Zdradzić siebie

Odłóż na chwilę wszystko co robisz i zamknij oczy.
Przypomnij sobie wszystkie dobre rzeczy jakie w życiu zrobiłaś – od początku, aż do dzisiejszego dnia.
Nawet jeżeli nie uważasz siebie za wyjątkowo szlachetną osobę, jest tego dużo, co?
Tak dużo, że nie jesteś w stanie nic konkretnego sobie przypomnieć. Pomogłaś kiedyś komuś, ustąpiłaś miejsca staruszce, byłaś miła, życzliwa, wyrozumiała… I tak każdego dnia.
W umyśle pojawia się takie „wszystko i nic”.

A teraz pomyśl o chwilach, kiedy zdradziłaś siebie.
Masz to? Co widzisz? Założę się, że przed Twoimi oczami pojawiają się bardzo konkretne sytuacje, kiedy zrobiłaś coś, co nie było zgodne z Twoim sercem.

Może był to moment, kiedy powiedziałaś „tak”, a dokładnie wiedziałaś, że powinnaś powiedzieć „nie”.
A może milczenie, kiedy powinnaś zabrać głos i kategorycznie się nie zgodzić. Albo moment, kiedy jednak stanęłaś na tym ślubnym kobiercu, by nie zawieść rodziny, chociaż już wtedy wiedziałaś, że z tym człowiekiem nie będzie Ci po drodze?

Jest takich chwil na pewno kilka i one właśnie przychodzą do głowy.
A potem przychodzi wstyd – ogromny wstyd, który będzie zawsze tak samo palił. Jak ja mogłam tak postąpić…

Istnieje jeszcze jeden rodzaj zdrady; zdrada totalna – i siebie i swojego ciała.
Pamiętasz ten moment, kiedy ono błagało o kęs jedzenia wykręcając Ci kiszki głodem? A Ty nic, bo nie można, bo dieta?
Albo kiedy mówiło „nie biegnij już, boli mnie”, a Ty biegłaś.
Kiedy wypadały Ci włosy, oczy traciły blask, a Ty dalej szłaś w zaparte w swojej autodestrukcji.
Kiedy wszystko się sypało, podporządkowane jednemu absurdalnemu celowi – być „piękna”?

Czyż to nie jest największa hańba?
Dostałaś w opiekę to ciało, tą łódź wiozącą Cię przez życie. I jak je traktujesz? Jak się do niego odnosisz?
Zrozum, ono nie jest „twoje”. Ty masz na nie wpływ, ale ono do Ciebie nie należy, tak jak należą na przykład telefon i klucze. Ono należy do Natury.
Wraz ze zwierzętami, drzewami i gwiazdami. Wraz z naszą planetą.
Ty masz je chronić, pielęgnować, odżywiać i poić, a nie niszczyć i kaleczyć.

Ono jest niewinne w swej formie i funkcji. Pastwić się nad nim, to tak jak pastwić się nad bezbronnym zwierzęciem. Ono ma swoje instynkty, strach i ból. A jednym z nich jest instynkt przetrwania, który do końca będzie walczył o życie. Nie skazuj go na tę walkę, pozwól mu żyć, tak po prostu.

Dostałaś to ciało w dowód zaufania, że nic złego mu nie zrobisz, że wykorzystasz je do tego, by wyrazić się na tym świecie jako człowiek.

Jeżeli je głodzisz, to jest to zdrada.
Jeżeli je męczysz, to jest to zdrada.
Jeżeli je niszczysz, to jest to zdrada.

I kiedy w końcu otrząśniesz się z tego snu, zwanego zaburzeniami odżywiania, zobaczysz, że jedyne co zostanie, to wstyd.
Palący wstyd, za to co się zrobiło.
I za to, co zostało zaniedbane.

Published On: 6 sierpnia, 2019Kategorie: Psychologiczna rozkminkaTagi: , ,
ania gruszczynska wilczoglodna mentoring banner

Zobacz program, który pomoże Ci odzyskać kontrolę nad jedzeniem

Ze swoimi zaburzeniami byłaś już nawet u wróżki?
 Zobacz program, który w końcu Ci pomoże! 
Odzyskaj 100% kontroli nad jedzeniem, swoim ciałem, zdrowiem, czasem i życiem.

6 komentarzy

  1. zdarta płyta 7 sierpnia, 2019 at 11:27 am - Odpowiedz

    Ale patos :D

  2. Droana 9 sierpnia, 2019 at 12:09 am - Odpowiedz

    Aniu, a co byś powiedziała osobie, która nie wierzy w duszę? Ja jestem całością, a nie samym umysłem, moje ciało jest nie tylko moją własnością, ale i nieodłączną częścią mojego ja. Poza tym każdy po śmierci zostawia ciało już popsute (jakby nie było popsute, to by nie umarł), więc zwrot ciała naturze w każdej sytuacji byłby zwrotem własności już niesprawnej. Jaką więc naturze miałoby robić różnicę czy o nie dbam, skoro po odzyskaniu go już by jej się i tak do niczego nie przydało?

    • Wilczo Glodna 9 sierpnia, 2019 at 9:04 am - Odpowiedz

      Hmm a czy takie myślenie tylko „na jedno pokolenie” nie doprowadziło nas do katasrofy ekologicznej? Po co mamy dbać o rzeki. wlejmy tam ścieki i będzie z głowy, a my i tak umrzemy. Po co mamy dbać o powietrze, o glebę?
      Kochana my nie jesteśmy ani właścicielami tego co należy do natury, anie nie pożyczymy od niej rzeczy (np pożyczam ciało jak płaszcz). My się nią tymczasowo opiekujemy – i na mikro i na makro skalę. A dbanie o nią zaczyna się od dbania o siebie.

      • Marta 12 sierpnia, 2019 at 1:18 pm - Odpowiedz

        Aniu, przepiękny wpis. Dziękuję

  3. Agata 9 sierpnia, 2019 at 9:24 am - Odpowiedz

    Aniu ale mocny tekst. Dziękuje <3

  4. chloe 9 sierpnia, 2019 at 9:30 am - Odpowiedz

    „Zrozum, ono nie jest „twoje”.(..) Ono należy do Natury.”
    Niesamowita, potężna linijka, Aniu. Tego potrzebowałam. Czuję, że tym, co zawadzało mi drogę do pełnego wyleczenia się było właśnie manipulowanie ciałem w taki sposób, żeby było jak najbardziej seksowne/atrakcyjne/wpasowane w kanon. Nie zastanawiałam się w ogóle nad tym, jak to wpływa na zdrowie i duszę, jak zakłóca naturalny cykl, jak paskudnie wtrąca się w to, co powinno zostać jednostajne i zrównoważone. Odkąd zaczęłam patrzeć na swoje ciało jako niezbędny element wszechświata, kompletnie nie liczy się to, czy mój brzuch jest płaski jak stół, a nogi długie do samego nieba. To nie ma znaczenia. Naprawdę.
    Dziękuję ci za ten post. <3