To tylko myśl – świadectwo Wioli
Wzruszający list od mamy mojej stałej czytelniczki. Dziękuję!
*
„To tylko myśl” i „Umysły tak mają” z książki „To tylko myśl” dr Amy Johnson to moje ulubione zdania, które sobie często powtarzam, kiedy zapętlam się w swoje myśli.
Po przeczytaniu tej książki wszystko nagle ułożyło się w całość. Lata mojej pracy nad sobą, próby poradzenia sobie z samotnością, lękami, stanami depresyjnymi i chorobą. Czasami jeszcze zastanawiam się, czemu zrozumiałam to tak późno, ale przecież już wiem, że wszystko dzieje się w odpowiednim dla nas momencie, kiedy jesteśmy gotowi.
U mnie wszystko zaczęło się, kiedy postanowiłam, że nie chcę brać już leków na stany lękowe i tarczycę. Nie wiedziałam wtedy jak to zrobię, ale wiedziałam, że chcę z tego wyjść; że chcę być zdrowa i szczęśliwa.
Dużo by o tym pisać, może kiedyś napiszę książkę o mojej drodze do wolności.
W skrócie, wychowywałam się w rodzinie z ojcem alkoholikiem, z codziennymi awanturami, pijaństwem. Byłam bardzo nieśmiałym, zakompleksionym dzieckiem z wielkim poczuciem wstydu za to, gdzie się wychowałam. Żyłam z ogromnym żalem do ojca za to, że przyczynił się do nieszczęścia mojej kochanej mamy, za jej wczesną śmierć. Śmierć, której nie mogłam „przerobić”, bo miałam małą córeczkę i nie mogłam się przecież rozpaść, musiałam być twarda. A przecież rozpadałam się.
I tak sobie żyłam do momentu, aż zaczęły się dziać ze mną dziwne rzeczy, których w tamtym momencie nie rozumiałam. To było jakieś dziesięć lat temu. Córka chodziła wtedy do liceum, a syn miał jakieś osiem lat. Brak snu, kołatania serca, skoki ciśnieniowe, napady lękowe… Karetka zabierała mnie kilka razy do szpitala, a dzieci na to patrzyły.
W końcu diagnoza hashimoto, wizyty u lekarzy, antydepresanty. Trafiłam na terapię, pomogła na jakiś czas, ale to wszystko gdzieś nadal we mnie tkwiło.
Po jakichś dwóch latach uznałam, że nie chcę więcej brać leków. Było ciężko, ale dałam radę.
I tak własnymi siłami zaczęłam poszukiwać.
Pomału, pomału trafiałam niby przypadkiem (teraz wiem, że nie przypadkiem) na różne rzeczy, które mi pomogły. Najpierw filmy na YouToube „Odburzanie wg DivoVica”, później książki Pawlikowskiej, medytacje ze Specbabką.
Zrozumienie tego, jak działa lęk; tego, że nie jestem tym lękiem, tylko go doświadczam, zrozumienie, że to tylko myśl; nauka, aby pozwalać tym myślom „przepłynąć”.
I tak w odpowiednim momencie trafiłam na kolejne książki – Louise L. Hay „Możesz uzdrowić swoje życie”, po której zrozumiałam połączenie umysłu i ciała. Zrozumiałam swoje wcześniejsze choroby i dolegliwości.
Od lat zresztą czułam, że nie powinnam przyjmować żadnych leków; że to ciało daje mi sygnały, że coś w moim życiu jest nie tak. Potrafię już „uzdrowić” swoje ciało, gdy mi coś dolega, bo wiem, jak to działa.
Po drodze czytałam Dispenzę, „Rewolucję od wewnątrz”, „Krótką książkę o wielkiej zmianie” i wiele innych.
Zaczynam rozumieć, że sami kreujemy swoje życie, że nasze myśli przyciągają wszystko, co się dzieje w naszym życiu, że są też rzeczy, na które nie mamy wpływu.
Zaczynam akceptować, uczyć się, aby wszystko, co się wydarza traktować jako doświadczenie, bo przecież jesteśmy tu, aby doświadczać.
Czy już to rozumiem?
Tak, rozumiem.
Czy już nie wpadam w iluzję tych myśli?
Nie.
Potrafię się jeszcze nieźle wkręcić, zanim do mnie dotrze, że TO tylko myśl – nic więcej, że to iluzja, sztuczka mojego umysłu.
Bo umysł zna to przecież z mojej przeszłości i to zapamiętał, ale ja postanowiłam go tego oduczyć.
I jestem wdzięczna za swoją chorobę, mimo cierpienia. To dzięki niej zaczęłam szukać prawdy o sobie. I jestem wdzięczna za to, że jestem wdzięczna, bo kiedyś nie wiedziałam, co to wdzięczność. Widziałam tylko ciemne strony wszystkiego, co mnie otacza, we wszystkim doszukiwałam się minusów, a mam przecież tak wiele; cudowną rodzinę, zdrowie, marzenia.
Jest jeszcze wiele do zrobienia, ale ja coraz bardziej jestem gotowa do zmian. Pozwalam sobie mówić „Nie wiem”. I tak, to bardzo uwalniające, bo przecież nie musimy wszystkiego wiedzieć. To myśl chce wiedzieć.
Książka „To tylko myśl” przewróciła wszystko do góry nogami. To takie proste i zarazem takie trudne, ale wystarczy przecież tylko ZROZUMIEĆ.
Przy okazji dziękuję mojej córce Asi, że jest ze mną w tej drodze, za rozmowy, wsparcie i „podsuwanie” mi tych wszystkich cudownych książek, które zmieniają moje życie.
Gratulacje:) ja również doznałam takich cudów i polecam każdemu też książkę Edith Eger „Dar”. Właśnie też o myślach,własnych przekonaniach, o tym jak nasz mózg nas potrafi zniewolić….Dla mnie to z pewnością jedna z książek zmieniających życie❤️ później już nic nie jest takie samo