weganizm czy po prostu jak mówisz jadłaś same węgle? Patrzac na Twoj instagram zawsze miałam wrażenie że jest tam mało białka i w ogóle za mało kalorii.

          Ja jestem weganką od 2011 i robię szczegółowe badania raz w roku i czuję się bardzo dobrze, suplementuję wit B12 i wit D bo nie przebywam w ogóle na słońcu, przykro mi że u Ciebie nie zagrało, choć nie rozumiem czemu próbbowałaś bilansować i naprawiać na własną rękę, skoro masz kontakt do dwóch fajnych dietetyczek, które mogłyby zobaczyć co jest nie tak, a jedna z nich chyba nawet sama jest weganką. Przypuszczam że może faktycznie ciężko być zbilansowanym weganinem jak się podróżuje tyle co Ty. Ciężko czasem o dobre jakościowo posiłki w któ®cyh jest białko i dobre tłuszcze. Znam ten problem z autopsji, tylko aż tyle nie jeżdzę wiec pewnie nie dotyka mnie to tak jak dotykało Ciebie

          • Wilczo Glodna 2 czerwca, 2019 at 9:09 pm

            Próbowałam przez pół roku, o czym piszę, ale problem tylko się pogłębiał :(

      • Anna 26 grudnia, 2020 at 8:52 am - Odpowiedz

        ==nie zgodzę się wegaznim5 dla każdego? Żart… Przy chorych jelitach? Radzę się zastanowić jakie pleciesz bzdury.. Ciekaw…. Się uśmiałam

    • Wilczo Glodna 31 maja, 2019 at 11:40 pm - Odpowiedz

      No ale przecież właśnie o tym mówię; próbowałam ją zbilansować na wszelkie sposoby przez ponad pół roku, a było tylko gorzej. Ile miałam jeszcze oszukiwać swoje ciało?

      • Ewa 1 czerwca, 2019 at 12:05 am - Odpowiedz

        No tak, a troche wyzej napisalas że dieta weganska z jadlospisu ktory Można kupic na Twojej stronie JEST dobrze zblilansowana I nie powoduje niedoborów…

        • Ag. 1 czerwca, 2019 at 8:06 am - Odpowiedz

          Wyżej to Ania napisała że jej wlasna dieta nie była do końca dobrze zbilansowana.Proponowane,gotowe diety miały wszystko co trzeba.

          • Ilia 2 czerwca, 2019 at 5:40 pm

            to w koncu weganizm sie nie sprawdził czy po prostu źle ułozona dieta?

  16. Joanna 31 maja, 2019 at 11:40 pm - Odpowiedz

    Osobiście mam dość expertów. Od dziecka mam wysypkę na ciele ( zapalenie mieszka włosowego). Wyczytałam, to wszystko przez gluten ! No to dawaj dieta ! Wszystko bez przenicy. Po 4 tygodniach wzrost wagi, nasilona wysypka. Robię badania na nietolerancje. I co? Jestem silnie uczulona na białko jaj i orzechy arachidowe. Ch”j z tym że jadłam omlety i to tylko białkowe ( bo przecież białko góra!) z masłem orzechowym bo zdrowo! A to że miałam po tym bezdech i mogłam dostać wstrzasu anafilaktycznego nieważne, przecież Youtube mówił że takie śniadanie jest spoko. Powiem tyle , serce i ciało zawsze wam powie czego potrzebuje. Wystarczy zapytać. Proponuje mu jajko : dostaje ciary na całym ciele, kanapka z szynką? Spokój. Słuchajmy siebie , wyłączmy głowę i zacznijmy żyć w spokoju ducha jak nam dane

  17. Karolina 1 czerwca, 2019 at 7:29 am - Odpowiedz

    Brawo za te słowa naprawdę cieszę się z tego postu :) i pamietajmy to dawka czyni truciznę nie sam produkt tak jest ze wszystkim :)

  18. Sylwia 1 czerwca, 2019 at 8:06 am - Odpowiedz

    Ja próbowałam wiele być weganką. Najpierw po to, by wyjść z bulimii, a kiedy już wyszłam-dla ideologii. Nie dało rady, organizm szybko dawał znaki że czegoś mu brakuje.
    Dlatego teraz- za sprawą twojego bloga- nie jestem na żadnej diecie, ani nie mam określonego stylu żywienia. Wychodzi na to że można zrobić porządek w głowie nawet jak się 15 lat miało bulimie.
    Dzięki Aniu;-)

  19. Anka D 1 czerwca, 2019 at 10:59 am - Odpowiedz

    Naszły mnie takie przemyślenia, że to fascynujące jak bardzo ludzie szukają ,*jednego poprawnego sposobu żywienia* i to poprawnego na wieki wieków. A może takiego nie ma? Diety X kcal dziennie i zalecane dzienne spożycia makro nauczuły nas, że każdego dnia trzeba jeść w pewien sposób tak samo, a to bzdura – organizm reguluje to długofalowo.
    Widziałam to po sobie w wychodzeniu z ED kiedy wkręciłam się w intuitive eating i jadłam dokładnie to na co miałam ochote – miałam (kilku)tygodniowe rzutki na bardzo konkretny rodzaj jedzenia, np. suche pieczywo i niedobrze mi się robiło na myśl o czymkolwiek innym, ale w tym węglowodanowym szale zdarzały się dni, kiedy zjadałam 0,5 kg tofu albo kilka proteinowych batonów bo akurat naszła mnie ochota. I jasne, że ,,pochorobowy” stan recovery to nie to samo, co zdrowy organizm, ale mechanizmy się przecież nie zmieniają magicznym sposobem, jedynie uwypuklają.
    I tak myślę, że może podobnie być z weganizmem, tylko na większą skalę. Współczesne społeczeństwo je chyba więcej produktów zwierzęcych niż kiedykolwiek, więc prawdopodobnie nie jesteśmy przystosowani do takiej ilości i weganizm przez kilka lat może być optymalnym rozwiązaniem kompensującym dla organizmu, ale potem szala przechyla się w drugą stronę i też nie jest dobrze.
    A może nie.
    W ogóle strasznie ciekawe, ile agresji w ludziach potrafi wywołać podważanie ich jedynego słusznego sposobu jedzenia (mówię tutaj już ogólnie). A takie sposoby albo nie istnieją, albo są zmienne w czasie, albo przynajmniej dla każdego inne.

    • Emilia 1 czerwca, 2019 at 2:38 pm - Odpowiedz

      Super komentarz! Ciekawe spojrzenie na temat. Wydaje mi się, że podobne mechanizmy kompensujące zachodzą teraz w moim ciele. Nigdy nie przepadałam jakoś specjalnie za mięsem, więc rezygnacja z niego 2 lata temu nie była dla mnie problemem. Zostawiłam w diecie jajka i ryby, bo bałam się niedoborów, dodatkowo jajka bardzo lubię, więc bałam się też, żeby organizm nie uznał tego za kolejną restrykcję. Wydawało mi się, że takie rozwiązanie będzie optymalne, zminimalizuję choć trochę cierpienie zwierząt, moje sumienie będzie czystsze, a jednak nie odbiorę sobie całkiem białka zwierzęcego, więc wszystko powinno być ok. Dołożyłam też więcej strączków, więc jadłam wręcz więcej białka niż wcześniej. Mimo to, po 1,5-2 latach zaczęło mnie bardzo ciągnąć do mięsa, co jest dla mnie zaskakujące, bo rzadko kiedy miewałam w życiu ochotę na mięso. Zwykle gdy łapało mnie przeziębienie, to nie miałam ochoty na nic, poza ewentualnie owocami i suchym chlebem. Ale ostatnim razem, gdy się rozchorowałam, robiło mi się niedobrze na myśl o jakimkolwiek jedzeniu poza mięsem. Przez ostatnie tygodnie uświadamiam sobie, że i tu się trochę zagalopowałam. Przestałam słuchać wyraźnych sygnałów mojego ciała, w imię ideologii. Nie wiem, czy mam jakieś niedobory, czuję się raczej dobrze, ale takie silne pragnienia świadczą ewidentnie o tym, że organizm czegoś potrzebuje. Wychodząc z ED obiecywałam sobie, że będę go słuchać, muszę robić to więc i w tym przypadku. Doskonale rozumiem, Aniu, jak się czujesz, mówiąc o tym publicznie. Ja też przekonuję samą siebie, że to tylko moja sprawa, więc nie obchodzi mnie co ktokolwiek powie na ten temat, a jednak już z tyłu głowy słyszę te zdania „A nie mówiłem” i uśmiechy satysfakcji od rodziny i części znajomych, ale trudno, trzeba będzie przez to przebrnąć.

  20. Joanna 1 czerwca, 2019 at 12:17 pm - Odpowiedz

    Od kilku lat bardzo dużo mówi się o powikłaniach związanych z dietą wegańską tylko zastanawiam się dlaczego wszyscy to ignorują.

  21. Magdalena 1 czerwca, 2019 at 1:23 pm - Odpowiedz

    A ja i tak nie zwracałam uwagi na to że jesz wegańsko;) mnie motywujesz tym, że jesz normalnie, bez napadów i zwracania. Osobiście jestem w grupie szczęśliwców, którym dieta roślinna bardzo służy i dopiero teraz czuję, że niczego mi nie brakuje. Nie jestem weganką na 100%, zdarza mi się zjeść coś co zawiera odrobinę mleka (czekolada!) lub 2-3 razy do roku pizzę z serem ale bez spiny. Mam nadzieję, że tak dobrze będzie już zawsze bo ciężko jest mi sobie wyobrazic mięso na moim talerzu. Nie bój się, wrzucaj posiłki, pamiętaj tylko aby kupowac mięso możliwie ekologiczne/z dobrych źródeł, dla własnego zdrówka

    • Wilczo Glodna 1 czerwca, 2019 at 6:13 pm - Odpowiedz

      Do mięsa raczej nie wracam, ale jak zawsze zadbam o źródło mojego pożywienia. Buuuziak!

  22. Monika 1 czerwca, 2019 at 1:39 pm - Odpowiedz

    Kochana dziękuję za ten wpis! Zrozumiałam dzięki niemu skąd mogą pochodzić moje problemy zdrowotne, podobne do tych które opisałaś. Musze sie przyznać przed samą sobą, że od 11 lat nie dbałam o odpowiednią ilość białka w diecie. Czas na zmiany! :)
    Bardzo się cieszę, że jesteś i z odwagą kroczysz w prawdzie. Z serca Cię wspieram <3

  23. KOCIAQ 1 czerwca, 2019 at 2:09 pm - Odpowiedz

    Jak zawsze mądre podejście. Mam jednak wrażenie, że z tymi „modami” żywieniowymi to jest jakaś szaleńcza machina. Zawsze ta nowa dieta jest naturalna i najlepsza i odwieczna etc. Ja na przykład bardzo lubię Kasię z kanału Życie pod palmami, te o psychologii rzeczy ma bardzo ciekawe, generalnie kojarzy mi się z takim typem ciepłej, charyzmatycznej kobiety, która nie boi się mówić prosto z mostu (głupie ale prawdziwe, przez skojarzenie z moją… Babcią, która ma nieco zbliżony styl bycia), ale mam wrażenie, że te wszystkie „karniwory” to przesada w drugą stronę – jakoś trudno mi uwierzyć w to, że człowiek pierwotny miał 100% procent skuteczności w polowaniu, dysponując dość, jakby nie patrzeć, prymitywnymi narzędziami. Wydaje mi się, iż jak coś nie poszło, to mógł się np. nażreć jakimiś praowocami czy prawarzywami, które sobie sezonowo zebrał, a raz na czas znaleźć gniazdo pszczół z miodem i się opchać na umór cukrem. Co do weganizmu – wezwanie 30 dni po wegańsku skończyło się po 2 tygodniach, i nic mi w życiu tak nie smakowało, jak jajecznica, którą po tym czasie zjadłam na śniadanie. Nie żałuję jednak eksperymentu – dzięki zapoznaniu się z problemem testowania na zwierzętach wybieram np. takie produkty chemii gospodarczej/ środki czystości, które są Cruelty Free. Fakt, cena zazwyczaj wyższa, ale jakość i wydajność znacznie lepsza, nie mówiąc o aspekcie etycznym.

    • Wilczo Glodna 1 czerwca, 2019 at 6:12 pm - Odpowiedz

      Ja postanowiłam olać na zawsze wszelkie sposoby żywienia i kierować się ZDROWYM ROZSĄDKIEM. Najlepiej na tym wszyscy wyjdziemy.

      • Kociaq 2 czerwca, 2019 at 6:18 am - Odpowiedz

        Haha ja w końcu też. Aczkolwiek przyznamze, że parę miesięcy temu bardzo mnie zaintrygowala dieta keto, tyle było mowy o tym, jaki ma zbawienny wpływ na hormony. Ostatecznie jednak to olałam, i myślę, że dobrze zrobiłam.

  24. Gość 1 czerwca, 2019 at 2:31 pm - Odpowiedz

    Wreszcie się ogarnęłaś Aniu!!
    Oglądałam i od jakiegoś czasu nie mogłam uwierzyć, że Ty- wyciągająca ludzi z bagna, sama w nim siedzisz. Jakoś nie poznawałam Cię, to nie byłaś Ty…
    Ufff

    a i ona miała na imię Marcelina, nie Michalina.

    • k 1 czerwca, 2019 at 3:16 pm - Odpowiedz

      Sugerujesz, że Ania była w bagnie bo była weganką i narobiła sobie niedoborów? Na boga, przecież to się zdarza na absolutnie każdym systemie żywieniowym zupełnie zdrowym ludziom. Nie przesadzasz trochę? Na filmikach Ania była jak zawsze.
      Powiedzenie że ktoś siedzi w bagnie bo wybiera taką czy inną dietę z podowu swoich przekonań, dopóki jest to dieta możliwa do zbilansowana (weganizm jest i służy wielu, co nie znaczy że będzie każdemu ofc) jest chyba przesadą, nie sądzisz?

      • GOŚĆ 1 czerwca, 2019 at 4:43 pm - Odpowiedz

        Chyba sobie żartujesz. Weganizm niszczy zdrowie. Nikt na tej diecie nie funkcjonuje dobrze. Natury nie oszukasz.

    • Wilczo Glodna 1 czerwca, 2019 at 6:11 pm - Odpowiedz

      Kochana, a znasz termin „pasywna agresja”? ;)

      • GOŚĆ 2 czerwca, 2019 at 4:49 pm - Odpowiedz

        Aniu, czy każdy niesłodzący Ci komentarz musisz odbierać jako agresję?

        • Wilczo Glodna 2 czerwca, 2019 at 9:09 pm - Odpowiedz

          Nie. Tylko te agresywne :P
          Zresztą przecież komentarz był bardzo słodzący… czy jednak nie i nie pomyliłam się z jego odbiorem? ;)

          • GOŚĆ 3 czerwca, 2019 at 8:42 am

            Pisałam całkowicie szczerze, nie chciałam atakować, miał być miły, a Ty zapytałaś, czy znam termin pasywna agresja.

  25. Teresa 1 czerwca, 2019 at 11:20 pm - Odpowiedz

    Aniu a jakie ryby jesz? Ja nie jem nabiału i mięsa, natomiast na rybę się skuszę czasem na wakacjach gdzie wiem że jest łowiona tam przez rybaka i pływała w morzu. Masz jakiś algorytm wybierania czy poprostu jesz jak leci? Zwraszasz uwagę na hodowlę / połów, czy z puszki czy nie itp?

  26. Kinia 2 czerwca, 2019 at 7:45 pm - Odpowiedz

    stety czy niestety masz przewód pokarmowy jest tak zbudowany, że jesteśmy jak świnki wszystkożerne, mamy jeden żołądek, krótkie jelita, nasz organizm, ani flora bakteryjna nie potrafi rozkładać celulozy, potrzebujemy podaży witaminy B12 z zewnątrz czyli pokarmu zwierzęcego. I z drugiej strony, gdybyśmy byli wszyscy wegetarianami to trzeba by było coraz to więcej plantacji i pól z roślinnością, które musiały zajmować coraz to większe obszary, adaptowane z lasów, gdzie także ginęły by zwierzęta i traciły swoje domy. Wszystko ma swoje złe i dobre strony i nie należy popadać w skrajność.

  27. Skrzat 3 czerwca, 2019 at 12:30 am - Odpowiedz

    Także miałam swoją przygodę z dietą roślinną. Oczywiście wraz z masą wielkich kwestii, dla których ludzie postanawiają przejść na weganizm, byłam przekonana o tym, że ten sposób odżywiania pomoże mi w wyjściu z anoreksji. Na początku było fantastycznie. Coś nowego, coś mojego, zaczytywanie się w doniesieniach na temat weganizmu, wege-porady, YouTube, nowe przepisy, nowe, dotąd nieznane produkty. Typowy wege-haj. Na początku udało mi się stopniowo (0,5 – 1,0 kg/tydz) przybywać na wadze (startowałam wówczas z bmi ok.15 kg/m2). Dieta była bardzo dobrze zbilansowana (studiuję dietetykę, więc w końcu mogłam wykazać się swą wiedzą na temat żywienia na polu własnego odżywiania), zarówno aplikacja internetowa, program do układania jadłospisów wykorzystywany u nas na uczelni (uniwerek medyczny) odhaczały wszystko na zielono (poprawnie ustawione zapotrzebowanie); wszystkie składniki pokarmowe >100% dziennego zapotrzebowania. Dietetyk, z którym wówczas współpracowałam (pani po uniwersytecie medycznym, doświadczenie w pracy z osobami niedożywionymi, wykłada na swojej Alma Mater), również nie miała zastrzeżeń co do zbilansowania mojego jadłospisu. Poza jednym faktem: nie podobało jej się, że osoba z ED stosowała dietę eliminacyjną (wcześniej 4 lata anoreksji, 2 lata bulimii, 1 rok z hakiem anoreksji). Po ok. 4 miesiącach zaczęłam rzucać się na jedzenie (jednorazowo np. 500 g suszonych owoców, połowa litrowego słoika orzechów nerkowca, tyle samo migdałów, 12 wegańskich, raczej cienkich naleśników, 3 banany, napój ryżowy 1 L, ,,masło orzechowe” 500 g, wszystko obsypane płatkami drożdżowymi). Później przerzuciłam się na wegański fast food, wege-knajpki, wege-słodycze z marketu. Wymiotowałam średnio 2-5 razy dziennie. W tym czasie wykończyłam się finansowo (potrafiłam spuścić w kiblu ok. 300 zł w jeden weekend, kłamałam rodzicom, że potrzebuję więcej pieniędzy na zakup książek, wymianę butów zimowych, pożyczanie małych kwot od koleżanek, moralnie (kłamstwa, drobne kradzieże spożywcze), akademicko (niezaliczona sesja, 3 poprawki we wrześniu – ostatecznie zdane) i w wielu innych aspektach, o zdrowiu nie wspomnę. Po kilku miesiącach zaczęłam rzucać się na niewegańskie żarcie, co powodowało ogromne poczucie winy. Choć wymiotowałam po każdej uczcie (jak na moje odczucia do zera), oczywiście bardzo dużo przytyłam na takich ilościach jedzenia. Finalnie ok. 20 kg. W końcu zaczęłam się „jakoś trzymać” wraz z pomocą męża (wówczas chłopaka, narzeczonego). Za wszelką cenę starałam się jeść roślinnie, jadłospis niby zbilansowany, a przynajmniej raz w ciągu tygodnia musiałam objeść się niewegańsko.(głównie drożdżówki, ciastka, mleko, pieczywo z dodatkami nabiałowymi). Ostatecznie zaszłam w ciążę (baaardzo upragniony Dzidziuś), którą chciałam „prowadzić po wegańsku”, co oczywiście nie zdało egzaminu, napady były cały czas. Ok. 3 m.c. odpuściłam i zaczęłam jeść ryby i nabiał. Przez kilka tygodni było wzorowo. Później zaczęło się całe mnóstwo zawirowań w życiu naszej rodziny, zaczęłam mieć WSZYSTKO w d**** łącznie ze zdrowiem naszego dziecka – rzygałam kilkanaście razy w tygodniu, do końca ciąży (totalne dno mojego człowieczeństwa). Teraz karmię (zdrową jak rybę) córkę piersią i staram się ogarnąć (przynajmniej to sobie wmawiam) jeść zdrowo i nie rzygać. Chociaż wyraźnie widzę, że ograniczanie (głównie podświadome) produktów odzwierzęcych jeść ściśle skorelowane z ciągami mojej głowy w kiblu. Śmiem twierdzić, że dieta wegańska średnio mi służy, nie zamierzam do niej wracać na siłę. Rzecz jasna nie ładuję w siebie tony białka zwierzęcego, ale najlepiej mi, kiedy dieta zawiera nabiał, jaja i mięso ryb (ssaki i ptaki okazjonalnie, ok. 2x/miesiąc – święta itp.) i mnóstwo warzyw, zbóż, orzechów, nasion, pestek, trochę owoców… Osobiście średnio naturalna wydaje mi się konieczność suplementacji na tej diecie chociażby wit. B12. Czy np. żelazo, którego weganie muszą dostarczać 180 % normy, która w Polsce dla kobiet w wieku rozrodczym wynosi 18 mg, w ciąży 27 mg. Czyli taka kobieta przy nadziei powinna przyjmować wraz z dietą w okolicach 50 mg żelaza dziennie!? Jak?! Dieta przeciętnego Polaka zawiera ok.15-20 mg żelaza na dobę Osobiście nie potrafiłam wcisnąć w jadłospisie więcej niż 35 mg…
    Jeżeli komuś służy dieta roślinna, to ok. Jednak jak już wcześniej wspomniano: nic na siłę. Niektórych rzeczy nie przeskoczymy.

    Skrzat (10 lat pierniczenia się z ED, 7 miesięcy podziwiania postępów rozwojowych Bąbla Arcypięknookiego)

    • Ilia 3 czerwca, 2019 at 11:34 am - Odpowiedz

      Ja jestem właśnie w koncówce wegańskiej ciązy, tak wcześniej wpisałam na weganizmie jestem od 2011 roku, robię badania raz w roku szczegółowe. Nie trzeba jeść aż tyle żelaza, choć to prawda że normy dla wegan są większe, zwłaszcza w ciąży, ze wzgl na niższą przyswajalność niehemowego żelaza. Raczej należy się skupić na tym, aby jesć żelazo w towarzystwie wit C (świeże warzywa, owoce) i nie łaczyć bogatych w żelazo posiłków z herbata albo kawa. W moim wypadku normalny zbbilansowany jadłospis wystarcza. Dziecko rozwija się dobrze, nie miałam anemii, przez całą ciążę hemoglobina w normie. Suplementuję to co rekomenduje dla ciężarnych Polskie Towarzystwo Ginekologiczne+ b12. Jestem zdrowa już od jakiegoś czasu i w ciąży nic mi nie wróciło ( w sensie napady). W ogóle jestem zdziwiona jak bardzo mało mnie obchodzi ile przytyłam, czy bbędę mieć rozstępy itp. Życzę dużo zdrowia dla Ciebie i Twojego maleństwa; fajnie że ograniczasz produkty odzwierzęce, to ważne że nawet jedząc trochę nabiału czy miesa wciąż nie musimy się nimi napychać – dla zdrowia naszego, dla klimatu, dla zmniejszenia cierpienia zwierząt

  28. Inny punkt widzenia 3 czerwca, 2019 at 10:47 am - Odpowiedz

    Przez długi czas nie jadłam cukru. Jakoś dwa lata. Jednak ostatnio czułam się źle, nie miałam energii, byłam ciągle zmęczona, znajomi i rodzina cały czas podsuwali mi ciastka i placki. Stwierdziłam że spróbuję – teraz mija dwa tygodnie jak codziennie jem coś słodkiego, czekoladę, ciastka, słodkie jogurty i słodzę kawę. Już pierwszego dnia poczułam się dużo lepiej, mam więcej energii, lepiej wyglądam, nie jestem już taka koścista, nabrałam ładnych kształtów! Jestem wesoła i bardziej uśmiechnięta, lepiej mi się myśli!!! Nie wiem jak przed tak długo mogłam sobie odmawiać cukru – mój ORGANIZM go POTRZEBOWAŁ, dobrze że go w końcu POSŁUCHAŁAM! Zresztą znam dużo ludzi który jedzą ogromne ilości słodyczy i są zdrowi, a mam koleżankę która na zdrowej wegańskiej diecie jest chora.

    *****

    Paliłam papierosy odkąd zaczęłam chodzić na studia. Przez wszystkie badania naukowe, lekarzy i okropne zdjęcia stwierdziłam, że w końcu czas rzucić palenie. Po przeczytaniu książki, udało mi się szybko z tym skończyć, czułam się dobrze na początku. Jednak jakiś czas temu minęło dwa lata bez papierosów, a ja zaczęłam się czuć coraz gorzej. Byłam zmęczona, nie mogłam się skupić, czułam, że czegoś brakuje mojemu organizmowi. Na spotkaniu znajoma zaproponowała mi papierosa, skusiłam się. Minęło trzy tygodnie, odkąd palę codziennie. To był cud!!! Od razu zaczęłam mieć siłę, mam energię, lepiej mi się pracuje. Mimo, że wszyscy mówią o szkodliwości palenia, ja polecam SŁUCHAĆ WŁASNEGO ORGANIZMU a nie ekspertów. Mój dziadek palił całe życie i był zdrowy do końca swojego życia (a żył 93 lata).

  29. Inny punkt widzenia 3 czerwca, 2019 at 10:47 am - Odpowiedz

    Przez długi czas nie jadłam cukru. Jakoś dwa lata. Jednak ostatnio czułam się źle, nie miałam energii, byłam ciągle zmęczona, znajomi i rodzina cały czas podsuwali mi ciastka i placki. Stwierdziłam że spróbuję – teraz mija dwa tygodnie jak codziennie jem coś słodkiego, czekoladę, ciastka, słodkie jogurty i słodzę kawę. Już pierwszego dnia poczułam się dużo lepiej, mam więcej energii, lepiej wyglądam, nie jestem już taka koścista, nabrałam ładnych kształtów! Jestem wesoła i bardziej uśmiechnięta, lepiej mi się myśli!!! Nie wiem jak przed tak długo mogłam sobie odmawiać cukru – mój ORGANIZM go POTRZEBOWAŁ, dobrze że go w końcu POSŁUCHAŁAM! Zresztą znam dużo ludzi który jedzą ogromne ilości słodyczy i są zdrowi, a mam koleżankę która na zdrowej wegańskiej diecie jest chora.

    *****

    Paliłam papierosy odkąd zaczęłam chodzić na studia. Przez wszystkie badania naukowe, lekarzy i okropne zdjęcia stwierdziłam, że w końcu czas rzucić palenie. Po przeczytaniu książki, udało mi się szybko z tym skończyć, czułam się dobrze na początku. Jednak jakiś czas temu minęło dwa lata bez papierosów, a ja zaczęłam się czuć coraz gorzej. Byłam zmęczona, nie mogłam się skupić, czułam, że czegoś brakuje mojemu organizmowi. Na spotkaniu znajoma zaproponowała mi papierosa, skusiłam się. Minęło trzy tygodnie, odkąd palę codziennie. To był cud!!! Od razu zaczęłam mieć siłę, mam energię, lepiej mi się pracuje. Mimo, że wszyscy mówią o szkodliwości palenia, ja polecam SŁUCHAĆ WŁASNEGO ORGANIZMU a nie ekspertów. Mój dziadek palił całe życie i był zdrowy do końca swojego życia (a żył 93 lata).

  30. Magda 3 czerwca, 2019 at 4:54 pm - Odpowiedz

    Hej, Ania. Jak zwykle wyprzedzasz swoją epokę. Słów krytycznych na temat weganizmu nigdzie się nie uświadczy. A Ty sprawdziłaś to na sobie i masz 100% pewności jak jest. Wydaje mi się, że w Twoim przypadku był to dobry sposób na detoks, a później trzeba wrócić do „normalności”. Po prostu sprawdziłaś „swoją granicę”.

  31. Emilia 3 czerwca, 2019 at 5:30 pm - Odpowiedz

    hej. Rozumiem dokadnie przez co przechodzi. 5 lat bylam wegetarianka, rok weganka. Ja jak nie jem miesa to liczba moich plytek spada na leb na szyje. po tym czasie wegetarianizmu i weganizmu trafilam do szpitala na kilka tygodni, bo liczba moich plytek byla tak niska, ze zagrazala zyciu. Po wyjsciu ze szpitala musialam jesc mieso od nowa, pamietam ze do rosolu kapaly mi lzy jak jadlam. Od tamtej chwili jestem pod kontrola lekarza, probowalam wielokrotnie odstawiac mieso, po 2 miesiacach odstawienia, lub nawet jedzenia samych ryb, plytki leca. Od wielu osob slyszalam, ze musialam miec zla diete, ze powinnam brac jakies suplementy, a ja na prwade jadlam zdrowe i zbilansowane posilki, pod okiem lekarza i dietetyka. Dieta weganska , wegetarianska a nawet oparta tylko na rybach jest nie dla mnie. Niestety ludzie nie rozumieja i spotkalam sie z duza iloscia krytyki, probujac ostrzec ludzi by uwazali i by sie regularnie badali i odradzam stosowania weganizmu czy jakiejkolwiek diety wykluczajacej u dzieci. Ciesze sie, ze jest wiecej takich glosow. Nie jestem przeciw weganizmowi, staram sie pomagac zwierzetom, protestuje przeciwku wykorzystaniu futer, ubrania nosze weganskie, dbam o planete, ale nie kazdy moze nie jesc miesa niestety

  32. Julia 4 czerwca, 2019 at 12:47 am - Odpowiedz

    Od 3 lat śledzę tą stronę, zawsze zgadzałam się z każdym wpisem i każdy wpis był dla mnie ważny, ale z tym się kompletnie nie zgodzę!

    Weganizm a dieta roślinna to dwie inne rzeczy. Poza tym wydaje mi się, że ten wpis jest czymś w rodzaju szukania wymówek, pisania czegoś co inni by chcieli usłyszeć i próbą solidaryzowania się z innymi, którzy chcą a nie potrafią. Bardzo mi się nie podoba przedstawianie diety roślinnej w tak złym świetle. Każda dieta źle zbilansowana może nam nie służyć, wiec tutaj nie rozumiem dlaczego tak piętnujesz dietę roślinną, a nie po prostu dietę źle zbilansowaną . Cholernie ważne jest dla mnie aby ludzie dostrzegali ile zła jest w produktach odzwierzęcych, a niestety ten wpis wręcz zachęca do tego, aby nie myśleć o zwierzętach, środowisku, a tylko o swojej wygodzie, bo naprawdę nie chce mi się wierzyć w to, że jajka i masło są tak cudowne, że postawią wszystkich na nogi.

    • Gabi 8 czerwca, 2019 at 2:36 pm - Odpowiedz

      Ale ten wpis nie piętnuje diety roślinnej tylko mówi żeby słuchać sygnałów płynących z ciała. Jeśli komuś taka dieta pasuje – proszę bardzo. Ja nie mogłam i tyle, bo było wyraźnie widać że coś złego się dzieje z moim zdrowiem. A zapewniam Cię, że dietę miałam bardzo dobrze zbilansowaną, suplementowalam co trzeba i zwracałam uwagę na to co jem. I co? I nic, bo ta dieta po prostu u mnie nie działała. Nawet nie wiesz jak bardzo mnie bolało jak musiałam z weganizmu zrezygnować. Wolałabyś na moim miejscu (czy na miejscu Ani) postawić życie zwierząt ponad swoje własne? Bo gdybyśmy choć trochę dłużej siedziały w tym, mogłoby się to źle skończyć.

    • Ola 19 czerwca, 2019 at 6:34 pm - Odpowiedz

      Dokładnie. Nagle okazuje się, że mięso to panaceum na wszystko.

  33. Kamila S. 4 czerwca, 2019 at 9:21 am - Odpowiedz

    a ja się wypowiem jako osoba wege od ponad 18tu lat , w tym mnóstwo czasu również wega. Mi również dieta wegańska na dłuższą metę , nawet najlepiej zbilansowana, nie służyła. Okazało się ,że mój organizm nie trawi odpowiednio żadnych strącczków,żadnych produktów sojowych, większości surowych warzyw, części kasz, dużej ilości błonnika.pestek, większości nasion,części orzechów. upierałam się przy weganizmie ,ale niestety- nie każdemu on służy choćby nie wiem jak dobrze ułożona była dieta. Mocno nasiliły się u mnie problemy trawienne, stany zapalne jelit,stan cery , choroba wrzodowa żołądka, dwunastnicy i stan zapalny trzustki..Konsekwencje ponoszę do dziś. Wróciłam do wegetarianizmu i czułam się o wieeeele lepiej- mniej wzdęć,lepsza cera, lepsze trawienie,mniejsze bóle jelit, rzadsze napady trzustkowe i wrzodowe. Spora część moich znajomych również zrezygnowała z weganizmu po dlugim czasie i czuje się o niebo lepiej. Myślę,że nie istnieje coś takiego jak sposób odżywiania odpowiedni dla każdego….każdy jest inny. Jednemu będzie slużyć jedzenie mięsa, ryb, innemu nabiał a jeszcze innemu weganizm .

  34. imbrczkowa 5 czerwca, 2019 at 11:49 am - Odpowiedz

    Polecam ten artykuł, pisałam już o ED i weganizmie, więc nie zaprzeczajcie.

    https://potreningu.pl/articles/6150/weganizm-i–jedzenie-w-proszku–co-je-laczy

  35. Magda 6 czerwca, 2019 at 12:29 am - Odpowiedz

    Myślę, że ważne jest żeby pamiętać że weganizm to nie religia. Dieta może być raczej wegańska, ale jak poczujesz potrzebę, to zjedzenie jajka albo mięsa z dobrego źródła, a nie z hodowli przemysłowej (takie mięso prawdopodobnie nawet nie zaspokoi wszystkich potrzeb organizmu, bo jest gorszej jakości, wiadomo) nie zaszkodzi ani Tobie ani środowisku. Mnie taka potrzeba nachodzi średnio raz na miesiąc, póki co, jem przez dwa dni jajka i wszystko wraca do normy. Może z czasem potrzeby się zwiększą i to też jest ok. Ściskam :)

  36. Gabi 8 czerwca, 2019 at 6:01 am - Odpowiedz

    Ja z weganizmem miałam to samo. Jadłam zgodnie z zapotrzebowaniem, w większości zdrowo, a problemy miałam te same. I to po trzech tygodniach takiej diety. Coraz gorsza cera, włosy, paznokcie zaczęły się łamać (a zawsze nosiłam długie bez problemu), hormony leżały, ciągle czułam się osłabiona i senna. Dopiero po wprowadzeniu do diety jajek i nabiału to się zmieniło. Mięsa nadal nie jem, nie sprawia mi to problemu, ale jak widać weganizm nie jest dla wszystkich. Podziwiam Aniu za odwagę, popełnianie błędów nie jest niczym złym. Źle jest dopiero, gdy popełniasz po raz setny ten sam błąd i nie uczysz się na nim.

  37. Dobrochna 15 czerwca, 2019 at 10:23 am - Odpowiedz

    You go, Girl!

  38. igasonia 19 czerwca, 2019 at 7:13 pm - Odpowiedz

    Też myślę że najzdrowsze jest tzw. normalne jedzenie – biały chleb z kiełbasą na śniadanie, drożdżówka na drugie, na obiad schabowy na smalcu z górą ziemniaków, kawał tortu z bitą śmietaną na deser i kiełbasa na ciepło na kolację, albo lepiej pizza z mikrofali. W międzyczasie słodycze, cukierki, ciastka i czekolada za każdym razem jak częstują, no bo przecież jak się nie poczęstujemy to nam ten kawałek ciasta spać nie da po nocach. A bez cukru przecież nie da się funkcjonować. Więc słodycze trzeba jeść bo są zwyczajnie zdrowe. Moja mama też twierdzi że to jest najzdrowsze jedzenie. Bo jest. A ta epidemia miażdżycy, cukrzycy, raka i otyłości, szczególnie tej monstrualnej, chorobliwej otyłości z BMI 50 i więcej to przecież od owoców i warzyw. Ten mit o ich zdrowotności to wymysł chciwego na kasę potężnego lobby owocowo-warzywnego. Zresztą… od wieków otyłość była oznaką zdrowia. To tylko w ostatnich latach pojawił się mit, zakłamany slogan że człowiek zdrowy to człowiek szczupły. Co z tego wychodzi to widać na tym forum. To kłamstwo, mające na celu wyłudzenie od nas pieniędzy za leczenie „otyłości”. Nie dajcie się zwieść!!! Człowiek zdrowy to człowiek otyły. Im bardziej tym lepiej. Cukrzyca i miażdżyca, wysoki cholesterol to oznaka zdrowia a nie choroby. Jedzcie więc biały chleb, dużo tłustego mięsa, smalec, boczek, sypcie kilogramy cukru do wszystkiego, odstawcie wszystkie warzywa i owoce i cieszcie się zdrowiem, które wtedy do Was naprawdę zawita

    • Jordan 17 stycznia, 2020 at 8:25 pm - Odpowiedz

      Przepraszam ale co do cholery

  39. igasonia 19 czerwca, 2019 at 7:34 pm - Odpowiedz

    I w ogóle weganie to groźna sekta i należy ich zdelegalizować, a unikanie mięsa w diecie powinno być karalne.