Co Cię trzyma w zaburzeniach odżywiania?
Wczoraj na Wilczym stadzie padło to ważne pytanie.
A pod nim wasze odpowiedzi, których ja sama mogłabym udzielić jeszcze kilka lat temu.
Pozwól, że się do nich odniosę – z tego miejsca w którym jestem teraz, mając za sobą ten koszmar.
Trzyma mnie:
Strach przed przytyciem
Ok, czyli zakładamy, że aby być szczupłym trzeba się głodzić i przeczyszczać na wszelkie sposoby. Ale pomyśl; czy wszyscy szczupli ludzie to robią? Czy każda kobieta w rozmiarze S, ma w głowie kalkulator kalorii zamiast mózgu?
Nie – nikt tego nie robi, oprócz nas. To tak nie działa i jest po prostu niedorzeczne. Szczupły, zdrowy człowiek słucha swojego organizmu i je w większości jedzenie nieprzetworzone; na talerzu, nie w naparstku i nie w korycie. Szczupły człowiek nie siedzi godzinami na siłowni, nie wymiotuje po posiłku, nie zadręcza się makro.
A jest szczupły! Rozejrzyj się dookoła i zobacz to.
I błagam, nie mów, że Ty akurat jesteś inna i tak musisz. Jesteś ulepiona z tej samej gliny co reszta. Jeżeli zaczniesz zachowywać się tak jak reszta, dbając przy tym o jakość posiłków; osiągniesz idealną wagę i spokój ducha.
Ale Ty chcesz być chuda, tak? Też chciałam. A potem, o wiele lat za późno, zadałam sobie jedno, podstawowe pytanie: Po co?
Co to zmieni? Co wniesie? Schudłam i przytyłam i schudłam i co dalej?
Życie niestety nie zaczęło się w momencie wbicia tyłka w XSkę. Ono się wtedy skończyło.
To moja jedyna przyjemność i relaks. Sposób na pozbycie się stresu.
Nie kochana, tu się mylisz. To nie jest twoja rozrywka. To Twój nałóg. Rozrywka to coś, co wybiera się dobrowolnie. U Ciebie to wewnętrzny przymus, taki sam jaki ma alkoholik, w obliczu butelki wódki.
Tak, racja, nałogi dają przyjemność i rozładowują napięcie, ale czy poleciłabyś tę super metodę swojej przyjaciółce? Rzucił Cię chłopak? Smutno Ci? Trzy czekolady i po krzyku!
Albo swojemu dziecku? Zła ocena w szkole? Nie przejmuj się słoneczko, zjesz kilogram cukierków, zwrócisz i będzie Ci o niebo lepiej.
A gdybyś mogła machnąć czarodziejską różdżką i pozbyć się tego „sposobu na relaks”, zrobiłabyś to bez zastanowienia, prawda?
Bo tak naprawdę, ten ‘relaks” niszczy Ci życie. Oglądasz się za siebie i widzisz, że kiedyś tyle rzeczy było przyjemnych; zabawa, ruch, pasja, przyjaciele. Teraz zostało tylko mechaniczne kłapanie szczęką. Do tego się wszystko sprowadziło.
Zrozum, w ten sposób nie sprawiasz przyjemności SOBIE, ale tej błędnie zaprogramowanej części Twojego mózgu, która przejęła kontrolę.
To nałogowi jest „przyjemnie”.
Ty zaś nie jesteś swoim nałogiem. Ty jesteś Ty.
Lubię jeść, próbować, smakować.
To dobrze, bo właśnie to Cię czeka.
Poczujesz głód, więc usiądziesz przy nakrytym stole. Zjesz coś pysznego i ładnie podanego, coś co ma smak i zapach. A potem podziękujesz i stracisz zainteresowanie jedzeniem na kilka godzin. Tak na serio, na 100%
Zobaczysz, że właśnie wtedy będziesz mogła spróbować wszystkich smaków świata – SPRÓBOWAĆ – nie nażerać się tym na kilogramy.
Bo jak smakuje setny cukierek wpychany w pośpiechu do buzi? Albo ostatni wafelek za 12zł/kg z foliowej torebki?
To nie ma nic wspólnego z byciem smakoszem.
Poczucie bezpieczeństwa.
Fałsz. Nic nie jest bezpieczne w tym układzie; ani Twoje poczucie własnej wartości, ani Twoja przyszłość, kasa, czy nawet życie. Wystawiasz się na wielkie niebezpieczeństwo.
Ale wiesz co jest najgorsze? Coś co przyjdzie za kilka lat. W miejsce miłego kłamstwa „Jestem taka bezpieczna, czekolada mnie rozumie” – przyjdzie gorzka prawda: Zmarnowałam swoje życie.
Poczucie kontroli
To też złuda i ułuda. Ty niczego już nie kontrolujesz. To nałóg kontroluje Ciebie.
Pustka, która pojawia się, gdy nie ma ED.
Nie, to ED jest pustką, zawieszeniem, poczekalną życiową.
To jak brak powietrza. Kiedy go nie ma, nie jesteś w stanie się rozwijać, tworzyć, doświadczać. Jedyne o czym myślisz, to to, że nie masz czym oddychać.
Wyjście z zaburzeń jest jak otwarcie okna; nagle to czego tak bardzo Ci brakowało – tlen – wpada do Twoich nozdrzy. Już nie musisz myśleć o jedzeniu, pożądać go, planować, kłamać, kombinować, stresować się, płakać, przeklinać, obiecywać, nienawidzić… To znika i pojawia się MOŻLIWOŚĆ.
Możliwość to odwrotność pustki. Życie przestaje być kamieniem, którym walisz się po głowie, a staje się bryłką gliny z której można coś ulepić.
Nie wytrzymam bez słodyczy/ nadmiernego jedzenia.
Tak tylko Ci się wydaje. Na początku jest to trudne, fakt. Niedługo jednak poczucie sytości wróci i przestaniesz myśleć non stop o jedzeniu. Uwierz mi, nie będziesz musiała do końca życia się „ograniczać” i „wytrzymywać”. Jeszcze będzie normalnie. Tak jak kiedyś, zjesz pasek czekolady czy kawałek ciasta – bez myśli: „Więcej!”
Strach przed dorosłością i wzięciem odpowiedzialności.
Boisz się, że jak wyjdziesz z zaburzeń, to zacznie się prawdziwe życie; z jego obowiązkami i wyborami?
Słońce, ono już się zaczęło. To, że w nim nie uczestniczysz, nie znaczy, że zostajesz z niego zwolniona. To nie lekcja W-Fu.
Jest Ci dobrze, bo niczym nie decydujesz? Oj nie – brak decyzji to też decyzja.
Nieakceptowanie swojego ciała.
To nie zmieni się po zjedzeniu kilograma słodyczy. Tak samo jak nie rozwiążą się inne problemy, które próbujesz zabić czekoladą. Nad tymi rzeczami trzeba pracować. Większość kobiet na świecie (a w Polsce to już w ogóle), ma zastrzeżenia do swojego ciała, ale mimo wszystko się nie objadają.
Nie czekaj aż w pełni zaakceptujesz to jak wyglądasz, by skończyć z zaburzeniami. Może nigdy nie spodobają się Ci się Twoje nogi.
Trudno.
Od „zbyt masywnych ud” nikt jeszcze nie umarł. Od bulimii, owszem.
Pomyśl też, że przed Tobą proces starzenia się; urody do grobu nie weźmiesz. Gonisz za czymś co tak i tak musisz utracić, a więc próżny Twój wysiłek.
Doceniaj swoje ciało, dziękuj mu za to, że wytrzymało ten cały koszmar i nie poddało się. Niszczenie go niczego nie wniesie, a tylko zniszczy Ciebie.
Brak wiedzy
Zdobądź ją tu. Wyciągaj się z tego bagna. Dasz radę.
*
Jeżeli potrzebujesz wsparcia, zapraszam Cię na indywidualny mentoring ze mną 1 na 1. Więcej informacji tutaj: mentoring
Przeczytaj opowieści kobiet, które mi zaufały: Ania, Kasia, Ala, Kasia D, Paulina
Albo na kurs online. Pierwsza lekcja tutaj: Lekcja 0
Pierwsza! Ania, rozumiesz i słuchasz Nas a my Ciebie. Dzięki
Ania to musi trafić do każdego z problemami odżywiania- jest tak prosto i jasno napisane- dziewczyny korzystajcie z tej wiedzy i miłości do Was, bo moja Domusia już nie skorzysta.Trzymam za Was kciuki bardzo, bardzo mocno.Anusia jesteś wielka.Roma.
<3
A mi zbyt luźne spodnie, w które dotychczas się nie mieściłam dają poczucie bezpieczeństwa, spokoju wewnętrznego, ulgi, dumy.. Takie uczucie, że wszystko jest dobrze i pod kontrolą.. Powiesz, że tak tylko mi się wydaje. Ale ja mam wrażenie, że mi dobrze w tym moim świecie zaburzeń. Raz z tego wyszłam. Teraz weszłam na nowo, jakbym wróciła do domu, do siebie, do samej siebie… Kontrolowanie kcal, posty.. To mój Świat. Teraz Powiesz, że to mój wybór. Tak, to mój wybór. Świadomy. Czy ze mną jest coś nie tak?
Nie no, słońce każdy dokonuje swoich. Wyjście z ED nie jest obowiązkowe. Można sobie w nich zostać. Jeżeli jesteś świadoma konsekwencji jakie Cię czekają i mimo to nie zmieniasz zdania, to ok.
Możemy życzyć Ci tylko powodzenia. I mówię to bez przekąsu, czy coś.
Czyli zostałam już spisana na straty.
Kochana, no chyba sama się na nie spisałaś. Przekonujesz mnie, że Ci dobrze w ED, że to Twój świadomy wybór, no to co mam powiedzieć, słońce? Rejtanem się kłaść?
Dziewczyno, co Ty gadasz. Zobaczymy za kilka lat czy tak ci będzie dobrze z ED… Przyjdzie czas, że zmądrzejesz i celem nie będą już luźne spodnie ale normalne życie bez obsesji jedzenia (zakładam to z własnego doświadczenia)
Ciesze sie Czarodziejko,ze moj wczorajszy post mogl posluzyc jako mini inspiracja do napisania postu :* jak zawsze temat opisalas idealnie :* i podpisuje sie pod wszystkim- dopiero po wyjsciu z Ed zaczyna sie pradziwe życie :)
Świetny post. Na pewno będę do niego wracać w chwilach zwątpienia.
Ale kiedy jesteś w ciągu objadania, takie słowa to tylko słowa. Objadnie się to jedyny sposób, żeby zrzucić napięcie, które nie pozwala żyć.
Też tak myślałam, dopóki nie odkryłam, że objadamy się zgoła z innych przyczyn. Wtedy mogłam przestać.
Przeczytaj kochana moje posty o gadzim mózgu, serię „Jak jeść normalnie” i o zajadaniu stresu.
Wrzucam większość tego co mam na myśli:
Co, jak i dlaczego:
https://wilczoglodna.pl/gadzi-i-profesor/
https://wilczoglodna.pl/jak-przemowic-sobie-do-rozumu/
https://wilczoglodna.pl/jak-wychowac-gadziego-bachora/
https://wilczoglodna.pl/wilki-pawlowa/
Czym jest i NIE jest bulimia i dlaczego psycholog nie pomoże: https://wilczoglodna.pl/objawy/
Jak to działa, że nie działa?
https://wilczoglodna.pl/jak-jesc-normalnie-1/
https://wilczoglodna.pl/jak-jesc-normalnie-pseudojedzenie/
https://wilczoglodna.pl/jak-jesc-normalnie-odchudzanie/
https://wilczoglodna.pl/ile-jedza-normalni-ludzie/
https://wilczoglodna.pl/dlaczego-przy-zaburzeniach-odzywiania-mam-depresje/
Czy jedząc normalnie, przytyję? https://wilczoglodna.pl/czy-schudne-bez-diety/
no właśnie nie jest to jedyny sposób,ale taki,który dobrze znasz i praktykujesz od lat,więc sięgasz po niego automatycznie w sytuacjach stresu, smutku, radości etc. Takich sposobów są tysiące i w przeciwieństwie do objadania się,głodzenia, czy też wymiotowania- nie są destrukcyjne i nie krzywdzisz nimi samej siebie. Takie przekonanie ,ze ” tylko w taki sposob pozbede sie emocji i ulżę sobie” jedynie trzyma Cię w ED,bo przecież: „jesli w inny sposób nie można -to muszę robić to własnie tak”. Tyle,że to jest jedynie wymówka i usprawiedliwianie swoich wyborów. Naprawdę da się inaczej !!!!!!:*
Aniu, dziękuję Ci za tak wyczerpująca odpowiedź. Nie spodziewałam się żadnej odpowiedzi, a tu proszę, cały elaborat. BARDZO DZIĘKUJĘ. Udaję się więc do czytelni.