Dramat w trzech aktach
Zapraszamy na przedstawienie „Zapasy z Wilkiem”
Fabuła jest szczerze powiedziawszy mierna i nudna – zapisana raz nieumyślnie na zwojach mózgowych i odtwarzaną codziennie – do porzygania.
Ale innych alternatyw nie ma już od lat.
Spłonął scenopis „Realizuję marzenia” i zapodział się skrypt do „Jestem szczęśliwa”.
Nie klei się także granie „Zwyczajnego życia” – mylą się kwestie, dekoracje nie od parady.
No to z braku laku gramy ten dramat.
Coś w życiu trzeba robić.
Miejsce akcji ustalone raz na zawsze: sklep, kuchnia, łazienka.
Czas akcji: tylko dzisiaj
W sztuce trzy akty:
I Przed
II W trakcie
III Po
Główna aktorka zmęczona i bez entuzjazmu, ale gra swoją rolę z najwyższym poświęceniem.
Przecież tak długo pracowała na to, by ją dostać.
Gotowa? Kurtyna w górę!
Akt I
Bohaterka szuka wymówki.
Co powie sobie dzisiaj, drogi widzu?
„Jestem taka zmęczona, należy mi się”
„Dzisiaj ostatni raz, obiecuję”
„I tak nie dam rady, to silniejsze ode mnie”
Nie ważne co powie. I tak za chwilę zobaczymy ją jak wybiega do sklepu.
Policzki płoną, ręce się trzęsą, wzrok wbity w podłogę.
Albo inna scena:
To z komedii dell’arte.
Zza kulis wychodzi obrażona koleżanka z pracy i puszcza naszej bohaterce mordercze spojrzenie.
A ona?
Leci do lodówki.
Albo tak: Bohaterka przebiega ulicę na czerwonym świetle. Dostaje mandat. Łapie go w locie i nie zwalniając kroku…
Leci do lodówki.
A może jeszcze inaczej: Na scenie pojawia się matka – wyskakuje nagle – deus ex machina –
Córko, zawiodłaś moje oczekiwania! Chcę abyś była inna!
A córka co robi? (Wszyscy razem)
Leci do lodówki!
Śmiech na sali. Salwy śmiechu.
Intermedium
Scena: Okłamywanie domowników.
Postać pierwszoplanowa bez mrugnięcia okiem wygłasza swoją kwestię:
Ależ mówiłam Ci, że nic mi nie jest. Tak, dziękuję, wszystko w porządku, nie martw się.
Tutaj widzimy najwyższy kunszt aktorski, kto by się spodziewał!
Troskliwy mąż, rodzic, przyjaciółka odwraca się i schodzi ze sceny.
Nasza zdolna aktorka zostaje sama.
W świetle prawdy.
Akt II
Bohaterka je.
Teraz nie mówi już nic.
Jak robot sięga po ciastko – jedno, drugie, dziesiąte.
Nie wie co je, ani po co.
Kiedy ma coś w ustach nie myśli o tym w ogóle – myśli już o kolejnym.
Kiedy sięga po kolejne – jej uwaga już przy następnym.
Nie ma jej tam, gdzie jest. Zawsze o jeden kęs do przodu.
Budzi ją ból szczęki, brzucha i duszy.
Światło gaśnie i zapala się na nowo.
Miejsce: toaleta.
Bohaterce spływa tusz po policzkach.
Tak, jesteśmy już w Akcie III
Napięcie urosło, osiągnęło punkt kulminacyjny i opadło.
Według klasycznych zasad budowania akcji.
Ale ciii, to jeszcze nie koniec. Dramat trwa.
Teraz czas na wielki, finalny monolog:
Bohaterka staje przed lustrem i wyrzuca jednym tchem:
Nienawidzę siebie, nie znoszę, jestem słaba, głupia, beznadziejna i do niczego się nie nadaje.
Moje ciało jest obrzydliwe. Obrzydliwe!!! Nie pokażę go, ani nie dotknę.
Ma być inne, ma się zmienić, czy chce tego czy nie! Inaczej nigdy go nie pokocham!
Od jutra znowu dieta, ale tym razem tak naprawdę.
ZERO słodyczy, ZERO podjadania, Zero zero zerozerozerozero!
Sałata, wata i wióry.
Tym razem się uda.
Epilog
Gaśnie światło, kurtyna opada.
Na dziś przedstawienie skończone.
Na nowe zapraszamy od jutra rana.
Codzienny dramat mojego życia… Świetny tekst. (o beznadziejnej sytuacji… :( )
Dzisiaj oczywiście nie było inaczej, a dopiero przed 13-tą…
Ależ jak najbardziej „nadziejnej” kochana. Z tego się wychodzi.
Serio.
Wychodzi sie, potwierdzam :-)
Tak wychodzi się, ja też potwierdzam. Mój dramat trwał pół mojego życia a mam 35 lat od sierpnia jestem wolna, dzięki Tobie Aniu i dzięki Twojemu blogowi. Wiem że żyję. Jestem Ci z całego serca wdzięczna za Twoją pracę. Dzięki Tobie mam nowe życie. Nie zawsze było łatwo, ale było warto. Masz wspaniałą misję, realizuj ją! Pozdrawiam gorąco
Dzięki kochana. Miód na serce :* Trzymaj się słońce!
Mogłabym napisać dokładnie to samo co Renata – słowo w słowo, z „połową życia” i „35 lat” włącznie. Na szczęście włącznie również z „od sierpnia” i „jestem wolna”! :)
DZIĘKUJĘ! :*
Matko pomyśleć że kiedyś tak wyglądała moja codzienność. Ten sam schemat, jakby, z góry wyreżyserowany.. Na szczęście te dni już odeszły na zawsze. Aniu wspieramy Cię i kibicujemy. Jesteś naszym oparciem a my twoim.
Pozdrawiam
wow, fajny tekst, fajna forma, normalnie katharsis :) wszystkiego Dobrego!
dzięki :*
Masakra. Jakiś zdefektowany rocznik. Ta sama historia- 35 lat, kilkanaście z wilkiem. Od początku roku na czysto Da się- Ania i dietetyk to najlepsza recepta na nowe życie.
dziękuję :-*
Ja też mam przed oczami siebie. Aż ciarki przechodzą. Ale tak było. Na szczęście już coraz rzadziej oglądam ten dramat. Dzieki Tobie Aniu :-*
jejku, to jest tak realnie przerażające! Na szczęście ja opuściłam już scenę, już dosyć dramatu. Dzięki Aniu :*
A co jeżeli zgadza się wszystko prócz chodzenia do toalety i zwracania posiłku? Czy to też bulimia? Zazwyczaj później dużo ćwiczę ,wychodzę się przejść albo po prostu jestem bezsilna- siedzę, leżę, krzątam się po domu z myślami jaka jestem beznadziejna a brzuch tak bardzo boli , że nie daje rady ćwiczyć…
To BED – czyli kompulsywne objadanie się, albo bulimia sportowa.
Aniu, mały offtop. Chciałabym często napisać komentarz pod Twoimi filmikami na YT, ale niekoniecznie chcę, aby były powiązane z moim kontem (a sorry, ale nie chce mi sie zakładac innego i na nie przełączać). Czy jest jakaś możliwość komentowania w innym miejscu lub anonimowo? :-)
Kochana, nie mam pojęcia. To już trzeba YouTube pytać.
Ha ha. Ok, spróbuję zapytać. :D Ew. będę Cię gnębić tutaj. :P
Wow ! Ile osób z tego wyszło ! Aż nie wierze ! :D Aniu, ratujesz mnie i to dosłownie. Dziękuje za każde słowo :) zwłaszcza za uświadomienie mi ze choroba nie jest mną
Proszę :)