Taka ładna, a wilk
Czasami na naszym forum, Wilczym Stadzie na Facebooku, pojawiają się wpisy, brzmiące mniej więcej tak:
„Dziewczyny, zaglądam na wasze profile i wszystkie jesteście takie ładne. Po co się tak niszczycie?”
Albo pod dramatycznym postem wołającym o pomoc i zrozumienie w walce o samoakceptację:
„No ale przecież jesteś szczupła.”
Doskonale rozumiem co mają na celu takie komentarze – podniesienie nas na duchu i chociaż niewielkie podbudowanie leżącej samooceny. Zastanówmy się jednak, czy nie robią one więcej szkody niż pożytku?
Bo co daje do zrozumienia taki komentarz?
To, że jeżeli ma się urodę, automatycznie powinno się być szczęśliwym i nie mieć żadnych problemów czy nałogów. Uroda jest więc wartością nadrzędną, determinującą nasz dobrostan.
A przecież to trochę tak, jak powiedzieć alkoholikowi: „Ale dlaczego się odurzasz człowieku? Masz przecież super rodzinę, pracę i pieniądze.” Czy co tam jeszcze.
Tak jakby po pierwsze on tego nie wiedział, a po drugie pił, bo uważa że jest taki pokrzywdzony przez los.
Nie, to nie tak. Ludzie wpadają w nałogi, bo tak skonstruowana jest nasza psychika – o czym pisałam nie raz, a nie pod wpływem czynników zewnętrznych.
Oczywiście każdy nałóg ZACZYNA się jako próba regulacji swoich emocji (w przypadku środków odurzających) lub od prób regulacji wagi (w przypadku ED), ale sam nałóg trwa dlatego, że wpadamy w jego błędne koło, a nie dlatego, że jesteśmy na przykład brzydkie czy nieszczęśliwe.
Dlatego też nie widzę sensu szukania przyczyny nałogu na zewnątrz, w okolicznościach czy przeszłości (dzieciństwo). To zawsze wychodzi z wnętrza.
Podsumowując; możesz być najpiękniejszą osobą na świecie, żyjącą w najszczęśliwszym domu, wśród najwspanialszych ludzi, lecz ciągle borykać się z uzależnieniem.
Z własnego doświadczenia pamiętam, że kiedy ja tkwiłam w bulimii, miałam momenty, kiedy naprawdę wyglądałam i ważyłam OK (czyli tyle ile teraz, bo to moja naturalna waga), podobałam się sobie i akceptowałam.
I co? I jakoś nigdy nie pomyślałam „No dobra, już jest super, cel osiągnięty, kończę z moją bulimią”. A nawet jeżeli tak pomyślałam, to po prostu nie potrafiłam tego wykonać.
Dlaczego? Bo nałóg to nie aparat na zęby, który można zdjąć jak wszystko się już naprostuje.
Oczywiście można rzucić go w każdym momencie, ale to także nie będzie miało związku z sytuacją zewnętrzną, tylko z naszą personalną decyzją. Po prostu zawsze wszystko wychodzi z nas, każda myśl, która zmienia się w czyn.
Wracając do tematu; zobaczmy też sporą niestosowność stwierdzenia „taka ładna, a…robi to i to”. Bo co niby powiesz dziewczynie – według Ciebie – brzydkiej? Albo bardzo otyłej? Że w sumie dobrze, że rzyga, bo może będzie ładniejsza i szczuplejsza? Idąc tą logiką tak właśnie powinno się jej powiedzieć, prawda? A chyba nikt przy zdrowych zmysłach tak nie stwierdzi.
I jeszcze na koniec; uważam, że taki teksty, zamiast podnieść uzależnioną na duchu, raczej ją zdołuje. To kolejna cegiełka do przekonania „jestem beznadziejna”. No bo nie dość, że uzależniona to jeszcze głupia i zapewne pusta, skoro nawet będąc ładna, „nie chce” z tym skończyć.
A jaka jest Twoja opinia na ten temat?
Spotkałaś się z niedowierzaniem osób trzecich, że „no taka ładna, a….”? Daj nam znać.
Post do wydrukowania i powieszenia nad łóżkiem!!
Zgadza się w zupełności wszystko co mówisz, a nawet bym coś dodała. Bo jak na przykład taka ja miałam sobie anoreksję, to podtrzymywałam ją właśnie przez niskie poczucie własnej wartości i kiepską samoocenę. I jeżeli w tej sytuacji ktoś mi mówił „po co się odchudzasz, przecież już jesteś szczupła” albo „przestań wyglądać jak kościotrup”, to powstawało błędne koło. Bo niezależnie od intencji takiej osoby, była to okazja do kolejnego dołożenia sobie (jestem brzydka, nikomu się podobam/nieprawda, wiem lepiej, jestem ohydna) i w ten sposób tylko sama się utwierdzałam w błędnym myśleniu podtrzymującym cały problem.
Niestety tak! Jesteś taka mądra, taka ładna, a tu takie rzeczy… I faktycznie mnie to zdolowalo, bo pomyślałam, ze jednak to prawda że ze mną jest coś nie tak, i usłyszałam to kiedy wychodziłam na prostą… Wilk już za mną ale na pewno to mi nie pomoglo
A u mnie przez to, ze byla landa a do tego trenowałam intensywnie zawodowo, i zawsze prowadziłam zdrowy styl życia to nikt nawet nie zauważył żebym miała problem, jak mnie ktoś przypalał to mogłam się łatwo wyszczekanych. I tak wilka trzymałam 5lat.
Do czasu gdy trfafam na jeden z pierwszych filmików Taoj WilcZa Matko na youtubie kiedy miałaś po 200 wyświetleń. Chwała Ci za to co robisz i jakim językiem operujesz.
Tak to często bywa, pozory mylą, ważąc niecałe 40kg potrafiłam zjadać ogrom jedzenia i wymiotować, a dużo osób jednak myśli, że bulimia to problem osób o przeciętnej masie ciała, chociaż wiadomo, że tak nie jest. Wiele gwiazd przyznało się do tego problemu – takich „po których tego nie widać” – jak to określiły kiedyś media..
Zapraszam do siebie – http://anoreksjaoczamistudentki.blogspot.com – nowy post o tym, czy wydarzenie z dzieciństwa mogło wpłynąć na rozwój ED
ja sobie wlasnie uswiadomilam jeszcze cos innego…gdy chorujesz a ktos mowi ale jestes mega itd….to jak ja mam cos zmienic? skoro to co robie jest komplementowane….moje cialo jest takie super…jakbym mogla przytyc?
ale ,,będąc” z Anią..uswiadomilam sobie, ze przy 173…wazyc 48…to chore….nienormalne…niedozwolone…
moj organizm chce byc zdrowy, a chudosc i niby ta sylwetka modelki..to nienaturalne i wyimaginowane ….prowokowane wymiotami…pod presja..
to nie ja..
ja jem z pomoca Ani naszej regularnie, zdrowo, czuje sie swietnie…
Aniu chcę Ci podziekowac!
jestem Twoja dluzniczka! uratowalas mnie i moj swiat
Ja myślę, że takie komentarze piszą zwykle osoby „brzydsze”, nieszczęśliwsze. No bo udowodniono, że osoby ładne mają lepiej w życiu (niekoniecznie muszą się tak czuć, chodzi o to, że inni to tak odbierają) to działa niezależnie od nas: łądny=dobry, mądry, lepszy).
Każdy przypadek jest ważny, każda osoba z ED ma :przechlapane:, ale są pewne czynniki łagodzące, m.in. waga w normie lub/i uroda. Jak ktoś ma bed, nadwagę (otyłość) albo jest brzydki, ma trudniej w życiu, bo wiemy, że gruby=brzydki, słaby, gorszy. Pewnie o to chodzi. I ja rozumiem takie osoby i komentarze.
Takie komentarze nie pomagają i nie należy ich wygłaszać. Dla mnie są jednak zrozumiałe. Nigdy ich nie wypowiadałam, ale wiele razy przeszło mi przez myśl – jak ona może mieć ED, przecież jest taka ładna… bo moje ED rozkręca się przez jakąś interpretację mojego odbicia w lustrze i przekonanie, że mam wartość i jestem godna szacunku tylko jeżeli wyglądam dobrze.
Ostatnio ze wstydem uświadomiłam sobie, że mam gdzieś głęboko zakorzenione takie przekonanie. Zawsze jak spojrzę w lustro to robię się „głodna”. Kiedyś poznałam osobę, która ma ED i tak samo pomyślała sobie o mnie, tylko że nie w kontekście wyglądu a rodziny. Bo ja mam męża i dziecko i mam ED – ona zajadała brak chłopaka i przekonanie, że tylko osoba która zbudowała rodzinne jest wartościowa. Nasze przekonania mają znaczenie. Środowisko też ma znaczenie.
Jest taki eksperyment ze szczurami, gość pomyślał że wszystkie eksperymenty z nałogami i szczurami są robione w warunkach fatalnych dla szczurów. Więc zrobił odwrotnie, stworzył raj dla szczurów, zabawki, dobre jedzenie, okazja do budowania rodziny i tak wyhodowanym szczurom dał do wyboru morfinę i wodę. Wiecie co? Te szczury wybierały wodę. Warunki mają znaczenie, to nie jest jedyne co trzeba zrobić aby porzegnać się z wilkiem, ale to ma znaczenie. Polecam poczytać o tym eksperymencie https://en.wikipedia.org/wiki/Rat_Park